*48*
Następnego dnia, Izuku został zaskoczony już w łóżku. Króla przy nim nie było, bo udał się do swoich obowiązków przed śniadaniem, a służba, która przeszła go obudzić wyglądała na zestresowaną. Deku podniósł się do siadu i przeciągnął się. Dostał ubrania na zmianę i od razu zaczął się w nie przebierać. Miał dużo pracy dzisiaj!
- Królowo- szepnęła dziewczyna i spuściła głowę. - Przepraszam, ale nie czuje się najlepiej... mogę... przepraszam, ale czy mogę po wykonaniu obowiązków położyć się do łóżka?obiecałam być przy zapasach ale... - zacieła się. Widać, że bała się reakcji. Deku przyjrzał jej się. Założył buty i podszedł do niej.
- Przecież Ty ledwo stoisz - powiedział. - Jakie są Twoje obowiązki na dziś? - zapytał, a ta odparła, że musi umyć okna na strychu, oraz na dole. - Zostaw to i idz odpocząć. - oznajmił spokojnie. - Nadrobisz kiedy indziej. Poszukam kogoś innego, by pomógł. Nie przejmuj się tym - oznajmił I przytulił ją. - Miłego wypoczynku. - uśmiechnął się delikatnie. Odprowadził nawet dziewczynę, pilnując, by się położyła, a chwilę potem przyniósł jej herbatkę.
Po południu, znalazł jakaś służącą, która wyglądała, że skończyła z obowiązkami. Zabrał ją na dół i rozpoczęli pracę nad drugim magazynem, część przekładając do pierwszego, bo było tam sporo miejsca po porządkach. Znowu skończyli późnym wieczorem. Zapłacił im monetą, po czym następnego dnia czynności zostały powtórzone. Gdy już miał się zabierać za zamykanie wszystkich trzech, na dół zszedł Król.
- Moja Królowo - oznajmił formalnie, a ten uśmiechnął się delikatnie do niego i wskazał pomieszczenia. Służba się ukłoniła i stanęła z boku, by nie przeszkadzać.
- Wszystko ogarnięte - zielonooki wszedł do środka. - Dowiedziałem się, które rzeczy nie mogą leżeć na sobie, poprosiłem drwala i stolarza, by wykonali dla mnie konstrukcje, to jak półki na książki, tylko bez tylniej dykty i są w stanie unieść dużo, dużo więcej. Poukładaliśmy worki w ten sposób, mniejsze rzeczy są na górze, dostaniemy się do nich po tych schodkach. Dzięki temu, że wszystko ma swoje miejsce, jast przejście do każdej z półek i wszystko się zmieściło, a pomieszczenie nr trzy jest prawie puste. Dzięki temu zmieści się tutaj jeszcze trochę i nie musimy budować nowej spiżarni. - wytłumaczył. Blondyn pokiwał głową delikatnie.
- Rozumiem. Dziękuję, że się tym dla mnie zajęłeś - stwierdził spokojnie, a ten zarumienił się delikatnie. - Będę czekał na ciebie w jadalni, zjemy razem, kolację.
- Dobrze. Zaraz przyjdę. Mam jeszcze jedną rzecz do zrobienia - uśmiechnął się I gdy Katsuki wyszedł, zapłacił za pracę służbie. - Dziękuję wam za wasz wkład. Bardzo miło mi było, gdy ze mną pracowaliście. Zakończyliśmy przy tym pracę, więc jesteście wolni. - oznajmił a ci pokiwali głowami. Szczęśliwy że udało mu się pomóc i mężowi i służbie wspomagając ich pieniądzem, poszedł na górę. Szybko się wykąpał, po czym poszedł do jadalni, był głodny jak wilk. Gdy usiadł, zadrżał na widok Królewskiego spojrzenia. Był pewien, że ten wzrok był jak... wygłodniały. Chyba wiedział co mąż będzie próbował zrobić po jedzeniu. Jeżeli seks będzie taki jak ostatnio, zamierzał się jak najbardziej zgodzić... tamto mu się bardzo, bardzo podobało...
- Zajmiesz się dla mnie sprawą z blokerami - odezwał się blondyn. - Rozmawiałem z Elisem i Todorokim. Jako sprawdzenie czy nauka przyniosła skutek, zrobisz mi wyliczenia. Jeżeli ci się uda, zamówisz osobiście blokery. - oznajmił, a ten wyszczerzył się szeroko.
- Dobrze! - oznajmił I patrzył na niego. - Zastanawiałem się... ile jest służby w zamku? - zapytał, a ten się zastanowił. Siedzieli na przeciw siebie.
- Służących około stu pięćdziesięciu a żołnierzy trzystu.
- Myślę, że powinniśmy zredukować ilość osób które pracują w zamku, z tego co się zorientowałem, jedna służąca w ciągu dnia ma mało pracy, przez co zwyczajnie nie mają co robić. Jest ich za dużo. Mogłyby poszukać dodatkowego zajęcia, albo czymś się zająć, ale nie mogą bo muszą być na każde zawołanie. Żołnierze też pałętają się bez celu. Myślę, że powinno być ich tutaj nie więcej niż stu pięćdziesięciu...
- Rozumiem, jednakże dlaczego chcesz nas pozbawić służby? Czy ktoś ci podpadł, Izuku? - zapytał marszcząc brwi, a ten pokręcił głową.
- Myślę, że nareszcie przyszedł czas, by przestali być niewolnikami.
- Co masz na myśli?
- Chce im zacząć płacić. Chętniej i lepiej będą wykonywać swoją pracę. Wiem, że może wydawać ci się to głupie, w końcu teraz robią dla ciebie za strawę i dach nad głową, jednak...
- Deku. - odrzekł Katsuki miękko. - Zrzuciłem moich wujów z stołków, by było lepiej. Masz rację. Jak będą produktywniejsi, oraz bardziej będą się przykładać, jestem w stanie płacić im jakąś niewielką kwotę. Nie chce zbankrutować przez to, więc dobrze to zaplanuj. - stwierdził, a ten pokiwał głową, zadowolony, że ten go wysłuchał i poparł.
- Dobrze... będziesz ze mnie dumny - szepnął i zabrał się za jedzonko.
Gdy skończył i zabrali się do sypialni, potwierdziły się jego przypuszczenia. Król złapał go za dłoń I przeciągnął do siebie. Przesunął po jego biodrze do pośladków, by podnieść go, przez co chłopak pisnął.
- Dziś zamierzam cię wygrzmocić. Nie będziemy się kochać. Będę cię dotykał mocno i zachłannie. - stwierdził I przywarł do jego szyi, przez co chłopak jęknął głośno. Gdy ten go podniósł, objął jego pas nogami a szyję ramionami.
- Jeżeli... pozwala Ci się to odstresować a mi nie sprawi to bólu... To zgadzam się- szepnął, a ten mruknął zadowolony I położył go na posłaniu.
- Nie będziesz żałował. - Katsuki był pewien swoich słów. Chłopak zadrżał przez jego ton i pozwolił mu działać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro