Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Decyzja~

   Blondynka nie musiała się długo głowić nad wyborem kierunku w którym pójdzie. Drogą eliminacji zdecydowała że pójdzie przed siebie, że zawsze będzie iść przed siebie.

   Dotarła do miasta. Zaczęła powoli błądzić w ilości domów i innych zabudowań. Nie miała pomysłu gdzie się udać, po prostu szła. Przez całą swoją podróż nie zdążyła się zorientować że nieco odstaje od mieszkańców. Miała na sobie niebieską katanę i zieloną koszulkę. Na nogach miała czarne jeansy i do tego miętowe buty.

   Gdy tylko Adel zdała sobie z tego sprawę, postanowiła wrócić. Miała już zmienić kirunek, gdy nagle zorientowała się że nie wie gdzie jest. Ludzie nadal patrzyli na nią krzywo, jedynie niektóre dzieci przyglądały się jej z zaciekawieniem.

~•●♡●•~

   - Tokomitsu! Już wróciliśmy!- wydarła się Zoe.

   Nagle Ackerman zaczął się patrzeć w podłogę ze wściekłą miną, jakby miał zaraz wybuchnąć.

   - Gdzie. Ten. Bachor. Polazł!- rozzłościł się Levi.

   Hanji widząc co się dzieje z jej przyjacielem zaczęła się denerwować, ponieważ czarnowłosy w takim stanie był nieobliczalny.

   - Um! Levi! Tam! Pewnie poszła tam!- wskazała w losowym kierunku, po czym obydwoje zaczęli jej szukać.

   Na ich nieszczęście nie było jej we wskazanym miejscu. Nie było jej nigdzie. Zaczynali obawiać się najgorszego, co jeśli poszła do miasta?

   Zoe zapytała przypadkowego żołnierza czy jej nie widział. Jego odpowiedź brzmiała ,,widziałem ją, poszła do miasta". Tego właśnie bali się najbardziej. Ściemniało się, a ją trzeba było jak najszybciej znaleźć i przyprowadzić do Erwina.

~•●♡●•~

   Zawsze jest jakaś opcja. Teraz są dwie. Błądzić i zgubić się jeszcze bardziej, albo siedzieć w miejscu i czekać na ratunek. 

   Adel nie podobała się żadna z wymienionych powyżej propozycji, jednak musiała którąś wybrać. Wiedziała, że jak wróci będzie mieć problemy. Jednak jeśli nie wróci będą one jeszcze większe.

   - Cóż...- pomyślała Tokomitsu- z dwojga złego, wolę tu siedzieć.

   Adelcia zdecydowanie nie jest zbyt cierpliwą osobą, jednak cierpliwość popłaca. Już kilka godzin później udało się ją znaleźć, właśnie kilka godzin... dla zwiadowców to bardzo dużo.

   - Oj ciesz się że to nie Levi cię znalazł, bo już miałabyś akcję- zaśmiała się brązowowłosa na jej widok.

   Adel podniosła głowę i spojrzała na dziewczynę. Właśnie przerwała jej całkiem przyjemny sen.

   - To ty sobie tu w spokoju śpisz, a my cię szukamy?! To niesprawiedliwe!- oburzyła się Zoe.

   - Spokojnie, następnym razem to ty będziesz sobie smacznie spała. Jak cię tytan zje- Ackerman wyszedł zza rogu- a ty gdzie się szwędasz? Myślisz że nie mamy na głowie nic ciekawego niż szukanie jakiegoś bachora?

   - I się zaczęło- pomyślała Hanji.

   - Jak chcecie się cieszyć moją obecnością, to musicie sobie na nią zapracować- powiedziała i zaśmiała się pod nosem.

   Jej szkolny nawyk wziął nad nią górę. Kiedy była jeszcz w liceum zawsze po kłótni...

   - A ty dokąd? Idziemy w drugą stronę!- odrzekł czarnowłosy widząc, że zielonooka idzie w złym kierunku.

   Tak. Każdy z jej otoczenia przynajmniej raz w życiu obracał się na pięcie kończąc tym samym dyskusję. No cóż, jej to nie wyszło. Może następnym razem.

   - No to wracamy- powiedziała okularnica kierując się już w stronę bazy- nie mam zamiaru zmarnować z wami całego wieczoru- dodała po chwili, by pokazać im że ma ich dość.

~•●♡●•~

   - Czy kiedykolwiek jeszcze zobaczę mój dom, znajomych, moją siostrę...- rozmyślała w drodze do gabinetu Smitha- czy będzie płakać gdy nie wrócę? Czy w ogóle wie że zniknęłam?

   W tym momencie dotarli do drzwi. Dziewczyna nie miała już czasu na dalsze rozmyślenia o tamtym świecie, świecie który wraz z ludźmi z tego świata będzie musiała uratować. Muzgi ludzi w świecie z którego jest są zbyt ograniczone by choćby pojąć skrawek tego co może się stać. Sama nie do końca wszystko pojmuje.

   Drzwi się powoli otwarły. Adel czuła niepokój, niepokój niczym niespowodowany. Weszła. Sama. Było już późno, więc paliły się jedynie świece.

    - Tak?- zapytał blondyn nie odrywając wzroku od wypełnianych papierów.

    - No... ten... jestem... Adel- powiedziała jąkając się, jakby właśnie rozmawiała ze swoją nauczycielką.

   - Nazwisko?- odparł.

   - Tokomitsu- powiedziała krótko, ale z wyraźnym zestresowaniem.

   - Nie kojarzę cię- przyznał- czy może jesteś tu nowa?

   - T... tak- potwierdziła zielonooka.

   - A może jesteś tą dziewczyną z innego świata- powiedział zachodząc ją od tyłu.

   Adel czuła się jak na przesłuchaniu, bo w sumie co to mogło być innego. Nie mogła zwlekać z udzieleniem odpowiedzi, jednakże nie chciała mówić tego słowa. Jakby czuła że nigdy nie należała do swojego świata. Przecież jeszcze kilka godzin temu leżała bezpiecznie w łóżku, a teraz wyparała się tamtego świata. Może jeszcze wszystko to do niej nie dotarło.

   - Tak- udzieliła w końcu odpowiedzi półszeptem, jakby wstydziła się własnego domu.

   - Więc co mi ciekawego powiesz? Hanji i Levi nie zdradzili mi zbyt wielu szczegółów- przyznał siadając na krześle.

   Pytania otwarte to najgorsze pytania, na które trzeba udzielać odpowiedzi. Tak jak na egzaminie są one najwyżej punktowane, tak teraz są najważniejsze. Pytania te są w stanie zadecydować o całym jej przyszłym życiu.

   - A co chciałby pan wiedzieć- zapytała, nie mając pojęcia co odpowiedzieć.

   - Wszystko- oznajmił, jakby to była oczywista oczywistość.

   Adela dalej nie miała pomysłu co może znaczyć to ,,wszystko".

   ,,Dnia setnego życia dziecka, mury wszystkie się odmienią, losy światów dwóch się złączą, tworząc świat bez miejsca, życia. Dwa portale się otworzą, bramy światów się zawalą, krainy się pomieszają, tworząc zamęt, problem, śmierć".

   To właśnie mu zacytowała. Słowa nieznanego pochodzenia, które z niewiadomych przyczyn zapamiętała. 

   - Jest coś dalej? Coś co pomoże nam rozwikłać zagadkę twojego pobytu tutaj?- dopytywał Smith.

   -  ,,Jeśli portale pozostaną, śmierć wszystkich nastanie"- dopowiedziała ostatnią część.

   - Czyli to wszystko- westchnął- dalej stoimy w nieciekawej sytuacji.

   - Możliwe że jest coś więcej- pocieszyła go- coś czego jeszcze nie słyszałam.

   - Sugerujesz że musimy czekać?- zapytał, na co dziewczyna pokiwała głową.

   - Czas w tym przypadku może nie być naszym sprzymierzeńcem, jednak postaram się rozszyfrować to co już mam- oświadczyła Tokomitsu.

   - Świetnie- ucieszył się- spróbuj to zrobić.

   - Jasne- przytaknęła, po czym opuściła gabinet.
   
   Siedziała na krześle w pokoju który został jej przydzielony i rozmyślała nad sensem tych zdań. Nie miała pojęcia co one oznaczają, ale wiedziała że musi działać. W końcu nie wiedziała ile ma czasu do namysłu. Może miesiąc, może dwa, może rok, a może tydzień! 

   Coś musiała zrobić. Nie była człowiekiem który martwił się o innych, myślała o tym co zrobić żebym to ona nie zginęła. Nie chciała ratować ludzkości, chciała po prostu przeżyć. By tego dokonać, musiała się skupić i coś wymyśleć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro