Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Prolog ~

Życie szlachty nie jest łatwe tak jak się zdaje. Artystokracja musi przestrzegać zasad, bo zostanie wyśmiana i straci honor, musi strzec swojego rodu, godnie go reprezentować oraz zrobić wszystko aby zapewnić mu nieśmiertelną pozycje, nie można się sprzeciwić doradcy do momentu aż nie zdobędzie się majątku rodu i najważniejsze, aby tak było musi wziąć ślub, omówiony i przygotowany nim się urodzimy..

-Jak to dzisiaj poznam mojego niedoszłego męża?!- zapytałam podniesionym głosem mojego doradce jak i przyjaciela, którego praktycznie znam od moich narodzin.

-Alliaro.. wiem, że Ci może być ciężko, ale nic nie zostało odwołane a ślub planowany przed twymi narodzinami jednak się odbędzie.- odpowiedział spokojnie poprawiając swoje krótkie, czerwone włosy, które opadły mu na oczy.

-Hiroko... ty tego nie rozumiesz, ten mężczyzna miał już żonę, która już nie żyje, nie mógł jej pomóc, jedyne co mógł to patrzeć na powolną śmierć ukochanej i sądzisz, że tylko miesiąc żałoby wystarczy? Wiesz może co to jedyna i prawdziwa miłość?! Nie zamierzam wziąść ślubu z przymusu rozumiesz?!- uniosłam się po raz pierwszy w życiu, gdy zrozumiałam co zrobiłam, skinęłam lekko głową i szepnełam krótkie "Przepraszam, wiem, że nie powinnam.".

-Zaraz powinnien przyjść Pan..- w tym momencie czerwonowłosemu przerwało pukanie do drzwi, do których bez zastanowienia podszedł i  otworzył oraz z jak największym szacunkiem przywitał gościa, ja natomiast udałam się w jego ślady.

Gdy wyszłam z salonu obowiązkowym, dostojnym krokiem, obok jakże znanej mi chudej postaci w odcieniach mocnej czerwieni stał dość wysoki mężczyzna. Posiadał średniej długości czarne włosy i niezwykłe fioletowe oczy, natomiast ubrany był w strój Shinigami czyli czarną yukatę, kapitańskie haori oraz turkusowy szal. Trzeba przyznać, że jest przystojny..

-Alliara Hidoyama.- przedstawiłam się i dygnęłam lekko a na mojej dłoni został złożony pocałunek.

-Byakuya Kuchiki.- odpowiedział czarno włosy i uśmiechnął się lekko -Cieszę się, że w końcu mogę Panią poznać.

-Podzielam pańskie zdanie.- odwzajemniłam uśmiech z lekkim rumieńcem na policzkach.

-Nie będę już przeszkadzał, jakby coś będę tam gdzie zwykle Panienko.- rzekł Hiroko, podkreślając ostatni wyraz, w moją stronę i wyszedł.

Odprowadziłam chłopaka wzrokiem dopóki nie zniknął z pola widzenia, następnie przeniosłam wzrok na podłogę aż w końcu spojrzałam nieśmiało na Byakuye. Wszystko to trwało najdłużej kilka sekund.

-Może udamy się do ogrodu?- odezwałam się lekko zaniepokojona, bo nie wiedziałam czy na pewno tak powinnam się zachować, nigdy nie byłam sam na sam z zupełnie obcym mi facetem. Hiroko, mogłeś mnie uprzedzić i dać parę rad co mam robić w takich sytuacjach a nie każesz mi sukienkę na ślub wybrać, a i tak po tygodniu nie możemy dojść do kompromisu..

-Z przyjemnością.- odpowiedział mój "towarzysz" na co w ciszy udaliśmy się do wcześniej wspomnianego miejsca i usiedliśmy przy zdobionym, białym stoliku gdzie była już podana biała herbata.

Nie wiedziałam co myśleć, dużo wizji przelatywało mi przez głowę. Stresowałam się, tego jestem pewna i prawdopodobnie było to widać. Dzięki Hiroko jeszcze raz!

-Wszystko w porządku? Blado wygląda Pani...- spytał mnie najwyraźniej zmartwiony Kuchiki.

-W porządku, nie ma powodu do obaw..- odrzekłam z lekka zamyślona odwracając twarz w innym kierunku.

Z plotek wiedziałam, że Kapitan Szóstego oddziału Gotei 13 jest skory w okazywaniu uczuć i ciągle gości u niego na twarzy powaga. Czyli istnieją tylko dwie możliwości: pokazuje fałszywą uprzejmość, albo po prostu poznałam jego prawdziwe oblicze.

-Rozumiem... Czyli wychodzi na to, że się stresujesz, bądź jednak mnie właśnie okłamałaś.- No bez żartów, wcale nie wiedziałam. Chwila.. skąd wie, że jestem zdenerwowana? Ręce mi nie drżą ani nic z tych rzeczy. -Mógłbym się zapytać, która z tych opcji jest prawdziwa i czemu, ale wyszłoby, że jestem wścibski.- Oznajmił podpierając podbródek na splecionych dłoniach.

Siedziałam chwile nic nie mówiąc, z jednej strony próbowałam się otworzyć, ale coś mnie powstrzymywało. -Bardziej to pierwsze. Po prostu nie sądziłam, że tak się sprawy potoczą i poznamy się w takich okolicznościach.- mruknęłam niemrawo i napiłam się kwiatowego napoju, tym samym biorąc cicho wdech.

-Mhm.- zamyślił się chwilę. -Najwyraźniej moje zainteresowanie wtedy było zbędne.- odpowiedział Byakuya z poważną już miną. W pewnym momencie dodał -Mógłbym się o coś zapytać?

-Oczywiście.- rzekłam krótko sądząc, że to jakieś błahe pytanie, ale się myliłam, bardzo się myliłam.

-Słyszałem niechcący twoją rozmowę z Panem Merui. Jeśli nie chcesz i nie podobają się Pani zasady szlachty dotyczące przymusowego ślubu to czego w takim razie Pani oczekuje?- ze zdziwienia nie mogłam wziąć oddechu, tylko tego tematu teraz brakowało. Nie wiedząc kiedy, automatycznie zacisnęłam pięść, niestety na jej drodze stała filiżanka, która pękła, a szkło wbiło się w moją dłoń. Gorąc płynu dał też o sobie znać i zaczął mieszać się powoli z metaliczną czerwoną cieczą sprawiając pulsujący ból, który nie pozwalał jasno myśleć. Powoli cały ten "roztwór" spływał na opuszki palców 8 skapywał na śnieżno-białą yukate.

-Niech Pan wybaczy, ale muszę odejść.- mruknęłam w jego stronę i starając zachować normalny krok chodu poszłam do swojego pokoju chcąc wyciągnąć apteczkę, którą ukrywałam przed doradcą. Jednak w pewnym momencie zorientowałam się, że sama nie dam rady, bo brakuje mi rąk, bo jedna ranna a druga tamuje krwawienie. W pewnym momencie ktoś wykonał czynność za mnie. -Co Pan tu robi?

-To moja wina, więc przyszedłem pomóc..- rzekł wyciągając z pudełka wszystkie potrzebne przedmioty do opatrzenia rany.

-Mogliby Pan mówić mi po imieniu? Niezręcznie się czuję w takich momentach...- westchnęłam patrząc na swoje stopy, nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy. -Przepraszam, tego pytania nie było..

-Jeśli chcesz to oczywiście, ale proszę abyś w takim przypadku ty też nie zwracała się do mnie"per Pan"- uśmiechnął się pocieszająco po czym spojrzał na moją rękę, z której skraplała się dalej krew brudząc podłogę.

-Oczywiście.- odwzajemniłam uśmiech chwilę zapominając o bólu.

Oboje usiedliśmy w ciszy na czarnych poduszkach, które gościły w pokoju właśnie w odcieniach czerni i bieli. Chłopak zajął się moją raną z wyraźnym zakłopotaniem i zmartwieniem. Zastanawiałam się o czym myśli i dlaczego jest taki... zmienny? Nie wiem czy to dobre określenie.

W skupieniu wyciągał kawałki szkła z mojej dłoni gdy byłam zajęta rozmyślaniem o wszystkim. Gdy kończył poczułam ból i mimowolnie syknęłam chcąc zabrać kończynę na co Kuchiki cicho westchnął i założył bandaż. Po skończeniu odłożył pudełko w poprzednie miejsce.

-D..dziękuję.- powiedziałam dalej ze spuszczoną głową.

-Nie przejmuj się, każdemu może się coś takiego zdarzyć.- ponownie lekko się uśmiechnął.

Rozmawialiśmy dłuższą chwilę i można powiedzieć, że przekonałam trochę do siebie Byakuye. W pewnym momencie do pokoju wpadł Hiroko. Jego fryzura była nadzwyczajnie potargana, jednak gdy mnie zobaczył szybko się ogarnął.

-Proszę o wybaczenie, ale zauważyłem krew przy stole i przestraszyłem się, że Panien...- zaczął, ale mu przerwałam.

-Spokojnie Hiroko, nic się nie stało.- rzekłam do niego chowając rękę w rękawie jednak zauważył. -Możesz wyjść z pokoju?

-Oczywiście, jeszcze raz przepraszam.- mruknął zestresowany po czym wyszedł.

-Czemu to zrobiłaś?- spytał mnie czarnowłosy. Zadawał za dużo pytań.. -Martwił się najwyraźniej.

-Nie lubię gdy się ktoś o mnie martwi.- mimowolnie dotknęłam śnieżnobiałego bandażu, który powoli w pewnych miejscach zmieniał kolor na krwisto-czerwony. -Czuję wtedy, że tylko przeszkadzam, więc staram się być samodzielna.- uśmiechnęłam się sztucznie.

-Hisana też tak mówiła..- rzekł cicho Byakuya. Tym razem on się zamyślił.

-...Tęsknisz za nią? - zapytałam go. -Też szarpią Tobą uczucia i emocje po stacie bliskiej osoby?

- Uczucia.. emocje.. nigdy nie czułem czegoś tak żałosnego..

~~~~~~~~
No i tak kończymy z poważnym akcentem. Uważam, że rozdzialik udany jednak trochę bym pozmieniała jeszcze mimo wszystko.. A Wy co sądzicie i prologu?

~Shiro

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro