Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 - Wzruszające


Z Bronisławem Ursynem to różnie bywało. Nikt tak do końca nie wiedział, kim on jest. Jego dostojna osoba w charakterystycznej czarnej skórzanej kurtce i ulizanych włosach składała się z samych plotek, legend i podejrzeń. Całość była na tyle niedorzeczna, że konkurował z Tadeuszem Józefowiczem o tytuł lokalnego wariata. Kilka alternatywnych wersji na temat „Kim jest Bronisław Ursyn?" prezentuje się następująco.

Bronek dużo krzyczy. Krzyczał przed swoim ślubem, że umrze kawalerem. Stanął wtedy na stoliku w osiedlowym pubie. Właściciel musiał zadzwonić do jego dziewczyny, by go wyprowadziła, bo jak się chwycił stołu, to nikt nie mógł go ruszyć. Wierzgał nogami i nawet jednemu Mietkowi zasunął z podeszwy w twarz. Był to ostatni taki incydent, ponieważ pan Waldek, właściciel, wystawił na drzwiach oficjalny zakaz wejścia dla Bronka. Przez dwa tygodnie zrozpaczony Ursyn walił pięściami w drzwi pubu, krzycząc: WPUŚĆ MNIE JEŚLI MNIE KOCHASZ, na co pan Waldek, co by nie cytować, kazał mu opuścić teren pubu i więcej się nie zbliżać, bo jak nie, to siłą usunie Bronkowi nogi z tylnej części ciała.

Bronek krzyczał też na swoim weselu, by goście zamykali drzwi. Uzasadniał to tym, że nie chce sobie ponownie przewiać nerek, bo jak drzwi są otwarte to się przeciąg robi i najzwyczajniej w świecie pizga jak w kieleckim. Na szczęście długo się tym nie przejmował, bo potem w upojeniu alkoholowym pootwierał wszystkie okna i trzeba go było za fraki trzymać, bo z radości chciał się z nich rzucać. Niedługo po tym nieoczekiwanie zniknął. Nad ranem szanowny pan młody został znaleziony w ogrodzie restauracji bez spodni, których nikt po dziś dzień nie zlokalizował. Bronek utrzymuje, że napadli go mafiozi.

Z tą mafią to też nie do końca taki blef, bo Bronisław widywany był w otoczeniu groźnych typków mafii Nowej Huty. Intencje stron są nieznane, bo to mafia, heloł, życie było ludziom miłe mimo wszystko.

Bronek znany jest także z napadów paniki na dyskotece. Wielokrotnie notowane zjawisko, gdy Ursyn przypadkiem trafiał w kręgi klubowiczów i zaczynał się tarzać po świecącym parkiecie, rzecz jasna, krzycząc. Wszelkie światła stroboskopowe działały na niego jak tanie dopalacze, rzucał się na ziemię, zapominając o bożym świecie, o swojej tożsamości. Ściągał ubrania i uciekał do domu.

Notoryczne gubienie ubrań przez Bronisława przysparzało małżeństwu Ursynów dodatkowe wydatki na nowe. Jeżeli widzieliście kiedyś bezpańską część garderoby, to prawdopodobnie Bronek zwiedzał te okolice. Z tego też powodu Bronek przynajmniej raz w tygodniu odwiedzał lokalne luksusowe sklepy odzieży importowanej znanych marek jak Tani Armani. Miał kontakty u sprzedawczyń, które odkładały mu najlepszą skórę i czarne dżinsy z najnowszych dostaw. Uważał, że tylko taki zestaw komponuje się z jego hondą civic. Nie można było temu zaprzeczyć. Było to najbardziej rozpoznawalne auto w dzielnicy. Warkot silnika i wygłuszona Katy Perry w głośnikach. Już wiadomo było kto nadjeżdża. I właśnie tutaj sypała się teoria o tym, że Bronisław był szpiegiem.

Tak. Taka też powstała. Co więcej, mieszkańcy osiedla zdawali się popierać ją bardziej niż tę, że dorabiał jako striptizer. Chociaż dobrą konkurencją była też wersja Bronka jako satanisty, odprawiającego czarne msze w piwnicy.

Szpieg łączył się z częstym obrazkiem Bronka z polaroidem w dłoni, rozkładającego zdjęcia na masce samochodu. Prawdopodobnie prowadził kronikę wszystkich mieszkańców osiedla. Mogło to mieć związek z jego mafijnymi kontaktami, dlatego nikt nie zadzierał z Bronkiem.

Jedyna rzecz, jaka była pewna, było to, że prowadził on lombard. Nie byle jaki. Najlepszy. Miał najlepszy kurs, był zaufany, dyskretny i co najważniejsze, nie zadawał zbędnych pytań. Jego interes często przysparzał mu konfliktów z miejscową ludnością rumuńską. Nie na tle rasowym, rzecz jasna. Bronek sam twierdził, że wcale nie jest rasistą. Wszystkich nienawidził po równo.

I o lombard właśnie poszło między Tadeuszem a Bronisławem.

Pewnego dnia, dwa lata temu, Tadeusz został bezczelnie okradziony. Jego bmw e36 sedan zostało bestialsko pozbawione radia. Oczywiście, Józefowiczy nawyklinał się na cały świat, pobił się z grupą nastoletnich dresiarzy i z rozbitym nosem pobiegł prosto do Bronka. Wtedy jeszcze byli kumplami, jako wykluczeni ze społeczeństwa indywidualiści musieli trzymać się razem. Mieli nawet taką piątkową tradycję, że spotykali się u Bronka na miskę płatków śniadaniowych zalanych energetykami, po czym śpiewali na balkonie poukładane przez siebie piosenki. A jak kazali im się zamknąć to puszczali disco polo na głośnikach.

Jednym z pomysłów na to, gdzie może znajdować się radyjko Tadeusza był lombard Bronka. Gdy zdyszany wpadł do sklepu, Ursyn powitał go radosnym uśmieszkiem.

- Witaj Tadeuszku, co cię tu sprowadza?

- Jest tu moje radio? – wydyszał Tadeusz.

- Trąbka – odpowiedział Bronisław.

- Jaka trąbka?

- Jakie radyjko?

Tadeusz cały się zagotował. Że też to akurat Bronek musi tu pracować.

- Oddawaj radio frajerze, mówiłeś, że nie zastawiasz kradzionych.

- Wiesz, nie jestem w stanie weryfikować każdej rzeczy – wzruszył ramionami Bronek. Uśmieszek nie schodził mu z twarzy.

bronek ty weź mnie nie denerwuj gdzie radio przychlaście

- Bluri się wpienia, Bronek, oddaj radio i o wszystkim zapomnimy.

- Dwieście złotych.

- Chyba cię twoja żelowa grzywka w mózg uciska. Nie będę płacił za moje radio, masz mnie za frajera? – zdenerwował się Tadeusz.

tak

- Co poradzę, taka praca. Ale jeżeli tak bardzo nalegasz to zawołam menedżera – powiedział Bronek i zniknął za zieloną zasłonką zaplecza, po czym po chwili pokazał się ponownie, tym razem nosząc okulary.

- Jestem menedżerem tego lombardu. Mój najlepszy pracownik powiedział, że urodził się tutaj mały konflikt.

- Bronek co ty odwalasz chłopie, jesteś jedynym pracownikiem tego sklepu.

- Wiem, ale zawsze chciałem to zrobić – powiedział Bronek, po czym się roześmiał.

a to ciebie nazywają psycholem. Ten to dopiero ma nierówno pod sufitem.

- No bez kitu. Powinniśmy mieć więcej szacunku.

wiesz co się liczy?

- Szacunek ludzi ulicy.

- Że co? – zapytał zdziwiony.

- Szacunek, na który ty nie zasługujesz ziom. – Tadeusz pstryknął mu palcami przed nosem. – Jesteś skończony, rozumiesz, skończony. Koniec z nami.

- Jeny, Tadek, to tylko radio.

- Radio dla mnie to nie radio dla ciebie, lamusie. Żegnam pana – powiedział z pogarną, po czym wyszedł, nie domykając drzwi. Wiedział, że to wpienia Bronka.

Dwa lata później Tadeusz zdążył wymazać sobie z pamięci obraz Bronka. Zawiódł się na swoim jedynym towarzyszu tamtego czasu i chciał zapomnieć, że kiedykolwiek łączył ich piątkowy płatkowy rytuał. A tu się nagle okazuje, że jego nowy potencjalny kolega utrzymuje znajomość z tym krętaczem.

- Tadek, kopę lat, stary. Co tam u ciebie słychać? – zapytał Bronek jakby nigdy nic.

na pewno nie radio

­­- Zamknij twarz.

- Ej, ale czemu tak ostro od razu, nic nie powiedziałem jeszcze – uraził się.

- Nie do ciebie. Chociaż w sumie...

- Nie wiedziałem, że się znacie – powiedział zaskoczony Janusz.

- Ja też bym nigdy nie podejrzewał, że trzymasz się z takim wariatem, Dan – odparł Tadeusz.

Zamilkli. Wszyscy, oprócz Bluriego, który nigdy nie milknie i w tym momencie nucił jakąś beznadziejna piosenkę, co wkurzało Tadeusza jeszcze bardziej. Ale od środka gryzła go jeszcze jedna rzecz. Goryczy po straconym przyjacielu i radyjku, które stało się symbolem rozpadu.

- Idę do domu. Garaż fajny, ale głodny jestem. Elo wam. – Tadeusz odwrócił się na pięcie i chciał odejść, ale ktoś chwycił go za ramię.

- Tadeusz no, czemu taki jesteś – zapytał Bronek. – To było dawno temu. Przepraszam, że tak się wtedy zachowywałem. Myślałem, że to zabawne.

- Wiesz, że twoje żarty nie są śmieszne.

- Mnie bawią.

mnie też

Tadeusz westchnął i odwrócił się. Janusz obserwował sytuację i nie miał pojęcia o co chodzi.

- Myślałem, że jesteśmy kumplami, a ty odstawiasz mi taki numer. Zawiodłeś mnie – wyrzucił z siebie Tadeusz. Jednak Bronek w przypływie szczerości chwili, w odpowiedzi wyznał niespodziewanie:

- Nigdy nie sprzedałem twojego radyjka.

- Co? – zapytał zdziwiony Józefowicz.

- Bo zrobiło mi się smutno i tylko ono mi o tobie przypomniało.

rzygnę

- Co tu się odwala – szepnął do siebie Janusz.

Tadeusz rozluźnił mięśnie ciała. Czyli przez ten cały czas to był tylko głupi żart Bronka?

- Później nie odbierałeś nawet domofonu. Rzadko mi się to zdarza, ale chyba popełniłem błąd i, no, sory czy coś – powiedział Bronek, patrząc w dół.

gangsterzy nie płaczą ale ale ja ci mówię Tadeusz żałosny z ciebie gangster

- Nie jestem gangsterem.

- Wiem, Tadek, wiem.

- Czyli masz to radio? – zapytał z nadzieją.

- Tak.

- I miałeś je przez cały czas?

- Próbowałem ci oddać, ale po pewnym czasie przestałem się starać. Stoi u mnie w salonie. Sara codziennie ściera z niego kurze.

Tadeusz po raz pierwszy odkąd zobaczył Bronka, uśmiechnął się.

- W sumie to brakowało mi darcia się na balkonie – powiedział, po czym uściskali się na zgodę, klepiąc się po plecach, bo wiadomo, no homo.

- Żem się wzruszył – skomentował Janusz.

Tego samego dnia radyjko wróciło na swoje miejsce w samochodzie Tadeusz. Wieczorem cała trójka pojechała razem do maka. Od tego momentu Janusz wiedział, że powinien był lepiej dobierać znajomych. Jeszcze w maku Tadeusz sam ze sobą kłócił się przez dziesięć minut o zabawkę do happymeala, a Bronek o mało nie pobił się z kasjerem. Janusz wolno sączył colę przez słomkę, siedząc w kącie i starając się nie wyglądać na kogoś, kto mógł mieć z nimi coś wspólnego. Niestety, nie wyszło. A to był dopiero początek.


Mówiłam, że będzie za tydzień, ale wiem ze od poniedziałku nie bd mieć życia, więc dodaje kiedy mogę xD zostawcie komentarze i gwiazdeczki. I do zobaczenia ;) 

ps. Tani Armani to autentyczny lump w Radomiu xD  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro