⚣ 1 ⚣
Od imprezy u Tao minęły trzy dni, było mi źle, bo zbyt dużo wypiłem alkoholu, przez co następnego dnia rzygałem jak kot.
Westchnąłem, słuchając, nudnego monologu pani z polskiego o czasownikach, nie żebym od razu ją obrażał, bo jest fajna, daruje nam jedynki i w ogóle. Po prostu boli mnie głowa od natłoku myśli.
Nic z imprezy nie pamiętam, no może, oprócz tego, jak poszedłem tańczyć z Luhanem, a potem film mi się urwał i tylko czarna dziura. Pewnie schlałem się.
Z męczarni uratował mnie dzwonek na piętnastominutową przerwę, szybko spakowałem, swoje rzeczy wychodząc, z klasy i żegnając się z panią Lee.
Kiedy byłem, na korytarzu podbiegł, do mnie Luhan i Xiumin z błyszczącymi oczami, na co sapnąłem.
-Baekhyun, szybko chodzi na parking szkolny. Tao ze swoim chłopakiem przyjechali tu nowym Lamborghini Aventador. - Krzyknął Kim i zaczęli, mnie ciągnąć w stronę wyjścia gdzie było, dużo ludzi.
Kiedy przepchaliśmy się jakimś cudem przez ten cholerny tłum, zobaczyłem, jak Namjoon całuję, się z Tao na pożegnanie.
Rzygać mi się chciało, kiedy tylko widzę, jak Kim wykorzystuje, głupiego Tao. Bez urazy, ale on leci tylko na niego, bo jest dobry w łóżku i ma nadzianych rodziców. Jebana panda.
Kiedy w miarę tłum, się rozszedł, zobaczyłem, tę okropną twarz, przez co jęknąłem z rozpaczy. Czemu kurwa on jest wszędzie gdzie ja do cholerny?
Nasze oczy się spotkały, na co wystawiłem, mu środkowy palec a on wystawił, mi język. Jakie dziecko.
-Kutas. - Mruknąłem, pod nosem na tyle głośno by on usłyszał, moja wypowiedzi.
-Co kurwa tam mówisz? - Spytał, podchodząc, do mnie z Sehunem i Suho, patrząc się na mnie z obrzydzenie.
-Umyj, uszy jak nie słyszysz. Nie mam zamiaru się powtarzać dwa razy dupku. - Rzekłem i zmarszczyłem, brwi patrząc, się na niego z irytacją.
Po chwili znów wokół nas zgromadziło, się kółko, na co prychnąłem. Nie chce zostać znów zawieszony przez to, że uczeń wylądował na OIOM-ie.
-Nie słyszałeś, co mówiłem! Powtórz, to co powiedziałeś! - Wysyczał, na co przewróciłem oczami. Jebany sukinsyn.
-Zamknij ryj i spieprzaj, bo rzygać mi się chce, kiedy widzę twój szpetny ryj. - Krzyknąłem, na co tłum, zrobił wielki "ooooo,,. Chanyeol zacisnął ręce w pięści, już się boję.
-Jeszcze zobaczymy, kto zamknie, ryj. Pieprzona diva. - Syknął i ruszył w stronę wejścia do szkoły, a tłum jęczały, bo na pewno chcieli, żebyśmy się bili, czy coś.
-Baekki, dobrze się czujesz, jesteś, cały czerwony. - Luhan przyłożył, swoją dłoń do mojego czoła, na co wzruszyłem, ramionami.
To wszytko przez tego chuja, znów ciśnienie mi skacze.
*****
Siedzałem razem z Luhanem, Xiuminem i Tao jedząc swój lunch w szkolnej stołówce. Nigdy nie lubiłem jeść na stołówka, ale nie mam wyboru, bo ojciec nie zrobi mi śniadania do szkoły.
-Suczko jak tam po imprezie? - Zapytał, się Tao zajadając, się ryżem z warzywami. Pokiwałem, głową delektując, się smażonym kurczakiem.
-Fajnie, tylko nic nie pamiętam od tańczenia z Luhanem. Pewnie uchlałem się i poszedłem spać. - Mruknąłem, oblizując, usta od sosu po kurczaku.
-Chciałbyś suczko. - Zaśmiał się na moją wypowiedź, na co popatrzyłem się na niego spod byka.
-Czy ty przypadkiem coś przede mnął, nie ukrywasz pieprzona pando. - Wzruszył, ramionami śmiejąc, się pod nosem.
-Może tak może nie. To kosztuje, wiesz o tym? - Wywróciłem oczami masujące swój brzuch, zjadłem za dużo.
-Przyjacielowi nie powiesz za darmo? - Po jego minie mogłem wywnioskować, że nie. Zagryzłem wargę ze zdenerwowania. - No weź, powiedz!
-W swoim czasie suczko. A teraz won na lekcje kurwiszony. - Zaśmiał, się na co chciałem, mu przwalić, ale szybko zniknął z mojego pola widzenia.
Jak ja jego nie trawie, warknąłem, wstając, od stołu i kierując się z Luhanem do klasy biologicznej.
Na korytarzu był, straszny ruch, na co się, skrzywiłem.
Kiedy byliśmy, już w sali usiedliśmy, na swoich miejscach, czekając na pana Jung Hoseoka. Jest to szczupły lekko umięśniony mężczyzna, zawsze jest ubrany z czarne spodnie i różnego koloru koszulki. Biolog jest miły wręcz bardzo miły i opowiada wszystko w skrócie, żeby szybko skończyć temat i mieć czas dla siebie.
Po chwili do kasy wszedł Pan Jung z uśmiechem na swoich małych ustach.
-Witajcie kochani! Dzisiaj porozmawiamy o roślinach co wy na to. I nie Jungkook, na pewno nie będzie to marihuana i te sprawy. - Popatrzył, się na czarnowłosego, na co jego oczy straciły, już swój blask.
-A teraz otwieramy podręczniki na stronie sto dwadzieścia i czytamy cały temat. Ja wam potem ściśle wytłumaczę. - uśmiechnął się i otworzył, dziennik sprawdzając, obecność.
Nie chciało, mi się czytać więc tylko oglądałem, obrazki, ale i tak znudziło mi się to po kilku minutach. W przeciwieństwie do mnie Luhan czytał, nie zwracając, na mnie uwagi.
Zobaczyłem, jak Lu sprawdza, telefon, który był schowany za piórnikiem. Co za żmija, na mnie kabluje, jak tak trzymam, telefon.
-Kto to? - Szepnąłem, na co on lekko się wzdrygnął, i sztucznie się uśmiechnął.
-Tylko mama. Napisała do mnie, że trochę się spóźni. - Pokiwałem głową, że rozumiem. Przecież głupi nie jestem. Tydzień temu mówił mi, że jego mama pojechała na trzy tygodniową delegację więc... Jebany kłamca.
-Proszę pana, czy mógłbym pójść do ubikacji? - Spytał, się Xiao, na co Jung spojrzał, na niego z uśmiechem.
-Oczywiście tylko nie palić po drodze, bo wyczuje. - Po chwili już Lu nie było. Ta mama do niego napisała i nagle zachciało mu się iść do kibla. Śmierdzi mi tu na kilometr i na pewno nie jest to Chanyeol.
-Mam nadzieję, że skończyliście czytać. Więc tak, rośliny dzielą się na... - Nie słuchałem go dalej. Rozmyślałem, jak by to wydusić z Luhana z kim się spotkał, bo z mamą na pewno nie.
-Więc to tyle na dziś możecie iść już na wychowanie fizyczne kochani. - Krzyknął radośnie pan Hoseok. Szybko spakowałem, swoje rzeczy wychodząc, z klasy i po chwili do mnie dołączył Luhan oraz Xiumin.
Skierowaliśmy się do szatni, aby przebrać się w stroje do wychowania. Na moje nieszczęście mamy razem z trzecia B tam, gdzie jest Xiumin i Chanyeol ze swoją ekipą.
-Luhan, choć na słówko kochany. - Pokiwał głową. Poszliśmy, do ubikacji od razu sprawdzałem, każdą kabinę czy czasami nikt nas nie podsłuchu. A kiedy teren był, czysty skierowałem, swojej puste spojrzenie w niego.
-Wiem dobrze, że się z kimś spotkałeś na poprzedniej lekcji. Kto to było? - Lu zagryzł, że zdenerwowania wargę.
-Nie mogę. Obiecałem, mu, że nic nie pow...
-Luhan!
-To Sehun. Tylko nie złość się na mnie, wiem, że to twój wróg, ale on jest taki cudowny. Miły, opiekuńczy, że nie mogę się powstrzymać, żeby się z nim nie spotkać. - Westchnął rozmarzony, na co przewróciłem oczami.
-Na co miałbym się złość? Przecież możesz, się z kim chcesz spotykać. Może jest to mój wróg, ale nie zabronię ci miłości. Oj ty głuptasie. - Zaśmiałem, się przytulając, go.
-Okey! Koniec tej miłości idziemy na wf z tymi debilami. - Skrzywiłem się na słowa przyjaciela. Nienawidzę wychowania.
*****
Oczywiście na wf nie obyło się bez bitwy mianowicie. Ja rzucałem specjalnie piłkami w Parka i on również. Jak zaczęliśmy, grać w ręczną to pchałem, się na niego ile sił, ale zazwyczaj to ja byłem popychany niż on. Za to ja złapałem go za nogę i za to runą jak kłoda na parkiet.
-Pizda haha. - Zaśmiałem się, kiedy już szliśmy do szatni się przebierać.
-Zapłacisz mi za to Byun! - Syknął. Dotykając, swój spuchnięty nos. Najprawdopodobniej jest złamany dobrze mu tak.
-Złamanego grosza nie dostaniesz.- Mruknąłem i szybko ubrałem swoje jeansy oraz koszulkę, bo chcę już iść z dala od tego debila.
-Pa uszata decho. - Wystawiłem mu środkowy palec i szybko wyszedłem z szatni razem z Kim i Xiao.
-Więc jak. Widzimy się dzisiaj? - Spytałem się, na co oni spojrzeli, po sobie i na mnie.
-Baekki nie mogę, bo wież muszę spotkać się z kuzynem. - Spojrzał, na mnie porozumiewawczym wzrokiem, na co kiwnąłem, głową.
-Ja mogę gdzie i o której?
-U mnie o siedemnastej pasuje. - Pokiwałem głową i rozdzieliliśmy się, bo każdy mieszkał gdzie indziej.
Zdecydowanie był to wręcz znakomity dzień.
Cześć i czołem wszystkim. Przychodzę z nowym rozdziałem i najprawdopodobniej od teraz będą, się trochę rzadziej, pojawiać. Nie mogę się doczekać nowej piosenki EXO a wy?
Wiedzieliście, że niby Chanyeol i Sehun spotykają się, ze sobą? Ja w to nie wieże nie wiem jak wy.
Życzę miłego dnia i przepraszam za błędy.
Zapraszam do komentowania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro