Rozdział 8
~~ Pov. Naruto ~~
Siedzę sobie na łóżku w swoim pokoju. Zaraz po lunchu rozstaliśmy się z Sasuke. Ten powiedział tylko, że pójdzie się spakować i przyjdzie za jakiś czas. Nieokreślił kiedy dokładnie zamierza się zjawić. Więc teraz czekam na niego, a w między czasie próbuje zapanować nad swoimi dziewięcioma ogonami. Nie jest to zbyt proste, ale powoli zaczynam łapać jak siadać, aby ich nie przygnieść. Jednak mimo wszystko i tak najgorzej jest z myciem. Trzeba naprawdę chmary czasu, aby każdy z nich wymyć, a potem dokładnie rozczesać. Nienawidzę tego robić! Na moje szczęście Sasuke czasem przychodzi i mi z tym pomaga, we dwóch schodzi zdecydowanie szybciej.
W tym momencie usłyszałem ciche pukanie do drzwi. O Drań w końcu raczył się pojawić, spojrzałem na zegarek 18:46 no trochę mu zeszło. Nie chcę mi się wstawać z łóżka więc tylko krzyknąłem głośno :
- Wchodź! - usłyszałem tylko jak drzwi się otwierają, a następnie zobaczyłem Sasuke z małą torbą na ramieniu. Rzucił ją w kąt pokoju i wgramolił się obok mnie, wtulając swój pyszczek w moje ogony. Jest uroczy, a ja czuję, że robi mi się ciepło w środku.
- To co robimy? - zapytał już wpół śpiąc Sasuke.
- Z tego co widzę to ty byś najchętniej poszedł spać - mruknąłem pod nosem patrząc na leżącego Drania.
- Może, ale najpierw ty pójdziesz się umyć. Nie będę spał z jakimś śmierdzielem.
- Ty Draniu! - krzyknąłem, ale w duchu przyznałem mu rację. Muszę się umyć.
- Jak chcesz, - westchnąłem cierpiętniczo - ale będziesz mi pomagał czesać ogony.
Uchiha tylko kiwnął głową w zamyśleniu i wygonił mnie do łazienki. No za Drań, wywróciłem tylko oczami i zacząłem ściągać z siebie spodnie.
* * *
Nareszcie wyszedłem z łazienki. Oczywiście spędziłem tam z 30 minut odsączając wodę z moich ogonów, po dzisiejszym dniu jestem naprawdę zmęczony. Mam na sobie za dużą o kilka rozmiarów piżamę w takich śpi się najwygodniej. Tylko szkoda wielka, że moje ogony zmetnie zwisają i wyglądam jak zmokły szczur.
Weszłem do swojego pokoju, a Sasuke wydaje się jakoś bardziej rozbudzony, wsumie skoro zachowuje się trochę jak kot to może jest bardziej aktywny nocą. Sam nie wiem stanąłem przed nim, a ten wymruczał, jak zawsze gdy czegoś chce:
- Głodny jestem ~Naruto, zrób mi jeść.
Westchnąłem cicho, no tak czego innego jak niby mógłbym się spodziewać. Już bardzo zmęczony powlokłem się do kuchni. Kawo gdzie jesteś gdy cię potrzebuję? Nie dość, że ostatniej nocy źle spałem to jeszcze dzisiaj przez pół dnia musiałem znosić Sakure.
Nagle poczułem, że Uchiha stanął za mną i objął mnie rękami w tali, czekaj on od zawsze był odemnie wyższy kilka centymetrów? Nieważne...
- Czego chcesz? - burknąłem, kończąc już robienie kanapek.
- Jesteś blady, źle się czujesz? - zapytał z troską
- Trochę boli mnie głowa i jestem zmęczony - westchnąłem opierając się o niego.
- To zjedzmy kolacje i położysz się do łóżka - Sasuke liznął mnie po policzku. Nie wytrzymam z nim, co za Drań!
- No dobrze - mruknąłem cicho
Zjedliśmy kolacje, a ja właśnie padłem jak Kłoda na łóżko. Jeny nareszcie odpocznę po tym męczącym dniu. Nagle poczułem czyjś dotyk na swoich ogonach, wdrygnąłem się, bo to jednak delikatna część ciała.
- Sasuke, co robisz? - spytałem cicho
- Czeszę cię, mój przyjaciel nie może przecież wyglądać jak obdartus.
- Dzięki... - wyszeptałem cicho, pogrążając się we śnie.
Ocknąłem się w nocy, męczony koszmarem wojny z tamtego świata. Poderwałem się siadając na łóżku. Spojrzałem na śpiącego Sasuke, który przytula się do mnie. Muszę go ochronić przed tym koszmarem, muszę wszystkich przed tym ochronić.
Wziąłem kilka głębokich wdechów i położyłem się twarzą do Uchihy, ładnie pachnie. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową i spokojny zasnąłem.
SasASS to po prostu cudo >.<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro