[ 21 ] przespać się w czyimś łóżku
Harry przekręcał się z boku na bok, pocąc pod ciepłym kocem, równocześnie bojąc się wystawić nogi poza niego. Obudził się z bardzo dziwnego, jednak przerażającego koszmaru i nie mógł zasnąć z powrotem. Westchnął głośno. Miał nadzieję, że tutaj nie będą męczyć go te sny, gdy na zewnątrz czas się zatrzymał, jednak się mylił.
Wstał niepewnie z łóżka, wyszedł z pokoju i skierował się do kuchni. Na oko była jakaś połowa nocy, więc był przekonany, że każdy już śpi. Zdziwił się jednak, gdy w pomieszczeniu zauważył Draco, który stał przy blacie i pił mleko ze szklanki.
— Też nie możesz spać? — zapytał brunet, a blondyn odstawił szklankę na bok i uśmiechnął się do niego.
— Mam małe déjà vu — mruknął w odpowiedzi. — Ale nie, po prostu się obudziłem i zaschło mi w ustach — wytłumaczył.
— Rozumiem. Ja... — zawahał się przez chwilę, ale kontynuował — miałem koszmar. O Voldemorcie, ale nie taki zwykły. Był dziwny... W każdym razie nie mogę dalej zasnąć.
— Um... mogę ci jakoś pomóc? — zapytał Ślizgon, lekko zmartwiony.
— Nie, nie — odpowiedział szybko — Napije się mleka i pójdę z powrotem do pokoju, może uda mi się zasnąć po jakimś czasie.
— A może... chcesz spać ze mną? — zaproponował śmiałe i nagle Draco. Od razu skarcił się w myślach za ten absurdalny pomysł, zwłaszcza, że Harry miał minę jakby właśnie mu ktoś powiedział, że McGonagall przyszła na lekcje w różowej, krótkiej spódniczce.
— Co?
— Co? Zapomnij!
— Nie! Ja... chętnie, jeśli to dla ciebie nie problem — mruknął nieśmiało.
— Sam ci to zaproponowałem, głupku — zaśmiał się Ślizgon. — Chodź tu — mruknął, podszedł do niego i rozłożył ramiona, sugerując mu, że chce go przytulić.
Harry spojrzał na niego zaskoczony, ale po kilku sekundach przybliżył się i wtulił w jego klatkę piersiową. Draco objął go, głaskając go po plecach powolnymi ruchami, jakby chcąc go uspokoić. Odsunęli się do siebie dopiero po chwili.
— Idziemy do mnie? — zapytał Malfoy, a gdy Harry pokiwał głową, odstawił szklankę do zlewu i poszli do jego pokoju.
Obydwoje usiedli na łóżku, nie wiedząc co zrobić. Draco zaproponował to z własnej woli, jednak ta sytuacja zrobiła się lekko niezręczna.W końcu obydwoje położyli się wygodnie na poduszce, powiedzieli sobie dobranoc, a blondyn objął Harry'ego w pasie. Po krótkim czasie obydwoje zasnęli.
***
— Widzieliście Harry'ego? — zapytał Neville Rona, Pansy i Theodore'a, którzy siedzieli w salonie. — Nie ma go ani w kuchni, ani w jakiego pokoju, ani w żadnym innym. Jakby przepadł.
— Może poszedł do Hermiony? — podsunął rudy chłopak, przecierając swoje zaspane oczy. — Albo łazienka?
— Łazienka na pewno nie — mruknął. Sprawdzę u niej.
— A tak w ogóle, czego od niego potrzebujesz? — zapytał Nott.
— Chciałem o coś zapytać, pójdziesz go szukać ze mną? — zapytał brunet, a jego chłopak pokiwał głową i wstał z kanapy, na której siedział.
Najpierw poszli do pokoju Hermiony, która jednak spała, a po Harrym nawet nie było śladu. Następnie sprawdzili u Ginny i Luny, które miały sypialnie obok niej. Gdy i tam go nie znaleźli, postanowili poszukać w pokojach chłopaków i dopiero kiedy zajrzeli do Draco, zauważyli, że na jego łóżku leży również Gryfon.
— Słodko wyglądają — skomentował Theo, a Neville pokiwał głową.
— Ale ich nie budźmy — mruknął w odpowiedzi i przykrył obydwóch chłopców kocem, który spadł na podłogę przez noc. — Myślisz, że w końcu będą razem?
— Pewnie tak — zaśmiał się cicho Nott. — Obydwoje na to zasługują i widać, że mają ku sobie.
— Masz rację — zgodził się z nim Gryfon. — Wracajmy do reszty, a oni niech śpią.
Obydwoje wyszli z pokoju Draco, zamykając cicho drzwi i skierowali się z powrotem do salonu, gdzie siedział teraz również Blaise i Seamus, którzy pewnie właśnie się obudzili.
— Niech zgadnę — odezwała się do nich Pansy. — Potter u kogoś spał.
— Skąd wiesz? — zdziwił się Neville. Razem z Theodorem usiedli na kanapie między nią, a Ronem.
— Widziałam na liście z zadaniami — wytłumaczyła. — To u kogo? — zapytała ciekawa.
— U Draco — odpowiedział jej Nott, a dziewczyna spojrzała na niego z nutą niedowierzania. — Mówię serio. Przytuliali się.
— Przyjmujemy zakłady za ile będą razem — odezwali się bliźniacy, którzy nagle pojawili się w pokoju.
— Daje im tydzień — mruknął Ron, a Blaise który siedział obok niego na fotelu zaśmiał się.
— Chyba trzy dni — mruknął.
— Oni nie są aż tak otwarci, przynajmniej Draco. Tydzień i pół — stwierdziła Pansy.
— Tydzień i dwa dni — powiedzieli równocześnie bliźniacy.
— To prawie to samo — warknęła Pansy. — Nie oszukujcie.
— A ja mówię, że dwa tygodnie — powiedział Neville, a Theo się z nim zgodził. — O co się zakładamy?
— Pozostali będą robić wygranemu zadania domowe, gdy już wrócimy do normalności — zaproponował Fred, a reszta się zgodziła.
Po chwili obudziła się reszta, poza Harrym i Draco i wszyscy poszli na śniadanie, które zaczęła robić im Lukrecja.
***
Harry obudził się rano, nie widząc gdzie się znajduje, jednak gdy tylko odwrócił się na bok, zauważając twarz Draco, przypomniał sobie wczorajszą noc. Czuł się wyspany i pomyślał o tym, że może być to zasługa spania ze Ślizgonem.
Brunet przyjrzał się jego twarzy. Gdy spał wydawał się bardzo spokojny. Niepewnie podniósł rękę i przejechał palcami po jego policzku, jednak wystraszył się, gdy Draco mruknął coś pod nosem. Odsunął się lekko, a Ślizgon otworzył oczy, patrząc prosto w jego czarne.
— Dzień dobry — przywitał się cicho.
— Hej... dobrze spałeś? — zapytał Harry, podnosząc się do siadu, a Draco po chwili zrobił to samo.
— Tak, a ty?
— Też — mruknął i ziewnął, czując się nadal jak we śnie. — Szczerze to dawno tak się nie wyspałem.
— Cieszę się. Wiesz, jakbyś potrzebował, możemy tak spać częściej — zaproponował Draco, a Harry pokiwał głową.
— Dziękuje.
— Nie ma za co. Chyba powinniśmy wstawać, wydaje mi się, że jest już dość późno. Pewnie wszyscy są już na śniadaniu — powiedział Draco, wstając z łóżka i szukając jakiś ubrań.
— Mhm, chyba masz rację, pójdę się przebrać i spotkamy się w salonie? — zaproponował brunet, a Malfoy pokiwał głową.
Harry wyszedł z jego pokoju, obydwoje się przebrali i odświeżyli, po czym wspólnie udali do kuchni.
Gdy weszli do pomieszczenia, wzrok wszystkich skierował się na nich. Pansy, Neville i Theo uśmiechnęli się do nich zachęcająco, a Lukrecja od razu zaczęła im nakładać jedzenie na talerze. Usiedli pomiędzy Ronem, a Deanem i zaczęli jeść z innymi.
— To... — odezwał się w pewnym momencie Blaise. — Jak się spało gołąbeczki? — zapytał i się zaśmiał, a Ron uderzył go z łokcia w bok co skończyło się donośnym „ała!”.
— A wiesz co Blaise, bardzo dobrze — odpowiedział mu Draco, nie reagując na zaczepkę swojego przyjaciela. — Nawet nie wiesz jak dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro