Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 9 ] zrobić coś, czego zazwyczaj nie robisz

Ron leżał na kanapie w salonie i przyglądał się jak jego siostra i Luna malują się wzajemnie jakimiś kolorowymi cieniami. Dziewczyny chichotały przy tym głośno, zapewne ze swojego wyglądu, bo mówiąc szczerze, żadna z nich nie miała talentu w makijażu.

Reszta jego przyjaciół miała już zajęcia na ten dzień, a on nie miał pomysłu jak zająć swój wolny czas. Harry był gdzieś razem z Malfoy'em, bliźniacy pewnie coś knuli, Neville z Theo, Dean z Seamusem na jakieś randce a Hermiona zaszyła się w swoim pokoju z jakąś książką - jak zwykle.

Rudowłosy chłopak westchnął i postanowił również w końcu się czymś zająć. Tak naprawdę nie było za wiele rzeczy do roboty. W szachy nie mógł grać sam a reszta nie bardzo go interesowała.

Postanowił więc iść w miejsce, w które w normalnych okolicznościach nigdy by się nie udał - do biblioteki. Sam nie wiedział co go do tego skusiło, ale podniósł się z kanapy i skierował do pomieszczenia. Były tam regały z książkami, co jest dosyć oczywiste, ale też kilka przyjemnie wyglądających puf i krzesełek wraz ze stolikami.

Podszedł do jednej z półek i niewiele się zastanawiając, wybrał pierwszą książkę, która rzuciła mu się w oczy. Po okładce i tytule ("Muzyka dla mojego serca") mógł śmiało stwierdzić, że to jakiś romans, ale wcale mu to nie przeszkadzało.

Usiadł na miękkiej pufie i otworzył na pierwszej stronie. Ciężko mu było zacząć, ale gdy przebiegł wzrokiem kilka pierwszych stron, książka coraz bardziej zaczynała mu się podobać.

Gdy przeczytał kolejne pięćdziesiąt stron, co zajęło mu około godzinę, zauważył pewien niepokojący fakt, że do tej pory nie było żadnej żeńskiej postaci, a gdy przeczytał kolejne sto, dowiedział się co spodobało ten fakt. Ta książka opowiadała o miłości dwóch mężczyzn. Ten fakt wcale mu nie przeszkadzał, ale zdziwił na tyle, że musiał na chwilę ją odłożyć i wziąć głęboki oddech.

Po kilku minutach wrócił do lektury z nowym zapałem. Chociaż nigdy by się do tego nie przyznał na głos, fabuła strasznie mu się podobała a on zatracał się w kolejnych rozdziałach, opowiadających o dwóch przyjaciołach, należących do tego samego zespołu, którzy powoli się w sobie zakochują.

- Co czytasz? - rozległ się głos za jego plecami i Ron aż podskoczył ze strachu, wypuszczając tym samym książkę w powietrze. Upadła na podłogę a rudowłosy chłopak szybko ją podniósł i zasłonił tytuł.

- Zabini! Nie strasz mnie tak! - krzyknął wkurzony zachowaniem drugiego chłopaka. Zarumienił się przy tym obficie, bo co jeśli Ślizgon zdążył zauważyć co to za książka? - Poza tym, to nie twój interes.

- Oj, no weź. Nie często się widzi ciebie czytającego książki - zaśmiał się czarnoskóry chłopak i usiadł na pufie obok niego, zadziornie się przy tym uśmiechając.

- No i więcej nie zobaczysz! - powiedział Ron, wstając ze swojego miejsca i szybko opuścił bibliotekę, chcąc dokończyć lekturę w spokoju.

- No ładnie - mruknął Blaise pod nosem. - Ron Weasley czytający książki o gejach.

***

- Musisz posiekać to drobniej - powiedział spokojnie Draco, patrząc na jego korzenie, które były pokrojone w nierówne kostki.

Byli razem w jednej z sal, przy stanowisku do tworzenia eliksirów, które kilka dni temu wyobraził sobie Draco, sprawiając, że pojawiło się w pokoju. Postanowił odwdzięczyć się Potterowi za przyjęcie do Gwardii Dumbledore'a, a że w tym momencie nie miał innych pomysłów, padło na prywatne korepetycje z eliksirów.

- Malfoy, przecież się staram, ale nie mam pojęcia jak ty to robisz - mrukął brunet posępnie. - Nie mam takich wyćwiczonych rąk jak ty...

W pokoju nastała chwilowa cisza, podczas której chłopcy zorientowali się jak te słowa dwuznacznie brzmiały. Potter zarumienił się obficie i skierował wzrok na gotujący się w kociołku wywar.

- Daj pokaże ci - odezwał się w końcu blondyn, litując się nad nim i stanął za drugim chłopakiem, obejmując jego dłonie własnymi. Poprowadził jego rękę, która trzymała nóż po korzeniach, tym samym idealnie je krojąc. Następnie odsunął się od chłopaka, mocno zarumienionego, który powtórzył tą czynność, tym razem poprawnie i samemu. - Widzisz, to nie takie trudne.

- Zawsze przydałaby mi się taka pomoc - zaśmiał się brunet. - Mój tata mógłby w końcu być dumny z moich ocen. Cały czas narzeka na to, że nie odziedziczyłem po nim talentu do eliksirów.

- Oh, no tak, czasami zapominam, że to twój tata. I... przepraszam za to co mówiłem o twoich rodzicach, to całkowita hipokryzja patrząc na to, że sam jestem gejem - powiedział Draco, smutnym tonem.

- Nic się nie stało Mal- Draco... - Obydwu przeszedł dreszcz, słysząc to słowo z ust Pottera. - Przeprosiliśmy się wzajemnie i przeszłość nie ma znaczenia.

Blondyn uśmiechnął się do niego i wrócili do pracy. Jak na razie pracowali nad czymś prostym jak eliksir Słodkiego Snu, ale do końca ich pobytu Draco chciał nauczyć go Amortencji czy Wielosokowego, jeśli byliby na tyle długo w Pokoju Życzeń.

- Co chcesz robić potem? - zapytał Harry, gdy już kończyli eliksir.

- Co masz na myśli?

- Em... no nie wiem... chcesz iść na spacer po ogrodzie, albo popływać? - zapytał nieśmiało Harry.

- Um... pewnie - zgodził się blondyn i uśmiechnął lekko. Harry był czasami zszokowany jak bardzo szczery w swoich emocjach może być ten Ślizgon. Po tylu latach nienawiść wciąż było to dla niego dziwne.

- Skończyliście już umawiać się na randki? - Chłopcy usłyszeli głos za sobą i szybko się odwrócili, zauważają Pansy, która stała za nimi z założonymi rękami.

- A ty skończysz nas w końcu śledzić? - zapytał zirytowany Draco.

- Nie śledzę was, chciałam tylko powiedzieć, że obiad jest już gotowy - powiedziała i wyszła z pomieszczenia.

Harry i Draco dołączyli do niej po chwili, idąc ramię w ramię do kuchni. Postanowili nawet usiąść obok siebie, co spowodowało pewne zmiany przy ich stoliku. Hermiona siedziała obok Seamusa i Deana, obok których siedziała Ginny i Luna. Po drugiej stronie Gryfonki siedział zarumieniony Ron a krzesło dalej Blaise ze zdziwnym uśmieszkiem. Następnie Theo, Neville, Pansy i obok niej bliźniaki, którzy jak gdyby nigdy nic rozmawiali sobie ze Ślizgonką.

Obiad minął im w naprawdę dobrej atmosferze i w sumie zaczynało im się tutaj podobać. Po posiłku zauważyli również, że kolejne zadanie zostało zaliczone i Blaise zrobił żart na temat tego, że Ron "w końcu nauczył się czytać" jednak nie dodał nic więcej, a w teorii mógł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro