Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zaproszenie

 Od świąt minęło już kilka tygodni, choć cały czas wspominała te całkiem miłe chwile. Najlepszymi momentami była wielka kłótnia Severusa i Aidana, którzy w końcu oficjalnie przyznali się do obopólnej nienawiści. Nie zepsuło im to jednak zabawy na stoku, gdzie tarzali się w śniegu, jakby byli nadal nastolatkami. Choć wewnątrz tak zapewne było, nadal mieli w sobie coś z niewinnych dzieci. Pop powrocie z nart cała trójka była do przesady natarta śniegiem, roześmiana i szczęśliwa. Czarodzieje odpuścili sobie wrogość, dzięki czemu cały dzień spędzili w dobrej atmosferze. Katherina zdołała zorganizować dla wszystkich gorąca czekoladę, a spotkanie zakończyli, rozmawiając na przeróżne tematy. Kobieta nawet nie komentowała złośliwie, fascynacji Aidana starożytnymi zabudowaniami. Patrząc na nich, wiedziała, że nie potrzebna jej cała rodzina na Erisie, byleby tylko miała ich przy sobie. Przy nich była szczęśliwa i chciałaby, aby tak było zawsze. Jak to bywa, czar prysł następnego dnia, gdy Severus i Adian znów zaczęli prowadzić wobec siebie wojnę, lecz tym razem można było dostrzec, że nie starają się skrzywdzić siebie nawzajem. Tym razem ich docinki miały inny charakter, żartobliwy.  

 Katherina siedząc przy stole podczas śniadania, nie spodziewała się, że jednej list może zmienić jej całe życie. Na oparciu jej krzesła wylądowała śnieżnobiała sowa, zrzucając na jej kolana kopertę, opatrzoną herbem rodziny Salvatore. Rzuciła ptakowi ciastko i przełamała pieczęć. Wyjęła zawartość koperty, którą był list, napisany przez jej siostrę.  

  Droga Katherino!  

  Nie pisze z przyjemności, jakby to było możliwe, wcale bym Cię nie wpuściła do zamku. Za tydzień równo w południe, odbędzie się mój ślub z Lucjuszem Peverellem. Wczoraj dopełniłam większości formalności. Wypadałoby, aby na ślubie Królowej Erisu zjawiła się cała rodzina, mam na myśli ciebie i Rovenę Lestrange, wraz z towarzyszami. Myślę, że dla młodej Lestrange nadawałby się syn Malfoy'ów. Podobno Sybilla już zatwierdziła ich przyszły związek, jednak dziewczynka ma się o tym nie dowiedzieć aż do ukończenia trzeciego roku nauki. Tak zdecydowali jej rodzice i tak powinno być. Co do samego ślubu i przyjęcia. Masz ubrać coś stosownego i tak samo ubrać kuzynkę. Jej matka stwierdziła, że jeśli już się nią opiekujesz to i o to mogłabyś zadbać. Lucjusza znasz zapewne z wielu przyjęć wydawanych przez naszą matkę. Był jednym z kandydatów na męża mojego bądź twojego. Dam ci małą podpowiedź, to ten, którego wrzuciłaś do jeziora. Jeśli więc to przeczytasz, radzę ruszyć tyłek do gabinetu pracodawcy i poinformować go o nieobecności. Nie sądzę, by poddani byli zadowoleni, jeśli się nie zjawisz. Zacznij wreszcie wypełniać swoje obowiązki, wychodzę za mąż tylko dlatego, że Tobie się nie chciało! 

  Izabella Kryptylda Salvatore 

 Katherina przeczytała list kilkanaście razy, nim dotarło do niej to, co czyta. Jej siostra, jedna z najmniej uczuciowych czarownic świata wychodziła za mąż. Na dodatek jej mężem miał być Peverell, który był jej całkowitym przeciwieństwem. Nie był stanowczy, nazbyt przystojny ani do końca mądry. W zamian za to Izabella była pięknością. Miała długie blond włosy i srebrne oczy, które odziedziczyła po ojcu. Szczupła, lecz nie tak jak Katherina i potężna. Z charakteru przypominała swoją matkę, tak samo zimna i bezwzględna. Czarownica wiedziała, że ślub ten jest wymuszony. Ciągłość rodu musiała zostać zachowana, a w przypadku gdy jeden z członków woli mężczyzn a drugi jest zbyt tchórzliwy, by wyjawić swoje uczucia, ktoś musi się poświęcić. Tym razem padło na Izabellę, która sądząc po nastroju, w jakim pisała list, wolałaby wsadzić już głowę do kociołka z trucizną. Nie było w tym nic dziwnego, tak już było od wieków. Mało jaki czarodziej brał ślub z miłości. W większości przypadków było to wymuszane. Maurussa jeszcze, gdy jej dzieci były, małe starała się, przekonać swoje dzieci do związków, lecz bezskutecznie. Sytuacja uległa zmianie, gdy odłamowi rodu groziło wyginięcie.  

 Kobieta złożyła list i wstając od stołu, wypatrzyła Rovenę. Dziewczynka nawet nie wiedziała, co ją czeka za kilka lat. Już Sybilla się postara, by wyszła za młodego Malfoy'a. Jedynym pocieszeniem było to, iż tę dwójkę coś pchało ku sobie. Zdążyła to zauważyć na lekcjach, jak i w innych chwilach. Od pierwszego roku byli nierozłączni, co przypominało jej jak to ona nie odstępowała Severusa na krok.

 Pierwsze co musiała zrobić, było zawiadomienie Dumbledora, który z pewnością pozwoli jej opuścić mury zamku na jeden dzień. Drugie to powiedzieć Rovenie. Co do trzeciego punktu miała obiekcje. Zaprosić Severusa, czy nie? W końcu zdecydowała się, że go zaprosi. Zawsze zapraszała go na przyjęcia, więc czemu miałaby go nie zaprosić teraz?  

 Jak się spodziewała Dumbledore nie miał nic przeciwko temu, by wzięła jeden dzień urlopu i razem z Roveną, Draconem i Severusem udali się na tę uroczystość. Wspomniała o Severusie tylko dlatego, że wiedziała, iż się zgodzi. W tej chwili właśnie pędziła, by poinformować o tym Severusa. Zastanawiała się również, co na siebie włoży. Miała jedną z sukni, która nadawałaby się idealnie, lecz bała się ją włożyć. Od czasów, gdy na nią pasowała, minęło już z kilkanaście lat i uleciało z niej z dziesięć kilogramów, co pozbawiło ją całkowicie kobiecych kształtów. Była to krwistoczerwona kreacja i długą spódnicą, której dół przyozdobiony był perłami. Gorset wyszywany perłami i rubinami opinał ciasno ciało, a do tego peleryna w kolorze krwi. Teraz gorset odstawałby od jej ciała i ukazywałby jego skazy w postaci blizn. Na nieszczęście nie mogła jej magicznie poprawić, ze względu na to, że kamienie ozdabiające suknię były magiczne. Dostała ją na swoje siedemnaste urodziny od rodziców.Plany pokrzyżował jej dzwonek. Zaklęła i z zaciętą miną zawróciła do swojej klasy. Przez całą lekcję nie mogła się doczekać, aż powie o wszystkim mężczyźnie. Miała teraz przez sobą pierwszorocznych, którzy nie wiedzieli jak poprawnie wykonać większość podstawowych zaklęć.  

 Zanim skończyła tę karykaturę lekcji, musiała, z kilkanaście razy powtarzać jak powinno się wykonać odpowiednie zaklęcie. Gdy tylko uczniowie opuścili jej salę udała się do klasy eliksirów gdzie pewnie przebywał jeszcze Severus. Śpieszyła się i wręcz w ostatniej chwili go złapała, bowiem już wychodził. Zatrzymała go w progu sali i wyrzuciła na jednym tchu.   

-Moja siostra wychodzi za mąż i zaprosiła mnie na ślub. Pójdziesz ze mną?  

 Czarodziej spojrzał na nią dziwnie, po czym zapytał z niedowierzaniem.  

-Chcesz mi powiedzieć, że Królowa Zimy sobie kogoś znalazła?   

-Tak to właśnie chciałam ci powiedzieć-oświadczyła z poważną miną.- Chcesz ze mną pójść czy mam poprosić Aidana?

 Te słowa widocznie go otrzeźwiły.  

-Idę, a teraz, jeśli możesz mam lekcje.

 Katherina pokiwała głową i odeszła z uśmiechem.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro