Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~EPILOG DRUGI~

Marząc kiedyś o społeczeństwie, w którym limity słów znikają i każdy jest sobie równy, nie spodziewałem się, że coś takiego faktycznie się wydarzy i to w dodatku dwa lata po moim ślubie z Evanem. Ogłoszono wtedy w telewizji przełom. Język migowy miał zacząć być używany powszechnie, jednak po kilku miesiącach zaproponowali całkiem nowe rozwiązanie. Wymyślili urządzenie, dzięki któremu Ryby oraz Rolnicy nie posiadający już słów mogli mówić za pomocą odbiornika. Wydawał się genialnym wynalazkiem i pewna część mnie chciała coś takiego kupić Evanowi, jednak... w grę wchodziły głównie pieniądze.

Po studiach zostałem nauczycielem francuskiego w jednej z miejskich szkół w Kanadzie. Postanowiliśmy z Evanem zamieszkać w spokojnym mieście, które wielkością mogło przypominać nasze rodzinne. Budowali teraz znacznie więcej domów, dlatego po jakimś czasie miasto się powiększyło, co wcale nas nie zniechęciło. Evan został weterynarzem i pomagał wielu zwierzętom. Czasami były momenty, kiedy obaj nie przynosiliśmy kokosów do domu, ale wtedy pocieszaliśmy się faktem, że przynajmniej mieliśmy siebie. Bez miłości byśmy chyba umarli.

Zdawałem sobie sprawę z wielu rzeczy, jeśli kupiłbym ukochanemu to urządzenie ułatwiające mu mowę. Pokazywali w telewizji, że faktycznie działa, jednak widząc jak się nosi to urządzenie, miałem gdzieś z tyłu głowy myśl, że dzięki niemu Evan może czuć się jak zwierzę. Przypominało to taką obrożę, którą trzeba było ładować, zupełnie jak telefon. Koszt pojedynczego modelu to jakieś cztery tysiące dolarów (w naszym przypadku kanadyjskich). Gdybym zainwestował w coś takiego, miesiącami musiałbym na to zarabiać ze swoją pensją. Chcąc jednak sprawić Evanowi łatwiejsze życie, zamówiłem mu to urządzenie, mając zamiar płacić za nie w ratach.

Niespełna tydzień później moja przesyłka do mnie przyszła. Było to w zwyczajny dzień, kiedy wróciłem do domu wcześniej, gdyż miałem kilka odwołanych lekcji i mogłem schować niespodziankę dla Evana gdzieś, gdzie na pewno jej nie znajdzie (czyli w szafie pod moimi ubraniami). Miałem zamiar podarować mu ten prezent gdy tylko starszy wróci z pracy. Długo na niego czekałem, bo klinika, w której pracował znajdowała się na prawie drugim końcu miasta. Powinienem się cieszyć, że obaj robimy to, o czym marzyliśmy.

– Witaj w domu – powiedziałem do szatyna, kiedy ten zdejmował z siebie zimowe ubrania. Byłem tak podekscytowany daniem mu prezentu, że już teraz miałem chęci wygrzebania go z szafy. Widząc jak szatyn skończył się rozbierać, powitałem go czułym pocałunkiem. Byliśmy zgranym małżeństwem, a pocałunki na "dzień dobry", "do zobaczenia", czy "dobranoc" były dla nas normalne.

"Nie robiłeś jeszcze obiadu, prawda? Na co masz ochotę?"

– Mamy jeszcze resztki z wczoraj, więc nie musisz kłopotać się z robieniem jedzenia. Chodź ze mną do salonu, mam coś dla ciebie.

Starszy zdziwił się słysząc moje słowa, ale i tak podreptał za mną do salonu. Posadziłem go na kanapie, sam idąc po chwili przynieść jego prezent. Nie zapakowałem pudełka w ozdobny papier, bo był w ogóle niepotrzebny. Widząc co trzymam w rękach, na początku twarz Evana wydawała się jeszcze bardziej zdziwiona. Potem jakby smutna, współczująca... Na końcu zwyczajnie przybrał poważną minę. Chyba nie podobał mu się prezent.

"Dlaczego to kupiłeś? Przecież to kosztuje majątek."

– To prawda, ale sam przyznasz, że z tym będzie ci się lepiej funkcjonowało. Chcę, żebyś to nosił i pomagał większej ilości zwierzętom, jak też ich właścicielom.

"Wziąłeś na to kredyt?"

– Nie, zapłacę ratami. Założyć ci go?

Na początku Evan nie wydawał się zadowolony z mojego pomysłu. Do tej pory żyliśmy skromnie, a taki drogi prezent mógł go onieśmielać. Po kilku minutach namysłu szatyn zgodził się na przymierzenie urządzenia. Z lekkim uśmiechem zacząłem otwierać pudełko i nim się obejrzałem przyczepiałem mu nowy zakup przy szyi. Wszystkie produkty misły kolor niebieski, co pasowało chłopakowi do oczu. Z takim "naszyjnikiem" było mu nawet do twarzy.

– Ustawię w nim jeszcze kilka rzeczy — powiedziałem, kręcąc małym pokrętłem, które miało kształt koła na urządzeniu. Nie wystawało za mocno, więc tym bardziej Evanowi powinno być wygodnie w tym czymś. – Okej, skończyłem. Możesz coś powiedzieć?

Kocham cię, Victor.

Czekałem na tę chwilę od dawna. Evan znów mógł mówić, w dodatku dzięki najnowszej technologii. Nie słyszałem co prawda jego prawdziwego głosu, jednak był podobny i to mi wystarczyło. Uśmiechnąłem się w stronę ukochanego, łapiąc go za rękę. Evan jednak po chwili  mnie przytulił, szepcząc mi do ucha jak to prezent zaczyna mu się podobać. Miałem łzy szczęścia w oczach, bo wiedziałem, że od teraz świat stał się o wiele lepszym miejscem. Nasze wspólne życie za to nabrało zupełnie nowych barw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro