Rozdział XII - Nowe spostrzerzenia
Na szczęście do domu wróciłam kiedy wuj jeszcze spał. Długo myślałam o tym co się wydarzyło. O Rinie, o mnie. No i o nas. To się dzieje za szybko, dopiero doszłam do jego sfory i nasze przygody się rozpoczęły. No ale w sumie to znamy się od dawna, od czterech bodajże lat.
Tak jak planowałam udałam się do agencji. Marka i Kolsona nie było więc udałam się na salę gimnastyczną trochę poćwiczyć, bo jeszcze dziś ktoś inny pilnował sforę. Włączyłam tracę treningową nr. 76 i zaczęłam trenować. Ostro trenować bo przez myśli przechodziły mi wszystkie ważne poszlaki sprawy broni. R.B.K. Rozwaliłam właśnie jakąś ścianę kiedy mnie olśniło.
- No jasne !
Mój krzyk było słychać wszędzie , a ja nie czekając dłużej pobiegłam do gabinetu Marka, który powinien już wrócić. Wszystkie wiadomości kumulowały się w jedno.
W paradowałam jak głupia do gabinetu, a Mark i rozmawiający z nim Kolson zwrócili się w moją stronę zaskoczeni.
- Wilk? A co ty tu do dia...
Nie dokończy bo mu przerwałam zaczynając swoją teorie.
- Aleksandra została oddana w nasze ręce specjalnie, a uwolniona została dzień przed zaatakowaniem sfory. Jest więc tylko marionetką która miała się dostać do naszej bazy i pokazać mu drogę. Robi to bo potrzebuję maszyny, ale on nie wie że maszyna jest u nas. Przecież powiedziane jest że została zniszczona. To jasne że robił to bo myśli że to my mamy tu ojca Toma. Tom wspominał że jego ojciec pożegnał się z nim. Więc to jasne jest że go nie porwali. Sam się gdzieś ukrywa a Tom jest im potrzebny bo myślą że on wie gdzie się jego ojciec znajduję. A że sam Tom jest pod naszą opieką, Magnus uznaję że jego ojciec też. Będzie więc chciał atakować sforę by agencja przychodziła im na ratunek, a później doprowadzała go do celu jego akcji, do ojca Toma.
Skończyłam mówić. Na co obydwoje złapali oddech , jakby wciąż go wstrzymywali od mojego wejścia. Zaczęli się obydwaj zastanawiać nad moją teorią.
- To ma sens.
- Nawet duży.
Obydwaj przyznali mi rację to już coś.
- Ile ci zajęło obmyślanie tego?
Zaciekawienie Kolsona nie zdziwiło mnie w końcu trochę to skomplikowane.
- Jakieś pół godziny podczas treningu przed chwilą.
Moja odpowiedź go zszokowała, a ja przez ten czas minęłam go i spojrzałam na Marka.
- A ty co sądzisz?
Przez chwilę siedział w długim zamyśleniu i milczał.
- Dobrze myślisz, kiedy cię nie było znów zaatakowali. Jednak tym razem samego Toma, agent który go pilnował dostał strzałką namierzającą. Odkrył ją zanim wrócił do bazy, jednak zdradził w którą stronę mają się udać.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą to trzeba zająć się szukaniem ojca tego chłopca, a nie szukaniem samego Magnusa. Choć to również ważna sprawa.
Poczułam lekką satysfakcję z tego że uznali moją teorię, bo przecież na ogół tylko ich wysłuchuję, a nie na odwrót. Całą chwilę bycia super przerwał mi Kolson.
- Ale ty wilczku teraz już wracaj do domu.
- Cooo? Dlaczego? Jeszcze nie skończyłam treningu.
Marek wyraził teraz lekko złość, a mi aż serce stanęło.
- I w ogóle nie powinnaś go zaczynać. Przyszły twoje wyniki. Dziewczyno ty jesteś chora. Nic nie jesz, nic nie śpisz tylko ćwiczysz. Cały dzisiejszy dzień masz jeszcze odpoczywać . I nie ma żadnego sprzeciwu.
Dobra teraz to się wykurzyłam. Każdy mi dziś rozkazuję, a zapewne jak wuj wróci z domu to i on znajdzie jakiś pomysł na robotę dla mnie. Wypuściłam jednak wolno powietrze by złość minęła.
- To miłe że się o mnie tak nagle wszyscy troszczą, ale nic mi nie jest mogę pracować.
Szef znowu pokręcił głową i z powagą w głosie , kazał wracać. Moje oczy zrobiły kółko , ale w końcu wyszłam z budynku agencji i wsiadając na motor pojechałam do domu.
-------- ------------ -------------- ------------ ------------
Po trzech godzinach miałam już serdecznie dość leżenia i nudnej bezczynności. Wzięłam więc zadzwoniłam po lekcje i zaczęłam je nadrabiać z poprzednich dni. Później posprzątałam w pokoju, pozmywałam na dole. Zrobiłam obiad dla siebie i wujka , który miał za chwile wrócić i usiadłam przy stole w jadalni.
Boże , ale zwykłe nastolatki muszą mieć nudne życie, to jest nie do wytrzymania tak nic nie robić. Tak wiem to głupie że tak myśle, ale naprawdę o wiele lepiej było by mi teraz szpiegować jakichś kolesi czy trenować z wilkami , a tu...
No właśnie trening !!! No nareszcie coś się dzieje! Za jakąś godzinę sfora ma przecież trening na polanie. Pobiegnę tam i przynajmniej poobserwuję jak się biją. To dużo ciekawsze niż siedzenie w domu i nic nie robienie. Czy tylko ja mam takie problemy?
Właśnie w tym momencie drzwi do domu otworzyły się i do domu wrócił wujek. Stąpał ciężko, nie miał siły to na pewno.
-Cześć wujku, zrobiłam dziś obiad. Nakładać teraz czy za chwilę?
Wujek spojrzał na mnie surowo jakbym zrobiła coś nie tak.
- A ty to przypadkiem nie powinnaś być w szkole?! Co!!?
Znowu krzyk, a moje serce przyspiesza tępa. Chciałam odpowiedzieć że alfa mi kazał bo wczoraj zemdlałam , ale nie dał mi nic powiedzieć.
- Wagaruję się tak?!!! Oj ja ci jeszcze pokarze !!!
Pisnęłam zakrywając twarz jednak on zdążył już walnąć mnie w policzek. Co takiego znowu zrobiłam? Przecież starałam się być dla niego miła. Jak mam to przerwać?
- I co bekso już zapamiętasz że wagary nie wchodzą w grę?! Hm?!! Ty mała smarkulo jak cię wychowałem ?!!!
Znowu bul na moim policzku i pieczenie tak silne i bolesne , że z moich oczu popłynęły łzy. Cicho zaszlochałam , a wtedy ktoś mocno zapukał do drzwi.
- Agata jesteś tam? Otwórz! Co się dzieje? Agata!
- Kto to?
Wujek Robert zapytał wręcz plując na mnie. Spuściłam głowę.
- Mówiłem żadnych mi tu ludzi nie spraszaj! Znowu się nie posłuchałaś zdziro!!
- To mój alfa. Ja go wcale nie..
- Twój alfa?!!!! I czego on tu niby szuka ?
Był zły, ale nie tylko on. Rinowi chyba kończyła się cierpliwość walenia w drzwi i próbował siłą je wywarzyć. Cicho wstałam i poszłam na górę zamykając się w łazience. Słyszałam doskonalę jak wujek rozmawia z Rinem wmawiając mi ze mnie nie ma. Alfa się sprzeczał że mnie słyszał , ale w końcu to wuj wygrał i chłopak nie miał wyboru jak tylko iść sobie.
Ja za to weszłam pod prysznic, obmyłam posiniaczone ciało i zimną wodą polałam zaczerwienienia pozostawione po uderzeniach przez wuja. Nie wiem jak do niego dotrzeć. Może mnie bić ile chcę. Byle żeby potem zrozumiał że robi źle.
W końcu nie poszłam na trening. Nie było po co pokazywać się z czerwoną twarzą . Jeszcze by coś mógł podejrzewać. Wcześnie więc położyłam się spać. A znudzona całym dniem szybko udało mi się zasnąć.
---- --------- -------------- ------------- ------------- -------------- --------------
Rano byłam pewna , ze nikt mnie nie zatrzyma przed pójściem do szkoły. Ubrałam mundurek wzięłam torbę i pobiegłam do szkoły. Pierwsza była geografia, która była strasznie trudnym jak dla mnie przedmiotem. Niby często podróżowałam i wiedziałam całkiem dużo o świecie . Jednak nigdy mnie nie obchodziło co ile zmienia się czas strefowy , lub jak się go oblicza. No bo po co to komu nie? Wracając do lekcji to był sprawdzian z którego pewnie dostanę dwóje.
Po dzwonku ruszyłam na koniec korytarza, gdzie miło przywitała mnie cała sfora. Obrzucając mnie pytaniami jak tam z moim zdrowiem. Kiedy Rin przyszedł wybrał miejsce obok mnie co z niewiadomych przyczyn mnie uszczęśliwiło. Alfa przywitał mnie uśmiechem.
- Byłaś gdzieś wczoraj?
Jego pytanie było dla mnie oczywistym po tym co wczoraj się stało u mnie w domu.
- Byłam na zakupach. Wiem że do mnie przyszedłeś sprawdzić jak się czuje.
- A skąd?
- Wujek mi przekazał ze się martwiłeś, to miłe.
Przekręciłam to na korzyść wujka. Brawo ja! Albo raczej głupia ja! Korzystając z faktu że chce zmienić temat ,a wszyscy tu są rzuciłam inne pytanie.
- Tom , a u ciebie wszystko w porządku? No wiesz po tym ataku.
Chłopak się wzdrygnął, ale pokręcił głową.
- Nie, a ty skąd o nim wiesz?
Na to pytanie się już przygotowałam , więc moja odpowiedź była gładka i przemyślana.
- Taki jeden agent mi powiedział , co go przyłapałam na obserwowaniu się mi. Powiedział że sprawdza czy wszystko w porządku bo ciebie zaatakowali.
Kiwną głową rozumiejąc i przyjmując moje małe kłamstewko. To dobry znak.
- Sprawdzali czy wszystko z tobą okej? U mnie nie.
Ana jakby posmutniała co wydało się trochę dziwne jak dla mnie.
- Pewnie nie zauważyłaś, a coś ty taka smutna się zrobiła co?
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Nigdy nie zrozumiem normalnych nastolatek. Po prostu nie zrozumiem.
===============================================================================
To tyle na dziś, przypominam że rozdziały wstawiam od poniedziałku do piątku , a w sobotę i w niedzielę robię sobie wolne. Dlatego chce życzyć wam wesołych i pogodnych świąt wielkanocnych, no i oczywiście mokrego dyngusa. :D
Pozdrawiam KasiaAS.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro