Rozdział 8. Miłość.
(Perspektywa Raphaela)
Już trzy miesiące Aiwa jest w tej cholernej klatce. Na dodatek Donnie pracuje nad anty-mutagenem. Zawsze gdy dawałem Aiwie jedzenie i świeżą wodę warczała na mnie. Obecnie trenowałem z Leo w dojo. Ciągle martwiłem się o Aiwę. Naglę Leo mnie powalił.
-Coś mało skupiony jesteś Raph.- Powiedział lider pomagając mi wstać.
-Bo martwię się o Aiwę. Ostatnio kiedy dawałem jej jedzenie to prawie mnie ugryzła.- Powiedziałem po czym wyszedłem z dojo.
-O Raphi chodź szybko.- Powiedział Donnie, a ja pobiegłem do laboratorium brata. W klatce siedziała Aiwa. Donnie podszedł do klatki ze strzykawką w której był... Anty-mutagenem. Mój brat podszedł do Aiwy, a ja zwróciłem na siebie jej uwagę. Donnie zrobił Aiwie zastrzyk, a ja szybko okryłem ją kocem.
(Perspektywa Aiwy)
Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. To był Raph. Wtuliłam się w niego.
-Już dobrze Aiwa.- Powiedział mnie i położył mnie na czymś miękkim. Następnie położył koło mnie ubrania i wyszedł z pokoju. Gdy tylko spojrzałam pod koc mocno się zaczerwieniłam. Byłam naga. Szybko się ubrałam i okryłam się kocem. Po chwili do pokoju wszedł Raph z kubkiem. Podszedł do mnie i podał mi kubek. Spojrzałam na kubek i uśmiechnęłam się. Była to gorąca czekolada z piankami i bitą śmietaną. Napiłam się.- Lepiej?- Spytał się.
-Tak, dziękuję Raph.- Powiedziałam gdy usiadł obok mnie i wytarł palcem bitą śmietanę spod mojego nosa. Uśmiechnęłam się.
-Jak się czujesz?- Spytał się okrywając się kocem.
-Zmęczona jestem troszkę.- Powiedziałam gdy Raph odstawił mój kubek na bok. Objął mnie ramieniem.
-Spróbuj sobie pospać.- Powiedziałam wtulając się w niego.- Aiwa?- Spytał się, a ja na niego spojrzałam.
-Tak?- Spytałam gdy Raph delikatnie mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.
-Kocham cie.- Powiedział Raph kiedy wtuliłam się w niego.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziałam, a po kilku minutach zasnęłam. Nie mam zamiaru wracać do ciotki. Zostanę przy Raphim. Kocham go i będę z nim do końca swoich dni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro