*51*
Izuku rozmawiał z mamą już którąś godzinę. Siedzieli przy herbacie, zielonooki patrzył na buteleczkę która pozbędzie się problemu... Wiedział, że chce to zrobić. Nie był gotowy na dziecko. Wziął ją do ręki i połknął zawartość na raz. Popił od razu herbata by zamaskować smak tego co zrobił. Był to dużo mocniejszy specyfik, gdyż musiał proces przebiec szybciej niż u Shoto. Nie miał czasu, inaczej Alfa by się domyślił, że coś jest na rzeczy. Nie miał pojęcia, że ten właśnie do niego jedzie. Wieczorem ktoś zastukał w drzwi. Otworzył, krzywiąc się, bo bóle brzucha mu się zaczęły. W ciągu trzech dni powinno być po wszystkim. Za drzwiami stał wioskowy krzykacz.
- Król tu jest. - oznajmił poddenerwowany. - Wjechał do wioski. Zaraz tu będzie - oznajmił i uciekł spod drzwi. Deku zalała fala przerażenia. Stał tak chwilę i nie zdążył zamknąć drzwi, a mężczyzna stanął przed nim. On wiedział. Zielonooki wiedział, że ten wie ...
- Wiem, dlaczego przyjechałeś do matki, Deku. - oznajmił, a ten cofnął się kilka kroków. Bał się, że ten zrobi mu krzywdę za to, że zabija właśnie płód. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteś w ciąży? - zapytał, a ten drżąc wyraźnie że strachu cofnął się.
- K- Kazałbyś mi je urodzić... A ja...
- Nie zrobiłbym tego, gdybyś nie chciał! - oznajmił, a na policzkach Omegi pojawiły się łzy. - Nie zamierzałem cię zmuszać do tego. Chce mieć silne dzieci, a wiem, że Omegi potrafią same siebie podtruwać, głodzić, by tylko dziecko którego nie chcą umarło w nich, albo jak już się urodzi. - oznajmił i zasłonił twarz dłonią.
- N-Nie? M-Myślałem...
- Wiem, że na początku byłem okropny i mogłeś tak pomyśleć. - oznajmił cicho i podszedł do niego. - Ale teraz... Liczy się dla mnie nasze szczęście kochanie. Tylko i wyłącznie mały. - stwierdził i wtulił go w siebie. - Zdarzyło się... Wpadliśmy. Nie chcesz dziecka, rozumiem, mimo że boli ta myśl...
- J-Ja... Jestem za młody... I-i ja... Chce się uczyć... Być dobra Królową... Chce mieć dziecko, ale później... Gdy będę gotowy... - wyszlochał, już nie wytrzymał napięcia. Wtulił się w niego szukając wsparcia.
- Kochanie. Sam ci dostarczę zioła na ten wywar, ale błagam cię. Chce byś zrobił to w zamku. Tam jest lekarz, jak pójdzie coś nie tak, na pewno ci pomoże, a tutaj...
- J-Ja .. już... Wypiłem miksturę... I to mocniejszą, by szybciej...
- Ci... - szepnął. Wziął go na ręce i ruszył do wyjścia. - Jedziemy do zamku, tam przejdziemy przez to razem - szepnął i zabrał go do karety. Usiadł i wziął go na kolana, okrywając kocem. - Możesz na mnie liczyć, moja Królowo. - szepnął całując go w czoło, bo ten cały czas szlochał.
******
Katsuki spędził z mężem w łóżku trzy dni, bo ten dostawał skurczy, gorączki, zimnych potów. Nie opuszczał go, bo zapach podobno mu pomagał. Gdy spał, to przeglądał papiery, wyznaczał ludzi na kolejne stanowiska w zamku. Zaprosił do siebie na nowo przyjaciela, bo chciał z nim porozmawiać. Ten spojrzał na Omegę i z zaskoczeniem odkrył, że pod kołdrą, od tyłu Deku przytula też Shoto. Wyłonił głowę gdy poczuł zapach mate.
- Wchodzisz do łóżka innemu Alfie? Mam być zazdrosny? - zapytał zaspanego chłopka. - Zastanawiałem się, gdzie zniknęłeś.
- Robiłem Izuku masaż, trzymałem na jego brzuchu też termofor... - mruknął cichutko, a ten pokiwał głową. - No i mi się zasnęło...
- W porządku... - oznajmił spokojnie i pocałował go w dłoń. - Nie miałeś nic przeciwko, Katsuki?
- Pomagał mojemu mężowi. Deku czuje się przy nim swobodnie. - oznajmił i wzruszył ramionami. - Chce z tobą porozmawiać o służbie. - oznajmił.
- coś jest nie tak? - zapytał. Wyjeżdżał w delegację do wojska na miesiąc i wracał na kilka dni, by razem z Omega dobrze się czuli i by Elis był skupiony na pracy. - Wszystko jest jak należy, masz wszystko w raportach.
- Nie. Wszystko w porządku. Jak najbardziej. - oznajmił i gładził malucha po plecach, gdy Todoroki go przykrywał.
- Zwyczajnie czas, byś wrócił do domu na stałe. Będziesz osobą odpowiadającą za Królewska armię.
- Będziemy dalej mieszkać w zamku, prawda? Blisko Izuku... - zapytał Shoto siedząc na posłaniu.
- Tak. - Elis uśmiechał się szeroko na ofertę przyjaciela.
- Już czas, byś się ustatkował przyjacielu ze swoją Omegą. Założył rodzinę i był w pełni szczęśliwy - oznajmił Katsuki, a ten złapał swoją Omegę za dłoń.
- W końcu będziemy spędzać ze sobą więcej czasu, najdroższy. - szepcze i wziął go na kolana, a ten się w niego wtulił.
- Na to wygląda - szepnął cichutko i wtulił się w niego.
- Oczywiście, najpierw obowiązki, potem będą przyjemności Elis - odezwał się Katsuki.
- Tak jest - wziął męża na ręce, podnosząc się i ruszył do wyjścia. - Ale dziś jeszcze przyjemności potem praca - puścił mu oczko, a ten zaśmiał się, gdy ten wyszedł. Spojrzał na swoje maleństwo, które gdy się obudziło, czuło się już zdecydowanie lepiej. Przytulił go do siebie i gdy ten poprosił, zrobił mu kąpiel, gorąca i z olejkami zapachowymi, by nie czuł zapachu krwii, bo ta była wyczuwalna niestety. Po kąpieli, odświeżony wrócił do łóżka, wziął od męża jedzenie i przyglądał mu się, bo ten przeglądał papiery.
- N-Nie jesteś zły? - zapytał cicho, a ten spojrzał na niego.
- Nie... Kiedyś urodzisz mi silne maleństwa, kochanie. - oznajmił i pocałował go w czoło. - A teraz możemy cieszyć się sobą.
Myślę, że zmiana Katsukiego jest fenomenalna. Zrobił się dla Izuku kochany, aż taki... Zbyt kochany
Co sądzicie? Gdzie haczyk?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro