[ 6 ] zmienić swój wygląd
Harry obudził się w nocy z ostrym bólem głowy. Wiedział, że przesadził z alkoholem, ale to nie była jego wina, że robił prawie wszystko. Od całowania dziewczyny, przez zgubienie się w Zakazanym Lesie po pojedynek z nauczycielem. Czasami czuł, że wszystko było wycelowane w niego, ale prawdopodobnie było to tylko wrażenie.
Czując ogromną suchość w gardle skierował się do kuchni, gdzie od razu nalał sobie wody do szklanki i wypił ją za jednym razem.
Westchnął głośno i już miał wracać do swojego pokoju, gdy do kuchni weszła inna osoba. Draco Malfoy musiał być tak samo zdziwiony jak on, gdy wchodząc do pomieszczenia zauważył swojego wroga.
- Nie możesz spać? - zapytał się Potter, siląc na odwagę. Od kiedy blondyn wygadał mu swoje problemy, trochę bał się do niego cokolwiek mówić, nawet jeśli miał dobre zamiary.
- Powiedzmy - odpowiedział mu chłodno. Również podszedł do blatu i wziął drugi kubek z szafki, również nalewając sobie wody, którą od razu wypił. - A ty? - dodał po chwili.
- Alkohol - mruknął, na co Draco, o dziwo, się zaśmiał. Był to dość niespotykany dźwięk i Harry musiał przyznać, że naprawdę ładny.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że chłopcy nie są ci obojętni - powiedział do niego, siadając na blacie, co uczynił również brunet.
- Tobie też - sprostował Potter. - Ta gra wniosła wiele ciekawych rzeczy do naszego życia. Ale wiesz... chciałbym porozmawiać o czymś innym... O twoim tacie i Voldemorcie.
- Miałeś o tym zapomnieć - powiedział oskarżająco. Zwrócił swój wzrok na podłogę a w kuchni zaległa cisza.
- Ale nie mogłem... Możesz się wygadać, jeśli chcesz. Wiem, że przedtem było między nami źle, ale jeśli potrzebujesz pomocy, powiedz tylko słowo.
- Dzięki Potter, ale poradzę sobie sam - odpowiedział mu pewnie i szybko wyszedł z pokoju a Harry poczuł dziwną pustke.
***
Następnego dnia wszyscy doświadczyli skutków ich gry, jakimi były bóle głowy i nudności. Draco zlitował się nad nimi i z pomocą Theo zrobili eliksir na zatrucie alkoholowe. Stwierdzili wtedy też, że to chwilowe cierpienie było warte kolejnego, zaliczonego zadania.
Po wspólnym śniadaniu, bliźniacy zaproponowali im spędzanie czasu w ogrodzie, więc tam wszyscy się udali.
Później cały dzień, o dziwo, spędzili razem. Bliźniacy zaprzyjaźnili się z Blaisem jeszcze bardziej, Theo nawiązał jakiś kontakt z Ginny i Luną, a reszta po prostu tolerowała swoje towarzystwo, ciesząc się rzeczami, które zaplanowali Fred i George.
Tylko Neville był jakiś oddalony od wszystkiego. Nie bawił się tak dobrze, jak reszta mieszkańców i siedział daleko od nich. Po prostu czuł się źle, czuł, że jest gorszy od tych wszystkich ludzi.
W końcu, podczas obiadu jego zły humor zaważyły Ginny i Luna, od razu postanawiając z nim porozmawiać.
- Coś się stało? - zapytała blondynka, wchodząc do jego pokoju, do którego udał się zaraz po posiłku. - Wyglądasz na smutnego.
- To nic, naprawdę - odpowiedział jej a po chwili dołączyła do nich również Ginny.
- Kłamiesz - stwierdziła rudowłosa Gryfonka, siadając obok swoich przyjaciół na łóżku Neville'a. - Przecież widać, że coś jest nie tak.
- Ja... wiem, że to głupie, ale czuje się... inny. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle. To nie jest w dobrym sensie i absolutnie się nie wywyższam! Po prostu zaczęłyście gadać z Theodore Nottem i poczułem zazdrość, o to, że wy umiecie do kogoś normalnie zagadać i z nim rozmawiać. Mnie każdy bierze za idiotę po kilku sekundach.
- Neville to nieprawda! - krzyknęła Luna. - Poza tym, mnie ludzie uważają za dziwaczne i się tym nie przejmuje.
- To nie to samo... ja sam uważam, że jestem gorszy i to nie wina ludzi.
- Neville... jesteś cudownym przyjacielem i człowiekiem, musisz w siebie uwierzyć - powiedziała stanowczo Ginny.
- Ta, jakby to było jeszcze takie proste - westchnął i ukrył twarz w dłoniach. - Najgorsze jest to, że taką samą opinie ma o mnie osoba, która mi się podoba. Uważa, że jestem niezdarą i idiotą. I jak mam w to nie wierzyć, skoro sam to widzę?
- O, podoba ci się ktoś? - zapytała nagle zaciekawiona Luna.
- To nieważne, ta osoba i tak nie zwróci na mnie uwagi - westchnął.
- Dlaczego? - zadała pytanie, tym razem, Ginny i popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - Jesteś dobry, kochany i pomocny.
- Po pierwsze, to nie prawda, a po drugie, tu nie chodzi tylko o mój charakter - wytłumaczył.
- Wiecie co? Mam pomysł! Zróbmy sobie metamorfozy! - zaproponowała Ginny z entuzjazmem.
- No nie wiem czy to dobry pomysł - zaoponował Gryfon, marszcząc czoło.
- Oj daj spokój! Będzie fajnie - zachęciła go rudowłosa i gdy w końcu się zgodził, zaczęli działać.
Najpierw zajęli się Nevillem i w akompaniamencie śmiechów zmienili mu kolor włosów. Z jego naturalnego blondu przeszli do różowego, następnie czarnego, ostatecznie decydując się na brąz. Jego zwykle ubrania zmienili na koszulę i czarny sweter, tak że wystawał spod niego kołnierzyk i zdecydowali się iść na kolacje w nowych strojach.
Luna zrobiła sobie pasemka w wszystkich kolorach tęczy i ubrała długą suknię w kwiaty. Ginny zdecydowała się na bardziej radykalny pomysł i zgoliła bok swoich włosów, układając je na drugą stronę. Nie zmieniła jednak swoich ubrań jak poprzednia dwójka, uważając, że są wystarczająco dobre.
- To teraz, zanim pójdziemy na kolacje, powiedz nam kto ci się podoba? - wróciła do poprzedniego tematu rudowłosa.
- Nie będziecie się śmiać? - upewnił się, a gdy pokiwały głową, kontynuował. - Theodore Nott.
- Co? - zdziwiła się Ginny. - Nie mam zamiaru cię oceniać, ale dlaczego?
- Po prostu mi się podoba. To nie jakaś miłość, nie znamy się na tyle dobrze i przez większość czasu mieliśmy ze sobą zły kontakt, ale gdy jestem w pobliżu niego czuje się tak... dziwnie, ale jednocześnie wspaniale - wytłumaczył na jednym wdechu, jakby bał się, że zaraz zrezygnuje.
- Wiesz co Neville - odezwała się Luna. - Pewnie jesteście bratnimi duszami! - krzyknęła podekscytowana.
- Tak... nieważne kim jesteście, ale teraz pójdziesz na tą kolacje i zachwycisz go swoim wyglądem! - dodała Ginny i uśmiechęła się drapieżnie.
Neville nie miał zbyt dużych oczekiwań, ale mimo to, wraz z przyjaciółkami ruszył do kuchni, mając nadzieję, że Theodore Nott zwróci na niego uwagę.
***
znowu długo zalegałam z rozdziałem, wiem. pisze tak rzadko, że nie wiem czy to opowiadanie się kupy trzyma w ogóle.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro