4
Postanowili że pójdą do środka chatki tego całego Ricka Ćmika. Dilera, o którym opowiadał Munson.
Myśleli że będzie gorzej, jest małe łóżko, toaleta, oczywiście niezbyt czysta. Zapach ani trochę nie był zachęcający. Była również łódka.
Chociaż obaj woleli opcje spania w vanie.
Podczas takiegoż "zwiedzania" usłyszeli nadjeżdżające auto, z początku można było pomyśleć że to normalne.
Jednak dźwięk trzaskających się drzwi i zbliżających się kroków był niepokojący. Jest to na odludziu więc kto o 8/9 rano przychodziłby tutaj, do rozklekotanej chatki Ricka Ćmika.
- słyszysz to? - wyszeptała dziewczyna.
Obaj kucnęli i przyczołgali się do brudnego okna. Stał samochód.
Kroki były coraz głośniejsze.
Jednakże można było usłyszeć że nikt nie biegał, ktoś ostrożnie zbliżał się do małego domku.
- schowaj się - rozkazał Edds.
- a co z tobą?? - spytała trochę głośniej.
Przez co kroki na chwilę ustały.
- proszę Cię kochanie schowaj się - pogłaskał ją po policzku i popchnął ją lekko.
Schowała się tam gdzie jest ciemniej, nie chciała zostawiać go samego.
Tym bardziej nie chciała wyjść w ogóle z chatki.
Nagle słychać było dźwięk skrzypiących drzwi.
Ktoś wszedł do środka. Serce Estelli przestało na chwilę bić, wspominane było wcześniej że dziewczyna umiała kogoś porządnie pobić, złamać komuś nos itp. Ale to działo się zbyt szybko.
- ale tu wali - powiedziała jakaś dziewczyna, nie była to kobieta. Fakt odór był nie przyjemny. - ciemno tu jak w dupie - co też było prawdą kiedy odsuniesz się od okna.
- noi.. - męski głos próbował coś powiedzieć jednak Munson mu w tym przerwał.
Nieznany został przyparty do ściany a przy jego gardle widniał długi kawałek szkła, prawdopodobnie od piwa, którym Eddie miał zaraz zrobić mu krzywdę.
Jednakże prawda okazała inna, okazało się że ludzie którzy weszli do chatki to...
- wowowowowo, to ja Dustin.. spokojnie Eddie - rzekł Henderson - to jest Steve, jest w porządku - Harrington został przyparty do ściany - to jest Robin, ta z orkiestry - Buckley zaczęła udawać że gra na trąbce - a to Max, która nie chce grać D&D - nieśmiało pomachała do chłopaka.
Na słowo 'Max' Collins chciała wyjść z kryjówki i przytulić ją najmocniej jak tylko może.
Mayfield zaczęła w pewnym momencie myśleć o Elli, marzyła aby z nią ponownie porozmawiać.
Dzisiaj rano rudowłosa widziała jak w przyczepie Eddiego pałętała się tam policja. Akurat w tym miejscu znaleźli zmarłą Cunningham.
- przysięgamy że nie chcemy zrobić Ci krzywdy, przysięgamy na matkę Dustina - oznajmiła Robin, cała reszta również przytaknęła.
Eddie puścił Steve'a po czym złapał się za głowę.
- Eddie.. - zaczęła rudowłosa - byłam dzisiaj w domu pani Collins, mamy Elli, powiedziała że jest u Ciebie.. - serce dziewczyny zaczęło bić szybciej - czy jest z Tobą? czy gdzieś w tej chatce się ukrywa? - spytała Munsona.
On pokiwał przecząco głową.
Max przeżywa to samo co przeżywała Chrissy . Jej matka pije, codziennie budzi się zlana potem. Zamknęła się w sobie na jakiś czas. Była w tym samym miejscu co Cunningham, groźny głos potwora, druga strona...
Tak bardzo chciała Estelle teraz uściskać i poprosić o pomoc.
Cokolwiek byle tylko z nią porozmawiać.
Maxine miała lat 15 a Estella lat 17.
Odkąd pamięta zawsze się wspierały.
Kiedy Mayfield jeszcze mieszkała w Californii, w każde wakacje Collins do niej przyjeżdżała.
W ferie zimowe, ferie wiosenne.
Starała się utrzymywać z nią kontakt przez cały czas.
- Eddie..proszę, muszę wiedzieć gdzie ona jest, Collins jest powodem dla którego się jeszcze nie poddałam.. - samotna łza spłynęła jej po policzku.
Z kryjówki wyszła Ella, niedowierzając w to co Maxine powiedziała. Zazwyczaj sobie nie wyznają uczuć, tylko sobie pomagają, plotkują lub zwyczajnie się przytulają.
Mayfield podbiegła do przyjaciółki i mocno ją przytuliła.
- brakowało mi Ciebie Max..po tym co się stało zamknęłaś się w sobie na pewien czas..przepraszam, że mnie przy tobie nie było.. - spuściła wzrok brunetka.
- przestań przepraszać..to moja wina - wyszeptała.
Kiedy oderwały się od siebie, palnęło pytanie: "co wy tu robicie?!"
Na co chłopaki opowiadali co Max widziała dziś rano.
Estella jako iż wiedziała co się działo od 6 listopada 1983, była pewna że są w stanie ich wysłuchać. Noi oczywiście uwierzyć.
Eddie zazwyczaj nie interesował się takimi sprawami, wolał siedzieć w swoim pokoju, grać na gitarze, spotykać się na D&D.
W przeciwieństwie do brunetki która była blisko z przyjaciółmi, ona na szczęście nie przeżyła tego ale czasami zmroziło jej krew w żyłach po tych wszystkich opowieściach od Max czy Eleven. Kogokolwiek z którymi się zadawała.
- nie uwierzycie nam - oznajmił Edds
- uwierzą Eddie..nie raz próbowałam Ci opowiadać co dzieje się w Hawkins od listopada 83' - odgarnęła pasmo za ucho wpatrując się w przyjaciela - mówiłeś że Ciebie to nie interesuje a ja próbowałam to uszanować. - stukała nerwowo paznokciami o ścianę.
- no dobra - zaczął brązowo-włosy - o 8 wieczorem przyszła do nas Chrissy, chciała coś naprawdę mocnego, było po niej widać że coś jest nie tak, była blada lub co chwilę patrzyła się ze strachem w jeden punkt..jakby zwariowała! - złapał się za głowę ponieważ przechodził do tej przerażającej części opowieści - kiedy byliśmy u mnie w pokoju, Estella przełączała piosenkę w gramofonie a ja szukałem dla Cunningham narkotyku, kiedy wróciłem z Collins do salonu zauważyliśmy że ona w ogóle się nie rusza, na żaden ruch, pstryknięcie przed oczami nie działało - zaczął się lekko trząść na myśl o tej całej sytuacji - nagle zaczęła się poprostu unosić..po chwili jej kości zaczęły się łamać, ręce, nogi i szczęka.. jasny gwint a jej oczy...coś wessało jej oczy - łącząc wszystkie kropki okazało się że Edds i Chris już wcześniej się znali, dlatego było mu trudno o niej wspominać. A w szczególności o jej śmierci.
OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
prowadzę z moją psiapsi preferencje oraz one shoty.
zachęcam zobaczyć bo tematyka to również stranger things w komentarzach możecie napisać z kim chcielibyście mieć one shota
ale o tym więcej powiedziałyśmy w opisie książki
serdecznie was zapraszam i życzę miłego dnia/nocy <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro