Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Plany Hanji~

Drzwi się uchyliły. Adel nawet nie wiedziała ile godzin siedziała już przy biurku nad kartką na której zapisała wszystko co musiała wiedzieć.

- Idziesz coś zjeść? Siedzisz tutaj już od wczoraj więc...- zagadała okularnica wciskając swoją głowę przez szparę między drzwiami a ścianą.

- Hę? Siedzę tu już cały dzień? Cóż jestem trochę głodna, ale mam jeszcze dużo pracy.

Nastolatka powiedziała to z typowym śmiechem ,,idź już stąd", niestety on nie podziałał na brązowowłosą. Ta dalej próbowała ją przekonać mówiąc o tym, że jeśli nie będzie jeść to umrze.

Po jakichś piętnastu minutach Adeli udało się pozbyć szanownej pani z pokoju. Pracowała dalej.

~•●♡●•~

Minęło kilka godzin... chyba. Może trochę więcej niż kilka. Blondynka skończyła rozszyfrowywanie już dawno, jednak chciała się upewnić czy wszystko jest dobrze. Jej zdaniem było, więc postanowiła pokazać owoce swojej pracy generałowi. W tym celu udała się do jego gabinetu.

Jednak nawet tak krótka podróż okazała się nie być łatwa. Wpadła na kogoś, a był to nie kto inny jak szanowny Levi Ackerman, który rozpychał się niczym król po całym korytarzu razem ze swoją... miotłą?

Tak. To była miotła. Jako że Adel była tu nowa nie miała pojęcia o jego pasji do sprzątania. Na jej widok kapitan zrobił niezadowoloną minę i odszedł bez słowa. Chyba jej nie lubił.

Nastolatka w końcu doszła do gabinetu Smitha. Zapukała do drzwi, a odpowirdziało jej tylko słowo prosze. Tokomitsu weszła do środka i usiadła na krześle.

- Myślę że wiem co oznaczają te słowa- stwierdziła po chwili ciszy.

- Czyli?- generał oderwał swój wzrok od olbrzymiej sterty papieru.

Patrzył na nią wzrokiem niedoopisania. Był to wzrok zarazem znudzonego człowieka, a jednocześnie osoby która czegoś szuka. Ona też tu czegoś szuka, szuka sposobu na przeżycie.

- Więc- zaczęła- wydaje mi się że w tych słowach chodzi o to że...

- Nie interesuje mnie to co komu się wydaje- przerwał jej, po czym spojrzał przez okno- wydawać się może wiele rzeczy, ale my musimy to wiedzieć.

- Więc wiem że w tym chodzi o to, że jakieś dziecko osiągnie setny dzień swojego życia, wtedy też coś stanie się z murami. Nie wiem czy chodzi o te mury, czy też o jakieś inne. Wtedy dwa światy się połączą, na jednym ze światów zabraknie miejsca i zniknie z niego życie. Otworzą się dwa portale i bramy światów się zawalą, co może oznaczać że wtedy już nie będzie się dało zmienić światów. Powstanie wtedy zamęt, będzie duży problem, ale i tak wszyscy umrą.

- Cóż, wiemy już co się stanie, ale nie wiemy jak temu zapobiec- oznajmił zamyślony Smith.

Blondynke ogarnęło głębokie przerażenie. Zdała sobie sprawę, że nie dowiedzą się jak ocalić świat i tak jak głosi przepowiednia- wszyscy i tak zginą.

,,Jest jeszcze czas, walcz. Walcz a zwyciężysz."

Wtedy ogarnęło ją przerażenie jeszcze większe. To znowu był ten sam głos. Tym razem z jej twarzy dało się wyczytać już wszystkie emocje, nie to co jeszcze kilka sekund temu.

- O co chodzi?- zapytał Erwin wyraźnie widząc że coś jest nie tak.

- To... to znowu ten głos- powiedziała nastolatka.

- Co usłyszałaś?!- wykrzyknął blondyn.

- Jest jeszcze czas, walcz. Walcz a zwyciężysz- zacytowała.

- Cóż... być może to nie z tym głosem walczymy, a czymś zupełnie innym. Z czymś bardziej niebezpiecznym i potężniejszym- ocenił Erwin.

Adel pokiwała głową. Następnie opuściła gabinet generała. Udała się prosto na stołówke. Biorąc pod uwagę to jak długo nie jadła, nie było to nic dziwnego. Aktualnie była pora obiadowa, więc znajdowało się tam całkiem sporo osób. Dziewczyna chciała tylko usiąść i w spokoju, samotnie coś zjeść. Na jej nieszczęście przykleiła się do niej Hanji, która przez to że jej się nudziło postanowiła chodzić za Tokomitsu cały czas.

Najpierw poszła za nią po chleb, ponieważ zupa Leviego, który dzisiaj gotował na obiad, skończyła się. Następnie usiadła z nią przy stole gapiąc się na nią z miną, jeszcze nie wiesz co cię czeka.

Gdy nowicjuszka w końcu dotarła do drzwi pokoju postanowiła poznać odpowiedź na swoje pytanie.

- Dlaczego za mną tak ciągle chodzisz?- wymamrotała lekko wkurzona.

- Ja? Za tobą? Wcale nie...- skłamała po czym machnęła ręką.

Jej odpowiedź tylko bardziej zezłościła Adele, która postanowiła dać upust swojej wściekłości.

- Przecież widzę że za mną chodzisz!- wydarła się na cały korytarz tak, że kilka osób nawet na nie spojrzało.

- Eeee... ja.... zbieram informacje- zająkała się.

Mimo że dziewczyna wiedziała iż to kłamstwo, postanowiła zagrać w jej grę.

- Informacje o czym?- odpytywała ją nie dając jej chwili oddechu.

- O... twoim świecie oczywiście- powiedziała z tym śmiechem który mówił, na pewno się nie domyśli.

- Trzeba było zapytać- powiedziała już spokojniej.

- Emmm... to może następnym razem- dała odpowiedź- ja muszę iść. Pa!

- Ona coś knuje- pomyślała blondynka, ale była zbyt zmęczona by ją śledzić.

Adel położyła się na łóżku i już po kilku minutach spała. Jej mózg nawet nie mógłby się domyśleć co knuje Zoe.

~•●♡●•~

- Dobra pamiętasz cały plan Levi?- mówiła z podnieceniem okularnica.

- Uspokój się czterooka. Tak, pamiętam wszystko. Jednak dalej nie rozumiem dlaczego marnujesz mój cenny czas i dlaczego ja się na to zgodziłem- odpowiedział z tym swoim poker facem.

- Oj dowiesz się. Dowiesz- powiedziała z uśmiechem psychopaty i seryjnego mordercy- zrobimy to jutro, tylko pamiętaj nikomu ani słowa. Jak nas złapią to będzie słabo. Trzeba pokazać Adelci trochę naszego świata.

- Ty chyba nie chcesz...- zaczął, ale nie było mu dane skończyć.

- Oj tak. Właśnie to chce zrobić- odrzekła po czym zaczęła się śmiać jak demon.

~•●♡●•~

- Nie rozumiem, dokąd my idziemy tak z samego rana?- powiedziała Adel przecierając oczy.

- Jak wcześnie? Jest już przecież piąta rano!- wykrzyknęła z pretensjami Hanji.

- Piąta!? Myślałam że szósta! Nie ma mowy! Wracam do łóżka!- wydarła się.

- Nigdzie nie wracasz- stwierdziła Hanji, po czym złapała ją za nadgarstek i zaczęła ciągnąć.

Tak ją ciągnęła. Przez cały korytarz, potem po schodach, następnie przez kolejny korytarz, a potem do stajni. Wyciągnęła tam wtedy trzy zestawy do trójwymiarowego manewru.

- Po co nam sprzęt? I dlaczego aż trzy?- zastanawiała się na głos Tokomitsu.

- Ktoś jeszcze z nami idzie- uśmiechnęła się- spotkamy się z tą osobą przy murach.

Następnie obydwie dostały się na mur gdzie znajdował się Ackerman i... jakiś blondasek!

- Kto to?- zapytała ze znudzeniem i zarazem złością Brązowowłosa.

- Można powiedzieć że ktoś bardzo chciał wyjść już za muru- powiedział Levi patrząc na chłopaka ze złością.

On tylko uśmiechał się zawstydzony, myśląc czy nie lepiej było olać nielegalna wycieczkę kapitana.

-----------------------------------------------------------
Ogólnie sorry że tak późno, ale gości miałam. I tak btw to wcześniej przez przypadek opublikowałam jeden rozdział, ale już go usunęłam UwU

A i może zmienię okładkę niedługo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro