Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Nielegalni~

   - Cóż... być może to nie z tym głosem walczymy, a czymś zupełnie innym. Z czymś bardziej niebezpiecznym i potężniejszym- ocenił Erwin.

   Adel pokiwała głową. Następnie opuściła gabinet generała. Udała się prosto na stołówke. Biorąc pod uwagę to jak długo nie jadła, nie było to nic dziwnego. Aktualnie była pora obiadowa, więc znajdowało się tam całkiem sporo osób. Dziewczyna chciała tylko usiąść i w spokoju, samotnie coś zjeść. Na jej nieszczęście przykleiła się do niej Hanji, która przez to że jej się nudziło postanowiła chodzić za Tokomitsu cały czas. 

   Najpierw poszła za nią po chleb, ponieważ zupa Leviego, który dzisiaj gotował obiad, skończyła się. Następnie usiadła z nią przy stole gapiąc się na nią z miną, jeszcze nie wiesz co cię czeka.

   Gdy nowicjuszka w końcu dotarła do drzwi pokoju postanowiła poznać odpowiedź na swoje pytanie.

   - Dlaczego za mną tak ciągle chodzisz?- wymamrotała lekko wkurzona.

   - Ja? Za tobą? Wcale nie...- skłamała po czym machnęła ręką.

   Jej odpowiedź tylko bardziej zezłościła Adele, która postanowiła dać upust swojej wściekłości.

   - Przecież widzę że za mną chodzisz!- wydarła się na cały korytarz tak, że kilka osób nawet na nie spojrzało.

   - Eeee... ja.... zbieram informacje- zająkała się.

   Mimo że dziewczyna wiedziała iż to kłamstwo, postanowiła zagrać w jej grę.

   - Informacje o czym?- odpytywała ją nie dając jej chwili oddechu.

   - O... twoim świecie oczywiście- powiedziała z tym śmiechem który mówił, na pewno się nie domyśli.

   - Trzeba było zapytać- powiedziała już spokojniej.

   - Emmm... to może następnym razem- dała odpowiedź- ja muszę iść. Pa!

   - Ona coś knuje- pomyślała blondynka, ale była zbyt zmęczona by ją śledzić.

   Adel położyła się na łóżku i już po kilku minutach spała. Jej mózg nawet nie mógłby się domyśleć co knuje Hanji.

~•●♡●•~

   - Dobra pamiętasz cały plan Levi?- mówiła z podnieceniem okularnica.

   - Uspokój się czterooka. Tak, pamiętam wszystko. Jednak dalej nie rozumiem dlaczego marnujesz mój cenny czas i dlaczego ja się na to zgodziłem- odpowiedział z tym swoim poker facem.

   - Oj dowiesz się. Dowiesz- powiedziała z uśmiechem psychopaty i seryjnego mordercy- zrobimy to jutro, tylko pamiętaj nikomu ani słowa. Jak nas złapią to będzie słabo. Trzeba pokazać Adelci trochę naszego świata.

  - Ty chyba nie chcesz...- zaczął, ale nie było mu dane skończyć.

   - Oj tak. Właśnie to chce zrobić- odrzekła po czym zaczęła się śmiać jak demon.

~•●♡●•~

   - Nie rozumiem, dokąd my idziemy tak z samego rana? Jest tak wcześnie...- powiedziała Adel przecierając oczy.

   - Jak wcześnie? Jest już przecież piąta rano!- wykrzyknęła z pretensjami Zoe.

   - Piąta!? Myślałam że szósta! Nie ma mowy! Wracam do łóżka!- wydarła się.

   - Nigdzie nie wracasz- stwierdziła Hanji, po czym złapała ją za nadgarstek i zaczęła ciągnąć.

   Tak ją ciągnęła. Przez cały korytarz, potem po schodach, następnie przez kolejny korytarz, a potem do stajni. Wyciągnęła tam wtedy trzy zestawy do trójwymiarowego manewru.

   - Po co nam sprzęt? I dlaczego aż trzy?- zastanawiała się na głos Tokomitsu.

   - Ktoś jeszcze z nami idzie- uśmiechnęła się- spotkamy się z tą osobą przy murach.

   Następnie obydwie dostały się na mur gdzie znajdował się Ackerman i... jakiś blondasek!

   - Kto to?- zapytała ze znudzeniem i zarazem złością Brązowowłosa.

  - Można powiedzieć że ktoś bardzo chciał wyjść już za muru- powiedział Levi patrząc na chłopaka ze złością.

   On tylko uśmiechał się zawstydzony, myśląc czy nie lepiej było olać nielegalna wycieczkę kapitana.

   Spojrzałam na nich wszystkich z niedowierzaniem.

   - Czy wy jesteście normalni!? Chcecie tam pójść!? Nie wciągajcie mnie w swoje samobójcze plany!- rozzłościła się nienażarty Adel.

   - Normalna to ona nigdy nie była- skomentował Levi mieżąc czterooką od stóp do głowy.

   - No to niech się sama idzie zabić!- wydarła się dziewczyna.

   Levi który do tej pory nie był zbytnio przekonany do pomysłu brązowowłosej stwierdził, że jej plan jest doskonały. Niezbyt przepadał za dziewczyną z innego świata i nie miał zamiaru tego zmieniać.

   - Przecież to świetny pomysł- ocenił niebieskooki- zobaczymy jak szybko zjedzą cię tytani...

   - Levi!- wkurzyła się Zoe- nikt tam nie zginie! Co najwyżej ty!

   Ten jakby udając że jej nie słyszy usiadł na ziemi czekając aż inicjatorka wyprawy coś powie. 

   Hanji opowiedziała im swój plan, na co cała trójka jej przytaknęła. Nagle Adele zaczęła zastanawiać pewna kwestia. Przybliżyła się do blondwłosego i zadał mu szeptem pytanie.

   - Jak się nazywasz?- odparła.

   - Ja? E... no... ja jestem Kai- odpowiedział jeszcze ciszej.

   - Adel- przedstawiła się po czym podała mu rękę.

   - Okej! To wszystko jasne!?- zakończyła swój monolog Hanji.

   - Tak- odpowiedzieli jej zgodnie.

   Zoe pomogła zapiąć Adel sprzęt do manewru i pokazała jej jak go używać. Nastolatka naprawde zastanawiała się, czy okularnica myślała że to jej coś pomoże. Dziewczyna była wręcz pewna że zwiadowcy dłużej uczyli się tego niż ona, bo przecież na pewno ich kurs nie trwał pięć minut!

   - Pamiętajcie, to będzie tylko krótka ekspedycja- wykrzyknęła Hanji- potrwa nie dłużej niż dwie godziny!

   W głowie czterookiej było teraz dużo myśli. Wyprawa była nielegalna, więc nikt nie mógł się o niej dowiedzieć. Przez to musiała dopilnować aby ani jedna osoba nie zginęła.

   Zaczęli swoją podróż. Na samym przodzie była Hanji, czyli dowódca wyprawy. Tuż za nią stała Tokomitsu, a za nią Kei. Ich tyły ubezpieczał Ackerman. 

   Wyprawa przebiegała świetnie przez następną godzinę, mogli nawet poczuć złudne poczucie spokoju, jednak to tyczyło się tylko Adelki i Kai'a. Kapral razem z czterooką mieli oczy szeroko otwarte. Obydwoje pilnowali, żeby wyprawa się dobrze skończyła. 

   Nagle zza drzew wychyliła się jedna z obrzydliwych kreatur zwana tytanem. Czterometrowiec zamachnął się już by odgryźć Adzi głowę, ale kapitan bez chwili zwłoki rozciął jego kark. Następnie wszyscy dalej jechali na swoich koniach, jednak nie w takich samych nastrojach.

   Adel była lekko przerażona i żałowała że to właśnie ona została przeniesiona do świata tych besti. Kai zaś chyba jeszcze nigdy nie był za murami, ponieważ wyglądał na tak samo wystraszonego. Co prawda zdawał on sobie sprawę co go czeka za murami, ale chyba niewystarczająco. 

~•●♡●•~

   W pewnym momencie Hanji oznajmiła wszystkim że już zawracają. Nowicjuszom chyba trochę ulżyło, jakby myśleli że to już koniec. Niestety prawda była taka że zabawa dopiero miała się zacząć. Nie mieli pojęcia że zmierzają wprost w kierunku swojej zguby.

   Znajdowali się już prawie przy murach kiedy nagle zza horyzontu wyłoniła się czwórka dzisięciometrowców. 

   - Zmieniamy kurs! Skręcajcie w lewo!- wydarła się na całe gardło Zoe.

   Wszyscy momentalnie posłuchali się rozkazu i wykonali polecenie. Jednak tytani zaczęli iść w ich kierunku. Zbliżali się oni coraz bardziej do całej czwórki. Levi zeskoczył z konia na odchodne przekazując jeszcze jedną wiadomość.

   - Hanji! Ja cię kiedyś zabije za te twoje pomysły!- następnie odleciał na sprzęcie.

-----------------------------------------------------------
Miałam to dodać już w sobote, ale nie zdążyłam więc macie dzisiaj. Pewnie i tak nikt na to nie czekał ¯\_(ツ)_/¯

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro