Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚣ 3 ⚣

Szybkim krokiem szukałem tego uszatego kutasa, przez którego mam teraz szlaban. Prychnąłem na wszystkie spojrzenia skierowane w moją stronę.

Kiedy tylko go zobaczyłem z Sehunem, Suho oraz Layem, przyspieszyłem swoje kroki, a kiedy byłem, już na wprost niego z całej mojej siły popchałem, go na czerwone oczojebne szafki.

-I co kurwa jesteś z siebie teraz zadowolony! - Warknąłem, a on spojrzał, na mnie gniewie, na co sapnąłem.

-O co ci znów chodzi krasnalu?

-O to, że przez ciebie mam szlaban na dwa miesiące na imprezowanie a jeszcze jakby tego było mało to mam karę na komputer!

Chanyeol zaśmiał się na moje słowa, na co od razu dostał, z liścia.

-Kurwa, za co to? - Zapytał, rozmasowując, swój bolący policzek.

-Ej spokojnie Baekhyun, przecież to tylko kara i szlaban to nie jest koniec świata. - Suho zaczął mi tłumaczyć. Koło dupy mi to lata, co on myśli, ja nigdy nikogo nie słucham.

-Zamknij się! Za to, że śmiejesz się, że nie ośla pało. Zobaczysz, z jeszcze tego pożałujesz, że zadarłeś, ze mną. - Syknąłem i spojrzałem na niego krzywo.

-O boże już się boję. Co taki kurdupel jak ty może mi zrobić. Jedyne co to obciągnąć. - Zaśmiał się na, co warknąłem.

Zamachnąłem się i miałem mu przywalić z pięści, ale nagle z końca korytarza krzyczał moje imię nie kto inny jak Xiumin.

-BAEKHYUN! BAEKH...

-Nie krzycz, tak przecież już stoisz, Koło mnie. Co jest, tak ważne od tego był, przywalił Parkowi? - Kim tylko łapał szybko powietrze i pokazywał na drzwi wejściowe.

-Przy...yyszedł...

-Kto przyszedł? - Chanyeol się zaciekawił, na co nadepnąłem, mu na nogę przypadkowo.

-On...on przyszedł Ach D.O Kyung...soo japierdole.

Razem z Chanyeolem popatrzyliśmy się na siebie z wielkimi oczami, aby po chwili biegiem ruszyć do naszego przyjaciela.

I kody tylko przekroczyliśmy, próg wejścia od parkingu stał, a raczej popierał się na kulach nasz kumpel Soo.

Jest to dość niski i słodki chłopak. Ma on duże czarne oczy, usta w kształcie serca i zazwyczaj czarne włosy, ale tym razem ma czerwone postawione do góry a po bokach wygolone w kolorze czarnym. Ubrany w czarną bluzę z suwakiem, białe dopasowane rurki oraz jeden czarny trampek a na drugiej nodze był gips.

-Boże Soo kochanie ty moje jak ja się za tobą stęskniłem! - Wykrzyknąłem i podbiegłem, do niego lekko go, przytulając. Zobaczyłem teraz, że ma jeszcze kilka plastrów na twarzy oraz duże limo pod okiem.

-Hej, też się stęskniłem za tą budą. Coś słychać tu nowego? - Spytał, uśmiechając, się do nas.

-Nie, jedynie to doszedł do naszej szkoły nowy uczeń Kim Jongin oraz Baekhyun ma szlaban. - Zaśmiał się, przez co kopnąłem, go w kostkę.

-A co z twoim nosem?

-Mały wypadek przy pracy to nic poważnego. - Uśmiechnął się do Kyungsoo. Skierowaliśmy się na szkolną ławkę koło szkoły.

- Kyungsoo, naprawdę nie chciałem, żebyś ucierpiał, przez naszą głupotę. Bo gdyby Chan wtedy nie wywalił, na mnie swojego drugiego śniadania a ja bym mu nie rozwalił, iPhona to by nic się nie stało.- Lekko uśmiechnąłem się do Soo a on objął, mnie ramieniem.

-To naprawdę nie wasza wina, że, wylądowałem z zagrożeniem życia w szpitalu. Bo gdybym wam nie przerwał, kłótnie to bym się nie stoczył, ze schodów. To nic, żyje i mam, się dobrze więc idziemy, do sierodka na lekcje, bo miałem zbyt dużo wolnego kochani.

*****

Następny tydzień ciągnął się w nieskończoność, ale kiedy tylko nadeszła sobota. Ucieszony zacząłem się ubierać w czarne rurki oraz białą koszulę, miałem już wyjść, ale na schodach zobaczyłem mojego tatę.

-Kochany mój wracaj się do pokoju i przebieraj się w ładniejsze ciuchy. Bo zaraz przychodzi do nas na kolacje rodzina, która przeprowadziła się do domu naprzeciwko.

-Ale tato, znając, życie będzie to stara baba po czterdziestce, która będzie, cię podglądać przez lornetkę!

-Nie pyskuj i marsz na górę. Bo przedłużę szlaban kochany. - Uśmiechnął się triumfalnie, na co sapnąłem i poszedłem do pokoju.

Przebrałem się w czarne dresy i szarą koszulkę, wali mnie to, że ojciec będzie mnie zabijał wzrokiem.

Zeszłem na dół i już w progu usłyszałem znajomy wręcz bardzo znajomy głos. Jakim ja jestem kurwa przegrywem. Park Chanyeol jest w moim domu.

Nasze spojrzenia się spotkały, na co prychnąłem, ale był gorąco ubrany. Czarna koszula a na to narzucona skórzana kurtka, jego długie nogi były odziane w szare obcisłe jeansy a na stopach buty z nowej kolekcji Gucci.

-Dobry wieczór, jestem Park Jaebeom, a to mój syn Park Chanyeol. - Ojciec Chana uśmiechnął się do nas, na co mój tato odwzajemnił, gest.

-Witam. Nazywam się Byun Jimin, a to mój syn Byun Baekhyun i również mi miło. Może usiądziemy? - Pokiwał głową i wszyscy poszliśmy, do kuchni gdzie było, już gotowe jedzenie i picie.

Kolacja trwała w najlepsze, mój tata dogadywał, się z ojcem Parka, z czego się cieszyłem. Dowiedziałem się, że Rodzice Parka rozwiedli się i matka mieszka na obrzeżach miasta.

W tym samym czasie kiedy nasi ojcowie gadali, my zabijaliśmy, się spojrzeniami oraz kopaliśmy siebie nawzajem po nogach.

-No Chanyeol trzeba się zbierać, trochę się zasiedzieliśmy. - Pan Jay, bo tak kazał się nazywać, zaśmiał się i grzecznie wstał od stołu. To już wiem, po kim Chan ma te, wredne geny, bo po swoim tacie na pewno nie.

-Ja pana odprowadzę, do drzwi wraz z synem a Baekki pozmywa, prawda. - Nacisnął, na ostatnie słowo, na co pokiwałem, głową może skróci szlaban.

Wziąłem wszystkie naczynia i wepchałem, je do zmywarki a resztki wywaliłem, do kosza, wysiadłem, na krześle zajadając, się batonikiem, którego znalazłem w szafkach.

-Ten ojciec tego całego Chanyorala jest miły, całkowite przeciwieństwo jego żony. - Westchnął i usiadł koło mnie.

-Tato Chanyeola, a nie Chanyorala. Zresztą mamy jakieś słodycze? - Wstałem, wyrzucając papierek do kosza.

-Nie, bo zjadłeś wszytko wczoraj. Jutro jadę, do sklepu więc kupię, ci.- Pocałowałem go w policzek i poszedłem do pokoju, żeby położyć się spać.

Kiedy leżałem w łóżku, nie mogłem zaspać więc udziałem telefon i kliknąłem swoją ulubioną grę Don't touch the Spike.

Grałem, dopóki moje oczy nie piekły, ze zmęczenia więc podłączyłem swój telefon do ładowania, nakrywając, się szczelnie kołdrą od razu zasypiając.

Oto nowy rozdział tej jakże zacnej książki :). Obiecuję że w następnym rozdziale który, pojawi się w następnym tygodniu, będzie dużo wrażeń. Zapraszam także na mojego Snapa jak ktoś chce.

Snap: KOREAN( ͡° ͜ʖ ͡°)

A i jeszcze dla sic_cus zdjęcie. Czy to takie było opisane?

Życzę miłego dnia i przepraszam za błędy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro