Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19


Czułam, że drżę. Widziałam, jak trzęsą mi się ręce i nie potrafiłam tego zatrzymać. Byłam taką idiotką, że nawet nie mam słów. Na co ja liczyłam? Że facet, którego widziałam na oczy trzy razy, będzie moim przyjacielem? Że będę mogła mu zaufać? Typowa ja, jestem tak łatwowierna i naiwna, że nie dziwota, że zawsze źle kończę. Włożyłam ręce do kieszeni kurtki, bo nie chciałam, by ktoś widział, moją słabość. Szłam przed siebie, chociaż wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Mój telefon wibrował, a ja to ignorowałam, bo naprawdę nie miałam siły wysłuchiwać, jak zajebisty w łóżku jest nowy facet Eskilda. Zastanawiałam się, dlaczego Chris ode mnie odskoczył? Przecież ja naprawdę niczego od niego nie chciałam. Nie w erotycznym kontekście. W ciągu miesiąca moja relacja z Robertem diametralnie się zmieniła. Powiedziałabym, że w końcu byłam gotowa zaakceptować to, co Robert robi i na poważnie rozważałam, czy nie związać się z nim. By w końcu być normalna i szczęśliwa. Sęk w tym, że nie wiedziałam, czy robię to z miłości, czy strachu. Bo to niestety było prawdopodobne. Wszystko przez jeden przeklęty telefon. Jedno imię. Jeden błąd z przeszłości i znów czułam się jak wtedy, gdy na szkolną potańcówkę przyszłam sama, a gdy on się o tym dowiedział, sprał mnie na kwaśne jabłko. Przy wszystkich. Nawet nie czekał, aż będziemy sami. Dał mi w twarz na sali gimnastycznej. Zamknęłam oczy i potrząsnęłam głową. To nie może się powtórzyć. Nie po to uciekłam do innego miasta, zostawiając rodzinę i bliskich, by mnie znalazł. Nie po takim czasie. Przecież byłam ostrożna. Cholernie ostrożna a on i tak mnie znalazł. Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy, dlatego szybko je starłam. Znalazłam się w parku i usiadłam na ławce. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Roberta. Mijały sekundy, a on nie odbierał. Że też musiał akurat teraz pojechać na akcję, na drugi koniec Norwegii. Chciałam zabić Petera i wszystkich dookoła. Dlaczego nie mogłam spokojnie żyć? Ciężko westchnęłam i zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Luny. Zazdrościłam jej tego, że bawi się w Mediolanie. Drżącą ręką wybrałam jej numer i przybrałam sztuczny uśmiech.

- No nareszcie! - Usłyszałam radosny głos przyjaciółki. - Nie idzie się do ciebie dodzwonić.

- Wybacz, byłam na zakupach i nie słyszałam – kłamstwo, ale wiem, że Luna mi uwierzy. - Jak tam Mediolan? - Szybka zmiana tematu.

- Bez ciebie to nie to samo – wyczułam w jej głosie smutek. Nienawidziłam Petera za to, że nie pozwolił mi wziąć urlopu. Przecież wiedział, co jest grane. Mógł dać mi parę dni wolnego, a ja pojechałabym z Luną. Ale nie, on się uparł, że tutaj będę bezpieczniejsza. Ciekawe jakim cudem, skoro ani jego, ani Roberta tutaj nie ma.

- Wiem – westchnęłam. - Uwierz mi, że chciałabym być tam z tobą.

- Na następny wyjazd zabieram cię ze sobą i twój szef może ssać mojego wielkiego, nieistniejącego kutasa, wiesz?

Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że Luna robi to po to, by poprawić mi humor.

- Pewnie by się nim udławił – zaśmiałam się.

- No pewnie, że tak – mogę się założyć, że przewróciła oczyma. - Kiedy wraca Robert?

- W przyszłym tygodniu – westchnęłam. - Nienawidzę jego pracy, wiesz? - Powiedziałam, chociaż dobrze to wiedziała.

- Wiem, mam to samo – na chwilę zamilkła. - Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby to rzucił, skoro nawet wizja przyszłości z tobą, go nie rusza. Kompletnie padło mu na mózg.

- Lepiej bym tego nie ujęła – zaśmiałam się.

- Okej, wiem, że to ty dzwonisz, ale muszę kończyć – westchnęła. - Zadzwonię po sesji, tylko odbierz. Kocham cię!

- Ja ciebie też Lu – przesłałam jej buziaka, a ona zachichotała.

Rozłączyłam się i znów ogarnął mnie niepokój. Rozejrzałam się dookoła, ale oprócz mnie, nie było tutaj nikogo. Na moment schowałam twarz w dłoniach, próbując unormować oddech. Liczyłam w myślach do dziesięciu, łudząc się, że to coś da. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na telefon. Christina była w pracy, a Eskild u swojego faceta. Miałam mieszkanie dla siebie i w innych okolicznościach, bym to wykorzystała, ale teraz bałam się być tam sama. Powoli wstałam i niespiesznie kierowałam się przed siebie. Sięgnęłam do torebki, by odnaleźć słuchawki, ale nagle ktoś z całej siły chwycił mnie za ramię. Syknęłam z bólu, po czym się odwróciłam. Zobaczyłam przed sobą tak cholernie znajomą twarz, że aż przeszły mnie ciarki. W ogóle się nie zmienił. Wciąż wyglądał tak, jak liceum. Uśmiechnął się złośliwie, po czym zaczął kręcić głową.

- Myślałaś, że cię nie znajdę? - Zadrwił, a ja próbowałam się wyrwać. - Zadałem ci kurwa pytanie! - Ścisnął moją rękę, a ja poczułam, że za chwilę się rozpłaczę. - Myślałaś, że jesteś taka cwana – zaśmiał się. - Że wyjedziesz do Oslo, gdzie babka Christiny ma mieszkanie i że nie dodam dwa do dwóch? - Zadrwił. - Jesteś taką głupią zdzirą Eva – pokręcił głową.

- Puść mnie – powiedziałam, a on wybuchnął śmiechem.

- To prawda? - Spojrzał na mnie z pogardą. - To prawda, że jak przyjechałaś do Oslo to się

- Nie! - Krzyknęłam, bo nie chciałam słuchać tego, co miał do powiedzenia. - Nie, przysięgam, że ja nie – pokręciłam głową, a on się zaśmiał.

- Uspokój się, jeszcze nic ci nie zrobiłem – zadrwił. - Gdzie jest twój chłoptaś? - Uśmiechnął się złośliwie. - W sumie to jeden i drugi. Ten wytatuowany jest poza miastem, prawda? A ten drugi, ten bogaty właśnie dopiero wrócił. Pokłóciliście się? Może mu nie stanął – parsknął. - Który rżnie cię lepiej, co? Odpowiedz!

- Przestań – próbowałam się wyrwać, ale wciąż był silniejszy.

- Ja cię najlepiej pieprzyłem ty mała, wstrętna dziwko, wiesz? Pamiętasz, jak było ci dobrze? - Przybliżył się do mnie, a ja poczułam, jak po plecach spływa mi pot. - Było nam tak dobrze, a ty musiałaś wszystko spierdolić! - Krzyknął. - To ty czy ta twoja gruba przyjaciółka na mnie doniosła, co? - Szarpnął mnie. - Przez którą wylądowałem w cholernym więzieniu, co? Odpowiedz mi do kurwy, bo zaraz stracę cierpliwość Eva – pokręcił głową.

- To nie ja – jęknęłam, bo zwiększył nacisk na moją rękę.

- Więc ta gruba? - Spojrzał na mnie podejrzliwie.

- To nie my, zrozum to – pokręciłam głową.

- Nie wy – zaśmiał się. - A kto, co? Duch Święty? Nawet nie wiesz, co tam przeżyłem – pokręcił głową. - Ale już wyszedłem. Wyszedłem i dowiedziałem się, że moja dziewczyna się kurwi w Oslo – parsknął. - Że rozbiera się za pieniądze i obraca ją, kto chce. Ty dziwko – uderzył mnie w twarz, a ja poczułam się tak jak wtedy. Tylko że teraz nikt mi nie pomoże. - Ty cholerna, pieprzona dziwko. Jak byłaś ze mną, to też się kurwiłaś, prawda? Pewnie obciągałaś moim kumplom, a oni nabijali się ze mnie za moimi plecami. - Chwycił mnie za włosy i mocno przyciągnął do siebie. - Brzydzę się tobą, wiesz? Ale mimo wszystko muszę przyznać, że się wyrobiłaś. Wciąż masz świetną dupę i widzę, że cycki też masz niezłe. Zresztą, za chwilę zobaczę – uśmiechnął się.

- Proszę, zostaw mnie – rzuciłam, zbierając się w sobie, by kopnąć go w krok. Tak jak, uczył mnie Peter. Próbowałam nawiązać z nim kontakt wzrokowy i odwrócić jego uwagę. Gdy to osiągnęłam, to z całej siły uderzyłam kolanem w jego krocze. Chłopak mnie puścił, ale chwilę później znów mnie trzymał. Widziałam agresję wymalowaną na jego twarzy i żałowałam, że cokolwiek zrobiłam.

- Ty suko – rzucił, po czym z całej siły uderzył mnie w twarz. Popchnął mnie na ziemię, a ja zaczęłam się czołgać. - Dokąd to kurwa chcesz iść, co? - Położył nogę na moich plecach, przyciskając mnie do ziemi. - Zaraz się zabawimy Eva. Cieszysz się, że wróciłem? - Zapytał, po czym podniósł nogę i z całej siły kopnął mnie w bok. Skuliłam się, co było beznadziejnym pomysłem, bo chwilę później jego kopniaki lądowały na moim brzuchu. Wszystko mnie bolało i czułam, że zaraz odpłynę. Nie wiedziałam, gdzie jestem, ale modliłam się o to, by to się już skończyło. By zostawił mnie, nawet jeśli to równałoby się z moją śmiercią. - Jeszcze ci mało – rzucił, gdy próbowałam wstać. - To zaraz ci pokażę, jak bardzo tęskniłem – zaśmiał się, po czym kolejny raz mnie uderzył.

- Jonas proszę – powiedziałam, po czym wszystko stało się czarne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro