Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

 
Mijaliśmy z Lucasem różnych ludzi. Niektórzy patrzyli na mnie miłym i przyjaznym wzrokiem, a inni jakbym nie była stąd, jakbym była jakąś przeszkodą. Nie przejmowałam się tym niezbyt i podążałam dalej za ciemnoskórym. Jak pojawiliśmy się na jakimś korytarzu, usłyszałam jakiś krzyk i już wiedziałam, że mam kłopoty.

- Merci, gdzieś ty do cholery się podziewała?! Wiesz jak ja się martwiłem?! W ogóle jesteśmy w jednej klasie! - Max krzyknął z drugiego końca korytarza i zaczął biec w moją stronę, a inni ludzie oczywiście przyglądali się na nas ze zdziwieniem.

Gdy niebiesko włosy zamknął mnie w szczelnym uścisku, obok nas pojawili się nasi znajomi. Lisa uwolniła mnie od uduszenia się przez Max'a i sama mnie mocno przytuliła.

- Okej, bo ją udusisz - Powiedział Alan?

Wszyscy popatrzyli się na niego dziwnie, w tym ja.

- No co? Dobra nie ważna. Czemu uciekłaś? - Zapytał mnie, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. 

- Nie ważne - odpowiedziałam po chwili i dodałam szybko zmieniając temat - To co idziemy na tą kawę?

- Wy idźcie ja muszę jeszcze coś załatwić - Oznajmił loczek i poszedł.

Wszyscy ochoczo pokiwali głowami i poszliśmy na parking do samochodów, bo akurat kawiarnia, do której chcieliśmy iść, była w centrum miasta. Ustaliliśmy, że Lisa będzie nas prowadzić i mamy jechać za nią. Rozdzieliliśmy się na parkingu i każdy poszedł w kierunku swojego pojazdu. Kiedy podeszliśmy do samochodu Max'a, od razu wsiedliśmy do niego i wyjechaliśmy z parkingu. Szukaliśmy wzrokiem czerwone Porsche, który należał do szaro włosej piękności. jak wypatrzyliśmy jej pojazd, pojechaliśmy od razu za nim. Po 5 minutowej przejażdżce dojechaliśmy na jakiś parking, więc Max zaparkował i wysiedliśmy z samochodu. 

- To gdzie teraz? - Zapytałam.

- Chodźcie za mną. Ona jest tak fajnie ukryta - Odpowiedziała Lisa.

Szliśmy w czwórkę za nią. Mijaliśmy bardzo piękne, stare domostwa, które wyglądały jak z jakieś bajki o wróżkach. Weszliśmy po chwili do przepięknego ogrodu. Na samym środku znajdowała się fontanna, a do o koła niej czarne ławki. Koło ławek były posadzone białe róże,a dalej piwonie. W ogrodzie znajdowały się też brzozy, co dawało przepiękny efekt. Po ogrodzie chodziło się po małych, ale szerokich pniach drzewa. Szliśmy dalej. Lisa zaprowadziła nas do naturalnego parawanu z trawy. 

- Jesteśmy - Oznajmiła dziewczyna i weszła za parawan.

My postąpiliśmy podobnie i weszliśmy w głąb zwisającej trawy. Po chwili ukazał mi się najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Parawan z trawy był drzwiami do kawiarni. Jak się weszło to pierwsze co się rzucało w oczy to stoliki z czystego drewna tak samo i krzesła. Na siedzeniach było duże, czarne, puchate poduszki. Do każdego stolika prowadziła brukowana ścieżka. Kawiarnia miała prawdopodobnie zadaszenie na wypadek deszczu, bo widać jakieś czarne konstrukcje na których są powieszone duże lampioniki. Wyglądało to przepięknie. Jak wspominałam do każdego stolika prowadziła brukowana ścieżka, a na samym środku była tak jakby matka wszystkich ścieżek. Prowadziła ona do przepięknego, drewnianego, dużego domu. 

Lisa zaprowadziła nas do drewnianej chaty i otworzyła drzwi. Wchodząc przywitała się z personelem i zajęła nam stolik, też drewniany, Przy którym znajdowały się dwie kanapy. Na jednej siedział Alan. "Co on tu robi?" pomyślałam. 

- Hejka brat. Wszystko ogarnięte? - Zapytała Lisa.

- Tak. Przyszła nowa dostawa herbat z Chin i kaw z Afryki. Wszystko ogarnięte. - Powiedział wpisując coś na laptopie. 

- Mówisz to jak by to była wasza kawiarnia. - Zaśmiał się Max.

- Bo jest. Tylko nie nasza, a naszej matki. Ma ich kilka, a ta jest tak jakby nasza. - Odpowiedział Alan.

Usiedliśmy zdumieni i tak się złożyło, że siedzę koło Loczka. Po chwili przyszedł kelner i złożyliśmy zamówienie. Oczywiście jak to ja nie wiedziałam co wziąć, więc zamówił za mnie Alan co mnie zdziwiło. Kelner odszedł, ale za to przyszedł Alex. Każdy się z nim przywitał i zaczęliśmy miło rozmawiać. 

- Wybaczcie na chwilę. - Powiedziałam i wyszłam z zamiarem odstresowania się.

Wychodząc zobaczyłam, że już jest zachód słońca i się zastanawiałam kiedy ten czas tak szybko minął. Poszłam do ogrodu z fontanną, usiadłam na jednej z ławek i zapaliłam papierosa. Patrzyłam na zachód słońca w ciszy. Był przepiękny. Po chwili ktoś się do mnie dosiadł, ale nie zwróciłam na tego kogoś uwagi. Zaciągnęłam się dymem i powoli wypuszczałam go z ust.

- Masz ogień? - Zapytał nieznajomy, a ja od razu rozpoznałam głos.

- Czyżby Loczek zapomniał zapalniczki? - Zapytałam sarkastycznie. 

- Łoo, czyli coś się kryje pod tą skorupą nieśmiałości. A cz ty nie jesteś za młoda na papierosy?- Odpłacił mi się pięknym za nadobne.

- Mogę spytać o to samo. Mama mi pozwoliła. Ważne, żebym tylko nie brała narkotyków i nie przesadzała z alkoholem. A poza tym uspokajają mnie. - Odpowiedziałam i się zaciągnęłam.

Jako iż jestem dobrym człowiekiem dałam mu zapalniczkę, a on zapalił swojego papierosa i mi ją oddał, mówiąc ciche dziękuje. Siedzieliśmy razem w ciszy i patrzyliśmy jak słońce chowa się za horyzontem. Gdy zaciągnęłam się ostatni raz wstałam i zgniotłam papierosa w ziemię, a potem go wyrzuciłam go do kosza. 

- Ta kawiarnia jest prześliczna - Powiedziałam i zaczęłam się kierować w stronę parawanu, ale gdy usłyszałam dwa słowa to się zatrzymałam.

- Jak ty.

Popatrzyłam zdziwiona na Alana, a on patrzył na mnie. Po chwili wstał wyrzucił papierosa i zaczął iść w moją stronę. Minął mnie jak gdyby nigdy nic i powiedział "zapomnij". To co się tu stało przed chwilą było dziwne. W pewnym momencie poczułam ciepło na policzkach, więc postanowiłam zostać jeszcze na dworze, żeby ochłonąć. Po jakiś 10 minutach wróciłam do moich znajomych, ale tym razem usiadłam koło Max'a, a koło Alana usiadł Lucas. Jak przyszłam nasze zamówienia już były i co się okazało, że Alan zamówił mi karmelowe cappuccino i bezę malinową. Gdy wzięłam pierwszy łyk to się rozpłynęłam. Usłyszałam śmiech moich znajomych, więc się na nich popatrzyłam pytająco. 

- Wyglądałaś jak dziecko co dostało nową zabawkę. - Odpowiedział Max śmiejąc się, a ja poczułam, że się rumienie. 

- Cicho - Powiedziałam lekko zażenowana i wróciłam się do delektowania się kawą i ciastem. 

Po jakiejś godzinie postanowiliśmy się zbierać, bo jednak trzeba było, ponieważ jutro jest szkoła. Gdy dojechaliśmy do domu, od razu ściągnęłam obcasy, dałam je do półki i pobiegłam do swojego pokoiku się przebrać. Wchodząc, pierwsze co zrobiłam to otworzyłam drzwi balkonowe, żeby przewietrzyło się w pokoju. Podeszłam do mojego łóżka i wyciągnęłam spod poduszki moją piżamkę. Teraz moim celem była łazienka, ale musiałam zahaczyć jeszcze o komodę z bielizną. Biorąc ostatnią potrzebną mi rzecz, poczłapałam do łazienki. Szybko umyłam ciało i zaczęłam się wycierać, ale przeszkodził mi w tym mój telefon. Podeszłam do niego już w bieliźnie i zobaczyłam kto do mnie pisze.

Lisa:
Laska pomocy! Nie wiem co mam jutro ubrać!

Jak przeczytałam wiadomość od szaro włosej cicho westchnęłam i jej odpisałam.

Ja: 
Kochana napisz do Max'a, bo ja sama nie wiem co ubrać.

Odłożyłam telefon, kończąc się przebierać. Zmyłam makijaż, a włosy związałam w niechlujnego koka. Wyszłam z łazienki i poszłam na dół, do kuchni, z zamiarem sporządzenia sobie kolacji. Otworzyłam lodówkę i patrzyłam co mamy dobrego do jedzenia.

- Kochanie, ale ty wiesz, że niecałą godzinę temu jadłaś beze plus piłaś strasznie słodką kawę? - Usłyszałam za sobą głos mojego przyjaciela. 


Odwróciłam się do niego, pokazałam mu język i wróciłam do dalszego poszukiwania. W końcu znalazłam jogurt i postanowiłam go pomieszać z otrębami. Chwyciłam za opakowanie i położyłam na wysepce, wzięłam miskę, otręby i zrobiłam moje arcydzieło. Zaczęłam je jeść przeglądając Instagrama z zamiarem znalezienia natchnienia co do mojego jutrzejszego ubioru. Jak skończyłam jeść, dałam miskę do zmywarki i poszłam od razu do łóżka. Położyłam się i od razu się przykryłam.

- To był dziwny dzień - Powiedziałam sama do siebie, od razu zasypiając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro