Rozdział 5. Łzy.
Od mojego ponownego spotkania z Raphaelem i poznanie jego braci minęły dwa tygodnie. Często spotykam się z Raphem. Rozmawiamy na wszystkie tematy. Dobrze, że rozumiemy. Obecnie wracałam ze sklepu. Był wieczór. W pewnej chwili ktoś wciągnął mnie do zaułka. zaczęłam się szarpać. Ta osoba . Czułam czyjeś ręce na moim ciele.
-A trzeba było ze mną nie zrywać.- Usłyszałam głos Jacka. Czułam jak zakleja mi usta taśmą. i związuje mi ręce za plecami. Zaczął mnie obmacywać. Płakałam kiedy usłyszałam jak zdejmuje pasek od spodni.
-Ej! Zostaw ją!- Usłyszałam czyjś krzyk z cienia. Nagle sai wbiło się koło mojej głowy. Jack uciekł, a ja upadłam skulając się na ziemi. Podbiegł do mnie... Raph. Rozciął linę związaną na moich rekach. Odkleiłam taśmę z moich ust. Przytuliłam się do niego. Raph zabrał mnie na dach.- Ciii... Aiwa spokojnie. Jestem tu.- Powiedział Raph głaszcząc mnie po głowie.
-D-Dzięki Raph... G-Gdyby nie ty to...- Mówiłam wystraszona.
-Ciii... Jesteś bezpieczna.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Uspokoiłam się po kilku minutach.- Jeśli mogę wiedzieć... To... Kim był ten chłopak?- Spytał się Raph.
-T-To... To był m-mój były.- Powiedziałam siadając obok Rapha.- Za nim się poznaliśmy ja i Jack byliśmy razem. Było fajnie przez pierwsze 3 tygodnie. Potem... Jack zaczął mówić mi, że to czas byśmy zrobili to... Nie chciałam tego dlatego zerwałam z Jackiem. Pewnego dnia pod czas szkolnej imprezy próbował mnie zgwałcić. Ale uciekłam mu.- Powiedziałam ze łzami. Raph objął mnie ramieniem.
-Znajdę jakieś rozwiązanie Aiwa. Ale teraz odprowadzę cię do domu.- Powiedział po czym zabrał mnie do domu. Od razu poszłam spać zmęczona tym co się stało w tamtej uliczce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro