Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

~~ Pov. Naruto ~~

Idę właśnie na spotkanie z Minato, u Sasuke miło spędziliśmy czas, trochę nam się przysnęło. No, ale nie ma nic lepszego niż budzenie się w objęciach osoby,którą kocha się nad życie.

W sumie dziś pocałowaliśmy się jeszcze raz, gdy już miałem wychodzić to Uchiha przyciągnął mnie do siebie i pocałował. To nie było wprawdzie tak intensywne jak za pierwszym razem, ale było i to się liczy.

Właśnie sobie uświadomiłem, że idę i szczerzę się jak głupi. Natychmiast się ogarnąłem i założyłem kaptur na głowę. Już nie pada, a ja dalej mam na sobie ubrania Sasuke. Pachną nim ...

Wtuliłem się w ciepły materiał i przyśpieszyłem nieco, aby się nie spóźnić.

W końcu po 10 minutach marszu dotarłem pod główną bramę Konohy. Minato już tam stała i czekał na mnie. Był ubrany jak nie Hokage. W granatową bluzę i luźne dresy.

- Hejka! - krzyknąłem materliaizując się przed ojcem.

- Oh, cześć Naruto - Minato obdarzył mnie promiennym uśmiechem.

- Gdzie idziemy? - spytałem, a mój ogon poderwał się do góry.

- Może przejedziemy się po lesie? - Yondaime pogłaskał mnie po głowie.

- Jasne'ttebayo! - odparłem

Blondyn zachichotał i mruknął cicho pod nosem:

- Jesteś naprawdę podobny do Kushiny

Uśmiechnąłem się i zmarkotniałem, no tak w tym świecie nie jestem ich synem. W tym świecie muszę uratować Sasuke, którego otacza mrok. Muszę uratować miłość mojego życia!

- To o czym chciałeś porozmawiać? - spytał Minato gdy doszliśmy na skaraj lasu.

- O...egzaminie na chunnina - westchnąłem ciężko

- Co z nim? - ojciec spojrzał na mnie badawczo

- W moim poprzednim świecie Kazekage był w zmowie z Orochimaru i...

- i co ? - spytał blondyn, jego oczy płonęły morskim błękitem.

- i przez nich zginął Trzeci Hokage ... - wyszeptałem markotnie, a moje uszka oklapły.

- Naruto, nie martw się - tata chyba zauważył mój stan, bo uśmiechnął się pocieszająco.

- Nikt mnie nie zabije, obiecuję.

- Obyś się nie mylił wymamrotałem cicho.

* * *

Nasze spotkanie dobiegło końca, idę teraz sam do domu. Jest godzina 18:00, ale z racji tego, że dziś pochmurny dzień to jest już całkiem ciemno.

W moim domu też będzie ciemno nikt nie będzie tam na mnie czekał. Wzdrygnąłem się, a po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. To nie fair, chcę iść do Sasuke.

Nie chcę znów być sam w tym zimnym domu... No, ale przecież rzadko coś idzie po mojej myśli.

~~ Pov. Sasuke ~~

Od chwili gdy Naruto opuścił mój dom w mojej głowie w kółko powtarzały się wydarzenia sprzed godziny. Naprawę się całowaliśmy i to nie raz.

Czuję się tym lekko skrępowany, zazwyczaj nie okazuje uczuć. No chyba, że chodzi o Naruto, on zawsze jest wyjątkiem. Chciałbym go jeszcze dzisiaj zobaczyć po tym co się stało już sam nie wiem co myśleć.

Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie w kuchni, dochodzi 18:00. Ciekawe co ten Młotek teraz robi...

Moje rozmyślenia przerwał głośny odgłos burczenia. Mój żołądek domaga się jakiegoś posiłku i to jak najszybciej.

Otworzyłem lodówkę, zostało mi trochę zupy z pomidorami. Mniam, bezwiednie oblizałem wargi językiem. W tym momencie poczułem delikatny smak miso na ustach, Naruto...

Spłonąłem rumieńcem.

Po kolacji stwierdziłem, że pójdę się przespacerować. Po pierwsze w ogóle nie chce mi się spać, a po drugie lubię spacerować, gdy jest już ciemno na dworze.

Założyłem na nogi swoje czarne glany i zmieniłem bluzę na cieplejszą. Wieczorami jest już dosyć zimno.

Po zamknięciu mieszkania, wkroczyłem w mrok nocy.

* * *

Po 20 minutach spaceru zorientowałem się, że dotarłem pod dom Naruto. Znowu.

Ostatnimi czasy często mi się to zdarza, może by tak do niego pójść?

Tak, dokładnie tak zrobię, w końcu ktoś mnie musi ogrzać. Uśmiechnąłem się lekko na tę myśl.

Zajrzałem przez uchylone okno do pokoju Młotka. Tak jak sądziłem blondyn tu jest, siedzi na łóżku, trzyma coś w dłoniach i ... płacze?

Zamarłem i natychmiast wyostrzyłem zmysł słuchu. Nie myliłem się, przez uchylone okno do moich uszu dobiegał cichy szloch chłopaka. W następnej sekundzie spostrzegłem, że coś tu jest mocno nie tak.

Lisie uszka Młotka leżały płasko na głowie, a ogony zwisały smętnie z łóżka. To nie był tylko zwykły smutek, a głęboka rozpacz.

Nagle Naruto poderwał głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Jego błękitne kule topiły się we łzach. Ten szybko je otarł wierzchem dłoni i podszedł do okna.

- Sasuke? - spytał cicho i wpuścił mnie do środka

- Kogo innego się spodziewałeś? - burknąłem i przyciągnąłem go do uścisku.

Czuję jak cały drży, co się do cholery stało?!

- Sa-suke - stłumiony głos chłopaka wypełnił moje uszy

- Jestem tu Naruto, już tu jestem - wymruczałem delikatnie i zacząłem go uspokajająco głaskać po plecach.

Po kilkunastu minutach gdy mój Lisek wreszcie się uspokoił, poczułem jak wiotczeje mi w ramionach.

Szybko położyłem go na łóżku, chyba zasnął z namiaru negatywnych emocji. Biedny, polizałem go po policzku dokładnie zlizując jego słone łzy. Nie pozwolę, żeby więcej płakał.

Już chciałem wstać, gdy poczułem, że blondyn chwytam mnie za materiał bluzy i niespokojnie warczy.

Westchnąłem, chyba jestem zmuszony tu zostać. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Zdjąłem buty, zamknąłem okno i położyłem się obok chłopaka, przytulając go do siebie i okrywając nas kołdrą.

- Miłych snów, Naruto...

^ ten komiks mnie rozczulił

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro