⚣ 16 ⚣
-Tato podwiezesz, mnie do szkoły! - krzyknałem poprawiając, włosy w lustrze na korytarzu. Byłem spóźniony, bo zaspałem, całe szczęście tata ma, dzisiaj wolne.
-Ok, już biorę kluczyki i jedziemy. - mruknął, wkładając, płaszcz zimowy.
Wyszliśmy, na dwór szybko wsiadając, do auta, po niecałych trzech minutach byliśmy już pod szkołą.
-Dziękuję, pa. - krzyknąłem, szybko biegnąc, do szatni, by rozebrać się i pędząc na lekcje. Akuratnie wtedy zadzwonił dzwonek.
Weszłem do klasy i wtedy zobaczyłam, jak niektórzy patrzą, się na mnie szepcząc coś. Wkurwiało mnie to.
-Czemu oni mnie obgadują? - spytałem się Luhana, na co on jedynie pokiwał głową, abym pochylił, się w jego stronę.
-Ponoć Momo nagadała na ciebie, że dajesz dupy za pieniądze i przez to zaszłeś z ciążę z jakimś kolesiem. - powiedziała, a ja myślałem, że zaraz wybuchnę.
-Nie wie, z kim zadarła, plastik jebany. - warknąłem pod nosem. Poprawiłem się na krześle i po chwili do kasy wszedł nauczyciel.
Przez całą lekcję myślałem o planie zabicia tej szmaty, jak ona mogła kłamać na mój temat. Ja rozumiem, że jestem ładniejszy od niej i w ogóle, ale żeby od razu posuwa się do tak brutalnych czynów.
Kiedy dzwonek zadzwonił miałem już iść do niej, ale zatrzymał, mnie Luhan przetrzymując, mnie za ramię.
-Baekii załatwisz, to na dłuższej przerwie nie teraz proszę. Pomogę Ci w tym. - uśmiechnął się do mnie, na co łzy zaczęły, lecieć mi z oczu. Lu przytulił, mnie głaszcząc, moje włosy.
******
-Szedłem powolnym krokiem, ponieważ już zbytnio szybko nie dam, rady przez zmęczenie a do tego nogi mi zaczęły, puchną.
Zobaczyłem ją na korytarzu w towarzystwie jakiegoś chłopaka aż dziwne, że nie Chanyeola.
-No no kogo moje piękne oczy widzą. Szanowny Byun zjawił się. - zaśmiała się trzepocząc, tymi sztucznymi rzęsami.
-Ja nie wiem, czy takie piękne, ale dobra. Masz jakiś problem do mnie czy jak? Bo nie rozumiem. - syknąłem, do niej, na co ona jedynie uśmiechnęła się do mnie. Zaraz zwymiotuje.
-A o co ci chodzi, bo ja nic nie powiedziałam złego na twój temat tylko prawdę skarbie. - uśmiechnęła się.
-Myślę, że pomyliłaś osoby i mówiłaś to o sobie, bo ja taki nie jestem. - mruknąłem, przybliżają, się do niej. Nagle koło nas zgromadzili, się uczniowie szepcząc, coś do siebie.
-Bo wiesz, ja nie jestem, w ciąży i wszystko wskazuje na to, że dajesz dupy za kasę. - mruknęła dotykając, mojego brzucha.
-Weź tę rękę, bo ci ją połamie plastiku. Myślisz, że każdy chce cię? Mylisz, się każdy chce, cię tylko przelecieć i tyle złoto. Powiedziałem, coś weź, tą kurwa rękę. - warknąłem, na co ona bardziej naparła, ręką na mój brzuch, przez co popchałem, ją.
-Przegiąłeś. - syknęła i chciała mnie uderzyć, ale odskoczyłem, od niej podstawiając, jej nogę. Szybko wstała, z ziemi popychając, mnie i zaraz szarpiąc się nawzajem.
-Matko Boska Baekhyun! Co ty robisz, idę po pomoc. - Krzyknął Luhan. Popchała, mnie mocno, na co lekko się zachwiałem. Jebana szmata.
-Na tyle cię stać, widać, że jesteś słaby i życzę ci, żebyś poronił, jak najszybciej. - syknęła, a przeze mnie przeszedł, dreszcz a łzy płynęły, mi z oczu. Miałem się zamachnąć, by dać jej z liścia, ale ktoś złapał moją rękę.
-Chanyeol on mnie pobił! Zrób coś z tym! - pisnęła płaczliwym tonem. Jak ona może tak kłamać w żywe oczy.
-Momo wydaje mi.... - uciekłem, nie mogłem, tego dłużej znieść jak wszyscy śmiali się ze mnie i pokazywali palcem. To nie moja wina ze zaszłem w ciążę z Chanyeolem.
Wbiegłem, do ubikacji zamykając, się w kabinie, usiadłem na klapie od sedesu i płakałem. Czułem się jak małe dziecko, któremu ktoś wyrwał lizaka.
Płakałbym tak dalej, ale ktoś wszedł do pomieszczenia. Ogarnąłem, się wycierając, resztki tuszu eyelinera z twarzy. Jeśli to Luhan to dobrze a jak ktoś inny to źle.
-Baekhyun jesteś tam? - spytał, się bardzo męski głos, na co lekko się zarumieniłem.
-Idź sobie. - mruknąłem, zamierzają, wyjść z kabiny.
-Chciałem porozmawiać, więc czy możesz wyjść. - westchnąłem, otwierając drzwi. Wyszedłem, patrząc, się prosto w oczy Parka.
-Więc co chciałeś? - podrapałem, się po głowie podchodząc, do umywalki.
-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie, bo wiem, że przez to płakałeś w nocy. A szczególnie chce przeprosić za Mo...
-Jej nie wybaczę. Człowieku, ona życzyła mi, żebym poronił, dziecko! Słyszysz, poronił je! Jakby to się stało, to bym się chyba zabił, bo pokochałem to jeszcze nienarodzone maleństwo całym sercem. - rozpłakałem się na nowo. On przytulił, mnie do siebie gładząc, moje plecy.
-Wiem, że źle powiedziałam i dobra z niej żmija. Naprawdę przepraszam za to, że zwyzywałem cię i tak dalej tam za szkołą. Tak naprawdę to o tobie nie myślałem i nigdy nie będę. - mruknął w moje włosy.
Lekko się uśmiechnąłem, na to, jak Chanyeol zachowuje, się wobec mnie. Raz mnie wyzywa, a raz potrafi, być miły i czuły. Nie wiem czemu, ale podoba mi się taki Park, który jest czuły i chce, żeby taki pozostał.
Wtuliłem się bardziej w niego, ale zakręciło mi się w głowie, na co syknąłem i ostatnie co pamiętam to to, że osunąłem się po klatce piersiowej Parka.
Miałam dodać rozdział w czwartek ale miałam drobny problem z telefonem ale jest już ok.
Jak wam się podoba nowa piosenka EXO? Dla mnie to życie.
Życzę miłej nocy i zapraszam do komentowania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro