Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Głosy

 Rovena siedziała skulona na fotelu i trzęsła się mimo dwóch koców, którymi była okryta. Katherina siedziała tuż obok niej i czekała aż Severus przyjdzie. Wysłała mu już Patronusa z wiadomością. Była przerażona tym, co usłyszała i natychmiast usadziła kuzynkę w salonie i okryła, aby się uspokoiła. Dziewczynka miała rozbiegany wzrok i była autentycznie przerażona.W tym momencie z kominka wyszedł Severus.  

 Spojrzał najpierw na Ketheriną a dopiero później jego spojrzenie padło na Rovenę. Zmarszczył brwi w niemym pytaniu.

-Rovena...słyszała głosy.- Powiedziała bez wyrazu kobieta.  

-Jak to głosy?- Zapytał, podchodząc do dziewczynki i przyklękając przed nią.- Co słyszałaś? Lestrange co słyszałaś?- Powtórzył pytanie, tym razem podnosząc odrobinę głos, zadziałało.

-On chciał kogoś zabić, znaczy głos. Powtarzał to wciąż.- Odpowiedziała szeptem.-Był syczący.   

 Katherina przeczesała włosy, a więc Rovena jest wężousta. Nic z tym nie mogła zrobić, co najwyżej nie informować jej matki. Sybilla, gdyby się dowiedziała natychmiast zabrałaby ją z Hogwartu i tyle by ją widzieli w tym świecie.   

-Roveno, uspokój się. Pewnie wiesz, czym jest mowa węży, co ja mówię, wiesz na pewno. Czytałaś o tym i nie próbuj zaprzeczać, wiem o twoich spacerach do archiwum biblioteki. Sama nie byłam święta w twoim wieku, więc nikomu o tym nie wspomnę.- Powiedziała, uśmiechając się pod nosem.- Twoja prababka była wężousta, ale tego pewnie nie wiedziałaś. Nie dziwię się, to straszna historia, której Ci oszczędzę.Wiedzieć musisz tylko, że to, co słyszałaś, to nie było nic nienormalnego. Jakiś wąż, snujący się po rurach polował. To nic strasznego.  

 Jej słowa uspokoiły Rovenę. Katherina kazała jej wracać do dormitorium, a gdy wyszła, usiadła na jej miejsce.

-Kłamałaś, to nie było coś błahego- stwierdził Severus.

-Tak, wiem, ale to jest inna sprawa. Lepiej by o tym nie wiedziała.Przecież ona jest dzieckiem Severusie. Ma dwanaście lat, nie można jej tym obarczać. Jak byś się czuł na jej miejscu? Widziałeś, w jakim była stanie, jeszcze tego brakuje by i ona zwariowała. Sybilla chciała, aby się nigdy nie dowiedziała i się nie dowie. Wszystko, co dotyczyło Volcupeli zostało ukryte w jednej z sekretnych skrytek, do której nigdy nie będzie miała dostępu- sarknęła. 

-Myślisz, że jakby wiedziała, stałaby się taka jak ona?- Zapytał, siadając obok.  

 Czarownica pokiwała głową, była pewna tego, że tak właśnie by było. Miała troszczyć się o Rovenę i zrobiłaby wszystko, aby ją ochronić przed tą przerażającą prawdą.To nie były historie dla tak niewinnej osoby, jaką była Rovena.  

 Ukryła twarz w dłoniach, nie wyspała się i chciałaby już wrócić do łóżka. Niestety obawiała się, że mimo zmęczenia nie zaśnie. Miała ochotę rzucić czymś o ścianę z frustracji. W pewnej chwili poczuła jak Severus ją obejmuje i przyciąga do siebie tak, że się na nim oparła. Nie protestowała i wtuliła się w niego. Siedzieli tak aż do momentu, w którym Severus wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Ułożył Katherinę na łóżku, a gdy chciał odejść, zatrzymała go, łapiąc za dłoń. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem i przesunęła się, tak by zrobić mu miejsce obok siebie. Poczekała, aż położy się, po czym przytuliła się do jego torsu. Nie odzywała się i czekała na sen, który szybko nadszedł.

 Następnego dnia obudziła się i stwierdziła dwie dziwne rzeczy. Po pierwsze było jej wygodnie, za wygodnie. Druga dziwną rzeczą było to, iż czuła w talii czyjąś rękę. Otworzyła szeroko oczy i poruszyła głową. Wtem przyszło otrzeźwienie. Przypomniała sobie wszystkie wydarzenia wczorajszego dnia. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i ułożyła się wygodniej w ramionach Severusa, który jeszcze spał. Nie chciała go budzić i tracić tak wygodnej poduszki. Mogłaby zasypiać tak już zawsze.  

 Nie wiedziała, ile czasu minęło, gdy Severus się obudził, ale wiedziała jedno. Miała zamiar przeciągnąć tą arcywygodną sytuację jak najdłużej, co jak się okazało, nie było trudne. Mężczyzna najwidoczniej ani myślał wstawać w najbliższym czasie. Wszystko popsuł budzik ustawiony na straszną godzinę, mianowicie szóstą.  

 Podskoczyła, słysząc okropny jazgot przeklętego urządzenia i niefortunnie trafiła głową w szczękę Severusa. Wspomniany poszkodowany jęknął i złapał się za szczękę.

-Przepraszam.- Wyjęczała Katherina, krzywiąc się.

-Chcesz mnie pozbawić zębów kobieto czy jak?- Warknął.- Z dobroci serca tu z tobą zostałem i jak mi się odwdzięczasz?  

-Oj zamknij się, to wina budzika- odwarknęła.

 Wymienili ze sobą jeszcze kilka kąśliwych zdań, po czym Severus zaproponował wcześniejsze śniadanie. Kobieta zgodziła się i powlekła się za mężczyzną do salonu a później przez kominek do kuchni. Skrzaty powitały ich z honorami tak, że szybko dostali to, czego chcieli, a zapragnęli mnóstwo jedzenia. Jeśli mieliby obserwatora, byłby on prawdopodobnie w szoku, gdyż żołądki profesorów były żołądkami bez dna.Trzy porcie pasztecików, cisto wiśniowe, i pieczeń zniknęły szybciej, niż można było się spodziewać.  

 Po skończonym śniadaniu oboje udali się we własne strony. Katherina postanowiła wziąć długą kąpiel. Przeniosła się kominkiem do swoich komnat i poszła szybko do łazienki, gdzie napełniła wannę gorącą wodą. Zdjęła wczorajsze ubrania i nie spoglądając na lustro, weszła do wanny. Syknęła cicho z powodu wysokiej temperatury.  

 Łazienkę opuściła dziesięć minut przed rozpoczęciem lekcji. Tego dnia mieli przyjść uczniowie Ziemi, a w większości można by nazwać ich bandą kretynów i nie było jej śpieszno na te lekcje, miała jednak obowiązki. Ubrała się szybko w swój zwykły strój, surdut, koszulę, spodnie i wiktoriańskie trzewiki, a wszystko to w kolorze czarnym. Włosy zostawiła rozpuszczone i z podniesionym wysoko czołem ruszyła do swojej klasy. Dziś miała otrzymać nowe prace, które w większości będą tylko w jednej trzeciej dobrze napisane. Szczytem marzeń byłoby oczekiwać wszystkich prac na poziomie.  

 Przed drzwiami ustawiło się już dwudziestu z dwudziestu czterech uczniów. Nic nie mówiąc, gestem nakazała im wejść do sali. Jak spóźnialscy uczniowie przyjdą, pożałują tego, że nie przychodzą na czas. Teraz jednak musiała zająć się lekcjami. Wpierw nakazała, aby pod koniec lekcji wszyscy położyli swoje prace na jej biurku, po czym przeszła do tematu lekcji. Brzmiał on: Wpływ temperatury gleby na użytkowanie jej za pomocą różdżki, a oznaczał tyle, co podgrzanie ziemi i formowanie z niej kształtów. Katherina z pożałowaniem patrzyła jak Goyle i Nott starają się zrobić coś w papką ziemi, leżąca przed nimi.Taki brak zdolności był wręcz, ujmą dla miana czarodzieja.  

 Wtem do klasy wszedł ktoś, kto powinien być już w niej od dawna. Rovena miała przestraszony wzrok, a jej głos był nadzwyczaj cichy. Jej krawat był przekrzywiony, a z kucyka wymykało się kilka małych kosmyków.Katherina postanowiła przetrzymać ją po lekcji.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro