Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Świąt część dalsza

 Czarownica obudziła się następnego dnia z przeraźliwym bólem głowy i całego ciała. Czuła się, jakby ktoś przejechał po niej pociągiem. Podniosła się lekko na łokciach i rozejrzała się dookoła. Była w sypialni Severusa, a właściciel spał obok w najlepsze. Przewróciła oczami i osunęła się z powrotem na łóżko. Nie zamierzała się męczyć. Niespodziewanie przyszedł jej do głowy pewna myśl. Przecież byli Mistrzami Eliksirów na brodę Merlina, a każdy szanujący się Mistrz Eliksirów ma schowek. W schowku nie było nic innego jak duże ilości ingrediencji i eliksirów. A przecież jednym z podstawowych eliksirów był Eliksir na Kaca.Teraz tylko musiała w jakiś sposób zmusić mężczyznę obok, by po niego poszedł.  

 Wpierw wyciągnęła się, z radością stwierdzając, że nic sobie nie zrobiła, teleportując się po pijaku, po czym z mściwym uśmieszkiem ułożyła się na boku. Jednym sprawnym kopnięciem posłała Severusa Snape'a na ziemię. Ten przeturlał się z metr, wybudzając się całkowicie. Rzucił jej najmroczniejsze spojrzenie, na jakie było go w obecnej sytuacji. Następnie skrzywił się, jakby dopiero doszedł do niego ból głowy.  

-Więcej z Tobą nie piję. Nawet jeśli błagałabyś mnie na kolanach, nigdy.- Powiedział, robiąc dramatyczne pauzy po każdym słowie.-    

-Co roku to mówisz i co roku idziesz się ze mną napić.- Mruknęła, po czym przeszła do realizacji swojego planu.- Mógłbyś pójść po Eliksiry na Kaca? Zaraz chyba oszaleje od tego dzwonienia w głowie.   

-Wykopałaś mnie z łóżka i chcesz bym, przyniósł Ci eliksir?- Zapytał, kręcąc przy tym głową.- Przyniosę Ci go przy okazji...  

 Katherina uśmiechnęła się i zakopała w pościeli. Po jakiś pięciu minutach tuż obok jej głowy wylądował mały flakonik, z zieloną cieczą. Niechętnie odkorkowała go i szybko wypiła zawartość, krzywiąc się okropnie. Ten eliksir nie należał do smacznych. Niechętnie wstała i znów się wyciągnęła. Tym razem nie czuła już takiego bólu, co było zasługą eliksiru.  

 Była ubrana we wczorajsze ubrania, aczkolwiek ktoś zdjął z niej kurtkę i buty, które leżały na podłodze. Wstała i wolnym krokiem wyszła z sypialni. Severus zniknął gdzieś, pewnie poszedł do kuchni. Cóż lubił dobrze zjeść i miała nadzieję, że o niej nie zapomni. Rozsiadła się wygodnie w fotelu i czekała. Szczęśliwie dla niej i jej żołądka, że nie długo. Kilka chwil później z kominka wyszedł Severus z kilkoma dużymi zawiniątkami na tacce, którą ostrożnie niósł przed sobą.   

-Mogłabyś transmutować coś w stolik?- Zapytał.  

 Kiwnęła głową i pobiegła szybko po różdżkę, którą w roztargnieniu zostawiła w sypialni. Wróciła i wzięła małą poduszkę z fotela, którą zmieniła w mały hebanowy stoliczek, na którym spokojnie pomieściłyby się dwie tacki.  

 Mężczyzna ostrożnie postawił tackę i usiadł w fotelu obok. Ostrożnie zaczął rozwijać jedno zawiniątko, dając przy tym gestem znak Katherinie, aby również brała się za jedzenie. Zrobiła to z ogromną przyjemnością. Okazało się, że przyniósł z kuchni pasztecik dyniowe, kurczaka i naleśniki z dżemem wiśniowym. W pewnym momencie kobieta przerwała jedzenie i spojrzała na Severusa.

-Poczekaj na mnie i zostaw mi trochę pasztecików.- Poprosiła i wbiegła prędko do kominka.

 Przypomniała sobie bowiem o pewnym zapomnianym zawiniątku, które leżało za regałem na książki. Wyciągnęła je i dokładnie obejrzała. Papier był nieuszkodzony tak jak i zawartość. 

 Tym razem wolniej wróciła do salonu Severusa, który miał za nic jej prośby i pożerał właśnie ostatniego pasztecika. Zmrużyła oczy, jednak nic nie powiedziała. Podeszła do niego i wyciągnęła zawiniątko w jego stronę.  

-Była tania, nie musisz dziękować.- Stwierdziła spokojnie.  

 Severus spojrzał na nią i przyjął od niej prezent. Starannie rozwinął papier. Jego oczom, które wytrzeszczył ukazała się książka „Inferiusy Pradawnej Magii". Nie mógł uwierzyć, że trzyma w dłoniach tak cenną księgę. Było to dzieło napisane przez samego Merlina, który starannie spisał na sześćdziesięciu stronach wszystko, co dotyczyło tych istot.  

 -Skąd ty to...?- Nie wiedział co powiedzieć.  

-Powiedzmy, że pewien czarodziej mi podpadł. Okradł brata mojego ojca, a ja znalazłam to wśród jego łupów. Z powodu, iż nienawidzę Septimusa bardziej niż Czarnego Pana, postanowiłam dać ci ją.- stwierdziła nonszalancko.  

 Nie była to do końca prawda. Owszem była to własność Septimusa Dunchestera i to sama Katherina mu ją zabrała. Krótko mówiąc, ten starszy czarodziej miał w zwyczaju denerwowanie wszystkich, którzy zdołali pojawić się w jego otoczeniu. Była to cecha wspólna większości Dunchesterów w tym jej ojca. Septimus wywlekł na światło dzienne zbrodnie czarownicy przy obiedzie z okazji jego urodzin. Obyło się bez publicznej kłótni, lecz postanowiła dać mu nauczkę. W środku nocy napuściła na jego posiadłość kilka wampirów, które miały przestraszyć mężczyznę. Sama zaś udała się do jego biblioteki, skąd zabrała kilka ciekawszych pozycji.  

-Poczekaj, też mam coś dla Ciebie.- Zakomunikował, nadal wpatrując się w książkę.- Accio prezent.

 Machnął różdżkę i zaraz miał w dłoni mały pakunek. Podał go Katherinie, która szybko pozbyła się opakowania. Wewnątrz w małym pudełeczku był wisiorek. Podniosła go do oczu i przyjrzała mu się. Medalion był piękny, wykonany ze srebra z małymi szmaragdami, otwierał się. W nim było zdjęcie, zdjęcie ich dwojga zrobione w dniu ukończenia szkoły. Uśmiechali się i machali do zdjęcia jak nie oni. Katherina uśmiechnęła się i mocno przytuliła Severusa.

-Złaź ze mnie kobieto!- Warknął i spróbował ją od siebie odkleić, bezskutecznie.  

 Katherina nic sobie z tego nie robiła. Dopiero po kilku minutach odsunęła się uśmiechnięta od ucha do ucha, co niezbyt jej pasowało. Wyglądała jak szaleniec, który uciekł ze szpitala.

-Dziękuję.  

 Severus przewrócił oczami.  

 Medalion znalazł w antykwariacie. Sprzedawca twierdził, że należał do jakiejś potężnej wiedźmy, w co ani odrobinę nie uwierzył. Miał go dać kobiecie kilka lat temu, ale znikła.   

 Była dla niego ważną osobą, choć nigdy jej tego nie powiedział. W szkole była szanowana i lubiana, wszyscy dziwili się, że to właśnie z nim się przyjaźni. Było to dziwne, tak wysoko postawiona w hierarchii czarownica, która spędza wolne chwile z powszechnie nielubianym kolegą. Później oboje dołączyli do Śmierciożerców i kwestia związku uleciała jak balon przebity igłą. Katherina zakochana była bowiem w mordowaniu i torturowaniu innych. Po wojnie zaś była kłębkiem nerwów, a teraz cóż jak miał to powiedzieć. Najpewniej zepsułby całą ich relację i nic z tego nie zyskał. Nie mógł ot, tak powiedzieć jej co do niej czuje, choć kilka razy zmierzał do tego. W szóstej klasie prawie ja pocałował, jednak w ostatniej chwili stchórzył i najzwyczajniej uciekł.   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro