⚣ 11 ⚣
Obudziło, mnie walenie w drzwi frontowe więc wstałem, i poszedłem otworzyć. Zaspany spojrzałem na wysokiego chłopaka i zajęło mi kilka minut, by zrozumieć, że to mój kuzyn.
-Mój Boże jak ty przytyłeś! I wyglądasz okropnie. - zacmokał i wprosił się do środka.
-Człowieku jest, piąta nad ranem co tu robisz?- spytałem, robiąc, mu i sobie herbatę.
-Przyjechałem udawać twojego chłopaka. Więc wyjaśnij mi szczegóły twojego durnego planu.
Westchnąłem, siadając, na krzesło popijając herbatę w kubku. Spojrzałem na niego i głośno ziewnąłem.
-Zapiszesz się do mojej szkoły jako uczeń i będziemy się miziać i w ogóle tylko w pobliżu takiego jednego głąba.
-Co ten głąb zrobił? - wstałem i podniosłem swoją koszulkę, by pokazać malutki brzuszek.
Lee zaświeciły się oczy i uśmiechnął się szeroko. Odłożył, kubek na stół dotykając, mój brzuch.
-Jakie to podniecające dotykać ciężarnego mężczyznę, stanął mi.
-Spierdalaj.
-Miejsza z tym. Więc ten gość co zrobił, ci dzidziusia teraz obmacuje, laski? - pokiwałem, głową żując, truskawkę.
-Więc jak?
-A masz precle? - przytaknąłem. - To od kiedy mamy udawać?
*****
Jęknąłem płaczliwie, kiedy ten debil kazał mi wkładać już piątą parę spodni.
-Zdecyduj się człowieku w końcu. - mruknąłem, jedząc kanapkę.
-Ok! Już mam ubierzesz czarne rurki, białą bokserkę a na to czarną parkę. Będziesz wyglądać jak Bóg seksu zaraz po mnie, jak się ubierzesz, zabieramy, się za makijaż.
Westchnąłem i szybko się ubrałem, w podane ciuchy podszedłem, do szafki wyciągnąłem, gumkę do włosów szybko związując je z przodu, przez co wyglądał jak cebula.
Zabrał wszystkie swoje kosmetyki i zaczął robić mi tapetę. Szczerze to po chwili zaczęło, mi się nudzić więc zacząłem, go szczypać, na co on dał mi pstryczka w nos.
Po dziesięciu minutach byłem gotowy do wyjścia, przeglądałem się w lustrze to od tyłu to od przodu.
-Masz tyłek jak lotnisko w San Francisco. - skrzywiłem się i pokazałem mu środkowy palec.
-Wiesz, teraz tak pomyślałem, to jak oni mogą, cię zapisać do szkoły jak masz, dwadzieścia trzy lata?
-Boczek ty się nie martw, ja wiem co zrobić. - uśmiechnął się i oblizał usta. Aż dziwne, że jesteśmy spokrewnieni.
-Dobra zbieraj dupę i idziemy do szkoły. - mruknąłem, wziąłem, plecak szybko schodząc, po schodach do Chana auta.
*****
Lee zjechał na parking szkolny swoim luksusowym autem, zresztą co się dziwić matka, jak i ojciec prawnicy, mają kasę jak lodu.
-Poczekaj, muszę, zobaczyć czy nie ma, go na parkingu jak jest, to obejmiesz mnie dobra. - powiedziałem i zacząłem się rozglądać. Zobaczyłem, go jak obmacuje, dwie cheerleaderki.
-Więc jak? - spytał, zakładając, czarne okulary.
-Jest to ten z tymi dwoma plastikami. - powiedziałem, dyskretnie pokazując. Całe szczęście szyby były przyciemniane specjalnie.
Chan wyszedł, z auta okrążył, je i otworzył mi drzwi. Podał, mi rękę, na co złapałem, ją i wyszedłem, poprawiając, plecak. Zatrzasnął drzwi auta i szybko zamknął je na pilot.
Dino obiął mnie, za biodra i szybko kierując, się do budynku. Lekko rozejrzałem się i zobaczyłem, że wszyscy patrzą się na mnie.
-Widzę, że twój chłopak jest zazdrosny w chuj. - mruknął, na co prychnąłem.
Niech się wypcha, pierw każe, mi o sobie zapomnieć a teraz jest, zazdrosny, że chodzę z jakim chłopakiem. Szach mat pizdo uszata.
Weszliśmy, do budynku szybko kierując, się do sekretariatu. Zapukałem i po chwili weszliśmy do środka. Zobaczyliśmy jak przy biurku siedzi pan Kim Taehyung.
Jest to w miarę wysoki mężczyzna tak z dwadzieścia sześć lat, włosy ma koloru różowo żółtego a na nosie ma duże okulary. Ubrany jest w fioletową koszulę i białe rurki.
-Hej dzieciaczki! Co was tu sprowadza. - Krzyknął, radośnie żując, truskawkową gumę.
-Dzień dobry ja jestem nowym uczniem mam na imię Lee Chan. - uśmiechał się na co Kim oblizał, usta szukając czegoś w papierach.
-Proszę, tu jest, plan lekcji, klucz do szafki z numerem sto sześćdziesiątrzy i będziesz chodzić do kasy trzeciej B. - Kim się uśmiechał.
-Jak to do trzeciej B czemu nie A?
-Bo tam nie ma już miejsca. Życzę miłego dnia dowidzenia. - mruknął, zaczynając, pisać coś na komputerze.
Wyszliśmy, z sekretariatu a ja zacząłem, szeptać różne przekleństwa pod nosem.
-Nie denerwuj się tak boczek. Poznam go bliżej i może trochę się podróże znasz mnie przecież. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Mam nadzieję, że to wypali, bo jak nie to ja się chyba zabiję.
Hej robaczki!
Mam napisane oraz sprawdzone trzy rozdziały gotowe do publikacji i mam nadzieję że dodam je w tym miesiącu.
Jeśli chodzi o ten specjały (który się niedługo pojawi) to będzie on związany z dalszymi zdarzeniami w książce.
P.S. Jak myślicie co Chanyeol zrobi kuzynowi Baekkiego?
Życzę miłego dnia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro