⚣ 27 ⚣
Szedłem w stronę biblioteki, w której umówiłem się z Parkiem, usiadłem przy stoliku masujące swój brzuch.
Siedziałem tak z kilka minut, ale zobaczyłem, jak biegnie, do mnie Kyungsoo ze łzami w oczach.
-Szybko, choć na parking, twój chłopak bije się z tym Minhyukiem. - wstałem i na miarę swoich możliwość szybko szedłem na ten parking. Ja go zabiję, obiecywał mi, że nie będzie się bić. Niech się szykuje na długi celibat.
Wyszedłem ze szkoły i zobaczyłem duży tłum ludzi, którzy krzyczą i obstawiają, kto wygra. Gdzie jest dyrektor tej placówki Halo?
Weszłem w tłum to prawie przewróciłem się, kiedy zobaczyłem, jak mój chłopak ma, całe czoło we krwi i podbite oko, ale gorzej było u tego Mina całą twarz miał spuchnięta i we krwi a do tego kulał.
-Chanyeol! Uderzysz, go a pożałujesz. - krzyknąłem, na co obrócił się do mnie lekko się uśmiechając. Uderzył, z pięści prosto w nos gościowi a tamten upadł, i już nie wstawał.
Po kilku minutach tłum rozszedł się a Minhyuk też gdzieś poszedł, spojrzałem na Park cały we łzach i z całej siły uderzyłem go w policzek.
-Jak mogłeś obiecałeś, mi coś prawda? Nie dotrzymałeś słowa, martwiłem, się o ciebie a jak by on cię zabił, to co! Masz celibat do odwołania. - krzyknąłem, na co on jęknął płaczliwie.
-Ja to robiłem, tylko dlatego, że chciałem cię bronić, już cię nie będzie wkurwiał więc w czym problem.
-Celibat!
-Proszę nie, kochanie moje zabieram cię n...
-Patrz, jak ty wyglądasz, wsiada, do samochodu jedziemy, do mnie. Acha i ja prowadzę. - warknąłem, idąc w stronę jego auta, odpaliłem je jadąc, dość szybko do mojego domu.
Po kilku minutach byliśmy pod mieszkaniem więc weszłem razem z tym głąbem do mojego mieszkania.
-Siadaj. - poleciłem mu, wyciągnąłem wodę utlenioną, waciki i trochę ciepłej wody. Przemyłem, jego twarz woda szybko odkażając, jego ranę nad łukiem brwiowym a na koniec nakleiłem, plaster całując go.
Odszedłem od niego, by wszytko posprzątać i iść do kuchni wsiąść coś do jedzenia. Znalazłem ryż więc odgrzałem sobie i Chanowi.
-Jesteś na mnie zły? - spytał, oczywiście, że tak.
-Przepraszam. - mruknął, całując mnie w szyję obejmując, mnie i gładząc mój brzuch. Westchnąłem wyłączając gaz i spojrzałem na niego.
-Jeszcze raz a dostaniesz jeszcze mocniej i to nie będzie tylko zwykły liść. I tak masz celibat. - zaśmiałem się podając mu talerz.
-Wież co! Jak możesz a jak się podniecę to co?
-Zwalisz sobie i po sprawie. - zaśmiał się głośno całując, go w policzek.
-Idę jutro do fryzjera, jaki mam zrobić sobie kolor?
-Obojętnie tylko nie zielony i czerwone. - mruknąłem pchają, w siebie jedzenie.
-Ok.
Kiedy zjedliśmy odłożyliśmy naczynia na stolik do kawy, przytulił, mnie do siebie delikatnie całując, moje usta, zaśmiałem się, ale pogłębiłem, pieszczotę łapiąc, go za twarz.
-Kurwa! - krzyknąłem, kiedy poczułem jak coś kopnęło mnie w brzuch. Przestraszony zacząłem płakać, ze szczęścia, moja Jira kopnęła mnie.
-Co się stało? Rodzisz! Czekaj, przecież to połowa czwartego miesiąca to niemożli...
-Kopnęła mnie dość mocno. - pogładziłem swój brzuch.
-Nie straż mnie tak. Myślałem, że coś się stało, a to tylko kopniecie. Mocno kopie? - pokiwałem głową wtulając się w Parka.
Chanyeol włączył telewizor i po kilku minutach zaspałem wtulony w mojego chłopaka.
Jeszcze tak z 15 rozdziałów i koniec mam, nadzieję że fajne wam się czyta tą książkę? Zapraszam do komentowania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro