Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XII - Nowe spostrzerzenia

         Na szczęście do domu wróciłam kiedy wuj jeszcze spał. Długo myślałam o tym co się wydarzyło. O Rinie, o mnie. No i o nas. To się dzieje za szybko, dopiero doszłam do jego sfory i nasze przygody się rozpoczęły. No ale w sumie to znamy się od dawna, od czterech bodajże lat.

Tak jak planowałam udałam się do agencji. Marka i Kolsona nie było więc udałam się na salę gimnastyczną trochę poćwiczyć, bo jeszcze dziś ktoś inny pilnował sforę. Włączyłam tracę treningową nr. 76 i zaczęłam trenować. Ostro trenować bo przez myśli przechodziły mi wszystkie ważne poszlaki sprawy broni. R.B.K. Rozwaliłam właśnie jakąś ścianę kiedy mnie olśniło.

- No jasne !

Mój krzyk było słychać wszędzie , a ja nie czekając dłużej pobiegłam do gabinetu Marka, który powinien już wrócić. Wszystkie wiadomości kumulowały się w jedno.

W paradowałam jak głupia do gabinetu, a Mark i rozmawiający z nim Kolson zwrócili się w moją stronę zaskoczeni.

- Wilk? A co ty tu do dia...

Nie dokończy bo mu przerwałam zaczynając swoją teorie.

- Aleksandra została oddana w nasze ręce specjalnie, a uwolniona została dzień przed zaatakowaniem sfory. Jest więc tylko marionetką która miała się dostać do naszej bazy i pokazać mu drogę. Robi to bo potrzebuję maszyny, ale on nie wie że maszyna jest u nas. Przecież powiedziane jest że została zniszczona. To jasne że robił to bo myśli że to my mamy tu ojca Toma. Tom wspominał że jego ojciec pożegnał się z nim. Więc to jasne jest że go nie porwali. Sam się gdzieś ukrywa a Tom jest im potrzebny bo myślą że on wie gdzie się jego ojciec znajduję. A że sam Tom jest pod naszą opieką, Magnus uznaję że jego ojciec też. Będzie więc chciał atakować sforę by agencja przychodziła im na ratunek, a później doprowadzała go do celu jego akcji, do ojca Toma.

Skończyłam mówić. Na co obydwoje złapali oddech , jakby wciąż go wstrzymywali od mojego wejścia. Zaczęli się obydwaj zastanawiać nad moją teorią.

- To ma sens.

- Nawet duży.

Obydwaj przyznali mi rację to już coś.

- Ile ci zajęło obmyślanie tego?

Zaciekawienie Kolsona nie zdziwiło mnie w końcu trochę to skomplikowane.

- Jakieś pół godziny podczas treningu przed chwilą.

Moja odpowiedź go zszokowała, a ja przez ten czas minęłam go i spojrzałam na Marka.

- A ty co sądzisz?

Przez chwilę siedział w długim zamyśleniu i milczał.

- Dobrze myślisz, kiedy cię nie było znów zaatakowali. Jednak tym razem samego Toma, agent który go pilnował dostał strzałką namierzającą. Odkrył ją zanim wrócił do bazy, jednak zdradził w którą stronę mają się udać.

- Jeśli to co mówisz jest prawdą to trzeba zająć się szukaniem ojca tego chłopca, a nie szukaniem samego Magnusa. Choć to również ważna sprawa.

Poczułam lekką satysfakcję z tego że uznali moją teorię, bo przecież na ogół tylko ich wysłuchuję, a nie na odwrót. Całą chwilę bycia super przerwał mi Kolson.

- Ale ty wilczku teraz już wracaj do domu.

- Cooo? Dlaczego? Jeszcze nie skończyłam treningu.

Marek wyraził teraz lekko złość, a mi aż serce stanęło.

- I w ogóle nie powinnaś go zaczynać. Przyszły twoje wyniki. Dziewczyno ty jesteś chora. Nic nie jesz, nic nie śpisz tylko ćwiczysz. Cały dzisiejszy dzień masz jeszcze odpoczywać . I nie ma żadnego sprzeciwu.

Dobra teraz to się wykurzyłam. Każdy mi dziś rozkazuję, a zapewne jak wuj wróci z domu to i on znajdzie jakiś pomysł na robotę dla mnie. Wypuściłam jednak wolno powietrze by złość minęła.

- To miłe że się o mnie tak nagle wszyscy troszczą, ale nic mi nie jest mogę pracować.

Szef znowu pokręcił głową i z powagą w głosie , kazał wracać. Moje oczy zrobiły kółko , ale w końcu wyszłam z budynku agencji i wsiadając na motor pojechałam do domu.

-------- ------------ -------------- ------------ ------------

Po trzech godzinach miałam już serdecznie dość leżenia i nudnej bezczynności. Wzięłam więc zadzwoniłam po lekcje i zaczęłam je nadrabiać z poprzednich dni. Później posprzątałam w pokoju, pozmywałam na dole. Zrobiłam obiad dla siebie i wujka , który miał za chwile wrócić i usiadłam przy stole w jadalni.

Boże , ale zwykłe nastolatki muszą mieć nudne życie, to jest nie do wytrzymania tak nic nie robić. Tak wiem to głupie że tak myśle, ale naprawdę o wiele lepiej było by mi teraz szpiegować jakichś kolesi czy trenować z wilkami , a tu...

No właśnie trening !!! No nareszcie coś się dzieje! Za jakąś godzinę sfora ma przecież trening na polanie. Pobiegnę tam i przynajmniej poobserwuję jak się biją. To dużo ciekawsze niż siedzenie w domu i nic nie robienie. Czy tylko ja mam takie problemy?

Właśnie w tym momencie drzwi do domu otworzyły się i do domu wrócił wujek. Stąpał ciężko, nie miał siły to na pewno.

-Cześć wujku, zrobiłam dziś obiad. Nakładać teraz czy za chwilę?

Wujek spojrzał na mnie surowo jakbym zrobiła coś nie tak.

- A ty to przypadkiem nie powinnaś być w szkole?! Co!!?

Znowu krzyk, a moje serce przyspiesza tępa. Chciałam odpowiedzieć że alfa mi kazał bo wczoraj zemdlałam , ale nie dał mi nic powiedzieć.

- Wagaruję się tak?!!! Oj ja ci jeszcze pokarze !!!

Pisnęłam zakrywając twarz jednak on zdążył już walnąć mnie w policzek. Co takiego znowu zrobiłam? Przecież starałam się być dla niego miła. Jak mam to przerwać?

- I co bekso już zapamiętasz że wagary nie wchodzą w grę?! Hm?!! Ty mała smarkulo jak cię wychowałem ?!!!

Znowu bul na moim policzku i pieczenie tak silne i bolesne , że z moich oczu popłynęły łzy. Cicho zaszlochałam , a wtedy ktoś mocno zapukał do drzwi.

- Agata jesteś tam? Otwórz! Co się dzieje? Agata!

- Kto to?

Wujek Robert zapytał wręcz plując na mnie. Spuściłam głowę.

- Mówiłem żadnych mi tu ludzi nie spraszaj! Znowu się nie posłuchałaś zdziro!!

- To mój alfa. Ja go wcale nie..

- Twój alfa?!!!! I czego on tu niby szuka ?

Był zły, ale nie tylko on. Rinowi chyba kończyła się cierpliwość walenia w drzwi i próbował siłą je wywarzyć. Cicho wstałam i poszłam na górę zamykając się w łazience. Słyszałam doskonalę jak wujek rozmawia z Rinem wmawiając mi ze mnie nie ma. Alfa się sprzeczał że mnie słyszał , ale w końcu to wuj wygrał i chłopak nie miał wyboru jak tylko iść sobie.

Ja za to weszłam pod prysznic, obmyłam posiniaczone ciało i zimną wodą polałam zaczerwienienia pozostawione po uderzeniach przez wuja. Nie wiem jak do niego dotrzeć. Może mnie bić ile chcę. Byle żeby potem zrozumiał że robi źle.

W końcu nie poszłam na trening. Nie było po co pokazywać się z czerwoną twarzą . Jeszcze by coś mógł podejrzewać. Wcześnie więc położyłam się spać. A znudzona całym dniem szybko udało mi się zasnąć.

---- --------- -------------- ------------- ------------- -------------- --------------

Rano byłam pewna , ze nikt mnie nie zatrzyma przed pójściem do szkoły. Ubrałam mundurek wzięłam torbę i pobiegłam do szkoły. Pierwsza była geografia, która była strasznie trudnym jak dla mnie przedmiotem. Niby często podróżowałam i wiedziałam całkiem dużo o świecie . Jednak nigdy mnie nie obchodziło co ile zmienia się czas strefowy , lub jak się go oblicza. No bo po co to komu nie? Wracając do lekcji to był sprawdzian z którego pewnie dostanę dwóje.

Po dzwonku ruszyłam na koniec korytarza, gdzie miło przywitała mnie cała sfora. Obrzucając mnie pytaniami jak tam z moim zdrowiem. Kiedy Rin przyszedł wybrał miejsce obok mnie co z niewiadomych przyczyn mnie uszczęśliwiło. Alfa przywitał mnie uśmiechem.

- Byłaś gdzieś wczoraj?

Jego pytanie było dla mnie oczywistym po tym co wczoraj się stało u mnie w domu.

- Byłam na zakupach. Wiem że do mnie przyszedłeś sprawdzić jak się czuje.

- A skąd?

- Wujek mi przekazał ze się martwiłeś, to miłe.

Przekręciłam to na korzyść wujka. Brawo ja! Albo raczej głupia ja! Korzystając z faktu że chce zmienić temat ,a wszyscy tu są rzuciłam inne pytanie.

- Tom , a u ciebie wszystko w porządku? No wiesz po tym ataku.

Chłopak się wzdrygnął, ale pokręcił głową.

- Nie, a ty skąd o nim wiesz?

Na to pytanie się już przygotowałam , więc moja odpowiedź była gładka i przemyślana.

- Taki jeden agent mi powiedział , co go przyłapałam na obserwowaniu się mi. Powiedział że sprawdza czy wszystko w porządku bo ciebie zaatakowali.

Kiwną głową rozumiejąc i przyjmując moje małe kłamstewko. To dobry znak.

- Sprawdzali czy wszystko z tobą okej? U mnie nie.

Ana jakby posmutniała co wydało się trochę dziwne jak dla mnie.

- Pewnie nie zauważyłaś, a coś ty taka smutna się zrobiła co?

Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Nigdy nie zrozumiem normalnych nastolatek. Po prostu nie zrozumiem.

===============================================================================

To tyle na dziś, przypominam że rozdziały wstawiam od poniedziałku do piątku , a w sobotę i w niedzielę robię sobie wolne. Dlatego chce życzyć wam wesołych i pogodnych świąt wielkanocnych, no i oczywiście mokrego dyngusa. :D

Pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro