Rozdział XXV - Wszystko jasne
Stałam teraz przed całą sforą świeżo po ukazaniu swojej postaci. Byli w nie małym szoku. Chciałam coś powiedzieć wytłumaczyć, ale zamiast tego nie wiadomo skąd pojawił się Kolson.
- Wilk? Jesteś?
Widząc mnie wszedł do środka, a wraz za nim Marek.
- O co chodzi Kolson?
Musiałam spytać jednocześnie ignorując wciąż patrzących na mnie ludzi siedzących na kanapie.
- Mamy wyniki ze skrzydła szpitalnego. Monika kazała ci to przekazać nie zwłocznie.
Dostałam do ręki papiery i od razu na nie zerknęłam. W oczy rzucał się napis widniejący pod moim nazwiskiem.
,, Wilczy gen ''
Zjechałam wzrokiem trochę niżej by przeczytać dalszą część.
,, Agentka ,,Wilk'' wilkołak o szybkim leczeniu. Z podwojoną liczbą wilczych krwinek. Nienaturalna liczba mówiąca o głęboko wilczym pochodzeniu nazywana ,, Złotym wilkiem''.
- Zbadaliście mi krew?
Nie wiedziałam co oznacza powiększona ilość wilczych krwinek, wiedziałam jednak że nie pozwoliłam im nigdy, ale to nigdy nawet jako trzy latka szłam w zaparte by nie badali mojej krwi. Rodzice tego pilnowali i ja czułam się odpowiedzialna za to by tak zostało.
- Straciłaś bardzo dużo krwi , trzeba było się dowiedzieć jaką ci przetoczyć. Pozwoliłem więc Monice wykonać badania. Zanim zaczniesz krzyczeć powiem że doskonale wiem ile to dla ciebie znaczyło i nie zrobił bym tego gdyby nie było to konieczne.
Spuściłam głowę, miał racje gdyby nie pomoc Moniki mogło być źle. Nastała dwu sekundowa cisza którą przerwał podchodzący do nas Rin.
- Czy wy chcecie mi właśnie powiedzieć że moja cicha i skromna Agatka jest agentką w jakiejś popapranej agencji, która walczy z takimi świrami jak ten co nas porwał?
- Między innymi tak.
Prosto z mostu. No dzięki Kolson. Ty to zawsze umiesz mi pomóc.
- Nie ma mowy żebym ja pozwolił na coś takiego. To jest nie do pomyślenia, że nie wiedziałem o tym wcześniej! Ona ma szesnaście lat! Nie może latać za jakimiś bandytami co rzucają nożami, i polują na wilkołaki! O nie macie natychmiast ją zostawić!
Złość alfy mnie zaskoczyła. Domyślałam się że będzie zaskoczony i zły, ale żeby aż tak. ? Marek nigdy nie przyjmował od innych rozkazów i zapewne teraz też nie zamierza. Ominął mnie i teraz to on zaczął rozmawiać z Rinem.
- Spokojnie chłopcze. Agata jest w agencji już od bardzo dawna, bardzo nam pomaga. Jest najlepr...
Nie skończył bo alfa znów zaczął krzyczeć.
- Agata nie będzie pracować dla takiego głupka jak ty!! Nie obchodzi mnie ta cała wasza agencja! Myślicie o sobie i o swojej misji , a nie o tych którzy mogą przez was zginąć.! Agata nic nie zrobiła, nie powiedziała nam kim jest, nie pomagała nam kiedy tak strasznie tego potrzebowaliśmy, a to wszystko przez ciebie i tę durną agencję!
- Rin!!!
Mój krzyk nic nie zmienił, tylko jeszcze bardziej rozwścieczył Marka. Który teraz zaczął się drzeć na Rina.
- Możesz mówić sobie o mojej agencji co chcesz, ale nigdy nie mów że Agata nic dla was nie zrobiła! Każdej nocy chodziła na patrole, nie przesypiała nocy , użerała się z wujem , który bije ją za złamanie zakazów.! Załatwiała ludzi szcących was zabić za nim do was dotarli, kiedy wy spokojnie sobie gadaliście przy herbatce .! Całe dnie spędzała w biurze tylko po to by rozwiązać tą zagadkę! Ze zmęczenia zemdlała w szkole! I choć chciałem by odpuściła ona wciąż katowała się dla waszej czwórki! A kilkanaście godzin temu uratowała wam wszystkim życie!! Więc nie wasz się mówić ze nic nie zrobiła, bo nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz!
Wszyscy umilkli. I szczerze mówiąc kiedy Marek wymieniał to co robiłam przez te ostatnie tygodnie, zdałam sobie sprawę że wszystkie ważne dowody zawsze miałam pod ręką. Że mogłam zapobiec temu całemu porwaniu.
- Rin ma racje nic nie zrobiłam. Mogłam im powiedzieć mogliśmy dać im bezpieczne schronienie tu w bazie...
Przerwałam krótką ciszą. Musiałam się wybiegać po prostu musiałam.
-... Idę pobiegać . Odstawcie ich proszę bezpiecznie do domu, spotkamy się jutro na treningu.
Nie czekałam na czyjąś zgodę czy na to aż ktoś cokolwiek powie. Po prostu założyłam strój szpiegowski i wyszłam z pokoju. Miałam dość krzyków, wszystkich . Od razu po wyjściu z agencji pobiegłam do lasu, a tam w wilczej już formie ruszyłam w długi odprężający bieg między drzewami.
------- ---------- ------- - --------- ------- --------- ------
Tą noc spędziłam w budynku agencji, dawno się tak nie wyspałam . Była niedziela więc był też trening, wyszłam o w pół do 19:00 i ruszyłam na polanę. Nie bałam się spotkania ze sforą, mieli całą noc by przemyśleć to czy chcą mi zaufać, czy nie. Może, kto wie Rin ze mną zerwie i wyrzuci mnie ze sfory. Tak tez może być. Wszystko jest możliwe, ale ja i tak byłam dziś szczęśliwa. Udało się. Rin, Tom i jego ojciec, Ana i Max są bezpieczni. Cała sprawa została rozwiązana, a ja mogłam spać spokojnie.
Na polane wbiegłam w wilczej skórze, ale szybko się przemieniłam. Na potkałam wzrokiem całą czwórkę, wszyscy mieli na twarzach uśmiechy. Nawet Rin choć jego oczy wyrażały lęk. O co?
- Jaka decyzja?
Posłałam im uśmiech, tak dobrze było ich wszystkich widzieć radosnych i bezpiecznych.
- Jak to jaka? Robimy tak jak zwykle, najpierw bieg, potem...
- Wiesz o co mi chodzi.
Zaśmiałam się lekko, a reszta się do mnie dołączyła. Miło.
- Aaaa to. No więc po rozmowie z twoim szefunciem w końcu uległem. Ale będziemy cię mieć na oku ,,wilku''.
Ostatni wyraz lekko mocniej zaakcentował. A ja się zaśmiałam.
- Miło to słyszeć. Ale musicie jeszcze wiedzieć, że w wilka przemieniłam się o rok wcześniej niż wam mówiłam i moje zdolności są ciut, ciut większe.
Rin kiwnął głową.
- Kolson nam wszystko wyjaśnił. Mam na dzieje.
Po kilku kolejnych słowach alfy zaczęliśmy trening, a ja wreszcie czułam się wolna. Znalazłam to co od dawna mi uciekało. Znalazłam cudowną miłość, przyjaźń i najlepszą sforę na świecie. Akceptowali moją prace i to było naj leprze. Od dziś mogłam być sobą. Nie musiałam się ukrywać, nie musiałam kłamać i oszukiwać. Tego od dawna mi brakowało.
--------------------- ------------------------- ------------------------
W kolejnych dniach było już tylko coraz lepiej. Normalnością stało się to że ja znikałam na jakieś misje. Mi i Rinowi się układa, wiążemy razem przyszłość, z wujem straciłam kontakt, mieszkam u Rina, choć czasem spędzam noce w agencji. Moje życie nabrało sensu, kocham je i będę go broniła jak najlepiej potrafię. Już do końca.
KONIEC.
=================================================================================
Koniec mojej pierwszej książki. Koniec przygód Agaty i jej sfory ( Na razie :D). Na początku myślałam że kończenie książki będzie nie przyjemne, ale jest na odwrót. Cieszy mnie że mam pierwszą książkę skończoną. I że tak dużo osób już ją przeczytało. Na pewno będę jeszcze pisała inne książki, kocham to robić. Ale musze zrobić sobie małą przerwę od tego wszystkiego, a więc ogłaszam że druga część tej książki pokaże się drugiego maja ( w poniedziałek ). Do tego czasu mam egzaminy gimnazjalne, egzaminy do bierzmowania no i bierzmowanie . Dziękuję wam za dotrwanie do końca i jak zwykle pozdrawiam KaisaAS.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro