Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24


Siedziałam na swoim łóżku, wpatrując się w otwartą szafę. Było w niej mnóstwo rzeczy, ale tylko ta jedna przyciągała całą moją uwagę. Czerwona sukienka, z tiulowym dołem. Jej długie rękawy zrobione były z koronki, podobnie jak drobne wstawki na dekolcie. Kupiłam ją trzy miesiące temu, gdy razem z Chris zamiast pójść na lekcje, wylądowałyśmy w centrum handlowym. Właśnie skończyliśmy szkołę, jednak bal, jest ostatnim akcentem. Dosłownie ostatnim pożegnaniem. Byłam przekonana, że Jonas mnie na niego zaprosi, chociaż chyba sama w to nie wierzyłam. Codziennie wstawałam z siłą, by w końcu z nim zerwać, ale kiedy stawał naprzeciwko mnie, robiłam się słaba i cicha. Chciałam pójść na ten bal. Kupiłam nawet dwa bilety, jednak wiedziałam, że Jonas ze mną nie pójdzie. Spotyka się dzisiaj ze swoim cholernym szefem, który wkręcił go w te wszystkie szemrane interesy. Ciężko wzdycham, po czym kładę się na plecach. Do moich uszu dociera dźwięk mojego telefonu i ku mojemu zaskoczeniu, na ekranie pojawia się zdjęcie Christiny.

- O której będziesz? - Ledwo słyszę jej głos, przez głośną muzykę.

- Gdzie? - Pytam, bo przecież nie byłyśmy umówione.

- W Wietnamie – parska – w szkole, a gdzie.

- Nie będzie mnie – rzucam, po czym drapię się po skroni.

- Słuchaj – bierze głęboki wdech – to, że ten skończony kutas nie idzie, nie oznacza, że ty masz siedzieć w domu. To ostatni raz, kiedy będziemy w szkole, sami decydujemy, kiedy z niej wyjdziemy i to będzie ostateczne pożegnanie. Nie mów mi, że chcesz to przegapić, bo ten kretyn woli bawić się w hurtownię dla narkomanów. Poza tym nawet się nie dowie o tym, że przyjdziesz. Znając życie, porządnie się naćpie i odzyska kontakt ze światem za trzy dni. Więc zbieraj swoje seksowne dupsko, zakładaj tę cholernie gorącą kieckę i widzimy się przed szkołą za dwie godziny.

- Ale – kręcę głową, bo nie sądzę, by to był dobry pomysł.

- Żadnego, ale Eva – rzuciła, po czym się rozłączyła.

Przez chwilę siedziałam bez ruchu, by sekundę później zerwać się z łóżka i pobiec do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i w ręczniku paradowałam po swoim pokoju. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i godzinę później, podziwiałam efekty w lustrze. Co chwilę zerkałam na telefon, by zobaczyć, czy Jonas czasem się nie odezwał. Dotarło do mnie, że Chris miała rację. Jego spotkania z tymi ludźmi zawsze kończyły się tak samo. Albo znikał na kilka dni, co sprawiało, że miałam chwilę spokoju, albo pojawiał się i urządzał sceny. Sęk w tym, że teraz szykowało się coś większego i miałam wręcz stuprocentową pewność, że to spotkanie zakończy się zniknięciem. Włożyłam buty, narzuciłam na siebie kurtkę, a do torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Pod szkołę podjechałam autobusem i już na przystanku udało mi się złapać Vilde i jej partnera.

- Przyszłaś! - Dziewczyna niemal wykrzyczała i od razu zaczęła mnie tulić.

- Chris mnie przekonała – zaśmiałam się, po czym w trójkę skierowaliśmy się w kierunku szkoły, gdzie już czekała na nas nasza przyjaciółka.

Weszliśmy do budynku, gdzie w szatni zostawiliśmy swoje rzeczy. Poprawiłam sukienkę, która pod płaszczem delikatnie mi się wygniotła.

- Niech mnie Bieber pieprzy! - Usłyszałam Chris. - Ale się odwaliłaś Mohn — pokręciła głową. - I ty chciałaś siedzieć w domu – zaśmiała się.

- Dobrze, już dobrze – przewróciłam oczyma. - Ty zawsze masz rację – parsknęłam.

- Owszem, dlatego po raz milionowy ci powtarzam, że masz zostawić Jonasa – spojrzała na mnie z troską – ja nie żartuję Eva.

- Wiem – skinęłam głową. - I tak to zrobię – westchnęłam – przecież nie pojedzie z nami do Oslo, a co jak co, ale związku na odległość nie chcę z nim mieć.

- Grzeczna dziewczynka – klepnęła mnie w pośladek, po czym się zaśmiała. - A teraz chodźmy się bawić!

Dwie godziny później i trzy kubki z ponczem, wzmocnionym wódką zaczęłam się dobrze bawić. Nabrałam pewności siebie, którą Jonas starał się we mnie tłumić. Tańczyłam na środku parkietu, mając gdzieś to, że ktoś może się na mnie patrzeć, bądź coś skomentować. Chwilę później przy moim boku znalazł się Elias, który z uśmiechem na twarzy się ze mną przywitał.

- Pięknie wyglądasz – rzucił, przybliżając usta do mojego ucha, bym mogła go usłyszeć.

- Dziękuję – dygnęłam jak baletnica, przez co obydwoje się roześmialiśmy.

- Przyszłaś sama? - Zapytał, a ja dobrze wiedziałam, o co mu chodzi.

- Jestem z dziewczynami – pokazałem palcem na Vilde, tańczącą z Magnusem i Chris rozmawiającą z jakimś chłopakiem.

- A Jonas? - Zmarszczył czoło.

- Nie mógł przyjść – rzuciłam, czując, że wkraczamy na nieprzyjemny temat. - Zatańczysz? - Zapytałam, modląc się, by chłopak skończył mówić.

- Z przyjemnością – uśmiechnął się do mnie. Piosenka nie była wolna, przez co nie musieliśmy się dotykać, co nie ukrywam, było dla mnie komfortowe. - Świetnie tańczysz – powiedział, a ja poczułam się doceniona.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się. - Chodzę na dodatkowe lekcje i kursy – rzuciłam, a chłopak z uznaniem pokiwał głową.

- Widać. To właśnie chcesz robić? - Spojrzał na mnie.

- Jeszcze nie wiem – zaśmiałam się. - Wiem tylko tyle, że wyjeżdżamy z Chris do Oslo, a czy się dostaniemy na studia, czy nie to już jest niewiadoma.

- Ty dziwko – usłyszałam głos, który sprawił, że przestałam tańczyć. Zamknęłam oczy, bo wiedziałam, że jeżeli Jonas faktycznie tutaj jest, to nie wyniknie z tego nic dobrego. - Myślałaś, że się nie dowiem, że przyszłaś tutaj, ubrana jak dziwka? - Zadrwił. - I że kurwisz się z jakimś pajacem? - Poczułam jego rękę na ramieniu, a chwilę później mocno pociągnął mnie do tyłu. - Co, zgubiłaś jęzor w gębie? - Spojrzał w moje oczy, a ja poczułam, że zaraz rozpęta się piekło.

- Stary, wyluzuj – rzucił Elias, a ja zapragnęłam krzyknąć, by się zamknął, bo to tylko pogarsza sytuację.

- Zamknij mordę – nawet na niego nie spojrzał. - Myślisz, że możesz obracać moją laskę na boku i robić ze mnie pośmiewisko? - Mocniej ścisnął moje ramię, przez co się skrzywiłam.

- Tylko z nią tańczyłem – powiedział, po czym usłyszałam, że sobie poszedł. Zamknęłam oczy, bo wiedziałam, że całą złość, chłopak wyładuje na mnie.

- Miałaś siedzieć w domu – rzucił przez zaciśnięte zęby. - Myślałaś, że się nie dowiem, że tutaj jesteś? - Zadrwił. - Pech, po zobaczyłem filmik, który już jakiś pajac wrzucił do internetu. Tańczyłaś na nim jak jakaś dziwka, którą chyba jesteś – pokręcił głową.

- Nic nie zrobiłam – próbowałam się bronić i wyswobodzić z jego uścisku.

- Nie pyskuj – powiedział, po czym jego ręka wylądowała na moim policzku.

Muzyka przycichła, a ja mogłam się założyć, że wszyscy się na nas patrzą.

- Zaraz się zabawimy, skoro tego pragniesz – zaśmiał się, po czym chwycił mnie za głosy i pociągnął w kierunku stołu, gdzie stały napoje i przekąski.

- Puść ją do cholery! - Usłyszałam Christinę, ale wiedziałam, że Jonas jej nie posłucha.

Stanęliśmy koło stołu, gdzie Jonas nalał sobie ponczu, a ja wykorzystując to, że poluzował na mnie uścisk, rzuciłam się w kierunku wyjścia.

- A ty kurwa dokąd?! - Usłyszałam, przez co zaczęłam szybciej biec.

Wybiegłam ze szkoły i próbowałam gdzieś się schować, ale mój plan umarł w chwili, gdy Jonas chwycił mnie za rękę. Gwałtownie mnie odwrócił i ponownie uderzył w twarz.

- Ty cholerna suko, nie będziesz ze mnie robić pośmiewiska! - Rzucił, po czym zaczął mnie bić.

Nie wiem, ile to trwało, ale z sekundy na sekundę byłam coraz to słabsza. Nagle ciosy ustały, a moją twarz, ktoś czule gładził. Zobaczyłam nad sobą Christinę, po której policzkach, płynęły łzy.

- Co on ci zrobił – pokręciła głową. - Zabiorę cię do szpitala. A on zgnije w więzieniu.

- Nie – pokręciłam głową, bo wiedziałam, że to skończyłoby się jeszcze większymi problemami.

- O czym ty mówisz? - Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - Na pewno coś ci złamał Eva.

- Wyjadę do Oslo – wyszeptałam.

- Co?

- Wyjadę do Oslo. Jutro z samego rana – powiedziałam, po czym straciłam przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro