⚣ 20 ⚣
-Za ile będziesz? - spytałem się Chanyeola przez telefon, przygotowuję się właśnie do szkoły i będę jechać z Chanem.
-Daj mi góra pięć minut, dobrze? - lekko się uśmiechnąłem przeczesując włosy.
-Bobrze, ja muszę kończyć pa. - rozłączyłem, się szybko ubierają, kurtkę i szalik i jeszcze zabrałem plecak i kiedy wyszedłem, z domu zobaczyłem, białe Audi.
Podeszłem do samochodu otwierając drzwi i weszłem do środka, wygodnie usiadłem, a plecak dałem, na nogi.
-Cześć, jak się czujesz? Wziąłeś insulinę? - przytaknąłem, od wyjścia, że szpitala tydzień temu stał się strasznie opiekuńczy. Nie powiem to na głos, ale podoba mi się to.
W ciszy dojechaliśmy do szkoły, chciałem otworzyć drzwi, ale Chan wyszedł, z auta otwierając, je i podał, mi rękę bym mógł wyjść.
-Dziękuję, to miłe. - mruknąłem i poszliśmy razem do szatni, by się przebrać i za rękę poszliśmy do swoich klas.
Jak tak szliśmy, przez korytarz dużo osób patrzyli, się na nas podejrzanie. Bo dwaj odwietrzni wrogowie trzymają się za ręce i uśmiechając się do siebie to trochę dziwnie.
-Przyjdę do ciebie na przerwie pa. - powiedział, Park idąc, trochę dalej do swojej klasy a ja weszłem do swojej uśmiechając się od ucha do ucha.
-Cześć Luhan jak tam? - spytałem, siadając obok niego gładząc swój brzuch. On tylko uśmiechnął się do mnie.
-A dobrze, a ty jak się czujesz wszytko dobrze z tobą? Bierzesz leki? - pokiwałem głową.
-Tak biorę wszystko, a jak tam Tao, Xiumin i Soo? - spytałem się wyciągając, z plecaka książki do biologi.
-Tao spotyka się z Krisem i tworzą cudowną parę, Soo razem z Kaiem pogodzili się i też zeszli się, ale Xiumin nie widziałem od trzech tygodnie i trochę mię to martwi. - powiedział trochę smutny.
Po lekcji był, wf więc wyszliśmy, z klasy i zobaczyłem Kima, ale w czapce na głowie. Trochę dziwne, ja rozumiem zima, ale żeby w szkole nosić czapkę.
-Hej Xiumin czemu nie było cię tak długo w szkole? - spytałem się go. Zauważyłem, że jest bladszy i ma ogromne wory pod oczami niczym Tao.
-Miałem ospę, a potem zachorowałem, ale jest już dobrze. - powiedział, lekko się uśmiechając.
-Dobrze się czujesz? Wyglądasz jak biała ściana. - spytałem, dotykając jego skóry.
-Wydaje, ci się chodźmy, na wf. - mruknął i zaczęliśmy kierować się na hale.
*****
-Chen coś dzieje się z twoim chłopakiem. - mruknąłem, kiedy byliśmy za szkołą.
-Co się stało Xiu! Mów! - warknął, łapiąc mnie za ramiona, aby je szarpać.
-Ogar chłopie, bo to boli. Nie wiem co mu, się dzieje jest bardziej, bledszy i spokojniejszy. - mruknąłem, na co on posmutniał.
-Jak Boga kocham, dowiem się co mu, jest. Nie pozwolę, żeby coś go dręczyło. - warknął i odszedł co za debil.
Zacząłem iść w stronę wyjścia z placówki, ale ktoś mnie złapał.
-Baekki zapraszam cię na maraton filmowy u mnie w domu! Co ty na to? - zaśmiałem się lekko, pokiwałem głową.
******
Leżałem, na jego łóżku oglądając, komedio-horror. Chan poszedł, do kuchni po smakołyki, z czego jestem, zadowolony.
-Już jestem, życzę smacznego kochany. - uśmiechnął się szeroko. Zarumieniłem się na ostatnie słowo.
Wziąłem, paczkę żelek, otwierając ją i od razu pchając garści do ust.
-Park ty naprawdę chcesz drugie dziecko? - spytałem, się zabierając, mu z ręki chipsy.
-A czemu by nie, przecież jesteśmy, już skazani na siebie więc jedno dwójka nie zrobi, mi różnicy. - mruknął, oglądając telewizor.
-Ale nawet nie jesteśmy razmmm. - mruknąłem, kiedy Park przyciągnął, mnie do siebie całując, namiętnie w usta.
Złapałem, jego głowę bardziej docisnąłem, go do siebie, kiedy wszedł, językiem do moich usta zaczęliśmy, toczyć walkę o dominację co szybko odpuściłem, bo byłem zbyt podniecony.
Jego ręką sunęła się po moim biodrze by dotrzeć do moich pośladków i ściskać je dość mocno, na co jęknąłem w jego usta.
Oderwaliśmy się od siebie, by popatrzeć sobie w oczy, cali byliśmy, w ślinie co zbytnio nam nie przeszkadzało. Zbliżyłem się do niego, by polizać jego policzek i na koniec cmoknąć Parka w usta.
-Będziesz moim chłopakiem? - spytał, rozpinając, moje spodnie a ja pomagałem mu w tym, by zaraz zdjąć mu też koszulkę.
-Ta, ale jak tylko coś źle zrobisz, to pożałujesz. - mruknąłem, całując go ponownie w usta a rękoma lekko drapałem, jego plecy.
Może doszło do czegoś, może nie ale zostanie to pomiędzy nami.
To jest ostatni rozdział, bo mam dużo nauki i nie mam nawet ochoty tknąć książki, ale trzeba. Tak więc następny rozdział pojawi się, jak już to za trzy tygodnie, bo będę miała pełno sprawdzianów, kartkówek i próbne.
Życzę miłego dnia i przepraszam za błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro