Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX - koszykówka

- Mówię ci że nie wie nic ważnego.

Marek spojrzał na mnie zmęczony, nie podobało mu się że odpuściłam tak szybko , ale Tom wcale nie wie nic co się nam przyda.

- Jesteś tak święcie tego przekonana?

- Tak. Jedyne co jest ważne to to gdzie jego ojciec umawiał się na spotkania z Magnusem to tyle. Ojciec nic mu nie mówił bo nie chciał go w to wplątywać.

- Ale wiedział o jakiej broni mówisz. To może coś znaczyć.

Nie dawał za wygraną. No ok muszę przyznać mu w końcu rację bo nie przestanie.

- Dobrze. Wygrałeś. Spróbuje z nim jeszcze pogadać , ale to się nie skończy dobrze. On musi mieć moje zaufanie, a pytaniem go nie zbuduję.

Mina Marka zdradzała , że coś mu nie pasuje. Miałam małe przeczucie że o czymś mi nie mówi, ale nie miałam teraz na to czasu.

- Okej, musze iść. Tom razem ze sforą wybiera się na grę w kosza. Musze go pilnować.

- Jasne wilczku, zmykaj. Jestem ci wdzięczny za twoją robotę. Ale strasznie się męczysz.

Miał racje od dłuższego czasu nie zmrużyłam oka. Jestem padnięta, ale nie mogę tak zostawić tej sprawy, no i Tama oczywiście.

- Wszystko gra. Lecę !

Wybiegłam z agencji dosyć szybko. Niby odmówiłam grania ze sforą w kosza , ale to tylko dla tego że nie lubię kosza, no i dlatego że znacznie łatwiej mi pilnować Toma w stroju z maską. Na dachu lepiej wszystko widać.

--------- -------------- ------------ --------------

- Myślisz że Agata nadrobi stracony czas z treningów?

Super temat sobie wybrali, mnie tu tak jakby nie ma więc czemu mnie obgadują? Ewidentnie im się nudzi. Idą sobie czwórką i mnie obgadują. Świetne prawda? Nudyyyy...

- Myślę że tak, ma dobrą kondycje. No i jest mądra, zdecydowanie nam się przyda.

Odpowiedź Rina w stu procentach mi się spodobała, ale zaraz Max ją popsuł.

- A nie macie wrażenia że coś ukrywa. No nie wiem może to moje wymysły , ale jest często nieobecna. W ciąż coś piszę , no i gada sama do siebie.

Tak prostując to nie gadam sama do siebie tylko gadam z agentami przez komunikator w moim uchu, a że wygląda to tak jak wygląda do przepraszam. Zaczęłam się więc trochę obawiać tego że zaczną naciskać czy coś w tym guście.

- Ma jakąś swoją tajemnice , ale gdyby to było ważne powiedziałaby nam.

Rin znowu ratuje moją postać przed sforą. To w sumie naprawdę miłe z jego strony. Ania chciała coś powiedzieć , ale przeszkodziła jej wysoka szczupła postać wychodząca zza rogu i jak gdyby nigdy nic gapiąca się na nich. Sorry nie na nich tylko na Toma.

- Witam, witam watahę.

Jej głos poznałabym wszędzie. Aleksandra.

- A kto to wygonił waz z lasu cooo?

Jej głos przyprawiał mnie o dreszcze, od razu skontaktowałam się z agencją.

- Kolson, jeśli mnie słyszysz to przyślij kogoś na ulicę Węgielną pod kawiarnie ,, Milka'' . Aleksandra zaatakowała Toma i sforę. Wchodzę.

Odpowiedź przyszła natychmiast.

- Zrozumiałem, powiadomię szefa, a ty zajmij się nią do naszego przyjazdu.

Nie musiał dwa razy powtarzać bym zrozumiała, jednak chciałam chwilę poczekać. Może Aleksandra zdradzi coś potrzebnego.

Rin wyszedł naprzeciw sfory i zawarczał na smukłą kobietę.

- Nie warcz. Nic ci to nie da.

Nie patyczkowała się dłużej. Rzuciła się na Rina , który nie potrafił odebrać jej ataku. Ludzie wciąż kręcili się po mieście, teraz zatrzymując się i przyglądając całej akcji.

- Oddajcie chłopaka , a nic wam nie będzie.

Dobra nie ma co czekać .Zeskoczyłam z dachu kawiarni prosto między Aleksandrę , a Rina jednocześnie blokując jej atak.

- Słaby argument koleżanko.

Kobieta skrzywiła się widząc mnie na swojej drodze, już wiedziała co się dalej stanie.

- WILK ?! Co cię tu sprowadza?

Syczała wręcz przez zęby, mówiąc sarkazmem. Wciąż następując kolejnymi atakami. Sprawnie je odpierałam i narzucałam własne.

- Wykonuję polecenia....

W tym momencie zadałam mocny cios w brzuch , po którym Aleksandra skuliła się mocno. Dostała ode mnie mocno w kark i zemdlała.

-... Jednym z nich jest ponowne wpakowanie cię do więzienia żmijo.

Dokończyłam swoją wypowiedź i wyjęłam kajdanki z kieszeni by ja skuć.

- Kurczę! Niezłe to było dziewczyno!!!

Tom wręcz krzyknął , a wszyscy natychmiast spojrzeli w jego stronę. Ja posłałam mu tylko lekki uśmiech wdzięczności.

- Znacz ją?!

Teraz to i Rin krzyczał. A ja biedna nie wiedziałam co zrobić. Jednak przykucając przy Aleksandrze usłyszałam tykanie. Starałam się wsłuchać w nie ,ale ciągła kłótnia dwóch wilków nie dawała mi spokoju. Szybko włączyłam translator głosu.

- Zamknąć mi się obydwaj!!!

Posłuchali, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

- Nie będziesz mi mówić co mam robić!

- Cicho bądź i słuchaj ! To jeszcze nie koniec.

Sama nie wiem skąd u mnie tyle odwagi by nawrzeszczeć na alfę. Ale podziałało. Zamknął się i zaczął słuchać. Zaczęłam więc nasłuchiwać. Tyk...tyk...tyk...tyk. Równomierne tykanie nie oznaczało bomby, może oznaczać nadajnik. Szybko sięgnęłam po okulary i zeskanowałam bezwładnie leżące ciało Aleksandry. Przy szyi zobaczyłam świecący się krążek. Był wczepiony pod skórę. Możliwe że nawet ona o nim nie wiedziała. Wyciągnęłam nóż i od razu przyłożyłam do szyi kobiety, zatrzymała mnie jednak ręka alfy.

- Nie pozwolę ci jej zabić.

Patrzył na mnie pełen determinacji. Ucieszyło mnie że to powiedział , ale z drugiej strony , naprawdę sądził że ją zabiję??

- Nie zabiję jej.

- To co robisz?

Chłopak nadal trzymał moją rękę i dość mocno ścisnął. Postanowiłam więc mu to wytłumaczyć.

- Słyszysz to pikanie prawda?

Kiwnął głową twierdząco więc mówiłam dalej.

- To nadajnik, został wszczepiony pod jej skórę na szyi, zanim ją zawiozę do mojego szefa to musze jej go wyciąć. To nic groźnego.

Wahał się , nie był zadowolony z tego że im pomogłam. No cóż ... taki już jest.

- Skąd wiesz że to nie bomba?

Uśmiechnęłam się. Mądrze myśli. No w końcu alfą jest nie?

- Bo już by wybuchła, no i ma równomierne dźwięki. Wiedział byś gdybyś przeżył to co ja. To jest norma.

W końcu puścił moją rękę. Sięgnęłam do kieszeni i szybkim ruchem wbiłam maleńką strzykawkę w szyje Aleksandry , Ania syknęła z tyłu , a ja przykucnęłam i z łatwością wycięłam za pomocą noża maleńki krążek rozwalając go na proch.

- Widzę że już sobie poradziłaś.

Odwróciłam się do Bartka, również jednego z agentów T.S.S. Posłałam mu leki uśmiech. Szef go pewnie przysłał. Był dorosłym i mężnym facetem do spraw zgarniania już pobitych przestępców. Podszedł do leżącej napastniczki i zabrał ją do samochodu kiwając głową na do widzenia.

- Wszystko już gra wilczku?

Głos Kolsona lekko mną wzdrygnął.

- Opanowana sytuacja. Bartek zabrał Aleksandrę do aresztu, ale mamy nowy trop. Musimy się spotkać.

- Jasna sprawa , wieczorem kiedy będziesz miła przerwę od bycia niańką to przyjdź.

Nadajnik miał pewnie na celu doprowadzenie Magnusa do agencji w której jest przechowywana broń. Chcę ją zdobyć więc pewnie ojciec Toma nie wyjawił jeszcze ważnych informacji. Dlatego pojawiła się tu Aleksandra. Miła za zadanie porwać Toma, a jeśli się nie uda to doprowadzić pracodawcę do agencji. Sprytne.

- Mogę wiedzieć co tu się właściwie zadziało?

Rin wyrwał mnie z rozmyśleń. Zapewne wszystko bym mu powiedziała, ale Mark wyraził się jasno mówiąc że lepiej by było gdyby nie wiedzieli.

- Nie musze ci niczego tłumaczyć, a wręcz nie mogę. Więc ja się żegnam.

Po tych jakże pięknych słowach płynących z mojego serca po prostu wskoczyłam szybko na najbliższy samochód , potem na ciężarówkę, a na koniec na dach stojącego niedaleko domku. Pobiegłam niedaleko zataczając kółko. Musiałam przecież nadal pilnować Toma. No i byłam ciekawa co ma do powiedzenia sforze.

Na miejscu całego zdarzenia pojawiła się policja i w sumie sfora zamiast na koszykówkę poszła zeznawać na policyjnym komisariacie. Nic nie wiedzieli więc nic nie powiedzieli. Nawet Tom okazał się być dobrym kłamczuchem. Każdy z nich powiedział coś o agentce , która nie wiadomo skąd się wzięła. Każde przesłuchanie kończyło się tym że policja informowała przesłuchiwanego o tym że oni już zajmą się sprawą, a oni niech się nie martwią.

Super, po prostu super. Jak ja to teraz odkręcę, jak mam całą tą historię sprostować.?

====================================================================================

Naprawdę nie wiem jak mogę wam dziękować. Zostawiacie bardzo miłe komentarze i dużo gwiazdek. Naprawdę kocham was. W końcu moja opowieść jest od nie dawna. Pozdrawiam KasiaAS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro