Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚣ 11 ⚣

Obudziło, mnie walenie w drzwi frontowe więc wstałem, i poszedłem otworzyć. Zaspany spojrzałem na wysokiego chłopaka i zajęło mi kilka minut, by zrozumieć, że to mój kuzyn.

-Mój Boże jak ty przytyłeś! I wyglądasz okropnie. - zacmokał i wprosił się do środka.

-Człowieku jest, piąta nad ranem co tu robisz?- spytałem, robiąc, mu i sobie herbatę.

-Przyjechałem udawać twojego chłopaka. Więc wyjaśnij mi szczegóły twojego durnego planu.

Westchnąłem, siadając, na krzesło popijając herbatę w kubku. Spojrzałem na niego i głośno ziewnąłem.

-Zapiszesz się do mojej szkoły jako uczeń i będziemy się miziać i w ogóle tylko w pobliżu takiego jednego głąba.

-Co ten głąb zrobił? - wstałem i podniosłem swoją koszulkę, by pokazać malutki brzuszek.

Lee zaświeciły się oczy i uśmiechnął się szeroko. Odłożył, kubek na stół dotykając, mój brzuch.

-Jakie to podniecające dotykać ciężarnego mężczyznę, stanął mi.

-Spierdalaj.

-Miejsza z tym. Więc ten gość co zrobił, ci dzidziusia teraz obmacuje, laski? - pokiwałem, głową żując, truskawkę.

-Więc jak?

-A masz precle? - przytaknąłem. - To od kiedy mamy udawać?

*****

Jęknąłem płaczliwie, kiedy ten debil kazał mi wkładać już piątą parę spodni.

-Zdecyduj się człowieku w końcu. - mruknąłem, jedząc kanapkę.

-Ok! Już mam ubierzesz czarne rurki, białą bokserkę a na to czarną parkę. Będziesz wyglądać jak Bóg seksu zaraz po mnie, jak się ubierzesz, zabieramy, się za makijaż.

Westchnąłem i szybko się ubrałem, w podane ciuchy podszedłem, do szafki wyciągnąłem, gumkę do włosów szybko związując je z przodu, przez co wyglądał jak cebula.

Zabrał wszystkie swoje kosmetyki i zaczął robić mi tapetę. Szczerze to po chwili zaczęło, mi się nudzić więc zacząłem, go szczypać, na co on dał mi pstryczka w nos.

Po dziesięciu minutach byłem gotowy do wyjścia, przeglądałem się w lustrze to od tyłu to od przodu.

-Masz tyłek jak lotnisko w San Francisco. - skrzywiłem się i pokazałem mu środkowy palec.

-Wiesz, teraz tak pomyślałem, to jak oni mogą, cię zapisać do szkoły jak masz, dwadzieścia trzy lata?

-Boczek ty się nie martw, ja wiem co zrobić. - uśmiechnął się i oblizał usta. Aż dziwne, że jesteśmy spokrewnieni.

-Dobra zbieraj dupę i idziemy do szkoły. - mruknąłem, wziąłem, plecak szybko schodząc, po schodach do Chana auta.

*****

Lee zjechał na parking szkolny swoim luksusowym autem, zresztą co się dziwić matka, jak i ojciec prawnicy, mają kasę jak lodu.

-Poczekaj, muszę, zobaczyć czy nie ma, go na parkingu jak jest, to obejmiesz mnie dobra. - powiedziałem i zacząłem się rozglądać. Zobaczyłem, go jak obmacuje, dwie cheerleaderki.

-Więc jak? - spytał, zakładając, czarne okulary.

-Jest to ten z tymi dwoma plastikami. - powiedziałem, dyskretnie pokazując. Całe szczęście szyby były przyciemniane specjalnie.

Chan wyszedł, z auta okrążył, je i otworzył mi drzwi. Podał, mi rękę, na co złapałem, ją i wyszedłem, poprawiając, plecak. Zatrzasnął drzwi auta i szybko zamknął je na pilot.

Dino obiął mnie, za biodra i szybko kierując, się do budynku. Lekko rozejrzałem się i zobaczyłem, że wszyscy patrzą się na mnie.

-Widzę, że twój chłopak jest zazdrosny w chuj. - mruknął, na co prychnąłem.

Niech się wypcha, pierw każe, mi o sobie zapomnieć a teraz jest, zazdrosny, że chodzę z jakim chłopakiem. Szach mat pizdo uszata.

Weszliśmy, do budynku szybko kierując, się do sekretariatu. Zapukałem i po chwili weszliśmy do środka. Zobaczyliśmy jak przy biurku siedzi pan Kim Taehyung.

Jest to w miarę wysoki mężczyzna tak z dwadzieścia sześć lat, włosy ma koloru różowo żółtego a na nosie ma duże okulary. Ubrany jest w fioletową koszulę i białe rurki.

-Hej dzieciaczki! Co was tu sprowadza. - Krzyknął, radośnie żując, truskawkową gumę.

-Dzień dobry ja jestem nowym uczniem mam na imię Lee Chan. - uśmiechał się na co Kim oblizał, usta szukając czegoś w papierach.

-Proszę, tu jest, plan lekcji, klucz do szafki z numerem sto sześćdziesiątrzy i będziesz chodzić do kasy trzeciej B. - Kim się uśmiechał.

-Jak to do trzeciej B czemu nie A?

-Bo tam nie ma już miejsca. Życzę miłego dnia dowidzenia. - mruknął, zaczynając, pisać coś na komputerze.

Wyszliśmy, z sekretariatu a ja zacząłem, szeptać różne przekleństwa pod nosem.

-Nie denerwuj się tak boczek. Poznam go bliżej i może trochę się podróże znasz mnie przecież. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.

Mam nadzieję, że to wypali, bo jak nie to ja się chyba zabiję.

Hej robaczki!
Mam napisane oraz sprawdzone trzy rozdziały gotowe do publikacji i mam nadzieję że dodam je w tym miesiącu.

Jeśli chodzi o ten specjały (który się niedługo pojawi) to będzie on  związany z dalszymi zdarzeniami w książce.

P.S. Jak myślicie co Chanyeol zrobi kuzynowi Baekkiego?

Życzę miłego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro