Szczere wyznania
-Kocham cię Katherino.
W oczach mężczyzny pojawiło się coś, co dotąd widziała tylko raz. Patrzył na nią w taki sposób na szóstym roku. Wtedy również chciał jej coś powiedzieć, ale przerwała mu banda Pottera, która miała szczególny talent do pojawiania się tam, gdzie ich nie chciano. W chwili, gdy na nią patrzył z jego twarzy opadły wszystkie maski i zobaczyła prawdziwego jego. Te trzy słowa zawisły między nimi. Katherina wpatrywała się w czarodzieja wytrzeszczonymi oczyma. On mnie kochał, pomyślała. Odebrało jej mowę. A więc przez te wszystkie przeklęte lata nie miała się czego bać. Mogła mu powiedzieć już wcześniej, a nie cały czas ukrywać się ze swoimi uczuciami. Niepotrzebnie wciąż kryła się przed nim. Severus najwidoczniej źle zinterpretował jej reakcję. Przybrał obojętną minę i odwrócił się do niej plecami.
-Zapomnij- wymamrotał głosem wypranym ze wszystkich emocji.
Do kobiety dopiero po kilkunastu sekundach dotarły jego następne słowa. Zrzuciła koc z ramion, podeszła wolno do niego i przytuliła się do jego pleców. Zagryzła wargi, po czym powiedziała.
-Ja też cię kocham Severusie- wyszeptała, a gdy obrócił się w jej stronę, uśmiechnęła się.
Wreszcie to zrobiła i nie została odrzucona. Wręcz przeciwnie, on też ją kochał.
Severus objął ją w pasie i przycisnął mocno do siebie. Wreszcie mógł ją mieć tylko dla siebie. Odsunął się od niej i spojrzał jeszcze raz w jej oczy. Uśmiechała się jak nigdy dotąd. Tak swobodnie, jakby wszystkie jej troski zniknęły. Nachylił się i pocałował ją. W pierwszej chwili nie wiedziała jak zareagować, lecz zaraz oddała pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy. W pocałunek włożyli wszystkie skrywane dotąd uczucia, pokazywali sobie nawzajem to, jak silne one są. Oderwali się od siebie po dobrych dziesięciu minutach, oboje zarumienieni.
-Co ty na to, by posiedzieć tu trochę?- Zaproponowała.
-Zgoda.
Usiedli razem blisko krawędzi wieży, przytuleni do siebie i patrzyli w górę. Katherina nie mogła uwierzyć w to, jak to się wszystko potoczyło. Jak w bajce. Pomimo tego, że była przytulona do Severusa i otulona kocem, było jej zimno. Rzuciła więc na siebie i swojego towarzysza zaklęcie ogrzewające. W pewnej chwili zapytała.
-Od kiedy?- Nastąpiła chwila ciszy.
-Od pierwszego roku, od świąt.- Odparł Severus.
Ach tak, święta. Podczas wspomnianych świąt oboje nie wrócili do domu. Wcześniej raczej wymieniali się wspólnymi kąśliwymi uwagami i nic poza tym. W tamtym czasie, gdy jako jedyni zostali ze swojego domu, odkryli, że mogą się dogadać. Zaczęli rozmawiać i wtedy się sobą zainteresowali po raz pierwszy. Kate opowiedziała Severusowi o swojej rodzinie i o tym, jak ciężko jej jest. Była wtedy jeszcze małą dziewczynką i gdyby nie właśnie on skończyłaby pewnie gorzej. W zamian za to Severus podzielił się z nią swoją historię.
Nagle na niebie kobieta dostrzegła spadającą gwiazdę. Choć nie do końca w to wierzyła, przymknęła oczy i pomyślała życzenie. Pragnęła, by się spełniło. Wyobraziła sobie, jak się spełnia i podobało jej się to. Wtuliła się bardziej w Severusa, wdychając jego zapach. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Mogłaby, gdyby nie głupi uczniowie, którzy zamierzali najwidoczniej urządzić sobie pobalową imprezę na Wieży Astronomicznej. Wśród nich nauczyciele wypatrzyli dwójkę ślizgonów, krukonkę, jednego Bułgara i dwie Francuzki. Chłopcy mieli w dłoniach alkohol, który na widok profesorów pochowali za plecami. Kathrina pierwsza się ogarnęła. Wstała i wyprostowała się, rzucając im mordercze spojrzenie, zdolne prześwietlić ich na wskroś. Tuż za nią stanął Severus z podobną miną. Chcieli się wycofać, jednak nauczycielka zatrzymała ich, mówiąc.
-Ravenclaw traci sto punktów, Slytherin...- Tu została znacząco szturchnięta, lecz nie zatrzymało to jej.-...traci dwieście punktów a wasi nauczyciele- tu spojrzała na nieswoich uczniów.- jutrzejszego dnia dowiedzą się, jak spędzacie czas. A teraz zjeżdżajcie, póki się nie zdenerwowałam.
Uciekli, zbiegając ze schodów na złamanie karku, a gdy znaleźli się poza zasięgiem Severus spojrzał na nią w dziwny sposób.
-No wiesz? Dwieście punktów? To niesprawiedliwe.- Zaperzył się, obrażony.
-Przepraszam bardzo, miałam pogłaskać ich po głowach i powiedzieć milusio, aby nie wchodzili tu? Jak będziesz traktował ich, ulgowo to wejdą ci na głowę- obruszyła się.
-Odezwała się ta, która nie ma pupilków. Nawet ślepy, by zauważył, jak Panna Wiem-To-Wszystko się do ciebie łasi-wypalił.
Stali przez chwilę obrażeni, aż w końcu wybuchnęli głośnym śmiechem. To było silniejsze od nich.
-Zostaliśmy nakryci- stwierdziła, parskając.- Że też dwójka najlepszych szpiegów, nie zauważyła grupki drących się nastolatków.
-To gdzie teraz?- Zapytał.
Kobieta zastanowiła się, po czym odpowiedziała pewnie.
-Mamy teoretycznie wolne, więc nikt nie powinien narzekać, jeśli znikniemy na trochę. Może pójdziemy gdzieś? Na przykład do Regent's Park?
-Znów chcesz złamać kostkę?- Zapytał, unosząc brew.
Katherina przewróciła oczami, by po chwili zmarszczyć brwi. Zastanawiało ją, jak to się dalej potoczy. Brała pod uwagę to, że Czarny Pan nie mógł dowiedzieć się o tym, co między nimi było. Wykorzystałby to z pewnością. Nie chciała jednak martwić się na zapas. Zrobiła proszącą minę.
-Tym razem nic się nam nie stanie. Proszę, możemy tylko pospacerować.- Gdy nie przyniosło to efektu, postanowiła zagrać nieczysto.
Zrobiła zasmuconą minę. Wiedziała, że granie na uczuciach nie było sprawiedliwe, jednak sprawdzało się w zupełności. Nie minęła minuta, a Severus już zaczął ja zapewniać, że się zgadza. W duchu uśmiechnęła się niczym lisica, jednak ta kobieca sztuczka zawsze się sprawdzała.
Razem zeszli z wieży, a później chyłkiem wymknęli się z zamku, co nie było łatwe, by poza jego terenem teleportować się do Londynu. I tam była wspaniała bezchmurna noc. Księżyc oświetlał cały park, nadając mu wspaniały, wręcz bajkowy wygląd. Jezioro zamarzło, a na wszystkich płaskich powierzchniach zalegały zaspy śniegu. Wcześniej rzucone zaklęcie ogrzewające, nadal działało, więc kobiecie nie było zimno z odkrytymi ramionami.
-Jak zawsze pięknie.- Powiedziała, wzdychając.
Nagle poczuła, że ktoś ją obejmuje i całuje w czubek głowy.
-Ty jesteś piękna.
Uśmiechnęła się zadowolona. Teraz wszystko musiało się ułożyć. Już nie będzie się bała, miała dla kogo być silna. Postanowiła już nie okazywać słabości i smutku. Postanowiła raz na zawsze odłożyć na bok to, co wydarzyło się w przeszłości. Postanowiła żyć tym, co jest teraz. Nie wiedziała jednak, że to jeszcze nie koniec. Wszystko, co wydarzyło się do tej pory, było zaledwie początkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro