Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szpiedzy Zakonu Feniksa

 Katherina Salvatore teleportowała się przed Kwaterą Główną Zakonu Feniksa. Zakon Feniksa powstał specjalnie stworzony do walki z Voldemortem przez Albusa Dumbledore'a. Katherina wstąpiła do niego jako szpieg tuż przed zakończeniem wojny.Wcześniej zdążyła się przebrać w normalne ubrania. Była bowiem na herbatce u Czarnego Pana, który miał dla niej kolejne zadanie. Tak jakby nie miała już dużo na głowie. Zadanie polegało na przeszpiegach w Departamencie Tajemnic. Dopóki Rookwood spędzał czas na pogaduszkach z dementorami, to ona musiała zająć jego miejsce. Cieszyła się jednak, że na chwilę obecną nie musiała się nikogo pozbyć. Cały czas wykonywała również pierwsze zadanie wraz z Severusem. Karkarow zapadł się pod ziemię, lecz nie na długo. Już złapali jego trop i planowali szybko go złapać. Razem mieli duże szanse na to, by im nie uciekł. Obie strony chciały jego śmierci. Dumbledore nie miał nic przeciwko temu, by się go pozbyć. Starszy czarodziej może i stał po jasnej stronie, lecz sam nie był kryształowy. Zrobił więcej złego niż niektórzy śmierciożercy.Jednak o tym mało kto pamiętał.  

 Kobieta wyprostowała się i zapukała z całej siły kołatką. Po chwili usłyszała kroki w korytarzu i drzwi się otworzyły. Na widok mężczyzny, który otworzył jej drzwi, czarownica wciągnęła powietrze i zmrużyła oczy. 

-Black- wysyczała.

-Salvatore-odpowiedział jej podobny ton.  

 Przesunął się jednak i wpuścił ją do środka, choć jego postawa świadczyła o tym, że wolałby wykopać ją ze swojego domu. Od zawsze za sobą nie przepadali i nie miało to się zmienić nigdy. Sam Merlin nie pogodziłby ich za nic. Wewnątrz zdołało się już zgromadzić kilku czarodziei, lecz żaden z nich nie miał ochoty rozmawiać z Katheriną. Ona czekała tylko na Severusa, który miał niedługo się pojawić.  

 Wkrótce przybył Severus, a później reszta w tym Potter. Całe szczęście, że go tu nie wpuścili, pomyślała Kate. Zebranie rozpoczęło się, gdy tylko wszyscy usiedli na swoich miejscach. Katherina zauważyła, że wśród zebranych jest Aidan. Nie wiedziała, że należy do Zakonu. Ostatnimi czas uświadomiła sobie, jak wielu rzeczy nie wiedziała.  

 Zebrani z początku wysłuchali Katheriny, która potwierdziła ich obawy co do tego, że Voldemort chce w całości Ministerstwo i będzie to robił stopniowo. Ponadto prawdopodobnie paktuje z wilkołakami. Severus dodał coś od siebie i rozpoczęła się ożywiona dyskusja. Każdy z osobna miał swój własny plan i próbował przekonać do niego pozostałych. Po upływie trzydziestu minut wreszcie doszli do porozumienia. Kate i Severus mieli nadal szpiegować pośród szeregów śmierciożerców i pilnować, by to, czego chce Czarny Pan, było poza jego zasięgiem. Jakimś magicznym sposobem Molly zdołała, przekonać szpiegów do zostania na kolację.  

 Nie czuli się ani odrobinę komfortowo, otoczeni czarodziejami we wspaniałych nastrojach. Wszystko rekompensowały jednak pyszności, przygotowane przez panią Weasly. Usiedli jak najdalej od reszty. Katherina raz nawet parsknęła ukradkiem śmiechem, gdy waza z zupą przechyliła się i jeden z bliźniaków został oblany. Gdy posiłek dobiegł końca ona wraz z Severusem wyszli. Kobieta zaproponowała spacer, skoro już mieli trochę wolnego czasu. Severus zgodził się i kilkanaście metrów od domu Blacka objął ją w talii. Przechadzali się opustoszałymi ulicami.

-Co z nami będzie?- Zapytała znienacka czarownica.

-Nie wiem.- Odpowiedział zgodnie z prawdą.  

 Prawdopodobieństwo tego, że przeżyją wojnę, było znikome. Albo zostaną zamordowani przez członków zakonu, albo przez śmierciożerców. W każdej chwili ich gra mogła zostać odkryta, a wtedy nie mieliby już gdzie się ukryć. Byli na najgorszej możliwej pozycji. Nigdzie nie pasowali w zupełności.Do jasnej strony należeć nie mogli ze względu na swoją przeszłość i zainteresowanie Czarną Magię, którą bez skruchy wykorzystywali. Do ciemnej nie pasowali przez poczucie winy i niechęć do zbrodni. Wcześniej w czasie trwania pierwszej wojny wszystko było łatwiejsze.  

 Katherina przytuliła się do Severusa, nie wiedząc co powiedzieć. To nie mogło się dla niej tak skończyć, krzyczał jej umysł. W tym roku dopiero powiedziała mu, co czuje i nie chciała, by to się tak szybko skończyło. Chciała przeżyć długie lata u jego boku, a nie zamknięta w grobowcu. Severus pogłaskał ją po plecach, rozumiejąc ją w zupełności. Świat czarodziejów nie sprzyjał im w każdym calu. Wszędzie mogli czaić się wrogowie, czyhający na ich głowy. Bycie szpiegiem było najgorszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. Ciągłe kłamstwa i strach przed odkryciem odcinały się na ich zdrowiu, tworząc z dwójki trzydziestoletnich ludzi o dziesięć lat starszych.  

-Chodź, zabieram cię do domu.- Po tych słowach Severus teleportował ich do swojego domu.

 Rozmawiali już, że jeśli przeżyją wojnę, zamieszkają w posiadłości Salvatore'ych, a domu Severusa się pozbędą. Sam zainteresowany miał dość przykrych wspomnień z nim związanych. W zamian za to, dom Katheriny nie zawierał żadnych wspomnień. Od 1560 nikt nie mieszkał tam na stałe. Zamierzali odbudować go wspólnie. Teraz jednak musiał wystarczyć im ten obskurny dom na Spinner's End.  

 Mężczyzna zaprowadził Katherinę do jej sypialni i pomógł jej zdjąć wierzchnie ubrania. Kobieta była w okropnym i przygnębiającym nastroju. Gdy położyła się na łóżku gestem poprosiła Severusa, aby położył się obok niej. Wtulona w jego tors zasnęła.  

 Czarodziej natomiast nie mógł zasnąć. Wpatrywał się tylko w kobietę z czułością, przeczesując jej włosy palcami. Nie mógł uwierzyć, że teraz ma ją przy swoim boku i obiecał sobie, że nigdy jej nie wypuści. Potrzebował jej jak powietrza. Od dwóch miesięcy ponadto planował coś i miał nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Gdy spała wyglądała na kogoś, kto nie ma żadnych trosk. Mięśnie jej twarzy były rozluźnione, a nie jak zwykle napięte. Wydawała się taka bezbronna. Uśmiechnął się do siebie. Gdyby to usłyszała, obraziłaby się bezapelacyjnie. Uważała się bowiem za waleczną i niezwykle potężną wiedźmę, a określenie „bezbronna", było dla niej co najmniej obrazą.  

 Wyplątał się z jej ramiona i na palcach wyszedł z sypialni. Musiał jakoś odreagować, a jedyne co przychodziło mu do głowy, było uwarzenie czegoś. Najlepiej by było to trudne i niezwykle skomplikowane. Postanowił zrobić bazę do Felix Felicis. Idealny pomysł, który później mógł się przydać. Zadowolony z siebie zebrał potrzebne ingrediencje i rozpoczął pracę. Był całkiem pochłonięty pracą i nie zwracał na nic uwagi. Warzenie go uspokajało, uszczęśliwiało go. Nawet nie zauważył, gdy po dwóch godzinach w drzwiach stanęła Katherina, która zaczęła przyglądać się mu. Jeśli chciała, potrafiła pojawiać się w różnych miejscach bezszelestnie i był to kolejny z jej talentów. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro