Rozdział 4
~~ Pov. Naruto ~~
Wszyscy już od kilku minut stoją na dworze i słuchają Iruki mówiącego o tym jak rzucić shurikenem. Tia... Napewno wiele się tutaj nauczę, ale to co zauważyłem i jest ważniejsze od jakichś lekcji to Sasuke. Odkąd zaczęła się lekcja jest coraz bardziej niewyraźny. Niepokoi mnie to, włożyłem ręce do kieszeni i przyjżałem się uważnie czarnowłosemu. Jest mocno skulony, a uszy położył po sobie (jak kot się boi albo jest zły to tak robi z uszami) .
Coś się musiało stać zanim się tu pojawiłem. Sasuke jest moim najlepszym przyjacielem, więc muszę mu jakoś pomóc.
Zaczęliśmy zajęcia praktyczne, nic skomplikowanego, zwykłe rzuty. Lecz gdy nadeszła kolej Sasuke, ten wziął do ręki broń i stanął w pozycji do rzutu w absolutnie uroczy sposób zastrzygł uszami, a jego ogon poderwał się do góry i zatrzymał w powietrzu. Chłopak wyglądał moim zdaniem pięknie. Szkoda, że tylko ja tak myślę, no i może jeszcze jego fanki. Usłyszałem parsknięcia śmiechu po swojej prawej stronie obróciłem się szybko. Nie znam typa, który się śmiał, ale usłyszałem ich tetralne szepty :
- Patrzcie, ale głupio wygląda
- Niby Uchiha, a zachowuje się jak baletnica
- Wygląda idiotycznie
Muszę przyznać coś się we mnie zagotowało gdy to usłyszałem. Spojrzałem na Uchihe, nikt inny nie zauważyłby, że coś mu się stało, ale ja znam go lepiej niż siebie. Widziałem jak ręka mu drgnęła niekontrolowanie, jak zaszkliły mu się oczy, jak uszy oklapły i cała ekscytacja treningiem poszła w las. Jeśli ktoś dostrzegł te wszystkie szczegóły to był to dla niego obraz makabryczny.
Iruka zabrał głos :
- Uhhh Sasuke będziesz musiał jeszcze nad tym popracować. Na razie jest słabo - na te słowa czarnowłosy zbladł, a przez jego twarz przemknął cień strachu.
Jednak Sasuke jest Uchiha, więc potrafi zakładać maskę obojętność. Jednak ja wiem, że było mu przykro i bał się. Poczułem jak chakra Kuramy zawirowała we mnie. Muszę się natychmiast uspokoić nie mogę przecież wybuchnąć.
Westchnąłem głęboko, po Sasuke przyszedł czas na mnie. Niedbale chwyciłem kilka shurikenów i wbiłem je w tarczę praktycznie w ogóle nie celując. Mam to gdzieś Iruka nie opieprzył tych co drwili sobie z Drania, ma problem.
PO LEKCJACH
Siedzę sobie w klasie czekając, aż wszyscy z niej wyjdą. W sumie i tak mi wszystko jedno, jednak odkąd Iruka niesprawiedliwe ocenił rzuty Sasuke, czarnowłosy jest jakiś nieswój.
Muszę za wszelką cenę dowiedzieć się co się stało. Wiem, że to niezbyt mądry pomysł, ale postanowiłem go śledzić. W końcu to Sasuke... Nawet jakby go żywcem ze skóry obdzierali to głupi Drań nie powie tylko będzie zgrywał twardziela.
Więc obserwowałem chłopaka jak idzie do domu, nic nadzwyczajnego. Potem siedzi w pokoju, trenuje, je obiad. No zwyczajny dzień, już miałem sobie iść gdy nagle zauważyłem coś dziwnego. Czarnooki spojrzał na zegarek z przerażeniem w oczach. To było dosyć alarmujące zachowanie, więc postanowiłem zostać.
Chłopak poszedł do biura swojego ojca - głowy klanu Uchiha. Chwilę rozmawiali, a dzięki tym zwierzęcym uszkom mogłem posłuchać o czym
Uwaga z racji tego, że to perspektywa Naruto to będzie zapisane jak scenariusz no plus wyraz twarzy itp. #językpolski =_=
Fugaku "obojętnie" : Jak było w akademii?
Sasuke "niepewnie" : No całkiem dobrze.
Fugaku : Taak? Więc jak ci poszły rzuty shurikenami?
Sasuke "ze strachem na twarzy" : N-no kiepsko
Fugaku "wściekły" : No po prostu nie wierzę! Kolejna porażka czy ty w ogóle potrafisz zrobić coś dobrze?! Przynajmniej Itachi jest normalny, bo ty to jakaś porażka! Wolałbym mieć jednego syna!
W tym momencie Sasuke dostaje w twarz od ojca i zostaje wypchnięty z gabinetu ze łzami w oczach. Jestem w szoku, dosłownie nic nie mogę zrobić, ale wiem, że muszę znaleźć Drania.
* * *
Nareszcie go znalazłem, siedzi w głęboko w lesie na gałęzi drzewa. Uszy ma oklapnięte, a ogon podkulony (no koty jak się boją to podkulają ogon) Muszę mu jakoś pomóc. Stwierdziłem, że ujawnię swoją obecność, więc wyskakuje z krzaków na gałąź obok Uchihy. Ten patrzy na mnie spłoszonym wzrokiem, ma sharingan w oczach. Uśmiech się pod nosem i pytam :
- Sasuke co się stało..?
Zapada na chwilę niezręczna cisza, po czym słyszę :
- Szkoda gadać
- Mhy - mruczę - to choć ze mną, znam świetne miejsce!
Widzę jak czarnowłosy uśmiecha się pod nosem, więc wstaję i łapię go za rękę. On również się podnosi i biegniemy przed siebie.
* * *
W końcu dotarliśmy na głowy Hokage akurat teraz zachodzi słońce więc wszystko tu wygląda pięknie. Siadamy sobie nagle przerywam względną ciszę :
- Wiem, że płakałeś
Sasuke się spina, czuję to i nie chcę aby tak było więc mówię :
- Nie obchodzi mnie czemu, ale nie lubię gdy ludzie są smutni
Żaden z nas już nic nie mówi tylko obaj siedzimy obok siebie błądząc bezcelowo wzrokiem dokoła. Po jakimś czasie czuję, że głową Sasuke opada na moje ramię i słyszę ciche mruczenie. Zasnął, jest uroczy. Delikatnie przejeżdżam palcem po jego nadal zaczerwienionym policzku, biedny z takim ojcem to nie może być łatwo.
No cóż trzeba wracać do domu, bo za chwilę będzie ciemno i zimno. Postanowiłem, że Sasuke dzisiaj u mnie przenocuje. Wziąłem go delikatnie na ręce i upewniając się, że go nie upuszczę pobiegłem do swojej kawalerki.
* * *
Jestem już u siebie, a Sasuke nadal śpi. Położyłem go na swoim łóżku i zdjąłem mu buty. Sam się umyłem i przebrałem w jakąś koszulkę i spodenki. Stanąłem na chwilę przed lustrem i poruszałem uszami, hehe nadal mnie to bawi.
Jestem zmęczony, chyba sam pójdę spać, bo jutro nie wstanę. Bez myślenia o konsekwencjach runąłem na posłanie obok Sasuke.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro