Świąt część dalsza
Czarownica obudziła się następnego dnia z przeraźliwym bólem głowy i całego ciała. Czuła się, jakby ktoś przejechał po niej pociągiem. Podniosła się lekko na łokciach i rozejrzała się dookoła. Była w sypialni Severusa, a właściciel spał obok w najlepsze. Przewróciła oczami i osunęła się z powrotem na łóżko. Nie zamierzała się męczyć. Niespodziewanie przyszedł jej do głowy pewna myśl. Przecież byli Mistrzami Eliksirów na brodę Merlina, a każdy szanujący się Mistrz Eliksirów ma schowek. W schowku nie było nic innego jak duże ilości ingrediencji i eliksirów. A przecież jednym z podstawowych eliksirów był Eliksir na Kaca.Teraz tylko musiała w jakiś sposób zmusić mężczyznę obok, by po niego poszedł.
Wpierw wyciągnęła się, z radością stwierdzając, że nic sobie nie zrobiła, teleportując się po pijaku, po czym z mściwym uśmieszkiem ułożyła się na boku. Jednym sprawnym kopnięciem posłała Severusa Snape'a na ziemię. Ten przeturlał się z metr, wybudzając się całkowicie. Rzucił jej najmroczniejsze spojrzenie, na jakie było go w obecnej sytuacji. Następnie skrzywił się, jakby dopiero doszedł do niego ból głowy.
-Więcej z Tobą nie piję. Nawet jeśli błagałabyś mnie na kolanach, nigdy.- Powiedział, robiąc dramatyczne pauzy po każdym słowie.-
-Co roku to mówisz i co roku idziesz się ze mną napić.- Mruknęła, po czym przeszła do realizacji swojego planu.- Mógłbyś pójść po Eliksiry na Kaca? Zaraz chyba oszaleje od tego dzwonienia w głowie.
-Wykopałaś mnie z łóżka i chcesz bym, przyniósł Ci eliksir?- Zapytał, kręcąc przy tym głową.- Przyniosę Ci go przy okazji...
Katherina uśmiechnęła się i zakopała w pościeli. Po jakiś pięciu minutach tuż obok jej głowy wylądował mały flakonik, z zieloną cieczą. Niechętnie odkorkowała go i szybko wypiła zawartość, krzywiąc się okropnie. Ten eliksir nie należał do smacznych. Niechętnie wstała i znów się wyciągnęła. Tym razem nie czuła już takiego bólu, co było zasługą eliksiru.
Była ubrana we wczorajsze ubrania, aczkolwiek ktoś zdjął z niej kurtkę i buty, które leżały na podłodze. Wstała i wolnym krokiem wyszła z sypialni. Severus zniknął gdzieś, pewnie poszedł do kuchni. Cóż lubił dobrze zjeść i miała nadzieję, że o niej nie zapomni. Rozsiadła się wygodnie w fotelu i czekała. Szczęśliwie dla niej i jej żołądka, że nie długo. Kilka chwil później z kominka wyszedł Severus z kilkoma dużymi zawiniątkami na tacce, którą ostrożnie niósł przed sobą.
-Mogłabyś transmutować coś w stolik?- Zapytał.
Kiwnęła głową i pobiegła szybko po różdżkę, którą w roztargnieniu zostawiła w sypialni. Wróciła i wzięła małą poduszkę z fotela, którą zmieniła w mały hebanowy stoliczek, na którym spokojnie pomieściłyby się dwie tacki.
Mężczyzna ostrożnie postawił tackę i usiadł w fotelu obok. Ostrożnie zaczął rozwijać jedno zawiniątko, dając przy tym gestem znak Katherinie, aby również brała się za jedzenie. Zrobiła to z ogromną przyjemnością. Okazało się, że przyniósł z kuchni pasztecik dyniowe, kurczaka i naleśniki z dżemem wiśniowym. W pewnym momencie kobieta przerwała jedzenie i spojrzała na Severusa.
-Poczekaj na mnie i zostaw mi trochę pasztecików.- Poprosiła i wbiegła prędko do kominka.
Przypomniała sobie bowiem o pewnym zapomnianym zawiniątku, które leżało za regałem na książki. Wyciągnęła je i dokładnie obejrzała. Papier był nieuszkodzony tak jak i zawartość.
Tym razem wolniej wróciła do salonu Severusa, który miał za nic jej prośby i pożerał właśnie ostatniego pasztecika. Zmrużyła oczy, jednak nic nie powiedziała. Podeszła do niego i wyciągnęła zawiniątko w jego stronę.
-Była tania, nie musisz dziękować.- Stwierdziła spokojnie.
Severus spojrzał na nią i przyjął od niej prezent. Starannie rozwinął papier. Jego oczom, które wytrzeszczył ukazała się książka „Inferiusy Pradawnej Magii". Nie mógł uwierzyć, że trzyma w dłoniach tak cenną księgę. Było to dzieło napisane przez samego Merlina, który starannie spisał na sześćdziesięciu stronach wszystko, co dotyczyło tych istot.
-Skąd ty to...?- Nie wiedział co powiedzieć.
-Powiedzmy, że pewien czarodziej mi podpadł. Okradł brata mojego ojca, a ja znalazłam to wśród jego łupów. Z powodu, iż nienawidzę Septimusa bardziej niż Czarnego Pana, postanowiłam dać ci ją.- stwierdziła nonszalancko.
Nie była to do końca prawda. Owszem była to własność Septimusa Dunchestera i to sama Katherina mu ją zabrała. Krótko mówiąc, ten starszy czarodziej miał w zwyczaju denerwowanie wszystkich, którzy zdołali pojawić się w jego otoczeniu. Była to cecha wspólna większości Dunchesterów w tym jej ojca. Septimus wywlekł na światło dzienne zbrodnie czarownicy przy obiedzie z okazji jego urodzin. Obyło się bez publicznej kłótni, lecz postanowiła dać mu nauczkę. W środku nocy napuściła na jego posiadłość kilka wampirów, które miały przestraszyć mężczyznę. Sama zaś udała się do jego biblioteki, skąd zabrała kilka ciekawszych pozycji.
-Poczekaj, też mam coś dla Ciebie.- Zakomunikował, nadal wpatrując się w książkę.- Accio prezent.
Machnął różdżkę i zaraz miał w dłoni mały pakunek. Podał go Katherinie, która szybko pozbyła się opakowania. Wewnątrz w małym pudełeczku był wisiorek. Podniosła go do oczu i przyjrzała mu się. Medalion był piękny, wykonany ze srebra z małymi szmaragdami, otwierał się. W nim było zdjęcie, zdjęcie ich dwojga zrobione w dniu ukończenia szkoły. Uśmiechali się i machali do zdjęcia jak nie oni. Katherina uśmiechnęła się i mocno przytuliła Severusa.
-Złaź ze mnie kobieto!- Warknął i spróbował ją od siebie odkleić, bezskutecznie.
Katherina nic sobie z tego nie robiła. Dopiero po kilku minutach odsunęła się uśmiechnięta od ucha do ucha, co niezbyt jej pasowało. Wyglądała jak szaleniec, który uciekł ze szpitala.
-Dziękuję.
Severus przewrócił oczami.
Medalion znalazł w antykwariacie. Sprzedawca twierdził, że należał do jakiejś potężnej wiedźmy, w co ani odrobinę nie uwierzył. Miał go dać kobiecie kilka lat temu, ale znikła.
Była dla niego ważną osobą, choć nigdy jej tego nie powiedział. W szkole była szanowana i lubiana, wszyscy dziwili się, że to właśnie z nim się przyjaźni. Było to dziwne, tak wysoko postawiona w hierarchii czarownica, która spędza wolne chwile z powszechnie nielubianym kolegą. Później oboje dołączyli do Śmierciożerców i kwestia związku uleciała jak balon przebity igłą. Katherina zakochana była bowiem w mordowaniu i torturowaniu innych. Po wojnie zaś była kłębkiem nerwów, a teraz cóż jak miał to powiedzieć. Najpewniej zepsułby całą ich relację i nic z tego nie zyskał. Nie mógł ot, tak powiedzieć jej co do niej czuje, choć kilka razy zmierzał do tego. W szóstej klasie prawie ja pocałował, jednak w ostatniej chwili stchórzył i najzwyczajniej uciekł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro