Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VII - ,, Ojciec Toma ''


Dzwonek obudził mnie w ostatniej chwili snu o zającach. Podniosłam głowę i zdałam sobie sprawę z tego że jestem na lekcji, albo raczej po lekcji. Wczoraj całą no patrolowałam tutejszy teren z rozkazu Kolsona. Szczegółów tego, dlaczego to robię ni nie wyjawił, ale robiłam to już czwartą noc. Twierdził, że to jest jeszcze nie sprawdzone. A teraz kurczę zasypiam na lekcjach bo nie spałam już pięć nocy pod rząd. Wciąż nie usłyszałam odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie sprzed czterech dni. Skierowane było do szefa agencji z prośbą o wyjawienie tajemnicy sforze. Oni nie dają za wygraną. Dziś po lekcjach ma być mój pierwszy trening z ćwiczeniami , bo nadgarstek jest już sprawny. Wilcze geny i specyfik od pani Moniki z wydziału pielęgniarstwa w T.S.S naprawdę działają cuda.

- gotowa na pierwszy super wycisk?

Max zaśmiał się razem z Tomem słysząc pytanie Any. Ja tylko kiwnęłam głową z uśmiechem. Rin również się uśmiechnął i ruszyliśmy prosto do lasu, na polanę ze strumyczkiem na której zawsze są treningi sfory.

- Dobra towarzystwo, dziś się trochę pobawimy...

Rin zaczął swój monolog jak przed każdym treningiem.

- Musimy sprawdzić co Agata potrafi , ale nadal uważać na rękę...

To po ale... podkreślił dwukrotnie.

- Dlatego Tom prowadzi , Max za nim , potem Ana , Agata i na końcu ja. W tej kolejności biegniemy stałą trasą po lesie. Jeśli ktoś coś zauważy to meldować.

Kiwnęliśmy głowami i każdy zaczął się przemieniać. Ja również to zrobiłam . Cztery pary złotych oczu przyglądały mi się zaciekawione. No tak , dziś pierwszy raz sfora widziała moją wilczą postać. Futro mam w odcieniach białego , ale i z odrobiną szarości gdzie nie gdzie. Oni zaś każdy w odcieniach brązu , tylko inne odcienie.

-,, ładne futerko ''

Drgnęłam lekko nie spodziewając się głosu Maxa w mojej głowie. Zawsze byłam samotnym wilkiem i nie komunikowałam się z żadnym nigdy.

- ,, faktycznie, ładny ''

Tom dorzucił coś od siebie, a kiedy ja chciałam coś powiedzieć odezwał się Rin.

- ,, Tom ruszaj, nie mam czasu ''

Beta szybko wykonał polecenie i ruszył w głąb lasu . Dostosowywałam swój rytm do ich rytmu , czasem skakałam , czasem omijałam zwinnie drzewa. Choć było cicho to nie była to cisza , która byłaby nie miła. Dźwięk szumiących liści pod łapami sprawiał że czułam się lepiej.

-,, Bardzo dobrze ci idzie, łapa już w porządku? ''

Rin zagłuszył cudowną cisze, ale i jego głos był miłym dźwiękiem.

-,, Wszystko już jest okej, dziękuje''

Biegaliśmy jeszcze jakąś godzinę. W końcu zatrzymując się na tej samej polanie co wcześniej.

- ,, Dobra robota brygado, dobre tępo. Niedługo przejdziemy do trudniejszych tras''

Że co .....??????? I to było dla nich coś trudnego? To było dla nich dobre tępo? Oni sobie żarty stroją?!!! To była lekka przechadzka po leśnej drużce. To dla nich wyczyn? Dopiero teraz zobaczyłam ciężko oddychające wilki. Rin nie był zmęczony , ale pozwolił nam trochę odpocząć. Cóż za łaskawiec. Reszta treningu również niebyła trudna kilka sztuczek obronnych w wilczej skórze i to tyle. Serio, tak po prostu.

- Dobrze sobie dziś poradziłaś.

Rin odprowadził mnie do domu po treningu. Nie chciałam tam wracać, czekał tam na mnie wuj, lekcje no i praca. A tu tylko spokój.

- Dzięki.

Uśmiechnęłam się miło, na co nie wiem czemu Rin się zaśmiał.

- No co?

- Jesteś tak słodka kiedy się uśmiechasz. To jak zobaczyć małego słodkiego cukierka mówiącego ci cześć.

Teraz i ja się zaśmiałam , starając się jednocześnie ukryć rumieńce na mojej twarzy. Nie udało się.

- W rumieńcach też ci ładnie.

Rumieńce pewnie się jeszcze bardziej powiększyły, no ale nic z tym nie zrobię. Spuściłam tylko głowę, ale on i tak podniósł ją w ten sposób bym patrzyła w jego oczy.

- Musze już wracać.

Mój głos był cichy, rozmarzony o tych jego cudnych oczach. Chłopak też jakby na chwilę odpłynął, ale po moich słowach szybko wrócił puszczając mój podbródek.

- No ok, jasne.

- Do zobaczenia jutro w szkole.

To ostatnie co tylko szybko rzuciłam jako znak pożegnania i weszłam do domu. Nikogo jednak nie było. No na pewno wuja nie było, ale w moim pokoju coś się ruszało. Pachniało znajomo, tylko jakby trochę nie mogłam sobie przypomnieć skąd ten zapach pamiętam .Powoli weszłam po schodach na górę, i zaczęłam nasłuchiwać. Słyszałam szelest kartek i kilka cichych przekleństw . Nie czekałam dłużej, po prostu weszłam do mojego pokoju.

Od razu poznałam kobietę która stała tyłem do mnie i grzebała w moich rzeczach. Miała na imię Aleksandra i na pewno nie przyszła powspominać naszego ostatniego spotkania. Jej rude włosy poruszyły się a jej wzrok padł na mnie.

Widziałam że nie jest z tego zadowolona, zanim zdążyłam coś zrobić wyskoczyła przez otwarte okno i zniknęła w ciemności. Nie poznała mnie, to dobrze, bez maski wyglądam inaczej. I oto chodzi w jej noszeniu, by zwykłe życie było bezpieczne. Rzuciłam się na stertę papierów które przeglądała Aleksandra. Były to różne zdjęcia, moje zeszyty czy rysunki. Nawet otworzyła mój pamiętnik. Dziadyga jedna. Tak się nie robi. Jednak po jej ostatniej minie i wyjściu z pustymi rękami wiedziałam że nie znalazła tego czego chciała. A czego chciała?

----------- ----------- --------- --------- ------

- Mogę się dowiedzieć o co chodzi?

Moje pytanie natychmiast ruszyło z miejsca Marka siedzącego za biurkiem. Przed chwilą powiedziałam mu o włamaniu Aleksandry do mojego domu i zażądałam wytłumaczeń co do nocnych patroli.

- Tak, tak...

To jego jedyna odpowiedź?

- Co tak, tak?

- Chciałaś powiedzieć sforze o pracy tutaj , teraz dowiesz się dlaczego nie wyraziłem na to zgody.

Patrzyłam na niego wyczekująco , więc mówił dalej.

- W twojej sforze jest Tom, ojciec chłopaka jest teraz przez nas obserwowany, mamy podejrzenia , że posiada plany stworzenia broni ,,RBK'' tej którą ostatnio ukradłaś z konferencji. Marcin czyli ojciec Toma pomagał przy jej stworzeniu. Po naszej jakże udanej akcji sprzed paru dni Magnus chce zbudować nową ,taką samą broń. Chce stworzyć ja na podstawie pierwotnych zapisów Marcina. Aleksandra prawdopodobnie z nim współpracuje .

- I myślisz że Tom coś wie?

- Nie wiemy. Ale jego ojciec zniknął, jeśli ludzie Magnusa go porwali będą chcieli wyciągnąć od niego informacje , a Tom może być w niebezpieczeństwie.

Nie potrzebowałam dużo czasu by sobie wszystko przyswoić do wiadomości. Nie mogłam się jeszcze zdradzić przed sforą bo wtedy Tom mógł by nie chcieć mi powiedzieć tego co wie. Jasna sprawa. Normalnie bym tego nie zrobiła, czyli nie zatrzymywałabym tajemnicy dla swojej korzyści, ale jako agentka nie ma żadnego problemu.

- Rozumiem.

- Twoim zadaniem jest więc chodzić na wieczorne patrole po okolicy, i w szczególności pilnowanie Toma...

Przerwałam mu dopowiadając to co miał na myśli

- I dowiedzenie się co wie na temat jego taty i projektu. Pilnując by nie dowiedział się jaki mam w tym udział ja. Rozumiem.

- To dobrze. A jeśli chodzi o to czego szukała Aleksandra to uwarzmy że szuka czegoś na temat Toma w śród osób z jego otoczenia.

Kiwnęłam głową. To ma sens. Jednak moje zwykłe życie znów się poplącze z moim tajnym życiem. Posłusznie udałam się więc na patrol miasta zaczynając od domu Toma.

-------------- -------------- ------------ ---------- ------

- okolica sprawdzona, wszystko w porządku .

Głos Marty , zastępcy Kolsona natychmiast mi odpowiedział.

- świetna robota, kończysz swój dyżur w mieście. Ale o ile wiem zaczynasz za dwie godziny lekcje. Marek napisał byś pilnowała Toma, to będzie twoje główne zadanie.

- jasne, zrozumiałam. Jak coś to dzwoń zawsze odpowiem.

- oczywiście wilku, powodzenia w szkole.

Dalej już nie odpowiadałam, tylko po prostu wskoczyłam do mojego pokoju . Wzięłam szybki prysznic i błagając by wujek nie zauważył mojej nieobecności . Miałam szczęście i pecha zarazem. Nieobecności nie zauważył , ale za to czekał już gotowy do kłótni przed drzwiami mojego pokoju.

- A ty co sobie znowu myślisz!!?? Że będziesz mi się tu obijać co?!!!! Jak dzisiaj wrócę do domu ma być pozmywane i posprzątane. Nie mam zamiaru wracać do za syfionego domu jasne?!!!!

Skuliłam się pod jego krzykiem szepcząc tylko krótkie ,,tak, przepraszam'' i wymykając się na dół i frontowymi drzwiami na dwór. Ile jeszcze będę to znosić? No ile?

Na dodatek dziś czekał mnie męczący dzień . Nie patrząc na to że przecież ja już usypiam idąc do szkoły. Mam dość... Potrzebuję snu, ale nie. Coś wciąż mi nie pozwalało tak po prostu zasnąć... Tom. Jeśli coś mu się stanie gdy ja usnę? O nie, nie mogę tak po prostu tego olać.

=================================================================================

Nasza Agata wciąż ma nowe obowiązki z którymi sobie nie radzi.

Naprawdę nie wierze że ktokolwiek to czyta, myślałam że ludzie zaczną to czytać kiedy będzie miało przynajmniej 20 rozdziałów, a tu proszę.

Komentujcie proszę. :D Pozdrawia KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro