[ 27 ] spełnić marzenie
Kilka dni po oficjalnym zawarciu związku Draco i Harry'ego, związanym z świętowaniem przez przyjaciół, mieszkańcy Pokoju Życzeń w końcu postanowili się zabrać za ich ostatnie zadanie „spełnić marzenie". W tym celu zabrali się wszyscy w ich własnym pokoju, na pufach wymyślonych przez bliźniaków i każdy z nich mówił swoje marzenia, aby mogli w końcu wybrać to, które postarają się spełnić.
— Cóż — zaczął Neville, gdy Hermiona ich o to poprosiła. — Jedno z nich się już spełniło, mam prawdziwą miłość. — W tym momencie spojrzał się na Theo, który się lekko uśmiechnął. — Kolejne to mieć w swojej kolekcji najrzadsze i najpiękniejsze rośliny, ale to raczej nie jest do spełnienia w krótkim czasie.
— Masz rację — odpowiedziała Hermiona. — Jednak to fajne marzenie, coś związanego z pasją.
— Nie o tym teraz gadamy — uspokoiła ją Pansy, za nim zaczęła rozgadywać się o tym, jak to trzeba poszerzać swoje zainteresowania i robić wszystko w kierunku spełnienia swoich aspiracji.
— Jedno z moich marzeń to mieć mogolski tatuaż — powiedziała nagle Ginny. — Ale wątpie czy którekolwiek z was może to zrobić. A drugie to zostać profesjonalnym graczem Quidditcha, a to jedno z tych niemożliwych w tym miejscu.
— No, moje oczywiście to w końcu pokonać Voldemorta — mruknął niemrawo Harry. — Ale to na pewno nie stanie się w tym momencie. Nie wiem co więcej... nic mi nie brakuje.
— Ale macie nudne marzenia — parsknęła Ślizgonka.
— Ah tak? — mruknął Ron. — To ty się pochwal swoim.
— Moim największym marzeniem jest zatańczyć na balu z piękna kobietą w czerwonej sukni. Piłybyśmy później szampana i usiadły razem do stolika, a później przegadały całą noc. — W kuchni zaległa chwilowa cisza, dopóki bliźniacy Weasley nie parsknęli głośnym śmiechem, na który brunetka zareagowała środkowym palcem.
— Akurat to da się chociaż zrobić — powiedziała Hermiona, przerywając im.
— A co, chcesz zatańczyć ze mną Granger? — zapytała Parkinson, a na jej ustach pojawił się zadziorny uśmieszek.
— A może chce? — Hermiona sama zdziwiła się, że to powiedziała, jednak reakcja Ślizgonki zaskoczyła ją jeszcze bardziej.
— Zgoda, robimy bal — ogłosiła.
Gdy wszyscy się z nią zgodzili, starali się sprawić, że reszta rzeczy z ich specjalnego pokoju zniknie, co im się udało, a na ich miejsce wytworzyli kilka stolików, które ustawili po bokach sali. Na stolikach Lukrecja pomogła im poustawiać różne ciastka, miski z owocami, napoje, fontannę z czekoladą i kwiaty w wazonach, które dawały nastrój prawdziwego balu. Na środku przekształcili podłogę w bardziej śliski parkiet, a w rogu postawili odtwarzacz muzyki.
Następnie wszyscy poszli do swoich pokoi, uszykować się na bal. Ginny ubrała czarną, krótką sukienkę, włosy upięła w wysokiego kucyk i ponownie wygoliła bok, ponieważ zaczął już odrastać. Jej dziewczyna założyła długą, błękitną tkaninę z wieloma falbankami i haftem z kwiatami, a w jej uszach znalazły się kryształowe kolczyki a na ręce pasujący pierścionek. Swoje paznokcie pomalowała w kolorze sukni i nałożyła delikatny błyszczyk na usta.
Hermiona, tak jak mówiła o tym Pansy, założyła czerwoną, zamszową sukienkę, bogato zdobione kolczyki w tym samym kolorze i upięła włosy w kucyk, za to Ślizgonka ubrała garnitur, który bardzo dobrze na niej leżał, spod niego wystawał czarny biustonosz i łańcuszki przymocowane do niego, układające się w kształt żeber, a na jej palcach znalazło się dużo srebrnych pierścionków.
George ubrał czarną koszulę, do której dopasował muszkę we wzór w fajerwerki, a Fred zrobił odwrotnie, zakładając koszulę z tym samym wzorem i czarną muszkę. Gdy lekko za nie pociągli, magia stwarzała iluzję, jakby wokół nich pojawiały się prawdziwe sztuczne ognie. Do tego obydwoje mieli niskie glany.
Harry ubrał lekko prześwitującą bluzkę w truskawki, pod nią podkoszulek, obydwa włożył w czerwone spodnie. Draco wybrał bardziej elegancki strój, jakim był satynowy, czarny w białe paski garnitur, a na nadgarstku zapiął elegancki zegarek, wysadzany szmaragdami wokół jego tarczy.
Neville, który szykował się razem z Luną, miał na sobie zielony garnitur z roślinami wyhaftowanymi przez jego przyjaciółkę zaklęciem. Jego chłopak założył białą koszulę z bufiastymi rękawami i proste spodnie.
Blaise włożył biały garnitur, który ładnie kontrastował z jego skórą. Ron za to miał na sobie butelkowo zielony strój z białymi wykończeniami, co Zabini skomentował słowami, że wygląda trochę jak Ślizgon.
Seamus zachwycił wszystkich swoim wyglądem. Miał na sobie czerwoną koszulę, czarne spodnie, podwinięte do góry i czarne eleganckie buty z których wystawały skarpetki w płomienie. Jednak nie to było najbardziej zachwycające w jego wyglądzie. Na szyi miał złoty łańcuszek, na policzkach tak samo błyszczący się złoty rozświetlacz i lekką czarną obwódkę wokół oczu zrobioną cieniem do powiek. Jego chłopak ubrał się już bardziej skromnie bo w zwykłą białą koszulę i spodnie w kratę.
Wszyscy zebrali się w odpowiedniej sali i na początku usiedli przy jednym ze stolików, pijąc po szklance alkoholu na rozgrzanie i dodanie humoru.
— Szybko nam poszło — stwierdziła Granger, rozglądając się po znajomych i sali. — Wszyscy wyglądacie cudownie.
— Ty też, Hermiono — odpowiedział jej Harry, ale gdy tylko muzyka zaczęła grać, Draco zaciągnął go na parkiet. Podobnie zrobiła reszta par, nawet bliźniacy, którzy udawali, że są w wyjątkowo długim związku i są na ślubie przyjaciół, którym za wszelką cenę muszą zrobić wstyd.
Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i zauważyła, że Pansy podeszła bliżej niej. Musiała przyznać, że Ślizgonka wyglądała bardzo seksownie.
— Zatańczysz? — zapytała, wyciągając dłoń w jej stronę, a ona pokiwała głową i złapała za nią. Poszły na parkiet, gdzie Pansy położył rękę na jej talii, a Gryfonka na ramieniu Parkinson i zaczęły tańczyć w rytm muzyki.
— Dokładnie jak w moich snach — mruknęła po chwili Pansy, uśmiechając się szczerze do drugiej dziewczyny.
— Jestem w twoich snach? — zapytała, śmiejąc się szatynka, a gdy Ślizgonka zrozumiała sens jej słów, speszyła i zarumieniła się lekko.
— Nie! To znaczy tak! To znaczy nie do końca mi o to chodziło, ale można tak powiedzieć. W śnie była piękna kobieta, a ten opis pasuje do ciebie, ale nie do końca byłaś to ty — zaczęła się nieporadnie tłumaczyć.
— Spokojnie. Rozumiem i dziękuję za komplement — mruknęła i wróciły do tańca, od czasu do czasu wymieniając kilka zdań. Hermiona zauważyła, że dziewczyna wcale nie jest wredna i opryskliwa przez cały czas, a chwilami była nawet bardzo miła. Czemu wcześniej tego nie widziała?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro