9
Eva's POV
Stałam przed szafą, próbując zlokalizować swój ulubiony sweter, ale jak na złość nigdzie go nie było. Przewróciłam oczyma, bo odnosiłam wrażenie, że w tym mieszkaniu nic nie może zostać na swoim miejscu. Westchnęłam i skierowałam się po pokoju Eskilda, bo on jest pierwszym podejrzanym. Otworzyłam drzwi i tylko się skrzywiłam, w pokoju unosił się zapach pizzy, której chłopak nie dojadł, bo musiał iść do pracy. Na krześle leżała cała sterta ubrań, ale ku mojemu nieszczęściu, granatowego, cholernie ciepłego swetra tam nie było. Wycofałam się i zapukałam do drzwi drugiej i ostatniej podejrzanej.
- Wchodź! - Usłyszałam i uśmiechnęłam się do siebie. Popchnęłam drzwi i wylądowałam w świątyni mojej najlepszej przyjaciółki. Brunetka siedziała na łóżku, przeglądając jakąś gazetę. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do mnie.
- Strasznie późno wczoraj, a w zasadzie dzisiaj wróciłaś – poprawiła swoje włosy, które niedawno skróciła.
- Masz mój sweter – pokręciłam głową. - Szukałam go od godziny, wiesz?
- Granatowy to mój kolor – zaśmiała się – ale masz, już ci go oddaję. Nie śmierdzi, nawet nie zdążyłam się spocić – parsknęła, po czym ściągnęła z siebie ubranie. Rzuciła go we mnie, a ja tylko pokręciłam głową. - Co? - Spojrzała na mnie pytająco.
- To mój stanik – rzuciłam, siadając obok niej. - Chyba powinnam zacząć zamykać pokój na klucz – uśmiechnęłam się do niej złośliwie.
- Wejdę oknem – zaśmiała się. - Patrz – wskazała mi gazetę, gdzie w czarnej, pogrubionej ramce widniało ogłoszenie. Casting do jakiejś sztuki.
- Widzę? - Powiedziałam, wzruszając ramionami. - I co z tego?
- Powinnaś pójść – przewróciła oczyma. - Szukają tancerki Eva – powiedziała, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.
- Przecież dobrze wiesz, że się nie nadaję – parsknęłam, bo co jak co, ale ona dobrze powinna to wiedzieć. Była świadkiem niemal wszystkich moich upokorzeń zarówno prywatnych, jak i zawodowych.
- Bo powiedział ci to jakiś pajac? - Pokręciła głową. - Jego ego było większe niż jego kutas i mścił się na wszystkich, którzy byli od niego lepsi – parsknęła. - Nie, nie patrz tak na mnie – pomachała mi palcem przed nosem. - Wiesz, że to prawda. Koleś się mścił, bo poszło mu kolano i nigdy nie zrobi kariery. Dlatego chciał poczuć się lepiej i stwierdził, że dopierdalanie się do ludzi i zniechęcanie ich do tego, co kochają to jego nowe hobby.
- Powiedział, że z moim wyglądem mogę tańczyć jedynie na rurze w pomieszczeniu, gdzie jest ciemno Luna! - Krzyknęłam, bo te słowa codziennie do mnie wracały. - I wiesz co? Właśnie tam wylądowałam. W pieprzonym nocnym klubie, gdzie tańczę w ciemnościach i nikt nie widzi mojej twarzy.
- Gdyby Robert cię słyszał – pokręciła głową. - Ale wiesz, co? Powiem mu to, może on przemówi ci do rozsądku – uśmiechnęła się złośliwie, a ja się zapowietrzyłam.
- Nic mu nie mów, rozumiesz? - Spojrzałam na nią, ale ona wróciła do przeglądania gazety. - Luna! - Krzyknęłam, bo zaczęłam odczuwać dyskomfort. - To nie jest jego sprawa.
- Mogłabyś w końcu się zejść z moim bratem? - Spojrzała na mnie z politowaniem. - On cię kocha, ty też coś do niego czujesz, a zachowujecie się jak małe dzieci. Całujecie się, jak nikt nie patrzy, trzymacie się za rączki pod stołem, a w nocy, jak myślicie, że jesteście sami, to naprawdę głośno się pieprzycie Eva. Dla mnie to brzmi jak związek, więc błagam cię, bądźcie ze sobą oficjalnie, bo patrzenie na wasze uniki i amory, robi się męczące.
- Ale – chciałam coś powiedzieć, ale ona mi przerwała.
- Nie ma żadnego, ale Eva. Robert to mój brat i jeżeli go skrzywdzisz, to będę musiała ci skopać tyłek, a wiesz, że nie chciałabym tego, bo kocham cię jak siostrę. Dlatego, gdy Robert tylko wróci, ładnie się ubierzesz, wyjdziecie gdzieś, a gdy wrócicie, oznajmisz całemu światu, że jesteście razem, a ja będę udawała zaskoczoną – zadrwiła, a ja tylko pokręciłam głową.
- Eskild znowu zużył wszystkie prezerwatywy – do pokoju wparowała Christina, z mordem w oczach.
- Co? - Luna spojrzała na nią z rozbawieniem.
- Ten przeklęty gej zużył wszystkie prezerwatywy, które kupiłam! - Rzuciła na łóżko Luny puste opakowanie.
- Skąd wiesz, że to on? - Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Roberta nie było w mieście, więc ty się nie pieprzyłaś. Luna nie miała faceta od miesięcy i pewnie już na dobre zarosła jej wagina.
- Nieprawda! - Krzyknęła. - Nic mi nie zarosło. Wszystko jest ładnie zadbane i podcięte – dodała z oburzeniem.
- I nieużywane – zadrwiła Christina. - Do mnie też szczęście się nie uśmiechnęło w tym tygodniu, więc zostaje Eskild – pokręciła głową. - Pewnie się pieprzy, kiedy nas nie ma, przeklęty, przebiegły drań.
- A problem jest w ? - Spojrzałam na nią, nie do końca rozumiejąc, o co jej chodzi.
- W tym, że kupuję je z własnych pieniędzy i kładę je w swojej szafce w łazience, a on bezczelnie je kradnie. Przecież mamy wspólną pulę pieniędzy, z której kupujemy różne, wspólne rzeczy, więc najwyższa pora dorzucić do listy prezerwatywy.
- Pogadaj z nim – rzuciła Luna, przeglądając opakowanie. - Widzę, że liczysz na wielkie szczęście – parsknęła, palcem wskazując na rozmiar prezerwatyw – chryste, Eskild ma ogromnego kutasa – rzuciła, przykrywając usta dłońmi.
- Nie widziałaś go? - Christina uniosła do góry brwi. - Przecież jak Eskild się upija, to ściąga ubrania i biega po mieszkaniu, jak nienormalny. Raz siedziałam na fotelu i rozwiązywałam krzyżówkę, a Eskild biegł na golasa i jego przeklęty kutas dotknął mojego łokcia – spojrzała na nas, a my wybuchnęłyśmy śmiechem. - To nie jest zabawne. Ciekawe czy wy byście się śmiały, jakby jego wszędobylski penis was molestował.
- Czyli Eskild jest ekshibicjonistą po pijaku, tak? - Luna uśmiechnęła się, jakby właśnie coś przyszło jej do głowy.
- Czemu się tak uśmiechasz? - Zapytałam, chociaż nie chciałam wiedzieć.
- Chyba znalazłam mu idealnego faceta – podrapała się po brodzie. - Przyjechał z Wielkiej Brytanii, ma cholernie seksowny akcent i jeszcze lepsze ciało. Gdy zorientowałam się, że jest gejem, moje serce dosłownie się złamało – westchnęła, a ja spojrzałam na nią z zaciekawieniem. Luna rzadko kiedy mówiła o facetach, dlatego po cichu podejrzewałam, że może być lesbijką, tylko wstydzi się o tym powiedzieć. Już chciałam ją zapytać o to, skąd zna tego kolesia, kiedy do naszych uszu doszedł dźwięk dzwonka.
- Ja nie otwieram – zastrajkowała Christina, siadając na łóżku Luny.
- Ja też – brunetka uśmiechnęła się, przybijając piątkę z Chris.
- Nienawidzę was – pokręciłam głową, po czym wstałam.
- No co, jestem nieubrana! - Krzyknęła Luna, wybuchając śmiechem.
Skierowałam się do drzwi, które otworzyłam. Uśmiechnęłam się jak głupia, gdy zobaczyłam Roberta opierającego się o futrynę.
- Aaaa – krzyknęłam, jak dziecko, po czym wskoczyłam na zaskoczonego chłopaka.
- Ktoś się stęsknił – rzucił, po czym mnie pocałował.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – wyszeptałam, wracając do całowania go. Może Luna ma rację? Może w końcu powinniśmy zostać parą? Sęk w tym, że przysięgłam sobie, że już nigdy nie zwiążę się z kimś, kto ma tajemnice. I chociaż Robert nie był mi obojętny, wiedziałam, dla kogo pracuje, a to wiązało się z tym, że nie wiedziałam wszystkiego. I może tak było lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro