[2]
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że trzymam w rękach kieliszek. Na stole stała butelka wina, a obok niej napełniony, nietknięty kieliszek. Zamrugałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Gdzie do cholery zniknęła Noora? Wstałam z fotela i skierowałam się do kuchni, która była pusta. Firanka jak szalona drgała na wietrze, przez co zamknęłam okno. Oparłam się o blat i potarłam oczy. Przecież tu była, pokręciłam głową. Przyszła z winem i lodami. Rozmawiałyśmy, więc dlaczego jej nie ma?
- Noora? - Krzyknęłam, ale odpowiedziała mi cisza.
Wróciłam do pokoju, gdzie tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że Noory tutaj nie tyle, że nie ma, ale w ogóle jej nie było. W powietrzu nie unosił się zapach jej delikatnych perfum. Sięgnęłam po telefon i zauważyłam, że mam kilkanaście nieodebranych połączeń i jedną wiadomość od Chrisa. Szybko ją otworzyłam i przesunęłam wzrokiem po ekranie. Wróci dzisiaj później, bo załatwia coś z Williamem. Na pewno, zaśmiałam się, odkładając telefon. Gwałtownie wstałam i skierowałam się do sypialni. Czułam tyle emocji, ale żadnej z nich nie potrafiłam nazwać. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej biały sweter Chrisa, który kupiłam mu w zeszłym roku. Przytuliłam go do siebie i zaciągnęłam się jego zapachem. Kochałam go. Nie perfumy, bo to rzecz ulotna, ale ten zapach Chrisa. Jego skóry i kosmetyków, których używa. Uśmiechnęłam się do siebie, bo chociaż nie mógł przy mnie być, to ten sweter daje mi jego namiastkę. Przypomniała mi się nasza pierwsza, prawdziwa randka. Zabrał mnie do restauracji, a wcześniej kupił kwiaty. Włożył garnitur, który kupił na zakończenie szkoły i widziałam, jak się denerwował. Niepotrzebnie, obojętnie co by zrobił, w pełni by wystarczyło. Ważne, że byłam tam z nim. W mieszkaniu rozległ się dzwonek, a ja uszczypnęłam się w rękę, by mieć pewność, że to nie żadne omamy. Odłożyłam sweter Chrisa i skierowałam się do drzwi. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam wystraszoną Noorę. Wpuściłam ją do mieszkania, a ona tylko kręciła głową.
- Czy ty jesteś poważna Charlotte? - Krzyknęła, a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- O czym ty mówisz?
- O czym mówię – zadrwiła – może o tym, że zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że masz wszystkiego dość? Że Chris cię zdradza, a ty nie wiesz, co masz ze sobą zrobić? O tym, że powiedziałaś, że chcesz się zabić?! - Krzyknęła. - A potem jakby nigdy nic nie odbierałaś moich połączeń – uniosła do góry ręce. - Myślałam, że coś sobie zrobiłaś – pokręciła głową. - Nawet nie wiesz, jak się wystraszyłam ty przeklęta jędzo! - Po jej policzku spłynęła łza, a ja zastanawiałam się, o czym ona mówi.
- Przecież nie dzwoniłam do ciebie – pokręciłam głową – krzyżując ręce na piersi.
- Dzwoniłaś – spojrzała na mnie z troską.
- Chyba bym wiedziała, czy do ciebie dzwoniłam, czy nie? - Zadrwiłam. - Napijesz się wina? - Spojrzałam na nią pytająco.
- Przecież wiesz, że nie piję – powiedziała, po czym do mnie podeszła. Położyła rękę na moim ramieniu, a ja poczułam się jak małe dziecko. - Dlaczego nie bierzesz leków? - Zapytała, a ja poczułam się, jakby właśnie dała mi w twarz.
- Skończ – pokręciłam głową, po czym skierowałam się do salonu.
- Dlaczego nie bierzesz lekarstw Charlotte – krzyknęła, wchodząc do pomieszczenia. - Dobrze wiesz, co się dzieje, jak ich nie bierzesz – pokręciła głową. - Wariujesz – dodała ciszej, ale ja i tak to usłyszałam.
- Bo nie jestem wariatką Noora! - Pokręciłam głową, bo tego było za wiele. - Ogłupiają mnie, przez nie czuję się innym człowiekiem.
- Potrzebujesz ich do jasnej cholery – podniosła do góry ręce, po czym zasłoniła twarz dłońmi. - Chris już wie, czy dalej mu nie powiedziałaś? - Spojrzała na mnie, a ja poczułam, jak drży mi warga.
- Nie powiedziałam – rzuciłam cicho.
- Nie możesz tego przed nim ukrywać Char – podeszła do mnie, po czym mnie objęła. - Jesteście ze sobą tyle czasu – pokręciła głową – on musi wiedzieć.
- Wiem – powiedziałam najciszej, jak tylko mogłam. - Ale boję się, że go stracę Noora – spojrzałam na nią. - Kto by chciał być z wariatką – poczułam, jak po policzku spływa mi łza.
- Charlotte – westchnęła – bez leków tracisz kontakt z rzeczywistością. Widzisz rzeczy, których nie ma. Przecież Chris cię nie zdradził – pokręciła głową. - Był wtedy z Williamem i dobrze o tym wiesz. Więc dlaczego zrobiłaś mu awanturę i zostawiłaś go samego? Gdzieś ty w ogóle się podziewała, co?
- Byłam z Robertem – rzuciłam, wiedząc, że przyjaciółka zaraz zacznie swój monolog.
- Tym z baru? - Odsunęła się ode mnie.
- Tylko rozmawialiśmy – westchnęłam, widząc, jak na mnie patrzy. - Noora, przecież nie zdradziłabym Chrisa! - Krzyknęłam.
- Nie bierzesz lekarstw Charlotte – pokręciła głową, po czym westchnęła. - A wtedy nie jesteś sobą. I może nie chcesz zdradzić Chrisa, ale jeśli dalej będziesz się buntowała to prędzej, czy później to zrobisz, wiesz? - Spojrzała na mnie uważnie. - Zacznij brać lekarstwa Charlotte i ja nie żartuję. Jeśli ich nie weźmiesz, powiem o wszystkim Chrisowi.
- Nie zrobisz tego – pokręciłam głową.
- Zrobię, bo ty nawet nie widzisz tego, jak go tym wszystkim ranisz Charlotte – powiedziała, po czym wyszła z pomieszczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro