Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚣ 27 ⚣

Szedłem w stronę biblioteki, w której umówiłem się z Parkiem, usiadłem przy stoliku masujące swój brzuch.

Siedziałem tak z kilka minut, ale zobaczyłem, jak biegnie, do mnie Kyungsoo ze łzami w oczach.

-Szybko, choć na parking, twój chłopak bije się z tym Minhyukiem. - wstałem i na miarę swoich możliwość szybko szedłem na ten parking. Ja go zabiję, obiecywał mi, że nie będzie się bić. Niech się szykuje na długi celibat.

Wyszedłem ze szkoły i zobaczyłem duży tłum ludzi, którzy krzyczą i obstawiają, kto wygra. Gdzie jest dyrektor tej placówki Halo?

Weszłem w tłum to prawie przewróciłem się, kiedy zobaczyłem, jak mój chłopak ma, całe czoło we krwi i podbite oko, ale gorzej było u tego Mina całą twarz miał spuchnięta i we krwi a do tego kulał.

-Chanyeol! Uderzysz, go a pożałujesz. - krzyknąłem, na co obrócił się do mnie lekko się uśmiechając. Uderzył, z pięści prosto w nos gościowi a tamten upadł, i już nie wstawał.

Po kilku minutach tłum rozszedł się a Minhyuk też gdzieś poszedł, spojrzałem na Park cały we łzach i z całej siły uderzyłem go w policzek.

-Jak mogłeś obiecałeś, mi coś prawda? Nie dotrzymałeś słowa, martwiłem, się o ciebie a jak by on cię zabił, to co! Masz celibat do odwołania. - krzyknąłem, na co on jęknął płaczliwie.

-Ja to robiłem, tylko dlatego, że chciałem cię bronić, już cię nie będzie wkurwiał więc w czym problem.

-Celibat!

-Proszę nie, kochanie moje zabieram cię n...

-Patrz, jak ty wyglądasz, wsiada, do samochodu jedziemy, do mnie. Acha i ja prowadzę. - warknąłem, idąc w stronę jego auta, odpaliłem je jadąc, dość szybko do mojego domu.

Po kilku minutach byliśmy pod mieszkaniem więc weszłem razem z tym głąbem do mojego mieszkania.

-Siadaj. - poleciłem mu, wyciągnąłem wodę utlenioną, waciki i trochę ciepłej wody. Przemyłem, jego twarz woda szybko odkażając, jego ranę nad łukiem brwiowym a na koniec nakleiłem, plaster całując go.

Odszedłem od niego, by wszytko posprzątać i iść do kuchni wsiąść coś do jedzenia. Znalazłem ryż więc odgrzałem sobie i Chanowi.

-Jesteś na mnie zły? - spytał, oczywiście, że tak.

-Przepraszam. - mruknął, całując mnie w szyję obejmując, mnie i gładząc mój brzuch. Westchnąłem wyłączając gaz i spojrzałem na niego.

-Jeszcze raz a dostaniesz jeszcze mocniej i to nie będzie tylko zwykły liść. I tak masz celibat. - zaśmiałem się podając mu talerz.

-Wież co! Jak możesz a jak się podniecę to co?

-Zwalisz sobie i po sprawie. - zaśmiał się głośno całując, go w policzek.

-Idę jutro do fryzjera, jaki mam zrobić sobie kolor?

-Obojętnie tylko nie zielony i czerwone. - mruknąłem pchają, w siebie jedzenie.

-Ok.

Kiedy zjedliśmy odłożyliśmy naczynia na stolik do kawy, przytulił, mnie do siebie delikatnie całując, moje usta, zaśmiałem się, ale pogłębiłem, pieszczotę łapiąc, go za twarz.

-Kurwa! - krzyknąłem, kiedy poczułem jak coś kopnęło mnie w brzuch. Przestraszony zacząłem płakać, ze szczęścia, moja Jira kopnęła mnie.

-Co się stało? Rodzisz! Czekaj, przecież to połowa czwartego miesiąca to niemożli...

-Kopnęła mnie dość mocno. - pogładziłem swój brzuch.

-Nie straż mnie tak. Myślałem, że coś się stało, a to tylko kopniecie. Mocno kopie? - pokiwałem głową wtulając się w Parka.

Chanyeol włączył telewizor i po kilku minutach zaspałem wtulony w mojego chłopaka.

Jeszcze tak z 15 rozdziałów i koniec mam, nadzieję że fajne wam się czyta tą książkę? Zapraszam do komentowania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro