Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 6 ] zmienić swój wygląd

Harry obudził się w nocy z ostrym bólem głowy. Wiedział, że przesadził z alkoholem, ale to nie była jego wina, że robił prawie wszystko. Od całowania dziewczyny, przez zgubienie się w Zakazanym Lesie po pojedynek z nauczycielem. Czasami czuł, że wszystko było wycelowane w niego, ale prawdopodobnie było to tylko wrażenie.

Czując ogromną suchość w gardle skierował się do kuchni, gdzie od razu nalał sobie wody do szklanki i wypił ją za jednym razem.

Westchnął głośno i już miał wracać do swojego pokoju, gdy do kuchni weszła inna osoba. Draco Malfoy musiał być tak samo zdziwiony jak on, gdy wchodząc do pomieszczenia zauważył swojego wroga.

- Nie możesz spać? - zapytał się Potter, siląc na odwagę. Od kiedy blondyn wygadał mu swoje problemy, trochę bał się do niego cokolwiek mówić, nawet jeśli miał dobre zamiary.

- Powiedzmy - odpowiedział mu chłodno. Również podszedł do blatu i wziął drugi kubek z szafki, również nalewając sobie wody, którą od razu wypił. - A ty? - dodał po chwili.

- Alkohol - mruknął, na co Draco, o dziwo, się zaśmiał. Był to dość niespotykany dźwięk i Harry musiał przyznać, że naprawdę ładny.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że chłopcy nie są ci obojętni - powiedział do niego, siadając na blacie, co uczynił również brunet.

- Tobie też - sprostował Potter. - Ta gra wniosła wiele ciekawych rzeczy do naszego życia. Ale wiesz... chciałbym porozmawiać o czymś innym... O twoim tacie i Voldemorcie.

- Miałeś o tym zapomnieć - powiedział oskarżająco. Zwrócił swój wzrok na podłogę a w kuchni zaległa cisza.

- Ale nie mogłem... Możesz się wygadać, jeśli chcesz. Wiem, że przedtem było między nami źle, ale jeśli potrzebujesz pomocy, powiedz tylko słowo.

- Dzięki Potter, ale poradzę sobie sam - odpowiedział mu pewnie i szybko wyszedł z pokoju a Harry poczuł dziwną pustke.

***

Następnego dnia wszyscy doświadczyli skutków ich gry, jakimi były bóle głowy i nudności. Draco zlitował się nad nimi i z pomocą Theo zrobili eliksir na zatrucie alkoholowe. Stwierdzili wtedy też, że to chwilowe cierpienie było warte kolejnego, zaliczonego zadania.

Po wspólnym śniadaniu, bliźniacy zaproponowali im spędzanie czasu w ogrodzie, więc tam wszyscy się udali.

Później cały dzień, o dziwo, spędzili razem. Bliźniacy zaprzyjaźnili się z Blaisem jeszcze bardziej, Theo nawiązał jakiś kontakt z Ginny i Luną, a reszta po prostu tolerowała swoje towarzystwo, ciesząc się rzeczami, które zaplanowali Fred i George.

Tylko Neville był jakiś oddalony od wszystkiego. Nie bawił się tak dobrze, jak reszta mieszkańców i siedział daleko od nich. Po prostu czuł się źle, czuł, że jest gorszy od tych wszystkich ludzi.

W końcu, podczas obiadu jego zły humor zaważyły Ginny i Luna, od razu postanawiając z nim porozmawiać.

- Coś się stało? - zapytała blondynka, wchodząc do jego pokoju, do którego udał się zaraz po posiłku. - Wyglądasz na smutnego.

- To nic, naprawdę - odpowiedział jej a po chwili dołączyła do nich również Ginny.

- Kłamiesz - stwierdziła rudowłosa Gryfonka, siadając obok swoich przyjaciół na łóżku Neville'a. - Przecież widać, że coś jest nie tak.

- Ja... wiem, że to głupie, ale czuje się... inny. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle. To nie jest w dobrym sensie i absolutnie się nie wywyższam! Po prostu zaczęłyście gadać z Theodore Nottem i poczułem zazdrość, o to, że wy umiecie do kogoś normalnie zagadać i z nim rozmawiać. Mnie każdy bierze za idiotę po kilku sekundach.

- Neville to nieprawda! - krzyknęła Luna. - Poza tym, mnie ludzie uważają za dziwaczne i się tym nie przejmuje.

- To nie to samo... ja sam uważam, że jestem gorszy i to nie wina ludzi.

- Neville... jesteś cudownym przyjacielem i człowiekiem, musisz w siebie uwierzyć - powiedziała stanowczo Ginny.

- Ta, jakby to było jeszcze takie proste - westchnął i ukrył twarz w dłoniach. - Najgorsze jest to, że taką samą opinie ma o mnie osoba, która mi się podoba. Uważa, że jestem niezdarą i idiotą. I jak mam w to nie wierzyć, skoro sam to widzę?

- O, podoba ci się ktoś? - zapytała nagle zaciekawiona Luna.

- To nieważne, ta osoba i tak nie zwróci na mnie uwagi - westchnął.

- Dlaczego? - zadała pytanie, tym razem, Ginny i popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - Jesteś dobry, kochany i pomocny.

- Po pierwsze, to nie prawda, a po drugie, tu nie chodzi tylko o mój charakter - wytłumaczył.

- Wiecie co? Mam pomysł! Zróbmy sobie metamorfozy! - zaproponowała Ginny z entuzjazmem.

- No nie wiem czy to dobry pomysł - zaoponował Gryfon, marszcząc czoło.

- Oj daj spokój! Będzie fajnie - zachęciła go rudowłosa i gdy w końcu się zgodził, zaczęli działać.

Najpierw zajęli się Nevillem i w akompaniamencie śmiechów zmienili mu kolor włosów. Z jego naturalnego blondu przeszli do różowego, następnie czarnego, ostatecznie decydując się na brąz. Jego zwykle ubrania zmienili na koszulę i czarny sweter, tak że wystawał spod niego kołnierzyk i zdecydowali się iść na kolacje w nowych strojach.

Luna zrobiła sobie pasemka w wszystkich kolorach tęczy i ubrała długą suknię w kwiaty. Ginny zdecydowała się na bardziej radykalny pomysł i zgoliła bok swoich włosów, układając je na drugą stronę. Nie zmieniła jednak swoich ubrań jak poprzednia dwójka, uważając, że są wystarczająco dobre.

- To teraz, zanim pójdziemy na kolacje, powiedz nam kto ci się podoba? - wróciła do poprzedniego tematu rudowłosa.

- Nie będziecie się śmiać? - upewnił się, a gdy pokiwały głową, kontynuował. - Theodore Nott.

- Co? - zdziwiła się Ginny. - Nie mam zamiaru cię oceniać, ale dlaczego?

- Po prostu mi się podoba. To nie jakaś miłość, nie znamy się na tyle dobrze i przez większość czasu mieliśmy ze sobą zły kontakt, ale gdy jestem w pobliżu niego czuje się tak... dziwnie, ale jednocześnie wspaniale - wytłumaczył na jednym wdechu, jakby bał się, że zaraz zrezygnuje.

- Wiesz co Neville - odezwała się Luna. - Pewnie jesteście bratnimi duszami! - krzyknęła podekscytowana.

- Tak... nieważne kim jesteście, ale teraz pójdziesz na tą kolacje i zachwycisz go swoim wyglądem! - dodała Ginny i uśmiechęła się drapieżnie.

Neville nie miał zbyt dużych oczekiwań, ale mimo to, wraz z przyjaciółkami ruszył do kuchni, mając nadzieję, że Theodore Nott zwróci na niego uwagę.

***

znowu długo zalegałam z rozdziałem, wiem. pisze tak rzadko, że nie wiem czy to opowiadanie się kupy trzyma w ogóle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro