Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Pewnej Burzowej Nocy~

   Za oknem znowu padał deszcz, a głośne grzmoty prawdopodobnie nie dały nikomu dzisiaj zasnąć.

   - Jeszcze tylko zjem kolację i mogę iść spać- pomyślała Adela.

   W trakcie nakładania sera na pieczywo usłyszała pukanie do drzwi. Nastolatka wyjrzała przez dziurkę, a to co zobaczyła przeraziło ją.

   Przed jej drzwiami leżała dziewczyna starsza od niej o około kilka lat. Swoje brązowe włosy miała spięte w rozwalającego się kucyka, a na twarzy miała okulary. Miały one stłuczone jedno ze szkieł.

   Ręka nieznajomej bardzo krwawiła. Nie była to śmiertelna rana, ale jednak bardzo poważna. Dziewczyna o brązowych oczach spojrzała na nią i wydusiła z siebie dwa słowa ,,pomóż mi".  Następnie jej oczy się zamknęły, a Adela prawie kszyknęła ze strachu. Piętnastolatka była przekonana, że osoba która właśnie leżała przed jej drzwiami nie żyje.

   Mimo to przerażona zielonooka szybko ją podniosła i wciągnęła do domu. Dziewczyna sprawdziła jej oddech- żyła. Jednak z jej ręki dalej wylewała się czerwona ciecz. Na dywanie na której kobieta leżała była rozlana już ogromna plama. Adel szybko zatamowała krwotok a następnie położyła nieznajomą kobietę we własnym łóżku, sama zaś udała się na spoczynek na niewygodnej kanapie. 

~•●♡●•~

   Brązowowłosa powoli otworzyła oczy i rozejrzała się wokoło, leżała w łóżku, w nieznajomym miejscu. Nagle poczuła ból w lewej ręce, wydała z siebie cichy pisk. Z każdą sekundą coraz to bardziej czuła ból. Nie potrafiła skupić się na niczym, oprócz mocnego kucia pod ramieniem. 

   Blądynka leżąca w drugugim pokoju została obudzona przez hałasy. Gdy weszła do pokoju miała nadzieję, że w końcu pozna odpowiedzi na swoje liczne pytania.

   - Kim jesteś?- zapytała cicho Adela przekraczając próg pokoju. 

   Brązowowłosa spojrzała na nią, dopiero teraz zdając sobie sprawę z jej obecności. 

   - Jestem Hanji Zoe, generał korpusu zwiadowczego- powiedziała na chwilę zapominając o bólu- dziękuję za pomoc.

   - Ja jestem Adela Tokomitsu- przedstawiła się mieszkanka tutejszego miasta- kim są zwiadowcy?

   - Jakto kim są? Gdzie jesteśmy? Wciąż jesteśmy za murami?- wypytywała Hanji nieustannie.

   - O jakich murach mówisz?- zapytała.

   ,,Dnia setnego życia dziecka, mury wszystkie się odmienią, losy światów dwóch się złączą, tworząc świat bez miejsca, życia. Dwa portale się otworzą, bramy światów się zawalą, krainy się pomieszają, tworząc zamęt, problem, śmierć".

   - Ostatnie słowa jakie usłyszałam... wymiana światów, zmiany, życie...- powiedziała z przerażeniem, po czym dodała- śmierć...

   Adela patrzała się na nią jak na wariatkę, jednak zachowanie Zoe dodawało trochę strasznego klimatu.

   Dziewczyna postanowiła wysłuchać historii nowo poznanej 'wariatki'. Gdy miała ją wypytać o szczegóły wzmógł się wiatr, mimo że wszystkie okna były zamknięte.

   ,,Jeśli portale pozostaną, śmierć wszystkich nastanie".

   Po tych słowach zapadła ciemność, ale jedynie dla Hanji i Adele. Ciemność tak przerażająca, że praktycznie niemożliwa. Śmierć jakby na chwilę, na chwilę ponieważ blondwłosa znów otwarła oczy. 

   Jasne promienie słońca oświetlały jej twarz, a niebo było czyste, praktycznie bezchmurne. Dziewczyna leżała na trawie dość wysokiej, by źdźbła muskały jej twarz.

   Podniosła się, nikogo nie było. Po chwili spostrzegła, że tuż obok niej siedzi okularnica. Gdy nastolatka miała się odezwać, zapytać co się dzieje, spostrzegła coś. Przerażenie, na twarzy towarzyszki. Przerażenie spowodowane wielkim strachem. Strachem wręcz paraliżującym.

   Jedyną osobą posiadającą jakąkolwiek broń była Hanji. Adel była bezbronna, nie miała jak uciekać. Musiała polegać na nowo poznanej dziewczynie.

   Bestia, kilku metrowy potwór, tytan. Bestia dla Tokomitsu nie do pokonania. Bestia, która mogłaby je zmiażdżyć jednym krokiem. 

   Tytan schylił się, chciał podnieść nastolatkę i... wtedy zjawiła się Zoe. Jednym ruchem odcięła mu rękę, a następnie przebiła jego kark. Zabiła go.

   Brązowowłosa podniosła przyjaciółkę i wzniosła się z nią w powietrze. Szybowały tak nad chmurami przez las, a następnie dotarły do murów, bardzo wysokich murów.

   Za pomocą sprzętu do manewru trójwymiarowego dostały się na górę. Byli tam inni ludzie ubrani w takie same mundury jak okularnica. Dziewczyna w końcu postanowiła puścić Adele, a następnie zaczęła prowadzić intrygujący monolog z czarnowłosym kolegą. Chodziaż na pierwszy rzut oka jego mina wydawała się obojętna, tak naprawdę był bardzo zdziwiony.

   - Hanji wiesz co?- powiedział- nie wierzę ci.

   - Ale Levi- powiedziała z miną wyrażającą zarazem pewność siebie, ale i złość- czy ja cię kiedykolwiek okłamałam?!

   Nijaki Levi patrzył się na nią z kamiennym wyrazem twarzy, by po chwili udzielić 'bardzo' głębokiej odpowiedzi.

   - Tak- zakończył swoją wypowiedź tym oto słowem.

   - Więc skąd niby ta dziewczyna? Gdzie ja zniknęłam?- próbowała jakoś uargumentować swoją wypowiedź.

   - Niech ci będzie. Więc powiedz mi coś więcej- odparł popijając przy tym swoją ulubioną herbatę.

   - Ona ci opowie!- krzyknęła Zoe skupiając na dziewczynie całą uwagę.

   - Więc mogę mu powiedzieć wszystko o moim świecie- pomyślała- jednak nic to mi nie da. Ani mi, ani jemu. Zaspokojenie jego ciekawości na pewno nie jest moim celem.

  Levi spojrzał w jej stronę, wyczekując zapewne jakiejś intrygującej opowieści. Jednak się zawiódł.

   - Nic nie powiem- odrzekła z chytrym uśmieszkiem- to tylko i wyłącznie moja sprawa.

   Jednak czarnowłosemu chyba nie spodobała się jej odpowiedź, ponieważ zrobił jeszcze bardziej naburmuszoną minę.

   - Mów wszystko bo inaczej cię ty nie przetrzymamy- zaszantażował ją.

   Adele przez chwilę pożałowała swojej decyzji, jednak nie miała ochoty zmieniać zdania. Stała więc nieugięta.

   - Więc tak- powiedział- jestem Levi Ackerman. A ty?

   - Najwyraźniej zależało mu na informacjach, więc tyle są warte jego szantaże- stwierdziła w myślach.

   - Adela Tokomitsu- oznajmiła oschle.

   Takiego zachowania to się Hanji nie spodziewała. Może nie rozmawiała z dziewczyną długo, jednak myślała że jej charakter jest nieco inny.

   - Czy teraz powiesz mi coś więcej?- dopytywał z niecierpliwością.

   To jak bardzo chciał poznać odpowiedź zadziwiło nawet Hanji. Ackerman był jak na siebie dość... nachalny? Wścibski? Zapewne chodziło o to, że nie znosił on sprzeciwu.

   - Levi daj jej spokój- przerwała Zoe- później z nią porozmawiasz.

   - Niech będzie- ugiął się niebieskooki.

   Cała trójka za pomocą sprzętu do manewrów dostała się na ziemię. Przechadzali się w stronę bazy zwiadowców, by przedstawić sytuację Erwinowi. Mimo że sami nic nie wiedzieli, byli pewni że muszą coś zrobić. W końcu fragment ,,śmierć wszystkich nastanie" nie brzmi zbyt przyjemnie. 

  Głośnie pukanie do drzwi. Z wnętrza wydobyło się tylko krótkie prosze. Levi wraz z Hanji weszli do gabinetu Smith'a by wszystko mu przekazać.

   Adele czekała minutę, dwie, trzy, pięć, sześć, osiem i... już jej nie było. Postanowiła się udać na krótką wycieczkę, by trochę pozwiedzać i poznać nowe miejsce. Nie miała jednak pojęcia jak wiele problemów i nieprzyjemności może ją spotkać w tym świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro