Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚣ 16 ⚣

-Tato podwiezesz, mnie do szkoły! - krzyknałem poprawiając, włosy w lustrze na korytarzu. Byłem spóźniony, bo zaspałem, całe szczęście tata ma, dzisiaj wolne.

-Ok, już biorę kluczyki i jedziemy. - mruknął, wkładając, płaszcz zimowy.

Wyszliśmy, na dwór szybko wsiadając, do auta, po niecałych trzech minutach byliśmy już pod szkołą.

-Dziękuję, pa. - krzyknąłem, szybko biegnąc, do szatni, by rozebrać się i pędząc na lekcje. Akuratnie wtedy zadzwonił dzwonek.

Weszłem do klasy i wtedy zobaczyłam, jak niektórzy patrzą, się na mnie szepcząc coś. Wkurwiało mnie to.

-Czemu oni mnie obgadują? - spytałem się Luhana, na co on jedynie pokiwał głową, abym pochylił, się w jego stronę.

-Ponoć Momo nagadała na ciebie, że dajesz dupy za pieniądze i przez to zaszłeś z ciążę z jakimś kolesiem. - powiedziała, a ja myślałem, że zaraz wybuchnę.

-Nie wie, z kim zadarła, plastik jebany. - warknąłem pod nosem. Poprawiłem się na krześle i po chwili do kasy wszedł nauczyciel.

Przez całą lekcję myślałem o planie zabicia tej szmaty, jak ona mogła kłamać na mój temat. Ja rozumiem, że jestem ładniejszy od niej i w ogóle, ale żeby od razu posuwa się do tak brutalnych czynów.

Kiedy dzwonek zadzwonił miałem już iść do niej, ale zatrzymał, mnie Luhan przetrzymując, mnie za ramię.

-Baekii załatwisz, to na dłuższej przerwie nie teraz proszę. Pomogę Ci w tym. - uśmiechnął się do mnie, na co łzy zaczęły, lecieć mi z oczu. Lu przytulił, mnie głaszcząc, moje włosy.

******

-Szedłem powolnym krokiem, ponieważ już zbytnio szybko nie dam, rady przez zmęczenie a do tego nogi mi zaczęły, puchną.

Zobaczyłem ją na korytarzu w towarzystwie jakiegoś chłopaka aż dziwne, że nie Chanyeola.

-No no kogo moje piękne oczy widzą. Szanowny Byun zjawił się. - zaśmiała się trzepocząc, tymi sztucznymi rzęsami.

-Ja nie wiem, czy takie piękne, ale dobra. Masz jakiś problem do mnie czy jak? Bo nie rozumiem. - syknąłem, do niej, na co ona jedynie uśmiechnęła się do mnie. Zaraz zwymiotuje.

-A o co ci chodzi, bo ja nic nie powiedziałam złego na twój temat tylko prawdę skarbie. - uśmiechnęła się.

-Myślę, że pomyliłaś osoby i mówiłaś to o sobie, bo ja taki nie jestem. - mruknąłem, przybliżają, się do niej. Nagle koło nas zgromadzili, się uczniowie szepcząc, coś do siebie.

-Bo wiesz, ja nie jestem, w ciąży i wszystko wskazuje na to, że dajesz dupy za kasę. - mruknęła dotykając, mojego brzucha.

-Weź tę rękę, bo ci ją połamie plastiku. Myślisz, że każdy chce cię? Mylisz, się każdy chce, cię tylko przelecieć i tyle złoto. Powiedziałem, coś weź, tą kurwa rękę. - warknąłem, na co ona bardziej naparła, ręką na mój brzuch, przez co popchałem, ją.

-Przegiąłeś. - syknęła i chciała mnie uderzyć, ale odskoczyłem, od niej podstawiając, jej nogę. Szybko wstała, z ziemi popychając, mnie i zaraz szarpiąc się nawzajem.

-Matko Boska Baekhyun! Co ty robisz, idę po pomoc. - Krzyknął Luhan. Popchała, mnie mocno, na co lekko się zachwiałem. Jebana szmata.

-Na tyle cię stać, widać, że jesteś słaby i życzę ci, żebyś poronił, jak najszybciej. - syknęła, a przeze mnie przeszedł, dreszcz a łzy płynęły, mi z oczu. Miałem się zamachnąć, by dać jej z liścia, ale ktoś złapał moją rękę.

-Chanyeol on mnie pobił! Zrób coś z tym! - pisnęła płaczliwym tonem. Jak ona może tak kłamać w żywe oczy.

-Momo wydaje mi.... - uciekłem, nie mogłem, tego dłużej znieść jak wszyscy śmiali się ze mnie i pokazywali palcem. To nie moja wina ze zaszłem w ciążę z Chanyeolem.

Wbiegłem, do ubikacji zamykając, się w kabinie, usiadłem na klapie od sedesu i płakałem. Czułem się jak małe dziecko, któremu ktoś wyrwał lizaka.

Płakałbym tak dalej, ale ktoś wszedł do pomieszczenia. Ogarnąłem, się wycierając, resztki tuszu eyelinera z twarzy. Jeśli to Luhan to dobrze a jak ktoś inny to źle.

-Baekhyun jesteś tam? - spytał, się bardzo męski głos, na co lekko się zarumieniłem.

-Idź sobie. - mruknąłem, zamierzają, wyjść z kabiny.

-Chciałem porozmawiać, więc czy możesz wyjść. - westchnąłem, otwierając drzwi. Wyszedłem, patrząc, się prosto w oczy Parka.

-Więc co chciałeś? - podrapałem, się po głowie podchodząc, do umywalki.

-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie, bo wiem, że przez to płakałeś w nocy. A szczególnie chce przeprosić za Mo...

-Jej nie wybaczę. Człowieku, ona życzyła mi, żebym poronił, dziecko! Słyszysz, poronił je! Jakby to się stało, to bym się chyba zabił, bo pokochałem to jeszcze nienarodzone maleństwo całym sercem. - rozpłakałem się na nowo. On przytulił, mnie do siebie gładząc, moje plecy.

-Wiem, że źle powiedziałam i dobra z niej żmija. Naprawdę przepraszam za to, że zwyzywałem cię i tak dalej tam za szkołą. Tak naprawdę to o tobie nie myślałem i nigdy nie będę. - mruknął w moje włosy.

Lekko się uśmiechnąłem, na to, jak Chanyeol zachowuje, się wobec mnie. Raz mnie wyzywa, a raz potrafi, być miły i czuły. Nie wiem czemu, ale podoba mi się taki Park, który jest czuły i chce, żeby taki pozostał.

Wtuliłem się bardziej w niego, ale zakręciło mi się w głowie, na co syknąłem i ostatnie co pamiętam to to, że osunąłem się po klatce piersiowej Parka.

Miałam dodać rozdział w czwartek ale miałam drobny problem z telefonem ale jest już ok.
Jak wam się podoba nowa piosenka EXO? Dla mnie to życie.
Życzę miłej nocy i zapraszam do komentowania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro