Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Estella wcześniej zadzwoniła do swoich rodziców, powiadamiając ich że zostanie na noc u Eddiego albo wróci dosyć późno. Gdy dojechali już do jego przyczepy, Munson postanowił zacząć konwersacje:

- dawno u mnie nie byłaś - powiedział do niej po czym weszli do jego miejsca zamieszkania.

Mało tu się zmieniło, jest mały salonik, kuchnia, łazienka. Zwykły dom.

- tylko jeden pokój się zmienił.. - otworzył drzwi tego pomieszczenia - zapraszam do mojego królestwa - ukłonił się, ściany jego pokoju były poobklejane plakatami, miał mnóstwo płyt swoich ulubionych rockowych wokalistów lub zespołów.
Najbardziej jej uwagę przykuła gitara.
Podszedł do swojego instrumentu i się uśmiechnął.

- wybacz spóźnienie kochanie - pocałował ją oraz przejechał palcami po strunach.

Collins zaniemówiła gdy zobaczyła ten pokój.
Pamiętała jak niedawno jeszcze jego pokój dominowały najprzeróżniejsze kolory, i brak plakatów na ścianach.
Nagle zauważyła plakaty swoich ulubionych zespołów.

- o mój Boże! Black Sabbath, AC/DC, Queen, The Rolling Stones! - uśmiechnęła się w jego stronę, na co on jej odwzajemnił.

- piękna jest prawda? - wskazał na swoją gitarę.

- bardzo - przyglądała się instrumentowi przez chwilę - zagrasz coś? - spytała z ciekawością, uśmiechając się od ucha do ucha.

Zarumieniony Munson miał zamiar już wyciągnąć swój skarb jednakże usłyszał pukanie do drzwi.
Zachichotali cicho i poszli otworzyć drzwi.
Brunetka zatrzymała się w pewnej chwili.
Eddie obrócił się w jej stronę.

- wszystko okej? - spytał.

- tak..tylko chciałam się spytać.. - spuściła wzrok - masz może gramofon, noi wiadomo płyty winelowe?.. - nieśmiało się zapytała.

- jasne że mam, chciałabyś coś puścić?

- przecież mnie znasz Teddie - zaśmiała się głośno po czym poszła do jego pokoju.

- wszystko tylko nie Teddie, gówniaro! - odkrzyknął jej.

Zastanawiające jest to dlaczego akurat Teddie.

Pewnego razu, jesienią 1979, koleżanka z klasy Elli (przezwisko Estelli) była w Eddiem szalenie zakochana. Żeby go poderwać mówiła na niego Teddie. Śmieją się z tego do dziś.
Ale wróćmy to teraźniejszości.

Do domu weszła Chrissy, dziewczyna była blada i zmęczona. Oraz strasznie spięta.
Pierwsze co rudowłosa mogła usłyszeć to piosenka puszczona przez Collins:

„the wizard" od black sabbath.

Eddie przez chwilę rozmawiał z koleżanką, po chwili dołączyła do nich także Ella.

- hej Chrissy! - powiedziała brunetka i uśmiechnęła się w jej stronę.

- cześć Estella - odwzajemniła gest, przytulając ją.

Kolejne zdziwienie, ponieważ Chrissy nigdy nie była blisko z Estellą.
Chodziła z nią na kilka zajęć dodatkowych ale poza tym nic szczególnego je nie łączyło.
Zwykła znajomość ze szkoły.

- to co? gdzie masz zioło? - spytała lekko przestraszona.

Znowu widziała te zjawiska paranormalne, przerażający oddech przy jej szyi i głos swojej matki zanim tutaj przyszła.

- gdzieś w moim pokoju zapewne - oznajmił jej Edds - no to wy sobie pogadajcie a ja poszukam okej? - zapytał. Cunningham przytaknęła.

Stały tak przez chwilę dopóki nie skończyła się piosenka.
Collins oznajmiła że idzie puścić kolejny kawałek.
Tymrazem leciała piosenka

„sympathy for the devil" od the rolling stones

- Eddie! masz jeszcze ten album „Thriller" Micheala Jacksona?! - krzyknęła.

- mam! trzecia półka, czwarta od lewej! - rzekł do przyjaciółki, jednak ta się zaśmiała, dziewczyna przyszła do jego pokoju przygotowując kolejne hity - no co?!

- żebyś Ty był taki mądry w szkole.. - wzdycha po czym znowu się śmieje.

Munson tylko przewrócił oczyma i postanowił dalej szukać.
Jego zgubę znalazłszy pod łóżkiem skierował się do saloniku gdzie przebywała obecnie cheerleaderka.
Jednakże ona stała w bezruchu.
Jakby poprostu odpłynęła.

Z perspektywy Chrissy wyglądało to bardziej dziwaczniej.
Nagle znalazła się w jakimś dziwnym świecie, nadal była w przyczepie Eddiego ale tak jakby w ogóle nie mogła z niego wyjść.
Usłyszała przerażający niski głos potwora. Tego samego co wcześniej.

Ale tym razem go zobaczyła.
Czuła jak serce jest gotowe wyskoczyć jej z piersi, oddech był bardzo szybki.
Nagle nieznane jej stworzenie przyłożyło do jej głowy swoją "łapę" czy jak to można było inaczej nazwać.
Nic dziwniejszego jej się nie przytrafiło.

Eddie i Estella byli w ogromnym szoku, nie mogli jej obudzić.
Przez cały czas była po drugiej stronie.
Oboje nastolatków nie wiedzieli co mają robić.
Nagle zaczęła się unosić. Krzyczeli w jej stronę przez cały czas "Chrissy obudź się!!!" Nic nie zadziałało.
W pewnym momencie jej kości zaczęły się łamać, ręce, nogi...noi w końcu szczęka. Oczy, nie miała ich, wciągnęło jej oczy do środka
Opadła na podłogę.

Edds zaczął krzyczeć tak samo jak Ella. Byli przerażeni. Postanowili uciec z jego miejsca zamieszkania.
Zostawili ją. Gdyby była taka możliwość pomogliby jej ale nie było jak...
Nie żyła.
Jej martwe ciało leżało na zimnej posadzce.
Oni jednak odjechali hen daleko jego samochodem.

chciałabym tylko powiedzieć że niektóre kwestie czy coś to zmieniłam bo sama w tą książkę chciałam włożyć trochę swoich pomysłów <3
mam nadzieję że się podoba
dziękuję za wsparcie pod ostatnim rozdziałem, jesteście niesamowici♡︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro