Rozdział 2. Pierwsze spotkanie.
Po skończonych lekcjach poszłam do sklepu i kupiłam kilkadziesiąt gumek do włosów. Zaś powrocie ze szkoły od razu zaczęłam rozwiązywać prace domowe. Jednak włosy mnie tak wkurzały, że je związałam w koka, a po obu stronach twarzy zwisały mi nie wielkie kosmyki włosów. Mieliśmy niedługo zacząć na historii temat renesansu. Moja ulubiona epoka. Na dodatek facet od histy obiecał, że pod koniec roku szkolnego opowie nam trochę o feudalnej Japonii. Sztuki walki itp. Po skończeniu prac domowych zjadłam obiad. Cioci i jej nowego męża nie było. Jak zwykle. Obecnie siedziałam na krawędzi jednego z dachów. Patrzyłam w gwiazdy. W pewnej chwili usłyszałam coś za sobą.
-Czego chcesz?- Warknęłam wkurzona. Przez chwilę była cisza.
-Nic ja tylko... Przechodziłem i... Chciałem też dowiedzieć się czy wszystko w porządku?- Powiedział męski głos.
-Jest w porządku, a teraz... Odwal się.- Powiedziałam agresywnym tonem.
-Właśnie słyszę.- Odparł chłopak, a ja się na maksa wściekłam. Wstałam ale nadal stałam do chłopaka tyłem.
-Powiedziałam, że masz się odwalić!- Krzyknęłam wściekła.
-Ej! Ja tylko próbuje ci pomóc!- Wrzasnął chłopak. Momentalnie odwróciłam się i... Zamarłam. Z-Za mną stał jakiś... Żółw?! Ten żółw zaczął się do mnie zbliżać, a ja stałam jak posąg.-Hej czy wszystko...- Nie dałam mu dokończyć. Nadepnęłam mu mocno na nogę i uderzyłam go pięścią w szczękę. Zaczęłam wymieniać szybkie i mocne ciosy. Mój przeciwnik nawet się nie bronił za bardzo. W pewnej chwili mój przeciwnik wyjął sztylety sai. Nie zrobiło to na mnie wrażenia. Podczas walki żółw swoimi sztyletami zniszczył... Zniszczył mi gumkę do włosów! Spojrzałam na niego na maksa wkurwiona. Nie wie z kim zadarł. Podbiegłam do niego szybko i oplotłam włosy wokół jego szyi. Złapałam za końcówki włosów i pociągnęłam przez co mutant zaczął się dusić. Gdy tylko zauważyłam, że chłopak się dusi więc pociągnęłam za włosy przez co ten upadł na ziemie. Podeszłam do niego. Był nie przytomny ale oddychał. Coś we mnie pękło. Westchnęłam i wzięłam tego pacana na ramie. Zabrałam go do domu gdzie go opatrzyłam. Teraz zostało tylko czekać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro