⚣ 22 ⚣
-Wiesz Chan, tak sobie myślę i zauważyłem, że jest już czwarty miesiąc, od kiedy jestem w ciąży. I obliczyłem to wszytko i wychodzi, że urodzę w Maju. Chanyeol czy ty w ogóle mnie słuchasz! - uderzyłem go w ramię, kiedy siedzieliśmy, w moim salonie oglądając, telewizję.
-Tak, to urodzi, na biologi dostaniesz, piątkę. - mruknął, uśmiechając się do mnie. Cały czerwony złapałem, go za ucho ciągnąć je, na co krzyknął.
-Dobra przepraszam. Jezu jak wody ci odejdą, to pojedziemy, do szpitala. - westchnąłem, przytulając się do niego.
-Może masz, rację jestem, strasznie przewrażliwiony. Mamy stawić się jutro u dyrka w sprawie ciąży czy coś. - mruknął, całując, go w policzek na co mruknął.
-Ok, a teraz może małe co nieco? - szepnął, całując, mnie w usta popychając, lekko tak bym położył się na sofie.
-Nie dzisiaj, bo źle się czuję. Przestań, bo do końca ciąży i rok dłużej nie zamoczysz. - warknąłem, na co przestał, mnie całować a przytulił, mnie.
-Cześć Baekhyun i Chanyeol! - krzyknął mój tata i zobaczyłem go w towarzystwie mojego wychowawcy.
-Hej i Dzień dobry. - powiedzieliśmy, jednocześnie podnosząc, się z sofy. Zdaje mi się czy oni coś przedemnął ukrywają?
-Musimy ci coś powiedzieć Baekhyun. - powiedział, moja tata cały czas się uśmiechając.
-Co się takiego stało? Pan Jung jest w ciąży! - krzyknął, na co oni tylko się zaśmiali.
-Nie, twój tato oświadczył mi się. Popatrz.- uśmiechnął, się Hoseok pokazując, mi swoją dłoń z bardzo ślicznym pierścionkiem.
-Jak się cieszę, prawda Chanyeol? Czyli teraz mam do Pana mówić Tata prawda? - spytałem, na co pokiwał, głową przytulając się do mojego taty.
-My musimy, się zbierać do jedziemy, do restauracji. Życzę wam miłego dnia. - I tyle ich widziałem. Czyli specjalnie przejechali do domu, by to powiedzieć i następnie jechać gdzieś? Oni są dziwni.
-Więc gdzie chciałbyś pojechać najbardziej? - Objął, mnie od tyłu całując, mnie w szyję.
-Dobre pytanie, najbardziej chciałbym zobaczyć wieże Eiffla. - mruknąłem całując, go w usta i ciągnąć go do swojego pokoju, by położyć się z nim na łóżku.
-Czyli kręci cię Francja? Jak tak to wspaniale. - mruknął, cały czas mnie całując, po szyi. Podobało mi się to ale muszę przerwać, bo dojdzie, do seksu a tego dzisiaj nie chce.
-Channie proszę nie dzisiaj dobrze? Jak tak to jutro zrobisz, że mną co chcesz dobry pomysł prawda? - spytałem uśmiechając, się, na co on pokiwał głową włączając, mój telewizor. Oczywiście, że nie dam, mu się jutro jak już to dopiero za kilka dni nie jestem, taki łatwy.
Pov Luhan
-Dzień dobry chciałbym umówić się do lekarza jak najszybciej to możliwe na imię Xiao Luhan. - mruknąłem do telefonu, akuratnie dzwoniłem do przychodni, strasznie źle się czuję, a Sehuna nie chce, martwić.
-Ma, Pan szczęście jeden klient dzisiaj zrezygnował, więc jak Pan chcę to tak przyjść za godzinę. A jak nie to za tydzień. - powiedział miły dla ucha głos.
-To proszę wpisać mnie jeszcze dzisiaj. Dziękuję i dowidzenia. - rozłączyłem się szybko przebierać się w niebieski sweter i ogrodniczki. Na nogi założyłem stare trampki i wziąłem też słuchawki. Ubrałem, kurtkę i czapkę wychodząc, na dwór, miałem jeszcze dużo czasu więc mogłem iść pieszo.
Po około dwudziestu minutach byłem na miejscu, rozebrałem, się z kurtki i czapki podchodząc, do recepcji.
-Dzień dobry, na zostałem tu umówiony na miejsce jednego z klientów. - kobieta jedynie uśmiechnęła się do mnie klikając coś w komputerze.
-Poproszę imię i nazwisko.
-Xiao Luhan. - zagryzłem wargę, ze zdenerwowania po chwili dała, mi kartotekę życząc, mi miłego dnia.
Usiadłem, na czerwonym krzesełku czekając, no swoją kolej, całe szczęście nie było dużo ludzi. Poczekałem z jakieś kilka minut i w końcu nadeszła moja kolej.
-Dzień dobry Panie Xiao. Co ciebie tu sprowadza? - spytała się niska kobieta z ogromnymi okularami.
-Od jakiegoś czemu źle się czuję, wymiotuję cały czas śpię, oraz jestem do tego przeziębiony. - powiedziałem, bawiąc się rękawem.
-Myślę, że jesteś w cią...
-Ale to jest niemożliwe, bo zabezpieczam się z chłopakiem na wszystkie sposoby.
-Och, ale tak na wszelki wypadek sprawdzę, czy nie będzie pan w ciąży. Bo było kilka takich przypadków jak Pan, że wypierali się, że nie są, a po miesiącu przychodzili, i okazywało się, że są. - mruknął prowadząc, mnie do kozetki.
Podwinąłem sweter i zdjąłem, szelki ogrodnicze by widziała, mój brzuch. Błagam, nie chcę być w ciąży, rodzice by mnie zabili.
-I jak, jestem czy nie? - spytałem, patrząc się w monitor. Zagryzła, wargę włączając coś przy monitorze.
-Gratulacje jest Pan w pierwszym miesiącu ciąży. - uśmiechnęła się, na co zacząłem płakać, rodzice mnie zabija za to a szczególnie tata.
-Używaliśmy gumek i pigułek jak. - otarłem, łzy patrząc się na nią, ona dalej przyglądała się monitorze.
-Widzę, że postarał się Pan ze swoim chłopakiem. Będą bliźniaki! Zdarza, się może prezerwatywa pękła, lub była przeterminowana. - Teraz to się rozpłakałem na amen.
Następny rozdział będzie z Pov Luhan, życzę miłego dnia w szkole.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro