2. Zaduma
Lochy już dawno opustoszały. Panował mrok w każdej części terytorium Ślizgonów. Nawet w najjaśniejszym miejscu pokój Wspólnego był wyczuwalny mrok i niepokój. Coś sprawiało, że mimo dość osobliwego piękna tego pomieszczenia, uczniowie nie przepadali za przebywaniem w Pokóju Wspólnym. Jednak czwórka przyjaciół była odmiennego zdania. Przesiadywali tutaj każdy możliwy wieczór. Chris na fotelu, zazwyczaj leżał na nim w dość dziwnych pozycjach. Britanny po środku kanapy, obok niej Agnes wodząca rozmarzonym wzrokiem za chłopcami oraz Abigal siedząca w kącie kanapy, zawsze milcząca.
Rzadko się zdarzało, aby słuchała ich rozmowy. Wpatrywała się zawsze w okno, które było pod samym sufitem. Nie wiedziała kto wpadł na pomysł, aby umieścić Pokój Wspólny Slytherinu pod jeziorem, jednak była mu za to wdzięczna. Było to przynajmniej o wiele ciekawsze zajęcie niż słuchanie wymyślonych historii Christophera.
- Jako najstarszy rocznik przypadło nam rozpoczęcie zebrania... - chłopak cicho parsknął - Szkoda, że nie widziałyście przestraszonych min pozostałych uczniów, gdy Abigal mierzyła ich wzrokiem... szczególnie ten chłopaczek Mark z Ravenclawu... - chłopak parsknął, kręcąc przecząco głową
- Martin - powiedziała lodowatym głosem Abigal
- Co? - zapytał zdezorientowanym głosem Chris
- Ten chłopaczek - mocno zaakcentowała te słowo - nazywa się Martin i jest dość zaskakującym Prefektem... i nie był przerażony ze względu na mnie, tylko na początku wakacji zmarła mu matka.... - powiedziała ku zaskoczeniu wszystkich. - Jego zachowanie jest widocznie inne niż sprzed roku, gdy Agnes się nim zabawiała... - dziewczyna spojrzała na niego swoimi intensywnie niebieskimi oczami. Coś w tym widoku było hipnotyzujące, przez co Chrisa przeszły ciarki. Cała jej osoby była skąpana w mroku, tak jakby poza oczami. Tymi oczami, które właśnie przed chwilą na niego patrzyły. Chłopak powstrzymał westchnie - Trochę powagi Christopher... - powiedziała karcącym głosem, jakby właśnie przed chwilą zwróciła uwagę małemu dziecku. Po tych słowach z powrotem odwróciła głowę w kierunku okna.
- Tak jak mówiłem - chłopak odchrząknął, próbując zacząć z powrotem temat po ciszy jaka zapanowała - Dla mnie jest niedopuszczalne, aby Wesley był prefektem...
- Dla mnie jest to "dobroduszne" zachowanie Dumbledoora - powiedziała Britanny, pstrykając palcami, każdym po kolei, na co Agnes się skrzywiła, gdyż nie znosiła tego dźwięku. - Chce pokazać, że Hogwart to jedna wielka rodzina, która daje szanse każdemu... Nawet takiemu Wesleyowi... Pewnie niedługo nawet szlamy będą miały sposobność bycia Prefektami... - syknęła
- A ty Abi? Co o tym sądzisz? - powiedziała słodkim głosem Agnes, bawiąc się swoimi włosami.
- Dla mnie jest to zabawne - powiedziała lodowatym głosem, pozbawionym wszelkich emocji - Jest mi obojętny. Kolejny frajer, który dostał ważny tytuł, choć nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji...
Po tych słowach dziewczyna wstała i skierowała się do swojego dormitorium, żegnając się wcześniej krótko.
Musiała odpocząć, od tego wszystkiego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro