4 - Piąć liter poziomo
Pomimo tego, że wszyscy byli zwarci i gotowi, by robić remont, to żaden z nich nie miał pojęcia jak się do tego zabrać. Sami w domach robili tylko drobne naprawy, bo co będą jakichś fachowców wołać, „Że ja nie naprawię?". Remont tych kilku metrów kwadratowych był przedsięwzięciem porównywalnym z wybudowaniem domu od gołego pola. A przynajmniej tak się Tadeuszowi wydawało. Mimo, że jako student dorabiał sobie w Niemcach na budowach, a potem i w Polszy u wujka Staszka układał cegiełki pod Warszawą, to nigdy nie musiał takich rzeczy planować. Pomyślał, że może Bronek i Janusz coś wymyślili, więc sam zajął się rozwiązywaniem krzyżówki i oczekiwaniem na swoich nowych kumpli.
- Pięć liter poziomo: Inaczej żart.
twoje życie
- To dziesięć liter.
no to Tadek
- To kawał. Żadna z ciebie pomoc. Poza tym jest dziesiąta, mógłbyś po mnie nie jechać już z samego rana?
disy z rana jak śmietana
- Panie zmiłuj się nade mną.
- Tadeusz, mógłbyś ciszej, czytam to samo zdanie piąty raz – powiedziała siedząca obok Tadeusza Janina. Siedzieli na kanapie w pokoju dziennym, radyjko transmitowało jakieś chóry kościelne. Lubili posłuchać radia maryja, żeby się odstresować i oderwać od rzeczywistości. Niedługo po tym ktoś zapukał do drzwi.
- Tylko wróć jakoś niedługo i postaraj się być spokojnym – powiedziała Janina, gdy Tadeusz zbierał się do wyjścia.
- Co się może stać? Poza tym, Bronek też idzie, on zawsze kradnie całą uwagę – przypomniał żonie Tadeusz.
- Też racja – zgodziła się. – To kup przy okazji białą farbę, odmalujesz w końcu kuchnię.
- Okejki, słońce. To lecę – pożegnał się i wyszedł na klatkę, gdzie czekał na niego Janusz. Tak się złożyło, że Tadeusz swoją czapkę ubrał daszkiem do przodu, a Dan – do tyłu. Dobrze, że Bronek, który czekał na nich w civicu pod klatką nie nosił czapki, bo to już by wyglądało śmieszne.
i tak wygląda, kto w ogóle nosi jeszcze czapki z daszkiem, to już jest niemodne
- Twoja twarz już jest niemodna.
- Co tam Tadeuszku mruczysz? – zapytał Bronek, ściszając radio.
- A nic, nic, Broneczku.
- A ty Januszku coś byś chciał powiedzieć, zanim pogłoszę?
- Czy my wiemy, po co właściwie jedziemy?
- W sumie nie, ale po co nam lista zakupów, ogarniemy na miejscu – wzruszył ramionami Bronek i do końca podróży do castoramy nie słyszeli nic, oprócz Rihanny.
- No dobra – powiedział Janusz, gdy stanęli na środku sklepu. – To nie może być takie trudne. Musimy zakryć podłogę, może być jakiś dywan. Ocieplić ściany, wzmocnić zamki, pomalować wszystko i powinno być dobrze.
Januszek taki zaradny, od razu widać, że porządny chłopak, nie to co ty Tadek
- To ja zobaczę na oświetlenie i te rzeczy do ocieplania ścian, czy coś, mogę iść obejrzeć lampy? – zapytał Bronek, dziwnie podekscytowany tymi lampami.
- No spoko, tylko znajdź nas potem – powiedział Tadeusz.
- Tak, tak, zadzwonimy się – odparł Bronek, odchodząc.
- Nigdy nie zrozumiem tego człowieka – powiedział Tadeusz bardziej do siebie niż Janusza, ale tamten i tak pokiwał głową.
Józefowicz i Dan ruszyli przez sklep. Obejrzeli dywany, ale Tadeusz stwierdził, że najlepsze dywany to od rusków na targu i że szkoda przepłacać. Wybrali trzy najporządniejsze zamki jakie można było znaleźć, dodatkowo wzięli też pręty do zamocowania w oknie. Gdy doszli do farb, Tadeusza znowu dopadły wyrzuty sumienia.
„On się tak stara, żeby go nie wyrzucili z bloku, poszedł na zakupy, o wszystkim pomyślał, a to z mojej winy. Ja nie umiem żyć w takim kłamstwie, on na to nie zasłużył. Jak ja mogłem tak bezczelnie jeść z nim frytki na spółę."
wycziluj fasolki Tadek, to nie było kłamstwo tylko perswazja. nawet w krzyżówkach są takie trudne słowa, powinieneś już znać. i nie myśl tyle, bo nie jesteś w tym najlepszy
- W ogóle, Tadeusz, tak się zastanawiałem... - zaczął nagle Janusz. – Bo skoro chodzi tylko o hałas, to może wystarczy wyciszyć mój pokój? Wiesz, okleić ściany jakąś gąbką czy coś, podłogę też. Całkiem lubię moje mieszkanie i moi widzowie też je lubią.
- Twoi widzowie? – zdziwił się Tadeusz. To Janusz robi jakieś koncerty u siebie na chacie?
- No widzowie – potwierdził Janusz, nie rozumiejąc czego można nie rozumieć.
- Czym ty się właściwie zajmujesz?
- Prowadzę jednoosobową działalność filmowo-muzyczną – powiedział dumnie.
- Znaczy?
- Robię filmik na youtub z coverami na perkusję.
- Ohhhh...
kurde, gwiazda. kiedy ty coś osiągniesz w życiu?
- Chyba masz rację, gąbka powinna wystarczyć – zgodził się Tadeusz z ulgą. Że też na to nie wpadł, a od razu chciał go wywalić. Taki dobry człowiek, a w dodatku sławny.
- To super – uśmiechnął się Janusz wielce pocieszony taką decyzją. Z jakichś powodów czuł, że Tadeusz przemawiał głosem mieszkańców bloku.
ten uśmiech to śmierć dla mnie
„To niech się Janusz więcej uśmiecha" pomyślał Tadeusz, na złość Bluriemu.
- Okej, to weźmy tylko farby, bo muszę odmalować kuchnię, i znajdziemy Bronka – powiedział Tadeusz. Janusz wyglądał pogodniej niż wcześniej.
Stanęli więc w alei farb i zastanawiali się nad odcieniami czerni i bieli. Ku ich biednym męskim oczom, odróżniającym tylko kolory podstawowe, nawet biały i czarny nie były takie, jak im się wydawało. Tadeusz musiał wygrać tę walkę z kolorami. Janina zauważy różnicę między 867 a 868.
Tymczasem Bronek, który obejrzał każdą lampę w dziale oświetlenia i nie mogąc znaleźć ani waty do ocieplania, ani swoich kolegów, stał zirytowany w dziale informacji, czekając na to, że może zobaczy gdzieś czerwone włosy Janusza. Jednak nie było po nich śladu, a nie mógł do nich zadzwonić, bo nie miał numerów. Jak to się stało – nie wiedział. W pewnym momencie stracił cierpliwość i zagadnął do pana Pawła (jak było napisane na plakietce).
- Przepraszam, zgubiłem moich kolegów i nie mogę się z nimi skontaktować, czy mógłbym powiedzieć im, gdzie jestem przez mikrofon? – Starał się by jego mina wyglądała tak niewinnie, jak tylko niewinny mógł być dwudziestokilkuletni właściciel lombardu w skórzanej kurtce i kontaktach z mafią.
- Yyy, no chyba pan może – powiedział Paweł. Jego głos sugerował, że naprawdę mało go obchodzi jakiś Bronek.
Po chwili Tadeusz i Janusz, którzy oglądali paprotki w dziale ogrodniczym, usłyszeli w sygnał sklepowego interkomu: dyń dyń dyń i nadzwyczaj znajomy głos:
- Nara frajerzy.
Gdy zdezorientowani zapłacili za farby i wszyli na parking, nie znaleźli samochodu Bronka. Nie żartował. Odjechał bez nich. Do domu wrócili autobusem, o mały włos unikając sprzeczki z jakimiś kibolami.
**
Janusz zaoferował się pomóc Tadeuszowi pomalować kuchnię. Janina miała taką fantazję, aby na ścianie bez szafek znalazły się grube, czarno – białe pasy, więc trochę im zeszło. W pewnym momencie Janusz wyszedł do łazienki. Tadeusz moczył właśnie rolkę do malowania w czarnej farbie, gdy usłyszał głos:
powinieneś zamoczyć ręce i szyje w tej farbie
- Wtf Bluri, czemu?
musisz
Gdy Janusz wrócił do kuchni, zastał Tadeusza klęczącego na podłodze z rękami po łokcie uwalonymi w czarnej farbie, którymi mazał po szyi. Nie wspominając już o całej podłodze ( pokrytej na szczęście workiem) zalanej na czarno.
- Tadek, co ty wyczyniasz?! – zawołał mocno zdziwiony, jak nie przerażony, Dan.
- Nie mam pojęciaaaa... – zawył Tadeusz w czarnej rozpaczy, po czym położył się na ziemi i nie wstał przez dziesięć minut. Janina zaparzyła ziółka na uspokojenie dla nich obu, zapewniając Janusza, że z jej mężem wszystko w porządku, choć nie wygląda.
Farba nie domyła się przez tydzień, przez co Tadeusz wyglądał jakby rozpoczął karierę górnika. Tamtego wieczoru Janusz poznał całą historię Bluriego, z wrażenia musiał usiąść.
Hello, it's me. Trochę długa przerwa, ale kończył mi się semestr i pisałam do tego prace na olimpiade z polskiego, wiec nie miałam czasu na naszych dresiarzy. Ale są xD wgl zaczęłam najpierw pisać zupełnie inną historię, ale stwierdziłam, że najpierw skończę wątek garażu, więc tamten pomysł użyję w późniejszych rozdziałach. Wgl mam dla was zadanie xD wypiszcie w komentarzach jakieś typowe zachowania/ sytuacje świąteczne. Szkoda nie wykorzystać czasu aktualnego, a skoro w Ochajo jest jakaś późna jesień, więc czekają nas przynajmniej 2 rozdziały tematyczne, no bo urodziny Tadeuszka (miały być wczesniej ale czas xD) i święta. Także wypisujcie jakieś typowe zachowania Polaków na święta, moze macie ciekawe przykłady z własnych domów xDD pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro