Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zaginiony upośledzony ffick #1

Dobra na samym wstępie! Będę wrzucać swoje jakieś niewypały. Co wy na to? Bo kurzą się w notatkach juz 2 lata xD. Więc czemu nie! Mam nadzieję, że razem będziemy kisnąć.

Let's begin!
(Media: fragment "Marsjanin")

Aj em SORY ja nie poprawiać błędów w tekście poniżej. To i tak tylko shitnote xD

__________________________________

Czy widok Cybertronu na niebie przyprawia o ciary? Szczerze... mnie juz niespecjalnie. Od jakiegoś roku jest sobie spokojnie w jednym miejscu, czyli gdzieś nad Anglią, i nikogo nie zabija. I oby wiecej nie zabijał. Nikt nie chce powtórki z przed roku.
- Bee nie możesz szybciej?? - rzucilam leżąc na tylnim siedzeniu żółtego camaro.
   Zmierzalismy właśnie... gdzieś, sama nie wiem gdzie, gdzie ukrywaly się autoboty. Bee nie powiedzial mi za wiele bo coz, nie umial. Ale jakis sposób komunikacji sobie wypracowal. Mianowocie przez radio. Puszczal urywki piosenek i trzeba bylo sie orientiwac albo buczal cos podobnego do sylab. Od dłuższej chwili za oknem było widać ogrooomne pole zielonej trawy. Gdzieś na horyzoncie majaczył Stone Henge. Ale widoczek psulo jedno zielono czarne auto.
   W odpowiedzi robot zabrzeczal coś co brzmiało jak irytacja. Czasem nieźle go wkurzalam, ale nie mam co narzekać. Wole jeździć z nim niż z Crosshairsem. Temu to zawdzięczam jedynie to ze jestem bezdomna. Dzięki. Wziął rozwalił mi dom jak naparzal sie z jakimś decepticonem. Stwierdziłam ze są mi to winni i przyczepilam się do nich jak rzep do psiego ogona. Chociaż z Bee to się polubiłam. Zabrzmiało to jakbym obcowania z nimi dłuższą chwilę co? No można tak powiedzieć. Miesiąc?
- No dawaj nooo - namawiałam go dalej.
   Nagle Bumblebee gwałtownie zachamowal a ja spadłam z siedzenia.
- Dobra dobra! Nieważne - mruknęłam ostatnie wdrapujac się spowrotem.
   Autobot zaśmiał się. Tak to przynajmniej zabrzmiało. I nagle co?
- Co wtracilas go wreszcie z równowagi? - Crosshairs najwidoczniej dobrze się bawił.
   Transformowal w robota tylko po to żeby mi to powiedzieć... I popatrzeć na mnie z góry. Wyjrzalam przez okno i poprostu probowwalam sprowadzić go do parteru spojrzeniem. Nie odpowiedziałam slownie jego uwagę. Zielona irytacja zmianila sie spowrotem w samochod i wyrwala do przodu. Bee ruszył za nim.
- Czy my naprawdę musimy z nim jechac?? - spytałam.
   Potwierdził. Patrzyłam wkurzonym wzrokiem przed siebie na zielony samochód, prawie wtapiajacy się w trawiaste tło.
- Tez cie wkurza co?
- "You have no idea" - uslyszalam z radia.
   Pokreciłam tylko głową i zajęłam się wpatrywaniem w horyzont. W sumie... nie wiem co stało się z moją rodziną po tej akcji. Ja głupia nastolatka która myśli ze jest dorosła porwałam się na tą ekhem "przygode". Uuu zjechało clishą. Osstro siostro. Tak tam jestem bardzo stereotypowa postacią. Ale bez tego nie było by tego shitowego fanfika. Wracamy do akcji!
   Ciekawa jestem czy ukrywają się na jakimś zlomowisku... możliwe... wtopiliby się. NIEEE ZARAZ! Przecież teraz mając własną planetę nad głowami nie potrzebują niczego takiego! No jasne... nie. To znaczy... to znaczy ze.. jeśli dobrze mysle... to polecę na Cybertron?
   Bee zatrzymał się przy pnączach prowadzących na ich planetę. Otworzył drzwi co oczywiście zrozumiałam jako znak że mam wysiąść. On i Crosshairs zmienili się w roboty, Bee wziął mnie na ramię i zaczął wspinać się po pnączach. O matko nic lepszego nie potrafilas wymyślić aurotko?
A: Sory żyłam chwilą! Poniosło mnie, hype się stał!
Pfff. W każdym razie.
- Macie tam internet? - spytałam nagle.
   Bee zabuczal pytająco.
- Nie - odparł Crosshairs - To co pomóc wrócić ci na ziemię? Wystarczy cię tyko... - Już podnosił rękę chuj żeby mnie pacnąć
- A A! - wystawiam dłoń na znak stop - Chroni mnie immunitet głównej bohaterki!
   Usmiechnełam się przebiegle.
- Wiecznie problemy - zrezygnował z puby pozbycia się mnie.
   Hej jak bardzo mary Sue jestem? I jak bardzo mary sue jest ten fanfic?
A: nie... wiem.
      Wracając:
   Boże czy każde słowo z jego ust musi być naładowane sarkazmem? Spoko ja mogę tak się bawić. W końcu autorka czuwa nad sucharami wypowiadanymi przeze mnie.
- Dzięki nie fatyguj się. Jak juz będę miała cię dość to się zabiję - mruknęłam.
   Be wywrócił oczami i wspinal się dalej. Nie mogli po nas przylecieć statkiem? W ogóle jak to jest? Cybertron ma własną atmosferę? Będę miała czym oddychać? Co z grawitacją? Będzie większa? Czy w ogóle będzie? Dlaczego skoro to 2 różne planety o dwóch różnych polach magnetycznych, świat jeszcze nie pogrążył się w apokalipsie?! Genialne pytania na wypełnienie tego i tak pustego już fanfiction. O a teraz wybrała dłuższe słowo, byleby tylko było więcej znaków. Cwana dupa z niej.

- Skoro tyle mi zawdzieczasz to proszę bardzo. Katuj go dalej, sprawisz mi większą radoche! - zaśmiał się.
- Z przyjemnością. Bee jest od ciebie lepszy.
   Crosshairs zaniósł się śmiechem. Czy ja jestem dla niego jakąś cyrkowa małpą?
- Mówił ci ktoś kiedy jak bardzo nieznośny jesteś?
- Tak! On! - wskazał na Bumblebee - I to nie raz!

________

Dziękuję za uwagę, mój chwilowy hype
Ja idę do swojej dziupli uczyć się na sprawdzian z renesansu

Papaaaaaaaa



Będzie więcej spokojnie xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro