Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Powrót~

   - No ale ja nie chce do tego sadysty na trening- stwierdziła Adel gdy Kai przyszedł zabrać ją do Levi'a.

   - Daj spokój, nie tylko ty tam będziesz- stwierdził chłopak.

   - A ten miesiąc siedzenia ze złamaniem był taki piękny- westchnęła dziewczyna.

   - Weź przestań tak marudzić- westchnął chłopak po czym złapał ją za rękę i wyciągnął z pokoju.

   Następnie razem poszli coś zjeść. Na stołówce spotkali Hanji która z rozmarzonymi oczami opowiadała o czymś wyraźnie znudzonemu Ackermanowi.

   - A weź ty mi daj spokój- zaczynał się powoli denerwować Levi.

   - Ale Leviś... no wiesz ty co?! Pomóż mi załatwić tego tytana do eksperymentów- błagała go Zoe.

   - Nie i odejdź ode mnie!- krzyknął na nią.

   Po usłyszeniu ich wymiany zdań po prostu przeszli obok i usiedli przy jednym ze stolików, nawet się z nimi nie witając.

   - Wiadomo już kiedy następna wyprawa?- zapytała dziewczyna przełykając kawałek chleba.

   - Za dwa tygodnie- odpowiedział jej Kai, który właśnie kończył śniadanie- lepiej się pośpiesz z tym jedzeniem, bo za dziesięć minut mamy trening.

   Słysząc to dziewczyna jakby dostała nowej energii z prędkością światła dokończyła posiłek. Co jak co, ale na trening z kapitanem Levi'em nikt nie chciał się spóźnić. Ilość kółek do biegania jaką potrafił dać za kilka minut spóźnienia skutecznie zniechęcała do daszej egzystęcji na tym świecie.

~•●♡●•~

   Po tym jakże 'łatwym' treningu Hanji zaciągnęła Adel do pokoju Levi'a by pouprzykszać mu życie. Zielonooka niezbyt chciała tam iść i oglądać te kłótnie, ale dzięki Zoe nie miała wyboru. Tak więc stała i patrzyła się z boku na cudowną rozmowę dwójki 'przyjaciół'.

   - Levi nooo- marudziła okularnica- ja chcę tytana.

   - Czterooka ogarnij się. Nie dostaniesz tytana- zdenerwował się Ackerman.

   - Ale on nie będzie niebezpieczny, znajdę takiego co nie je ludzi- przekonywała go.

   - Nie ma tytanów, co nie jedzą ludzi- załamał się czarnowłosy.

   - Ale ja znajdę- stwierdziła Hanji, mimo że wiedziała że Levi miał rację- Adel mi pomoże.

   Dziewczyna na dźwięk swojego imienia gwałtownie podniosła głowę, a jej mina wyglądała jakby co najmniej zobaczyła tytana.

  - Nie zamierzam ci w tym pomagać- oznajmiła chłodno dziewczyna.

   Mimo że uważała, że tytani są ciekawi, nie miała ochoty szukać razem z Zoe 'tytana weganina'. W tym momencie chciała ulotnić się z pokoju, ale brązowowłosa zaczęła ciągnąć ją za rękę do Levi'a.

   - Zgadzasz się prawda?- zapytała z grozą w głosie, przez co dziewczyna aż podskoczyła.

   - Tak, zgadzam zgadzam- powiedziała z lekkim strachem w głosie.

   - A róbcie sobie co chcecie, ale mnie w to nie mieszajcie- powiedział wychodząc z pokoju.

   - To teraz został tylko Erwin- powiedziała z uśmiechem Hanji.

   Obydwie wyszły z pokoju i pokierowały się do jego gabinetu.

   - Ja pukam, ty mówisz- powiedziała okularnica, po czym zapukała.

   Biedna Adelcia nie miała nawet czasu by coś odpowiedzieć bo zza drzwi już usłyszała głośne ,,proszę". Słysząc te słowa Hanji otworzyła drzwi i zaczęła rozmowę.

   - Erwinku Adel ma ci coś do powiedzenia- oznajmiła Zoe, na co brwiasty spojrzał na dziewczynę.

   Przez chwilę panowała grobowa cisza, ale po chwili Tokomitsu postanowiła się odezwać.

   - Hanji chciała tytana- powiedziała tylko.

   - Erwinuś proszę- zaczęła go błagać.

   - Nie- stwierdził bez chwili zastanowienia- i nie nazywaj mnie tak.

   - No, ale Erwiś- westchnęła dziewczyna, ale widząc jego nieugiętą minę postanowiła wyjść obrażona.

~•●♡●•~

   Czas do wyprawy minął im... nudno. Nic się wtedy ciekawego nie działo. W kółko kapitan Levi kazał tylko sprzątać i robił wyczerpujące treningi.

   Koniec końców Hanji nie namówiła Erwina na tytana, przez co chodziła ciągle zdenerwowana. 

   Jeśli chodzi o Adel i Kai'a... oni żyli po prostu swoim życiem. Dziewczyna ciągle myślała o tym że już za niedługo będzie musiała wrócić do domu, a chłopak... on po prostu chciał z nią spędzać czas przed jej odejściem.

   - To co? Do zobaczenia po misji- uśmiechnęła się dziewczyna do zestresowanego Kai'a.

   - T...tak- powiedział, po czym też się uśmiechnął.

~•●♡●•~

   Tym razem kierowali się w inną stronę niż poprzednio, po kilku godzinach jazdy znaleźli jakąś polanę, na środku której było drzewo.

   To miejsce odkryła niewielka grupka zwiadowców. Była to trójka kadetów, Hanji i Adel.

   - Podejdźmy bliżej- zaproponowała Hanji, na co wszyscy pokiwali głowami.

   Zaczęli oglądać drzewo od góry do dołu. Było ono wysokie i szerokie, a w jego środku znajdowała się dziupla.

   - To tutaj?- zwróciła się okularnica do Adel.

   - Chyba- powiedziała z lekkim smutkiem dziewczyna.

   Mimo że nie był to jej świat, ona nie chciała wracać. Miała tu coś czego nie miała w swoim świecie, byli to przyjaciele.

   Nagle zza drzew wyłoniło się stado tytanów. Było ich całkiem sporo, bo aż ośmiu. Tokomitsu już się chciała rzucić w wir walki, ale poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu.

   - To nie jest twoja walka- powiedziała z powagą Hanji.

   - O czym ty mówisz? Przecież dopiero na następnej wyprawie mam wracać- zmartwiła się nastolatka.

   - Lepiej wróć w tym momencie, te dzieciaki odeślemy następnym razem- oznajmiła jej Zoe.

   - Nie chcę was zostawiać w takim momencie- przyznała dziewczyna.

   - Masz wracać i to teraz- rozkazała jej stanowczo Hanji.

   Adel słysząc ton jej głosu, wiedziała że nie może się już z nią wykłócać. Postanowiła zadać jej jeszcze jedno pytanie.

   - Dlaczego nie pójdziesz ze mną?- zapytała przygnębiona.

   - Mój świat jest tutaj- oznajmiła jej przyjaciółka.

   Po chwili ciszy blondyka zdecydowała się coś powiedzieć. Powiedzieć te kilka ostatnich słów.

   - Pożegnaj wszystkich ode mnie- poprosiła, czuła że łzy zbierają się jej w oczach, a Hanji słysząc to pokiwała tylko głową na tak.

   Dziewczyna pokierowała się w stronę drzewa, po czym do niego weszła. 

~•●♡●•~

   Przez długi moment widziała tylko ciemność. Nie wiedziała ile czasu minęło od momentu jej wejścia do drzewa. Nie wiedziała czy jej przyjaciele przeżyli.

   Powoli otworzyła oczy, zobaczyła że leży na trawie na podwórku, ubrana w mundur zwiadowców.

   W tym momencie nie wytrzymała i zaczęła płakać. Właśnie na zawsze straciła swoich przyjaciół. Jedynych przyjaciół jakich miała. Już nigdy więcej ich nie zobaczy.

   Przypomniała sobie te wszystkie radosne chwile spędzone z nimi, przypomniała sobie jak Hanji mówiła że będzie szczęśliwa jeśli wróci do domu. Blondynka musiała znowu zacząć radzić sobie sama w tym brutalnym świecie.

-----------------------------------------------------------
Emmm... no to koniec już tej książki, ale epilog jeszcze zrobię. No i zaczęłam jeszcze pisać inną książkę (która moim zdaniem jest lepsza od tej) więc jeszcze doczekacie się innej książki. Ja was zostawiam i widzimy się w epilogu (;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro