Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocne odwiedziny

 O Seveusie i Katherinie można było powiedzieć wiele rzeczy. Oboje byli głodomorami, oboje uwielbiali swoje towarzystwo i oboje mieli takie same zainteresowania. Niestety mieszkanie w jednym domu, to było dla obojga za wiele.Już pierwszego dnia zaczęli się kłócić na poważnie. Poszło o drobnostkę, a mianowicie skrzata domowego. Katherina jak dotąd nie wyobrażała sobie życia bez czyjejś pomocy, tak została wychowana zaś Severus nie chciał zaakceptować obecności stworzenia, które irytowało go na każdym kroku. Gruszka, bo tak nazywała się sprawczyni tej sytuacji, została ostatecznie usytuowana w piwnicy i miała nie pokazywać się czarodziejowi na oczy, co potraktowała dosłownie. Drugim kłopotem okazało się korzystanie z łazienki, którą kobieta okupowała godzinami i ani myślała ustąpić. Nie pomagały groźby ani próby wyważenia drzwi.Prócz tego została ona zawalona kosmetykami i najróżniejszymi rzeczami takimi jak książki, trucizny oraz niezidentyfikowany męski płaszcz.Był jeszcze trzeci kłopot, pusta kuchnia. Odkąd pojawiła się nowa lokatorka, notorycznie brakowało jedzenia. Można było powiedzieć, że nie mieszkały tam dwie osoby tylko dwie kilkuosobowe rodziny. Po nich samych nie było wiedzieć, że zjadają tyle jakby, mieli kilka żołądków. Nikt nie miał zamiaru ograniczyć spożywanego pokarmu, więc problem miał się ciągnąć.

 Katherina Salvatore spała właśnie z rozrzuconymi kończynami, gdy nagle coś przemknęło po jej pokoju, stwór przypominający cień. Zbliżał się powoli do jej łóżka, sunąc po podłodze i nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Uniósł powyginaną dłoń, w której zmaterializował się długi kolec. Na jego przeraźliwej twarzy wypłynął szeroki, bezzębny uśmiech.   

-Wreszcie zginiesz plugawa wiedźmo...- Wysyczał i opuścił kolec.  

 W tej samej chwili czarownica otworzyła oczy i zdołała się sturlać z łóżka, nim ostra końcówka zdołała ją dosięgnąć. Zlustrowała przeciwnika i złapała różdżkę leżącą na szafce nocnej. Posłała w stronę cienia kilka klątw, które przeszły przez niego nie wyrządzając mu żadnej szkody. Spanikowana zaczęła myśleć i nie trwało długo, jak ją olśniło. Podarowała przecież Severusowi książkę o tych stworach. Inferiusy tworzone pradawną magią, nie dosięgną ich żadne zaklęcia i zniszczyć je może tylko światło dnia, a do świtu jeszcze kilka godzin. Poszukała drogi ucieczki, którą było okno albo drzwi. Nie mogła się teleportować przez zaklęcia, jakimi został obłożony dom. Z drugiej strony nie wiedziała, czy jeśli nie ucieknie to Inferius nie zaatakuje Severusa.  

 Cofnęła się kilka kroków, aż poczuła za plecami ścianę, potwór ruszył za nią, wciąż się szczerząc w upiornym uśmiechu. Dla pewności wypuściła wiązkę ognia, która podobnie jak klątwa nie zrobiła mu nic, skrzywił się tylko, jakby ciepło mu przeszkadzało. To jest to, pomyślała. Zrobiła użytek ze swojej magii i otoczyła się ogniem. Możliwe, że to odstraszy odrobinę Inferiusa i da jej czas na ucieczkę. Niestety nie wytrzymała tak długo.Zaczęła przesuwać się w stronę drzwi. Jak można było się spodziewać, on również podchodził do niej, wymijając łóżko.Kilka kroków i miała już drzwi za sobą, mocno szarpnęła klamkę i wypadła na korytarz. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej natychmiastową ucieczką, ale jakiś mały głosik kazał jej znaleźć Severusa. Pobiegła więc do jego sypialni, szczęśliwie jeszcze nie spał. Obrzucił ją wrednym spojrzeniem i już miał wygłaszać jakąś straszną przemowę, gdy Katherina wrzasnęła.  

-Zbieraj się, mamy Inferiusa w domu!- W głosie miała ogromną panikę.

 Pokiwał głową i razem wybiegli na korytarz. Tam już był stwór, poruszał się wolno, powłócząc karykaturą nóg. Teraz mogli widzieć go dokładnie. Ubrany był w jakieś przegniłe łachmany, spod których wystawały powykrzywiane kończyny i na pół goła czaszka. Zbiegli po schodach, gdy Severus nagle ją zatrzymał.   

-Przynieś wodę z solą, to je zabija!- Polecił, popychając ją.  

 Pokiwała głową, w którą miała ochotę się uderzyć, że też zapomniała solance. Pognała jak oparzona do kuchni, gdzie go pierwszego znalezionego garnka nalała wody i zaczęła szukać soli. Znalazła ostatnią torebkę w dolnej szufladzie i szybko wsypała jej zawartość do wody. Wymieszała wszystko i ruszyła do Severusa. Był już u podstawy schodów a Inferius stał kilka kroków od niego. Szybkim ruchem chlusnęła w niego zawartością garnka. Inferius zajął się zielonkawym ogniem, skrzeczał i powoli rozpadał się, aż w końcu go nie było.

-Co to tu robiło?- Zapytał sapiącym głosem Severus.- To twoja sprawka? 

 Ketherina oderwała wzrok od kawałka wypalonych schodów.

-Chyba nie sądzisz, że to ja go stworzyłam?!- Oburzyła się, jak on śmiał.  

 Po chwili zastanowienia pokręcił głową i potarł czoło i na nim odbiła się ta sytuacja. Nie wiedział czemu podejrzewał Katheriną. Przecież nie zrobiłaby mu takiego żartu, w którym sama miała prawie zginąć, to nie było w jej stylu.  

-Przepraszam.- Wyszeptał i odetchnął.- Chodź mam w bibliotece butelkę Ognistej, wyglądasz, jakbyś jej potrzebowała.  

-Ty też- mruknęła.  

 Spokojniejsi udali się do biblioteki, gdzie zajęli miejsca obok siebie. Severus wyciągną butelkę i przywołał dwa kieliszki, które szybko napełnił. Oboje mieli wiele do przemyślenia.  

 Musiał istnieć ktoś, kto nasłał na nich, a raczej na Katherinę Inferiusa. Musiał to być ktoś, kto wiedział o ich istnieniu, a takich czarodziei było niewielu. Dokładnie dwudziestu czterech. Drugą opcją było stworzenie takiego potworka, które wymagało strasznego i długiego rytuału. Trzecią rzeczą i przeważnie najtrudniejszą było sterowanie Inferiusem. Wymagało ogromnej mocy, a tylko jedna rodzina miała dostatecznie dużo... Isabella. Katherina zgrzytnęła zębami i ścisnęła kieliszek tak mocno, że pękł. Zignorowała zdziwione spojrzenie Severusa. Jak ta wiedźma śmiała nasyłać na nią tego stwora, który chciał ją zabić.  

 Odchrząknęła nie pewnie. Po części bolało ją to, jak własna siostra ją traktuje. Po części jednak rozumiała ją, chciała zemsty. Sama by tego nie zrobiła, ale rozumiała ją. Wróciły wyrzuty sumienia.

-Mógłbyś mnie przytulić?- Zapytała łamiącym się głosem.

 Spełnił jej prośbę, a ona wybuchła płaczem trzeci raz w życiu. Nie wiedziała, co innego mogłaby zrobić. Była jedynym dzieckiem swojej matki, które miało uczucia i cierpiała przez to. Nie miała komu powiedzieć o tym, co przeżywa. Izaak kazałby jej zająć się nauką, Isabella zignorowałaby, a Belzebuba powiedziałaby, że za bardzo się przejmuje. Wtedy poznała Severusa, jedyną ludzką istotą na całym świecie, której się zwierzyła. Opowiedziała mu o wszystkim i w zamian również otrzymała historię. Tak samo nierozumiani i odrzucani przez wszystkich dookoła. Nikt nie chciał mieć do czynienia z Katheriną Salvatore, która jednym machnięciem różdżki mogłaby zamordować czarodzieja. Były jednak plusy tej sytuacji, wielu osobom imponowało to, że taka była. Miała łatkę tajemniczej, mrocznej i wpływowej wiedźmy, co często wykorzystywała.  

 Nie minęło dziesięć minut jak zasnęła wtulona w Severusa.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro