[ 28 ] uwolnieni
Po przetańczeniu kilkunastu piosenek, dwóch wypitych butelkach szampana, prawie złamanej kostce przez Neville'a, postanowili zakończyć swój bal. Każdy z nich był zmęczony, ale również szczęśliwy po dobrej zabawie. Nie tylko tańczyli ze swoimi drugimi połówkami, ale też w różnych dziwnych połączeniach, a w pewnym momencie doszło nawet do tego, że Neville tańczył z Pansy, a Hermiona z Draco. Nikt się tym jednak nie przejmował.
Gd wrócili do salonu, z pewnym szokiem i jednoczesnym zrozumieniem zauważyli, że lista z zadaniami zniknęła, a drzwi do Pokoju Życzeń są lekko uchylone.
— To już? — zapytał Draco. — Jesteśmy wolni? Tak?
— Na to wygląda — mruknęła w odpowiedzi Pansy. — Trochę to nieprawdopodobne i myślałam, że zadania, a przynajmniej te ostatnie, zajmą nam więcej czasu.
— A jednak — skwitował to Theo.
— Powinniśmy się przebrać i wyjść — powiedziała poważnie Hermiona. — Nie chce nic zapeszać, ale wyjście może zniknąć lub coś w tym stylu. I powinniśmy iść do swoich dormitoriów, odpocząć i spotkamy się jutro rano.
Reszta zgodziła się z nią i rozeszli się do swoich pokoi, przebrali się w normalne ciuchy i ponownie spotkali się przy wyjściu. Nikt nie wiedział co powiedzieć, dopóki Neville nie pocałował swojego chłopaka i powiedział mu do zobaczenia. Wtedy również reszta zaczęła się żegnać.
— To do jutra — mruknął Harry do Draco, a blondyn uśmiechnął się i dał mu buziaka w policzek.
— Do jutra.
Po pożegnaniu się, również z Lukrecją, Harry, Ron, Ginny, Hermiona, Neville, Dean, Seamus (który zostawił sobie na twarzy makijaż) i bliźniaki ruszyli do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, Pansy, Blaise, Theo i Draco do Pokoju Wspólnego Slytherinu, a Luna sama skierowała się do wieży Ravenclaw.
— Już nie mogę doczekać się jutra — mruknął Ron, gdy już dotarli do Pokoju Wspólnego i wszyscy usiedli na kanapie (poza Deanem, który miał przekazać reszcie, że spotkanie Gwardii Dumbledora, które miało się odbyć przed tym, jak zostali uwięzieni w Pokoju Życzeń, zostaje odwołane).
— Widzicie jaki zakochany? — zaśmiał się Potter. — A tak się zarzekał, że nie ma tam nikogo, kogo mógłby pokochać, albo chociaż polubić.
— To było dawno i nieprawda — odpowiedział z lekkim rumieńcem.
— No, jakieś dwa, trzy miesiące temu — zauważyła Hermiona. — To nie aż tak dawno.
— Dobra, dobra, ale musicie przyznać, że na początku moja relacja z Blaisem nie była za dobra, a wręcz okropna. Teraz jest naprawdę cudowny...
— Ta, tak samo było z Harrym i Malfoyem, z Nevillem i Theo i- — powiedziała Granger, gdy nagle jej przerwano.
— I tobą i Pansy, za niedługo — dokończył jeden z bliźniaków, a drugi radośnie pokiwał głową na potwierdzenie słów brata. Hermiona spojrzała na nich zszokowana.
— Co? Nie! My tylko tańczyłyśmy — mruknęła onieśmielona.
— Jasne, jasne — dopowiedział tym razem Harry. — Każdy tak, mówił, zobaczymy za niedługo.
— Może...
Przyjaciele siedzieli jeszcze godzinę w Pokoju Wspólnym i gdy reszta zaczęła wychodzić na kolacje, oni rozeszli się do swoich dormitoriów, żeby po prostu odpocząć po tych dwóch miesiącach, spędzonych ze swoimi wrogami, którzy zmienili się w przyjaciół, lub nawet kochanków.
***
Harry, Ron, Hermiona i Neville zmierzali z ekscytacją do Wielkiej Sali. Właściwie dzięki temu, że przez ten czas byli w Pokoju Życzeń, mogli odpocząć od innych uczniów, nauczycieli, zajęć, a przede wszystkim Umbridge.
Jednak nawet ona nie mogła zepsuć tego, że teraz mieli osoby, które kochali.
Gdy weszli do pomieszczenia, Draco, Theo, Pansy i Blaise podnieśli się ze swoich miejsc przy stole Slytherinu i podeszli do nich. Uczniowie zaczęli wlepiać w ich ósemkę swój wzrok, tak samo, jak część nauczycieli.
— Hej — przywitał się z nimi Harry, a reszta odpowiedziała mu tym samym. Draco przytulił go lekko na powitanie, a Theo nawet się nie ukrywał i od razu dał swojemu chłopakowi buziaka.
— Siedzimy dzisiaj z wami — oznajmiła Ślizgonka. — Zlitujemy się, bo reszta Ślizgonów mogłaby was zabić,, jeśli spróbowalibyście tam usiąść.
— Okej — odpowiedział jej brunet i skierowali się do stołu Gryffindoru. Usiedli pomiędzy bliźniakami, a Deanem i Seamusem. Naprzeciwko znajdowały się już Ginny i Luna.
— Hej. Jak się spało? — zapytała od razu rudowłosa Gryfonka.
— Trochę dziwnie jest być w swoim łóżku i nie zobaczyć waszych twarzy od razu po przebudzeniu — przyznał Blaise. — No i tęsknie za Lukrecją.
— Przecież można ją odwiedzić — mruknęła Hermiona. — Zapewne pracuje w kuchni jak reszta skrzatów domowych.
— Ta, Hermiona ma trochę obsesje na tym punkcie — dodał Ron, a ta uderzyła go w głowę.
— Ej, uważaj sobie Granger, nie w mojego chłopaka — syknął Zabini, a kilka osób siedzących blisko nich zaczęło szeptać. Nie dość, że Ślizgoni usiedli przy ich stole, to nagle okazuje się, że nie tylko Neville, ale też Ron chodzi z jednym z nich?
— Przyprawicie ludzi o zawał — zaśmiał się jeden z bliźniaków.
— Zgadzam się, ale jedna osoba nie wygląda na zaskoczoną — dodał drugi.
— Kto? — mruknął Harry i rozejrzał się wokół nich. Oczywiście przy okazji zauważył, jak dużo osób się w nich wpatruje, jednak to Dumbledore był tym, na ustach którego znajdował się szeroki uśmiech, a w oczach zrozumienie.
— Właśnie on — odpowiedzieli mu równocześnie.
— Ale to jeszcze nie koniec zaskoczeń — zauważył Draco. — Patrzcie na to — dodał i nieoczekiwanie cmoknął Harry'ego w usta, po czym jak gdyby nigdy nic zaczął nakładać sobie jedzenie na talerz.
Nawet Potter był zaskoczony tym gestem, a co dopiero inni ludzie, którzy nie wiedzieli o niczym, co wydarzyło się pomiędzy tą czternastką. Oczywiście wielu wyglądało na zdenerwowanych, jak Umbridge, lub obrzydzonych, ale oni się tym nie przejmowali.
Po śniadaniu ruszyli na lekcje, trzymając się za ręce, a po nich, tak jak zaplanowali, odwiedzili Lukrecję i spędzili razem resztę dnia. A każdy kolejny wyglądał podobnie.
***
to co? został tylko epilog... no i trzecia część
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro