Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 27 ] spełnić marzenie

Kilka dni po oficjalnym zawarciu związku Draco i Harry'ego, związanym z świętowaniem przez przyjaciół, mieszkańcy Pokoju Życzeń w końcu postanowili się zabrać za ich ostatnie zadanie „spełnić marzenie". W tym celu zabrali się wszyscy w ich własnym pokoju, na pufach wymyślonych przez bliźniaków i każdy z nich mówił swoje marzenia, aby mogli w końcu wybrać to, które postarają się spełnić.

— Cóż — zaczął Neville, gdy Hermiona ich o to poprosiła. — Jedno z nich się już spełniło, mam prawdziwą miłość. — W tym momencie spojrzał się na Theo, który się lekko uśmiechnął. — Kolejne to mieć w swojej kolekcji najrzadsze i najpiękniejsze rośliny, ale to raczej nie jest do spełnienia w krótkim czasie.

— Masz rację — odpowiedziała Hermiona. — Jednak to fajne marzenie, coś związanego z pasją.

— Nie o tym teraz gadamy — uspokoiła ją Pansy, za nim zaczęła rozgadywać się o tym, jak to trzeba poszerzać swoje zainteresowania i robić wszystko w kierunku spełnienia swoich aspiracji.

— Jedno z moich marzeń to mieć mogolski tatuaż — powiedziała nagle Ginny. — Ale wątpie czy którekolwiek z was może to zrobić. A drugie to zostać profesjonalnym graczem Quidditcha, a to jedno z tych niemożliwych w tym miejscu.

— No, moje oczywiście to w końcu pokonać Voldemorta — mruknął niemrawo Harry. — Ale to na pewno nie stanie się w tym momencie. Nie wiem co więcej... nic mi nie brakuje.

— Ale macie nudne marzenia — parsknęła Ślizgonka.

— Ah tak? — mruknął Ron. — To ty się pochwal swoim.

— Moim największym marzeniem jest zatańczyć na balu z piękna kobietą w czerwonej sukni. Piłybyśmy później szampana i usiadły razem do stolika, a później przegadały całą noc. — W kuchni zaległa chwilowa cisza, dopóki bliźniacy Weasley nie parsknęli głośnym śmiechem, na który brunetka zareagowała środkowym palcem.

— Akurat to da się chociaż zrobić — powiedziała Hermiona, przerywając im.

— A co, chcesz zatańczyć ze mną Granger? — zapytała Parkinson, a na jej ustach pojawił się zadziorny uśmieszek.

— A może chce? — Hermiona sama zdziwiła się, że to powiedziała, jednak reakcja Ślizgonki zaskoczyła ją jeszcze bardziej.

— Zgoda, robimy bal — ogłosiła.

Gdy wszyscy się z nią zgodzili, starali się sprawić, że reszta rzeczy z ich specjalnego pokoju zniknie, co im się udało, a na ich miejsce wytworzyli kilka stolików, które ustawili po bokach sali. Na stolikach Lukrecja pomogła im poustawiać różne ciastka, miski z owocami, napoje, fontannę z czekoladą i kwiaty w wazonach, które dawały nastrój prawdziwego balu. Na środku przekształcili podłogę w bardziej śliski parkiet, a w rogu postawili odtwarzacz muzyki.

Następnie wszyscy poszli do swoich pokoi, uszykować się na bal. Ginny ubrała czarną, krótką sukienkę, włosy upięła w wysokiego kucyk i ponownie wygoliła bok, ponieważ zaczął już odrastać. Jej dziewczyna założyła długą, błękitną tkaninę z wieloma falbankami i haftem z kwiatami, a w jej uszach znalazły się kryształowe kolczyki a na ręce pasujący pierścionek. Swoje paznokcie pomalowała w kolorze sukni i nałożyła delikatny błyszczyk na usta.

Hermiona, tak jak mówiła o tym Pansy, założyła czerwoną, zamszową sukienkę, bogato zdobione kolczyki w tym samym kolorze i upięła włosy w kucyk, za to Ślizgonka ubrała garnitur, który bardzo dobrze na niej leżał, spod niego wystawał czarny biustonosz i łańcuszki przymocowane do niego, układające się w kształt żeber, a na jej palcach znalazło się dużo srebrnych pierścionków.

George ubrał czarną koszulę, do której dopasował muszkę we wzór w fajerwerki, a Fred zrobił odwrotnie, zakładając koszulę z tym samym wzorem i czarną muszkę. Gdy lekko za nie pociągli, magia stwarzała iluzję, jakby wokół nich pojawiały się prawdziwe sztuczne ognie. Do tego obydwoje mieli niskie glany. 

Harry ubrał lekko prześwitującą bluzkę w truskawki, pod nią podkoszulek, obydwa włożył w  czerwone spodnie. Draco wybrał bardziej elegancki strój, jakim był satynowy, czarny w białe paski garnitur, a na nadgarstku zapiął elegancki zegarek, wysadzany szmaragdami wokół jego tarczy.

Neville, który szykował się razem z Luną, miał na sobie zielony garnitur z roślinami wyhaftowanymi przez jego przyjaciółkę zaklęciem. Jego chłopak założył białą koszulę z bufiastymi rękawami i proste spodnie. 

Blaise włożył biały garnitur, który ładnie kontrastował z jego skórą. Ron za to miał na sobie butelkowo zielony strój z białymi wykończeniami, co Zabini skomentował słowami, że wygląda trochę jak Ślizgon.

Seamus zachwycił wszystkich swoim wyglądem. Miał na sobie czerwoną koszulę, czarne spodnie, podwinięte do góry i czarne eleganckie buty z których wystawały skarpetki w płomienie. Jednak nie to było najbardziej zachwycające w jego wyglądzie. Na szyi miał złoty łańcuszek, na policzkach tak samo błyszczący się złoty rozświetlacz i lekką czarną obwódkę wokół oczu zrobioną cieniem do powiek. Jego chłopak ubrał się już bardziej skromnie bo w zwykłą białą koszulę i spodnie w kratę.

Wszyscy zebrali się w odpowiedniej sali i na początku usiedli przy jednym ze stolików, pijąc po szklance alkoholu na rozgrzanie i dodanie humoru.

— Szybko nam poszło — stwierdziła Granger, rozglądając się po znajomych i sali. — Wszyscy wyglądacie cudownie.

— Ty też, Hermiono — odpowiedział jej Harry, ale gdy tylko muzyka zaczęła grać, Draco zaciągnął go na parkiet. Podobnie zrobiła reszta par, nawet bliźniacy, którzy udawali, że są w wyjątkowo długim związku i są na ślubie przyjaciół, którym za wszelką cenę muszą zrobić wstyd. 

Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i zauważyła, że Pansy podeszła bliżej niej. Musiała przyznać, że Ślizgonka wyglądała bardzo seksownie.

— Zatańczysz? — zapytała, wyciągając dłoń w jej stronę, a ona pokiwała głową i złapała za nią. Poszły na parkiet, gdzie Pansy położył rękę na jej talii, a Gryfonka na ramieniu Parkinson i zaczęły tańczyć w rytm muzyki. 

— Dokładnie jak w moich snach — mruknęła po chwili Pansy, uśmiechając się szczerze do drugiej dziewczyny. 

— Jestem w twoich snach? — zapytała, śmiejąc się szatynka, a gdy Ślizgonka zrozumiała sens jej słów, speszyła i zarumieniła się lekko.

— Nie! To znaczy tak! To znaczy nie do końca mi o to chodziło, ale można tak powiedzieć. W śnie była piękna kobieta, a ten opis pasuje do ciebie, ale nie do końca byłaś to ty — zaczęła się nieporadnie tłumaczyć.

— Spokojnie. Rozumiem i dziękuję za komplement — mruknęła i wróciły do tańca, od czasu do czasu wymieniając kilka zdań. Hermiona zauważyła, że dziewczyna wcale nie jest wredna i opryskliwa przez cały czas, a chwilami była nawet bardzo miła. Czemu wcześniej tego nie widziała?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro