Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 28 ] uwolnieni

Po przetańczeniu kilkunastu piosenek, dwóch wypitych butelkach szampana, prawie złamanej kostce przez Neville'a, postanowili zakończyć swój bal. Każdy z nich był zmęczony, ale również szczęśliwy po dobrej zabawie. Nie tylko tańczyli ze swoimi drugimi połówkami, ale też w różnych dziwnych połączeniach, a w pewnym momencie doszło nawet do tego, że Neville tańczył z Pansy, a Hermiona z Draco. Nikt się tym jednak nie przejmował.

Gd wrócili do salonu, z pewnym szokiem i jednoczesnym zrozumieniem zauważyli, że lista z zadaniami zniknęła, a drzwi do Pokoju Życzeń są lekko uchylone.

— To już? — zapytał Draco. — Jesteśmy wolni? Tak?

— Na to wygląda — mruknęła w odpowiedzi Pansy. — Trochę to nieprawdopodobne i myślałam, że zadania, a przynajmniej te ostatnie, zajmą nam więcej czasu.

— A jednak — skwitował to Theo.

— Powinniśmy się przebrać i wyjść — powiedziała poważnie Hermiona. — Nie chce nic zapeszać, ale wyjście może zniknąć lub coś w tym stylu. I powinniśmy iść do swoich dormitoriów, odpocząć i spotkamy się jutro rano.

Reszta zgodziła się z nią i rozeszli się do swoich pokoi, przebrali się w normalne ciuchy i ponownie spotkali się przy wyjściu. Nikt nie wiedział co powiedzieć, dopóki Neville nie pocałował swojego chłopaka i powiedział mu do zobaczenia. Wtedy również reszta zaczęła się żegnać.

— To do jutra — mruknął Harry do Draco, a blondyn uśmiechnął się i dał mu buziaka w policzek. 

— Do jutra.

Po pożegnaniu się, również z Lukrecją, Harry, Ron, Ginny, Hermiona, Neville, Dean, Seamus (który zostawił sobie na twarzy makijaż) i bliźniaki ruszyli do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, Pansy, Blaise, Theo i Draco do Pokoju Wspólnego Slytherinu, a Luna sama skierowała się do wieży Ravenclaw. 

— Już nie mogę doczekać się jutra — mruknął Ron, gdy już dotarli do Pokoju Wspólnego i wszyscy usiedli na kanapie (poza Deanem, który miał przekazać reszcie, że spotkanie Gwardii Dumbledora, które miało się odbyć przed tym, jak zostali uwięzieni w Pokoju Życzeń, zostaje odwołane).

— Widzicie jaki zakochany? — zaśmiał się Potter. — A tak się zarzekał, że nie ma tam nikogo, kogo mógłby pokochać, albo chociaż polubić.

— To było dawno i nieprawda — odpowiedział z lekkim rumieńcem. 

— No, jakieś dwa, trzy miesiące temu — zauważyła Hermiona. — To nie aż tak dawno.

— Dobra, dobra, ale musicie przyznać, że na początku moja relacja z Blaisem nie była za dobra, a wręcz okropna. Teraz jest naprawdę cudowny...

— Ta, tak samo było z Harrym i Malfoyem, z Nevillem i Theo i- — powiedziała Granger, gdy nagle jej przerwano.

— I tobą i Pansy, za niedługo — dokończył jeden z bliźniaków, a drugi radośnie pokiwał głową na potwierdzenie słów brata. Hermiona spojrzała na nich zszokowana. 

— Co? Nie! My tylko tańczyłyśmy — mruknęła onieśmielona.

— Jasne, jasne — dopowiedział tym razem Harry. — Każdy tak, mówił, zobaczymy za niedługo. 

— Może...

Przyjaciele siedzieli jeszcze godzinę w Pokoju Wspólnym i gdy reszta zaczęła wychodzić na kolacje, oni rozeszli się do swoich dormitoriów, żeby po prostu odpocząć po tych dwóch miesiącach, spędzonych ze swoimi wrogami, którzy zmienili się w przyjaciół, lub nawet kochanków.

***

Harry, Ron, Hermiona i Neville zmierzali z ekscytacją do Wielkiej Sali. Właściwie dzięki temu, że przez ten czas byli w Pokoju Życzeń, mogli odpocząć od innych uczniów, nauczycieli, zajęć, a przede wszystkim Umbridge.

Jednak nawet ona nie mogła zepsuć tego, że teraz mieli osoby, które kochali.

Gdy weszli do pomieszczenia, Draco, Theo, Pansy i Blaise podnieśli się ze swoich miejsc przy stole Slytherinu i podeszli do nich. Uczniowie zaczęli wlepiać w ich ósemkę swój wzrok, tak samo, jak część nauczycieli.

— Hej — przywitał się z nimi Harry, a reszta odpowiedziała mu tym samym. Draco przytulił go lekko na powitanie, a Theo nawet się nie ukrywał i od razu dał swojemu chłopakowi buziaka. 

— Siedzimy dzisiaj z wami — oznajmiła Ślizgonka. — Zlitujemy się, bo reszta Ślizgonów mogłaby was zabić,, jeśli spróbowalibyście tam usiąść.

— Okej — odpowiedział jej brunet i skierowali się do stołu Gryffindoru. Usiedli pomiędzy bliźniakami, a Deanem i Seamusem. Naprzeciwko znajdowały się już Ginny i Luna.

— Hej. Jak się spało? — zapytała od razu rudowłosa Gryfonka.

— Trochę dziwnie jest być w swoim łóżku i nie zobaczyć waszych twarzy od razu po przebudzeniu — przyznał Blaise. — No i tęsknie za Lukrecją.

— Przecież można ją odwiedzić — mruknęła Hermiona. — Zapewne pracuje w kuchni jak reszta skrzatów domowych. 

— Ta, Hermiona ma trochę obsesje na tym punkcie — dodał Ron, a ta uderzyła go w głowę.

— Ej, uważaj sobie Granger, nie w mojego chłopaka — syknął Zabini, a kilka osób siedzących blisko nich zaczęło szeptać. Nie dość, że Ślizgoni usiedli przy ich stole, to nagle okazuje się, że nie tylko Neville, ale też Ron chodzi z jednym z nich? 

— Przyprawicie ludzi o zawał — zaśmiał się jeden z bliźniaków.

— Zgadzam się, ale jedna osoba nie wygląda na zaskoczoną — dodał drugi.

— Kto? — mruknął Harry i rozejrzał się wokół nich. Oczywiście przy okazji zauważył, jak dużo osób się w nich wpatruje, jednak to Dumbledore był tym, na ustach którego znajdował się szeroki uśmiech, a w oczach zrozumienie.

— Właśnie on — odpowiedzieli mu równocześnie.

— Ale to jeszcze nie koniec zaskoczeń — zauważył Draco. — Patrzcie na to — dodał i nieoczekiwanie cmoknął Harry'ego w usta, po czym jak gdyby nigdy nic zaczął nakładać sobie jedzenie na talerz.

Nawet Potter był zaskoczony tym gestem, a co dopiero inni ludzie, którzy nie wiedzieli o niczym, co wydarzyło się pomiędzy tą czternastką. Oczywiście wielu wyglądało na zdenerwowanych, jak Umbridge, lub obrzydzonych, ale oni się tym nie przejmowali. 

Po śniadaniu ruszyli na lekcje, trzymając się za ręce, a po nich, tak jak zaplanowali, odwiedzili Lukrecję i spędzili razem resztę dnia. A każdy kolejny wyglądał podobnie.

*** 

to co? został tylko epilog... no i trzecia część

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro